Looking For Anything Specific?

Header Ads

Pewnego razu w Afryce, Ameryce i Azji, czyli o Królu Lwie


Znalezienie haków na „Króla Lwa” wydawało się Gosiarelli niemożliwe. W końcu to jedna z najlepszych bajek Disneya, której historia według twórców została wymyślona przez nich. Biedna Gosiarella przez chwilę bała się, że będzie musiała się skupić na oczywistej inspiracji "Hamletem" (wiecie zły wuj, zabija swojego brata-króla, po latach powraca książe by pomścić ojca, który notabene ukazuje mu się pod postacią ducha). Na całe szczęście mottem Gosiarelli jest „rzeczy niemożliwe załatwiam od ręki, a na cuda trzeba trochę poczekać”, dlatego możecie sprawdzić nadszarpnięty wizerunek tej cudownej bajki, a raczej jej twórców. Zapraszam na True Story z udziałem lwów!

Kimba protoplasta Simby
fot. Tezuka Productions 1965 / Walt Disney 1994
Oryginalność „Króla Lwa” jest od samego początku podważana. Najprawdopodobniej twórcy ściągnęli pomysł z japońskiego anime „Kimba – biały lew” (jap. "Janguru taitei"), które część z was może kojarzyć z dzieciństwa. Gosiarella odświeży waszą pamięć. Kimba (Leo w japońskiej wersji) jest młodym lwiątkiem, które wręcz nie może się doczekać, gdy zostanie królem zwierząt. Niestety los bywa przewrotny i biedny Kimba jest świadkiem śmierci swego ojca. Różnice w fabule owszem są, ale przecież Amerykanie nie mogli przekopiować wszystkiego, jak leci. Muszą być gdzieś granice, jeśli nie płaci się twórcom oryginału, olewając prawa autorskie. Porozmawiajmy lepiej o podobieństwach, które zestawiłam na obrazku obok, bo to stare japońskie anime, jest tak niewyraźne, że czasami niewiadomo na co się patrzy. Na pierwszym widzimy lwa na dość charakterystycznej skale. Lwiej skale, jeśli chodzi o ścisłość. Na drugim mamy scenę zwisania z klifu, w którym dobry lew spada, a zły czerpie radochę. Szczerze mówiąc nie łapię, dlaczego ta sarna udaje lwicę, czy raczej lwica udaję sarnę. Chyba nawet nie chcę znać powodów. W każdym razie mamy tu pewną różnicę, bo Japończycy umieścili w tej scenie złą ciotunię, a Amerykańce wuja. Niemniej w obu animacjach pojawiają się lwy o podobnym odcieniu futra oraz skazą na oku. Przypadek?
Na trzecim obrazku mamy lwiątko z rodzicem, ale nie wpadajmy w paranoję, w końcu lwy czasami stoją sobie z rodzicami, a małpy są do siebie podobne. Bardziej mnie zastanawia czemu dwóch pobocznych bohaterów, z jakimś tam znaczeniem dla fabuły, to pawian i papuga (różnicą polega na tym, że Zazu jest niebieski, a papuga z Białego Lwa zielona)? Przecież tyle innych zwierzątek żyje sobie w Afryce...
Totalnym przegięciem i kserokopią jest dla mnie piąty obrazek porównawczy, na którym widzicie, jak Kimba/Simba dostrzega w chmurach swojego ojca, który objawia się by dodać synowi otuchy w wyborze właściwej drogi. W końcu to jedna z najbardziej charakterystycznych scen "Króla Lwa" Gad Demyt!!O ile wszystko inne mogę jakoś jeszcze zrozumieć, uznać za grubymi nićmi szyty przypadek, tak to jest dowodem podanym na talerzu… eee tzn. w chmurach.
Przedostatnie również jest całkiem wymowne, w końcu na ilu bajkach hieny wpadają w ciernie i podskakują, jak oszalałe? Nawet książę ze „Śpiącej królewny” nie podskakiwał włażąc w ciernie, tylko torował sobie drogę mieczem. Na koniec najbardziej niedorzeczny pomysł twórców (zarówno Japońskich, jak i Amerykańskich). Proszę powiedzcie biednej niedouczonej Gosiarelli, ile lwów przechodzi na wegetarianizm?


Zanim wpadniecie na pomysł by zaprotestować, bo przecież Kimba jest biały, a to jakaś różnica, przedstawię wam ciekawostkę, którą podpowiedziała Gosiarelli Wikipedia. Otóż po prawej macie mały dodatek od Disneya dołączony do DVD „Króla Lwa”, który pokazuje, że w pierwszej wersji Simba miał być białym lwem.

„Król lew” okazał się dla Disneya żyłą złota, przez wiele lat był jednym z najlepiej zarabiających animacji. Niestety wdowa po producencie serialu „Kimba – Biały Lew”, Osamu Tezuce, nie zobaczyła ani grosza. Zachowała się, jak na honorową japonkę przystało, uznając, że jej mąż byłby zachwycony tym, że wytwórnia Disneya inspiruje się jego dziełem. Studio Tezuka Productions, mimo wielkiego poruszenia Japończyków po premierze „Króla Lwa”, nie skierowało sprawy do sądu z obawy przed prawnikami wytwórni Disneya.


Gosiarella o „Królu Lwie” 

Gosiarella uwielbia tę bajkę. Jest zabawna, ciekawa, muzyka jest bajeczna (polskie piosenki są lepsze od oryginału, a to rzadkość!), a przy tym wpaja dzieciom dobre wartości. Drogie dzieci, jeśli ktoś zamorduje waszego ojca, powinniście go pomścić! Pamiętajcie przy tym, żeby to porządnie zatuszować, bo marne szanse byście się spotkali z tak radosną reakcją, jak Simba. Dzieciaczki pamiętajcie również by mieć otwarty umysł. To, że ktoś wygląda smacznie, wcale nie znaczy, że nie może być dobrym kumplem, jak surykatka Timon i szynka Pumba. . Jednak prosząc mamę o kupno surykatki, liczcie się z tym, że nie wykona ona tańca hula. Serio, sprawdzałam! 

Gosiarella musi się wam do czegoś przyznać: Nie płakała po Mufasie, płakała po Skazie. Ten lew jest obłędny! Znaczy się, wiem, że jest socjopatą, ale to jego jedyna wada. Wyręcza się sługsami, ambicja pcha go łażenia po trupach. Poza tym jest inteligentnym manipulantem, zapewne niekochanym przez tatusia, dzięki czemu opanował ironię i genialne teksty do perfekcji. Tak, to zdecydowanie mój typ. A to co się z nim stało jest okropne. Sami spójrzcie.

Sceny z "Herculesa" Disneya 1997 r.
Disneyowi nie wystarczyło zrobienie z niego czarnego charakteru, obalenia jego panowania i zrzucenia z klifu na pożarcie hienom. O nie! Nie mogli pozwolić mu spoczywać w spokoju. Oni musieli z niego zrobić jeszcze wdzianko dla herosa! Barbarzyńcy! Zastanawiam się, co na to Greenpeace!
Swoją drogą, dzięki wplątaniu Herkulesa w historię Skazy, możemy wnioskować, że akcja „Króla Lwa” dzieje się w starożytności, bo niby skąd mitologiczny syn bogów miałby truchło jednego z największych czarnych charakterów w historii?



P.S.1 Jeśli macie swoje typy bajek, czy też innych elementów dzieciństwa, które powinno znaleźć się w True Story możecie zgłaszać je w tej notce. Obiecuję, że jeśli Gosiarelli zabraknie pomysłów to sięgnie po wasze propozycje.
P.S.2 Teoretycznie dopiero za dwa tygodnie powinno pojawić się kolejne True Story, jednak z okazji walentynek pojawi się już w następną niedzielę! Zadowoleni?
P.S. 3 Bądźcie tak dobrzy by poduskutować z Gosiarellą w komentarzach, bo jest ciekawa co myślicie po przeczytaniu powyższego tekstu. 
Jeśli Wam się podobało możecie udostępniać link do notki na FB, czy czego tam używacie ;)

Prześlij komentarz

61 Komentarze

  1. Nie wierzę! Serio? Ładnie skopiowali, nie ma co! Co za wredne typy! Bajkę niby kojarzę, a raczej Kimba mi się kojarzy, ale to jak przez mgłę. Świetne True Story! Po raz kolejny dałaś radę i wyszło Ci rewelacyjnie!
    Podejrzewałam, że zrobisz porównanie własnie z "Hamletem", bo sama je zaważyłam, ale japońskiego anime się niespodziewałam!
    "Nie płakała po Mufasie, płakała po Skazie." - poważnie?
    Dodatek z "Herkulesem" jest wisienką na torcie! Mniam! Też chcę wiedzieć co na to Greenpeace!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odnośnie P.S.2 Skaczę z radochy!

      Usuń
    2. Serio, True Story ;)
      Dzięki wielkie, cieszę się, że cykl cieszy się popularnością!
      No dobra, może jako dziecko płakałam po Mufasie (nie jestem pewna), ale dorosła Gosiarella płakała po Skazie. Co ta dorosłość z nami robi?!
      Dodatku z Herciem nie mogłam sobie odpuścić, zwłaszcza, że to jedna z dwóch moich ulubionych bajek (druga to Anastazja!)!
      Musimy koniecznie napisać skargę do Greenpeace'u!

      Usuń
  2. No dobra, skojarzenia z Hamletem nie miałam, ale nie zastanawiałam się nad tym, to może stąd tej mój brak inteligencji (tak to sobie tłumaczę:D) . Japońską bajkę rzeczywiście coś mi gdzieś dzwoni, ale słabo, natomiast co do ostatniego rysunku porównawczego, to sorry ale to jest ewidentnie zerżnięte, krzywią się w identyczny sposób nawet.

    Chciałaś od mamy surykatkę?! Wow, chciałabym to widzieć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madziu, pomyśl, jak mało osób myśli o tym, że Król Lew może być luziną adaptacją Hamleta? Trzeba mieć pewne odchylenie na tym punkcie ;)
      Dokładnie! Chociaż dla mnie scena z hieną jest najbardziej wymowna. Chociaż każda na swój sposób pokazje, na jak wiele sposobów Disney zerżnął od japońców.

      Właściwie to inny domownik chciał ją mieć, a ja postawiłam warunek z tańcem hula, bo chciałam psa. Mama podchwyciła i surykatki nie było. Co nie zmienia faktu, że dziś mój dom przypomina zoo...

      Usuń
  3. "Król lew" to jedna z moich ukochanych bajek (jeśli nie najukochańsza), a tę japońską wersję o białym lwie... chyba mogłam dawno temu widzieć, przypadkiem (wtedy jeszcze)RTL 7 tego nie puszczał? Coś mi się kojarzy, ale wtedy byłam za mała, żeby się w ogóle zastanawiać nad porównaniem do innych bajek. Faktycznie, "inspiracja" jest oczywista. Na szczęście nie zepsuło mi to jakoś strasznie całości, więc tym razem Ci wybaczam :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem prawie pewna, że dobrze przypuszczasz, bo mi również RTL 7 się kojarzy.
      Cieszę się, że nie zepsułam "Króla Lwa", bo również go uwielbiam. Chciałam głównie pokazać, jak nieuczciwi są jego twórcy. Na chwilę obecną (w trzech postach) pisałam jedynie o nieoryginalności bajek Disneya. Z tym, że tym razem udają, że nawet o Kimbie nie słyszeli ;/

      Usuń
  4. Nie spodziewałam się tego i jestem w szoku! Nie wiedziałam że istniała japońska bajka, ale twórcy Disney'a zachowali się strasznie nemoralnie i nieetycznie, ale no cóż... Czekam na kolejne True Story :D Wiem, ż einne propozycje można zgłaszczać w innej notce ale może Pinokio? :D Albo "Piękna i Bestia" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pinokio? Hmmmm nawet o nim nie pomyślałam, ale wezmę pod uwagę. Z kolei o "Piękną i Bestię" możesz być spokojna, jest na mojej liście ;)

      Usuń
  5. Haha, uwielbiam Twoje posty ;) Acz nie spodziewałam się, że ukochana bajka mojego dzieciństwa jest kopią czegoś, co już wcześniej powstało. Nie słyszałam o Kimbie, acz z czystej ciekawości chętnie obejrzę tę wersję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się, jak też do niedawna nie byłam tego świadoma. Nie jestem jednak pewna, czy Kimba Ci się spodoba. To stara bajka (z 1965 roku), dlatego jakość jest dość słaba. Jeśli jednak obejrzyj to koniecznie daj znać!

      Usuń
  6. Nieobcym było mi to kopiowanie z japońskiej twórczości, ale uznaję to za dobrą rzecz. O japońskiej wersji mało kto słyszał, a Disney zrobił z Kimby / SImby afrykańskiego celebrytę :) Owszem, powinni jakoś wynagrodzić twórców pierwowzoru, ale tego nie zrobili... Któż bogatemu zabroni?
    Ja chętnie zobaczyłabym coś o Pinokiu albo o Muminkach (to dopiero materiał na True Story xD).

    P.S. Wybrałam Cię do Liebster Blog Award, jeśli zechciałabyś wziąć udział, zapraszam :) http://moje-czytadla.blogspot.com/2014/02/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieprzeczę, że Disneyowi świetnie udał się "Król Lew".Oburzam się, że idą w zaparte nieprzyznając się do plagiatu, bogacąć się na tym. Z drugiej strony, gdyby tyle nie kradli, nie byliby tacy bogaci.

      P.S. Dzięki wielkie! ;)

      Usuń
  7. Ja można było nie płakać po Mufasie?! Jak byłam mała ryczałam za każdym razem jak to oglądałam (a oglądałam z milion razy, poważnie) i kto wie czy jak bym teraz to obejrzała czy też bym nie płakała. Taki mój urok, że często płaczę na filmach i bajkach.

    A tej japońskiej bajki w ogóle nie kojarzę. Może wyparłam ją z mojej pamięci jak byłam mała? W końcu jako ośmiolatka (a może wcześniej) kochałam "Króla Lwa".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak mam przy "Szkole uczuć" i "Igrzyskach śmierci". Nie ważne ile razy bym oglądała/czytała, tyle razy będę w tych samych momentach płakać. Śmierć Mufasy była przykra i może nawet rozczuliła małą Gosiarellę, ale duża ubolewa nad Skazą ;(

      Całkiem możliwe. Sama ledwo, ledwo poamiętam Kimbę.

      Usuń
    2. O tak, przy "Szkole uczuć" też płaczę za każdym razem jak to oglądam.

      Usuń
    3. Wspaniały wyciskacz łez! A śpiew Mandy Moore jest niebiański! Kocham ten film :)

      Usuń
    4. Ja też płaczę przy Szkole uczuć, nie wiem co ten film ma w sobie, ale ryczę za każdym razem!

      Usuń
    5. Nie mam pojęcia, ale moje kanaliki łzowe nie wyrabiają przez niego!

      Usuń
  8. Być może wyjdę na osobę bez dzieciństwa, ale nigdy (naprawdę!) nie widziałam "Króla lwa". Jasne, wielokrotnie obiła mi się o uszy fabuła, gify czy zachwyty nad co ciekawszymi scenami, ale na własne paczadła nigdy tej bajki nie widziałam. Wstyd i hańba! Tak sobie teraz siedzę i się zastanawiam jak do licha przez dwie dekady życia mogłam tego ani razu nie widzieć?! No nic, będę musiała nadrobić. Natomiast wielkim zaskoczeniem było dla mnie, że bardzo wyraźnie pamiętam za to "Kimbę". Może zrobiłam wymianę i zamiast w dzieciństwie siedzieć i zachwycać się nad "Królem lwem", to ja siedziałam i oglądałam "Kimbę"? Ale ja jestem dziwną osobą, tak więc to byłoby bardzo prawdopodobne :P

    P.S. Genialny pomysł na cykl! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wierzę! Czytam i nie wierzę! Ok. sama nie oglądałam większości bajek Disneya, bo w dzieciństwie oglądałam oryginalne wersje, ale "Króla Lwa" nawet ja oglądałam. Widze, że w tym przypadku się zamieniłyśmy, więc nic się nie martw, bo jesli jesteśmy dziwne to obie ;) Niemniej koniecznie obejrzyj tę bajkę, bo jest rewelacyjna. Jeśli wyłapiesz jakieś podobieństwa, które mi uknęły to koniecznie tu wróć i daj znać!

      Dziękuję ślicznie!

      Usuń
  9. Wskaż mi bajkę Disneya, która całkowicie należy do niego, nie jest żadną kopią, interpretacją i adaptacją istniejącej wcześniej bajki, opowieści? Disney to największy plagiator wszechświata.

    PS. Ja w ogóle nie płakałam na tej bajce. Nie widziałam powodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na chwilę obecną nie mogę się nie zgodzić, jednak jeśli kiedyś znajdę bajkę napisaną na potrzeby Disneya to aż o tym napiszę i Ci podeślę linka

      P.S. Ale...ale jak to? A Skaza? Przecież on taki biedny i niezrozumiały był, a do tego nikt go nie kochał i nie przytulał :(

      Usuń
  10. Świetny wpis :-)

    Tak się zastanawiam, co zaproponować - może "Księżniczka Łabędzi"? Pamiętam mój (i młodszej siostry, która też uwielbia balet Czajkowskiego) szok, kiedy sobie uświadomiłam, że historia jest zerżnięta :-) Jeśli porównywać adaptacje, to może rzeczona animacja vs. "Czarny łąbędź" Aronofskyego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:) Polecam pozostałe napisane w tym cyklu.

      Dobry pomysł. Powęszę i może znajde na niego jeszcze jakieś brudy ;)

      Usuń
  11. No i się popłakałam przy Twoim tekście - ze śmiechu. Wiem - nie powinnam się śmiać z przestępstwa, ale...napisałaś to w tak rewelacyjny sposób, że tylko gratulować :D
    A "Króla lwa" a jakże oglądałam... nie pamiętam, czy płakałam i po kim , ale wiem jedno - piosenek (tych w polskiej wersji) często słucham do dziś. Są przepiękne :)

    Zapraszam Cię do swojego pierwszego wyzwania autorskiego - może Ci się spodoba :)
    http://babskieczytadla.blogspot.com/p/autorskie-wyzywanie-europa-da-sie-lubic.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, takie komentarze to miód na moje uszy!

      Polskie wersje piosenek to tej bajki są boskie. Gdy ostanio chrześniakowi puszczałam tę bajkę zaskoczyłam się, że dalej pamiętam ich teksty. Od tej pory słucham ich sobie namiętnie ;)

      Usuń
  12. Chyba zabiłaś mi dzieciństwo. Naprawdę, kiedy miałam 3-4 lata non stop oglądałam tę bajkę. Ale kurde i tak będę wierna Disney'owskiej wersji, nawet nie chcę się więcej dowiadywać o japońskiej. Mi się nawet podobała ta scena z Skazą. Oczywiście rozumiałam, że był biedny i odtrącony przez rodzinę na rzecz brata (brak miłości może doprowadzić do tragedii), ale należało mu się za to okrucieństwo. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio? Wydawało mi się, że wyjątkowo łagodnie potraktowałam tę bajkę.
      Może ty mi wyjaśnisz, która część "Króla Lwa" mówi o dzieciństwie Skazy? Oglądałam narazie pierwszą i drugą (ta jest kiepska) i na nic się nie natknęłam.

      Usuń
    2. Żartuję. I tak uwielbiam tę bajkę. A na własną odpowiedzialność czytałam posta. ;)
      Wydaje mi się, że żadna. To moje prywatne domysły, po prostu myślę, że to jedyne logiczne wytłumaczenie tego, dlaczego Skaza aż tak nienawidził brata i bratanka.

      Usuń
  13. O mamuniu, biedny Skaza! ( niedługo zacznie mi się to imię mylić ze słowem "staza" - zboczenie zawodowe) Ale to chyba lepiej, że stał się wdziankiem herosa, niż gdyby miał zostać futrem jakiejś panusi czy innej wiedźmy :P

    Aż wstyd się przyznać, ale jeśli dobrze pamiętam, widziałam "Króla Lwa" raz w życiu :P Aczkolwiek nie wiedziałam, że Disney tak sobie luźno poczynał, zżynając z Japonii. No ok, Japończycy mają odjazdowe (i szalone) pomysły, ale przecież można by było jakoś to zrobić po swojemu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie, jak tak na to spojrzeć to w sumie mogłobyć gorzej. Mogła go dopaść Cruella de mone.

      Amerykańce mają się za Panów całego świata, dlatego wierzą, że wszystko im wolno. Niestety często mają rację, a szkoda. Znam mało japońskich anime, ale "Czarodziejki z księżyca" wymiatają. W sumie Vampire Knight też ;)

      Usuń
  14. Oż w pyszczek, o tej ,,inspiracji" pojęcia nie miałam. Jeśli się o tym mówiło, to dawno, dawno temu xD
    Odnośnie lwiątka Simby, to kiedyś natknęłam się na zdanie, że był on pierwszym bajkowym dzieckiem wychowywanym przez dwóch ojców (czyli Timona i Pumbę xD).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Polsce była to dość słabo rozpowszechniona informacja. Większą poplarnością cieszyła się w Japonii i USA.

      W sumie coś w tym jest. Z kolei mi ktoś uzmysłowił, że jest to pierwsza bajka, w której nie pojawia się ani jedna istota ludzka, co jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że czasem akcji jest starożytność ;)

      Usuń
  15. No nie! Nawet "Król lew"? Przecież to chyba najlepsza bajka Disneya... Tym razem jestem naprawdę zdruzgotana :P
    W końcu "True story" postawi pod znakiem zapytania całą oryginalność Disneya ;)
    Swoją drogą, może "Herkulesa" też powinnaś wziąć pod lupę? ;)

    Czekam z niecierpliwością na odcinek walentynkowy! :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha:) W sumie coś w tym jest. Przysięgam, że nie wzięłam świadomie na cel Disneya! Następnym razem napiszę o czymś innym by trochę odsapnął.

      Z "Herkulesem" jest ten problem, że jest jedną z dwóch moich ulubionych bajek ;) Zostawie go sobie na specjalną okazję.

      Usuń
    2. Ja też go lubię :)
      Czekam na post o lalkach barbie ;P to dopiero będzie miazga :P

      Usuń
    3. O.o Jak tyś się domyśliła o czym będzie?! :P

      Usuń
    4. Ach no wiesz, polerowałam akurat szklaną kulę i tak jakoś podpatrzyłam przy okazji, bo ciekawość mnie zżerała :P

      Usuń
    5. Zawsze byłam sceptycznie nastawiona do szklanych kul, ale zmieniam zdanie! Pożycz ją czasem ;)

      Usuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. (Płacze cicho w kącie)
    Ps. Nie wiedziałam, że Skaza był też wykorzystany - i to dość dosłownie - w innych bajkach :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *Tuli* Nie płacz. Skaza miał gorzej ;)
      P.S. Agata, czyżbyś nie znała jednej z dwóch moich ulubionych bajek?

      Usuń
    2. Wygląda na to, że nie bardzo :) Ale może pojawi się w True Story, żebym mogła poznać? :D

      Usuń
    3. Pojawi się z pewnością, ale pewnie dużo czasu upłynie do tego czasu, bo niszczenie własnego dzieciństwa zalatuje masochismem :P

      Usuń
  18. No to znów dowiedziałam się czegoś ciekawego xD Gosiarella zostaje moim dilerem informacji o bajkach! :P
    No i PS2 poprawił mi humor! Już czekam na świeżą dostawę xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiarella dilerem - to brzmi dumnie ;)
      Gosiarella chcę mieć wyłączność, a w zamian obiecuje dostarczać najlepszy towar!

      Usuń
  19. Ha! eM tak myślała, że miała coś skomentować i zapomniała to zrobić!
    Że eM uwielbia posty Gosiarelli i czeka z niecierpliwością na każde nowe Tru story, to jest jasna sprawa, prawda?
    Z pola walki: Niestety, eM jeszcze nie zniszczyła dzieciństwa żadnej ze swojej koleżanek, ale jak wróci na uczelnię, to zapewne to zmieni!

    eM wydaje się, że oglądała Króla lwa, ale (zaraz zostanie zlinczowana) nie jest tego pewna. Kimbę z resztą też kojarzy.
    Chociaż najlepszym królem lwem dla eM był ten serialowy. eM miała na niego taką fazę, że jej biedne psisko zostało nazwane jak jedna z sióstr młodego lwa.
    Jeżeli eM pamięci nie myli.

    eM podsumuje to tak: schematy, schematy, schematy! Wszędzie schematy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ładnie eM! O Gosiarelli zapomnieć? Przez eM gdzieś na świecie umarła mała Panda. No dobrze, nie umarła, ale zachorowała, ale na szczęście już wyzdrowiała ;) Gosiarella dziękuje!

      Gosiarella wie, że eM zdąży naładować broń jeszcze jednym postem, przed powrotem na uczelnie i masowym niszczeniem dzieciństwa koleżanek!

      eM nie jest pewna? Ale, ale jak to? Pewnie nie oglądała, skoro nie pamięta, bo to zapada w pamięć... ta tragiczna śmierć Skazy ;(
      Jak psisko się wabiło?

      Schematy i plagiaty everywhere!

      Usuń
  20. Najlepsze zostawiłam na koniec i zabrałam się za czytanie Twojego posta, w końcu na "Króla Lwa" czekałam chyba najbardziej.

    A jak zobaczyłam, że jest skopiowany - szczęka mi opadła. Nie miałam o tym zupełnie pojęcia. Zdecydowanie mogę jednak powiedzieć, że graficznie Disney postarał się o milion procent lepiej. Mimo wszystko... Nie myślałam, że i w mojej ukochanej bajce "coś" znajdziesz. Jesteś moim osobistym Mistrzem! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Meme you made my day! Mistrz Gosiarella -> chyba każę sobie to wydziergać na wizytówce ;)

      Przynaję, że sama niespodziewałam się, że coś na niego znajdę! Mam nadzieję, że przyszłe posty będą podobnym zaskoczeniem i przyjemnością :) Co do samej grafiki to zgadzam się, wersja Disneya jest piękna zarówno pod względem wizualnym, jak i muzycznym. Na obronę Tezuka Production, dodam tylko, że powstał 30 lat wcześniej, więc graficznie miał prawo leżeć i kwiczeć ;)

      Usuń
    2. :) Wydziergaj, koniecznie xD

      Ach, zapomniałam o fenomenalnej ścieżce dźwiękowej, która mimo wszystko bardziej podoba mi się w polskiej wersji :D

      Usuń
  21. Nie wierzę... Ech, tyle łez wylanych! Ale tak naprawdę nie lubiłam tej bajki. Rodzice bardzo często mi ją włączali na kasecie, ale ja jej po prostu nie lubiłam. Owszem, płakałam po Mufasie, ale dopiero gdy byłam starsza i dotarło do mnie, że to jednak smutna scena ;) Do tej pory nie znoszę większej części tej bajki. A to, że skopiowali od innych... Co w dzisiejszych czasach jest w 100% oryginalne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak pokazują amerykanie: nic. Teoretycznie wszystko już kiedyś zostało wymyślone, jednak jazwy plagiat Disneya a co gorsza nie przyznanie się do tego, jest poniżej jakiejkolwiek krytyki!

      Po Skazie też nie płakałaś?!
      Mnie zamęczali pocahontaz. Dorosła Gosiarella jeszcze jej nie oglądała, ale pamięta, że jej nie lubiła. Ciekawe jak byłoby teraz?

      Usuń
  22. Ja oglądałam Kimbę :D :D :D A potem się dziwię, że teraz jestem takim hikikomori, nolifem i tak dalej, i tak dalej, skoro nie Simbę znałam, jeno japońskie białe lewki.

    OdpowiedzUsuń
  23. Dzieki Ci Gosiarello! Dzięki Tobie wiem, że nie jestem jedyną anomalią, która nie płakała po Mufasie, a przeżywała śmierć Skazy. Ba! Ja nawet w zabawie w Króla Lwa zawsze chciałam być Skazą xD

    OdpowiedzUsuń
  24. Internet to wspaniały wynalazek, dzięki któremu można znaleźć wiele osób, dzięki którym człowiek nie czuje się odosobnionym przypadkiem ;) Dzięki Tobie przypomniałam sobie, że w zerówce też bawiliśmy się w Króla Lwa! Niestety monopol na Skazę zgarnął ktoś inny ;(

    OdpowiedzUsuń
  25. Zdziwiłaś mnie, bo nie wiedziałam, że "Król Lew" to niezbyt oryginalna historia. Niemniej jednak film uwielbiam:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja tam wolałam drugą część, bo historia Kiary bardziej do mnie przemawiała. Może dlatego, że gdyby brat mojego ojca go zabił, raczej bym nie płakała, więc jakoś tak emocjonalnie to raczej nie styknęło.

    OdpowiedzUsuń