Looking For Anything Specific?

Header Ads

Konkurs: Zainspiruj Gosiarellę!


Cześć moi kochani detektywi! 
W ostatnim konkursie świetnie się spisaliście! Nawet nie wiecie, jak bardzo Gosiarella jest z Was dumna! Zresztą dlatego obiecałam Wam więcej konkursów, w których będziecie się mogli wykazać. Tym razem będzie odrobinę łatwiej, nikt nie będzie musiał mnie śledzić, a zwycięzców będzie dwóch! Nagrodą jest książka, która w dniu dzisiejszym ma swoją premierę. Oto ona:

BLAKE CROUCH 

WAYWARD PINES. SZUM 
Jest tylko jedna rzecz straszniejsza niż obłęd: świadomość, że jesteś przy zdrowych zmysłach…
„Wayward Pines" jest kulminacją moich dwudziestoletnich starań, których celem było stworzenie czegoś, co wywołałoby we mnie podobne odczucia jak „Miasteczko Twin Peaks", „Przystanek Alaska", „Z Archiwum X" czy „ LOST. Zagubieni”.
Agent specjalny Ethan Burke przybywa do Wayward Pines w stanie Idaho w poszukiwaniu dwóch zaginionych funkcjonariuszy. Tuż po tym, jak przekracza granice miasta, rozpędzona ciężarówka taranuje jego auto. Burke traci pamięć. Nie wie, kim jest i gdzie się znajduje. Szybko jednak zauważa, że w miasteczku dzieją się dziwne rzeczy, a kontakt ze światem zewnętrznym jest niemożliwy. Ethan ma nowy cel: przetrwać.
Przeczytaj, zanim obejrzysz serial telewizji FOX!
Dziesięcioodcinkowy serial na podstawie trylogii Wayward Pines reżyseruje M. Night Shyamalan, twórca takich kinowych hitów jak „Szósty zmysł" czy „Osada". W Ethana Burke’a wciela się Matt Dillon – nominowany do Oscara za rolę w „Mieście gniewu", znany również z filmów Francisa Forda Coppoli i Kevina Spacey’ego.

Motywy wydania swojej książki, autor zawarł w posłowiu. Wyjaśnił, że inspirował go niegdyś popularny serial Miasteczko Twin Peaks. Zaintrygowały mnie jego słowa: „Mówi się, że każda sztuka – literatura, muzyka, czy sztuki plastyczne – jest reakcją na inną sztukę, a ja w to wierzę.” Jeśli mam być szczera to ja również w to wierzę, bo jakby nie było Gosiarella właśnie tym jest, reakcją na sztukę. Nawet na te słowa postanowiłam zareagować i uczynić je motywem przewodnim konkursu. Domyślacie się co dla Was przygotowałam? Chciałabym byście podzielili się czymś co Was zainspirowało oraz opisali, w jaki sposób wykorzystaliście ową inspirację. Metoda, jak zwykle, dowolna. Możecie opisać to w dowolny sposób: słowami, obrazem, czy co tam Wam przyjdzie do głowy. Najważniejsze by przekaz przyciągnął Gosiarellową uwagę. Dwa najlepsze, czyli te które podbiją Gosiarellowe serduszko, zostaną nagrodzone!

Regulamin: 
1. Organizatorem konkursu i fundatorem nagrody w konkursie jest wydawnictwo Otwarte
2. Nagrodą w konkursie jest egzemplarz książki „Wayward Pines. Szum". 
3. Czas trwania: od 21 maja do 6 czerwca 2o14, wyniki konkursu ogłoszę najpóźniej do 9 czerwca. 
4. W konkursie mogą brać udział jedynie osoby zamieszkujące terytorium Polski. 
5. Aby wziąć udział w konkursie, należy: 
a) Pod tym postem wyrazić chęć udziału w konkursie przez proste "Zgłaszam się". 
b) Podzielić się (w komentarzu) czymś co Was zainspirowało oraz opisać, w jaki sposób wykorzystaliście ową inspirację
6. Możecie, ale nie musicie (nie będzie to miało żadnego wpływu na wyniki konkursu): 
a. umieścić baner konkursowy wraz z odnośnikiem do tego posta na swoich blogach.
b. Polubić Gosiarellę na fb [link
7. Wygrywają dwie osoby, których pomysły najbardziej mnie zauroczą/zaskoczą/zadziwą/ zainspirują, czyli ogólnie wywołają największe emocje. 
8. Po opublikowaniu wyników, zwycięzca będzie miał 3 dni na skontaktowanie się z Gosiarellą w celu podania adresu do wysyłki nagrody.


Powodzenia i bawcie się dobrze!
Ps. Zapraszam do czytania recenzji książki (KLIK) byście mogli się przekonać, że warto o nią powalczyć!
Ps2. Jeśli Disqus (system komentarzy) się niezaładował to odświeżcie stronę. Jeśli to nie pomogło to użyjcie standardowego (blogspotowego) pola "dodaj komentarz", a ja później go zimportuję. 

Prześlij komentarz

18 Komentarze

  1. Złośliwa Baba21 maja 2014 19:16

    Super:) Potrzebuję kilku dni na zastanowienie, ale tym razem nie zapomnę!
    Ps. Udostępniłam na fb.

    OdpowiedzUsuń
  2. Złośliwa Baba22 maja 2014 23:27

    Zgłaszam się.
    Tekst "Wspomnienia o marzeniach" (http://www.gosiarella.pl/2013/12/wspomnienia-o-marzeniach.html) zainspirował mnie do wprowadzenia zmian do mojego życia. Zaczęłam, podobnie, jak twój przyjaciel, nazywać marzenia celami, które mam osiągnąć. W przeciągu pół roku zrealizowałam 3 cele: rozpoczęłam kurs tańca Bollywodzkiego, kupiłam kota i zwiedziłam Bratysławę. Jeszcze dużo przede mną, ale jest znacznie łatwiej, gdy pamiętam, że wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Dziękuję i uprzedzam, że nie miałam na celu podlizywania się ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgłaszam się.
    Kimś, kto inspiruje mnie każdego dnia jest moja siostra bliźniaczka. Spędzamy ze sobą każdą minutę (no może co drugą :P), dlatego znam ją na wylot. Dzięki niej motywuję się do działań, pracy nad sobą, ale też budzi we mnie potrzebę dorównania jej w każdej dziedzinie. Moją inspirację wykorzystuję każdego dnia, ponieważ każdy poranek jest także początkiem nowej walki nad własnymi słabościami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie najbardziej zainspirowała moja teściowa do samodzielnego wykonania pacynek dla mojego dziecka. Zawsze opowiada, że kiedyś gdy wszystko było "na kartki" dzieci nie miały takich zabawek jak teraz. Wtedy szyła im pacynki. Tak samo ja zrobiłam-uszyłam pacynki-zwierzątka dla córki aby miała coś oryginalnego a zarazem od serca, od mamy! Teraz są to jej ulubione zabawki i chce więcej i więcej!

    OdpowiedzUsuń
  5. Magda, dziewczyna z gór27 maja 2014 16:05

    Zgłaszam się.
    Proste, banalne i jednocześnie nieco odległe - góry. To właśnie ich widok zainspirował mnie do wielkich zmian w życiu. Przewróciłam swój dotychczasowy, znany świat do góry nogami dzięki widokom Tatr za oknem. W ciągu 365 dni zmieniłam miejsce zamieszkania, zaczęłam studia o których nigdy nie pomyślałabym, że dadzą mi tyle frajdy i satysfakcji, poznałam wspaniałego człowieka, z którym chcę spędzić resztę życia i zaczęłam swą przygodę ze wspinaczką. Nigdy przez myśl by mi nawet nie przeszło, że góry, ich widok zakorzeni się we mnie na stałe. Tu jest moje miejsce na ziemi. Niby nic, widok jak z widokówki, którą kupujemy znajomym z wakacji. A jednak obraz gór sprawił, że moje życie w końcu nabrało kolorów i... twardego, stałego rytmu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgłaszam się.
    Jakiś rok temu miałam pewien sen- dużo się w nim działo, tyle mogę powiedzieć. Może wydawać się to banalne, ale to właśnie on był inspiracją do napisania krótkiego opowiadania na podstawie tego snu, które sprawiło że zaczęłam wierzyć w swoje umiejętności, jak również inni zaczęli mnie doceniać. Chciałam wziąć udział w szkolnym konkursie właśnie z tym opowiadaniem, któremu nadałam niczego sobie tytuł "Z pamiętnika Dreamwriterki", ale zostało mi zabronione wzięcie udziału w nim, bo mój tekst zawierał zbyt dużo "pikantnych" szczegółów ;). Do tej pory uważam, że to było właśnie zaletą tego opowiadania. Postanowiłam napisać inny, mniej "wulgarny" tekst, wprowadzając mroczne klimaty i przelotne romanse. Okazało się, że wygrałam konkurs. Byłam w szoku, bo pisałam to na odwal i dla siebie. Teraz wiem, że to dzięki temu co mi się przyśniło, zaczęłam osiągać coś w życiu. Mimo porażek nie poddaję się, moje niewypały lecą do szuflady, ale wierzę, że kiedyś ujrzą świtało dzienne...:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam, moją inspiracją, była obietnica moja wobec córki, która miała wtedy 6 lat,ze dla niej ściągnę multum gwiazdeczek i wtedy wpadłam na pomysł,aby wyremontować jej pokoik... na świeżą biała farbę rzucałam gwiazdkowy złoty brokat, do dziś jak wschodzi słońce milion gwiazdeczek daje o sobie znać i mienią się w odbiciu słońca zaglądającego nam przez okno.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgłaszam sie!
    Mnie zainspirowało zdjęcie wanny,które gdzieś w internecie krążyło. Była to wanna z obudową otwieraną na której drzwiczkach znajdowały się płyny, mleczka do czyszczenia itp. Zapragnęłam mieć taką wanne, a raczej obuwowę, ale nie da się nigdzie jej kupić. Pokazałam zdjęcie szwagrowi mojego męża i zapytałąm: Co ty na takie wyzwanie powiesz ? Zastanowił się i dziś mam taką wannę !

    OdpowiedzUsuń
  9. Inspiracja mnie nawiedziła podczas tegorocznego festiwalu fantastyki: Pyrkon w Poznaniu. Podczas dwóch dni, zasiedliśmy wraz z bratem i chłopakiem w sekcji gier planszowych (do których zawsze miałam słabość), wzięliśmy pierwszą lepszą grę, okazała się nią: Wsiąść do pociągu, o której wcześniej nie słyszałam. Gra tak bardzo nas zafascynowała, że postanowiliśmy kupić ja, gdy tylko wrócimy do domu. Niestety cena gry przerosła nasze najśmielsze oczekiwania, dlatego postanowiliśmy wykonać ją sami. W dodatku stworzyliśmy wersję z Polską mapą, burza mózgów i po wielu dniach harówki powstała nasza gra, jedyna w swoim rodzaju, i prawie każdy dzień spędzamy na graniu ją w rodzinnym gronie. Polecam takie inspiracje każdemu. Nie trzeba wydawać milionów by mieć coś swojego. W załączniku zdjęcie :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. https://scontent-a-fra.xx.fbcdn.net/hphotos-xfa1/t1.0-9/10155887_10203777028855034_7560000431465751370_n.jpg
    (Nie potrafię tutaj przesłać zdjęcia jako załącznika, więc link :)

    OdpowiedzUsuń
  11. ZGŁASZAM SIĘ :Dzieciaki z Domu dziecka potrzebowały kaset VHS , ponieważ posiadali w placówce tylko taki odtwarzacz ... Jak wiemy VHS nie jest nowością technologiczną , więc ze znajomymi zakupiliśmy owej placówce nowe DVD zainspirowali nas również do utworzenia stowarzyszenia działającego na rzecz osób potrzebujących .

    OdpowiedzUsuń
  12. Zgłaszam się.

    Moją wielką inspiracją okazała się książka „Alibi na
    szczęście”, autorstwa Anny Ficner-Ogonowskiej. Nie sądziłam, że będzie miała na
    mnie tak duży wpływ. Chciałabym o tym opowiedzieć.

    W maju przyjechałam na dwa tygodnie do domu.

    Na początku roku rozstałam się z chłopakiem, i choć minęło już dużo czasu dalej
    byłam zdołowana i smutna…. Doszłam do wniosku, że wszyscy mężczyźni są
    beznadziejni i żadnemu nie można zaufać. Od tej pory, owszem spotykałam się z
    chłopakami ale traktowałam ich jak kolegów i nie pozwalałam się żadnemu do
    siebie zbliżyć. Gdy tylko dostrzegałam na horyzoncie niebezpieczeństwo w
    postaci choć najmniejszego zainteresowania od razu włączała mi się czerwona
    lampka i „dawałam nogę”. Humorystycznie mówiłam wszystkim, że chcę być starą panną, wyjechać do amazońskiej dżungli
    lub na Alaskę….

    W rodzinnym domu chciałam odpocząć, nabrać dystansu i nazbierać sił przed zbliżającą
    się sesją egzaminacyjną. Obiadki mamusi (mniam, mniam..), opalanie się,
    leniuchowanie i spanie do południa-ogólnie ładowanie akumulatorów.

    Pewnego wieczora huśtałam się na huśtawce, obok na stoliku leżała jakaś książka,
    którą zostawiła moja mama. Sięgnęłam po nią, i od razu pomyślałam: „Jakaś
    polska lovestory!” Nie cierpię takich!!! …Ale zaczęłam ją przeglądać i o dziwo
    wciągnęła mnie… Była taka zupełnie inna… Ciepła, sympatyczna i taka mądra!
    Wciągnęła mnie tak bardzo, że nie mogłam przestać jej czytać… Mówiła o miłości,
    smutku, o tym że nie można bać się zaufać drugiej osobie, nie można całe życie
    bać się zranienia czy tracić czasu na rozmyślanie, zastanawianie się,
    planowanie wszystkiego. Tylko działać spontanicznie, szybko, uczuciowo. Robić
    to czego się pragnie, brać życie garściami, bez zastanawiania się:
    Jak ktoś mnie odbierze???
    Co sobie ktoś pomyśli???
    Czy się narzucam???
    Czy nie przeszkadzam???
    Myśli, które często się nam cisną do głowy, ale tak
    naprawdę tylko nas ograniczają i pozbawiają radości….

    Szczególnie uderzyła mnie wypowiedź jednej z bohaterek książki, która
    powiedziała: „Gdybym wtedy miała ten
    rozum co dziś, zaryzykowałabym dla chociaż jednego miesiąca, a nawet jednego
    dnia szczęścia, a później niechby się działo co chciało”

    Ja na pewno nie chciałabym, patrząc w przeszłość
    czegoś żałować!...Chciałabym mieć poczucie, że wykorzystałam każdą szansę jaką
    dało mi życie. Że zrobiłam wszystko co mogłam żeby czuć się spełniona i
    szczęśliwa. Ta książka zainspirowała mnie do tego, by szybko przeanalizować
    moje głupie myślenie… Mój stosunek do mężczyzn i w ogóle całego świata.

    Po lekturze uświadomiłam sobie ile rzeczy mogło mnie ominąć!!! Może przegapiłam
    prawdziwą miłość??? Może ominęły mnie jakieś radosne wspomnienia??? Ale po co
    się nad tym zastanawiać. Trzeba iść do przodu.

    Gdy wróciłam do siebie, do mojego mieszkania postanowiłam rozejrzeć się wokół ….

    Nie bać się.
    Nie planować.
    Znowu otworzyć na ludzi.
    Okazywać uczucia.
    Żyć pełnią życia.
    Robić to na co mam ochotę, by potem niczego nie żałować…

    Życzę sobie dalej takiej wytrwałości i życzę wszystkim kobietom takiego
    spojrzenia na świat.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zgłaszam się. :)

    Myślę, że inspiracje staja na naszej drodze każdego dnia.
    Jedyne co musimy zrobić to chcieć je dostrzec. Mogą być różne, najważniejsze
    jest to, by zmieniały nasze życie.

    Jestem młodą osobą. Powinnam – i pewnie
    mam – wiele powodów do radości i wdzięczności.

    Ale czasem (jak pewnie każdy), chcę od
    życia akurat tego, czego mieć nie mogę, a nie dziękuję losowi za to co mi daje.

    Moje oczy ostatnio otworzyły się w najprostszy z możliwych sposobów: przez i
    dzięki innym ludziom, także młodym osobom. Na organizowanym przez moją szkołę
    turnieju w piłkę nożną, oprócz „normalnych” drużyna, grał też zespół z domu
    dziecka.

    Osoby w moim wieku, które nie mają rodziców, bliskich. Nie mogą liczyć na
    wsparcie. A mimo to cieszą się z tego co mają. Wiedzą, że życie to coś
    wspaniałego i że warto walczyć. O siebie.

    O przyszłość. O szczęście. Miłość.

    Porównałam ich sytuację do mojej. Ich problemy do własnych kłopotów. Wypadłam
    bardzo słabo, muszę przyznać. Pomyślałam wtedy o tym, że choć mają tak mało, to
    jednak wciąż o wiele więcej niż większość ludzi: radość, optymizm i umiejętność
    cieszenia się z małych rzeczy. Byli zadowoleni, że mogli rozegrać mecz,
    pobiegać za piłką.

    W sumie nie wiem jak opisać to, co się działo w mojej głowie po tym dniu. Ważne
    jest, że Ci właśnie ludzie mnie zainspirowali. Zatrzymałam się na chwilę.
    Pomyślałam. I chyba trochę zrozumiałam.

    Nie wykorzystywałam na maxa swojego życia. Nie byłam spontaniczna. Proste
    rzeczy nie dawały mi radości.

    I wzięłam sobie do serca ich przykład. Zmieniłam swoje życie. Tu i teraz. Zaczęłam
    od małych rzeczy, uśmiechu, słów dziękuję i realizowaniu krótkoterminowy celów.
    W końcu mogę się podpisać pod słowami, że odpowiedni ludzie to najlepsza
    inspiracja.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zgłaszam się.
    Dla mnie inspiracją była moja nauczycielka. W dzisiejszych czasach rzadko spotykamy osoby z prawdziwą pasją. Większość jest, a nawet chce być, co jest jeszcze gorsze, przeciętni. Niewielu chce się wyróżniać. Jednak nie ona. Na początku roku zachęcała mnie do wzięcia udziału w konkursie z fizyki. Długo się zastanawiałam, bo a) miałam już sporo konkursów na głowie i b) FIZYKA? Hello! Zgodziłam się jako jedyna (!) i trochę przerażały mnie indywidualne zajęcia dwa razy w tygodniu. Przeszłam etap szkolny, rejonowy i wygrałam zajmując 3 miejsce. Teraz mogę wybrać każdą szkołę i wszyscy pękają z dumy. Myślę, że właśnie tak wykorzystałam inspirację płynącą od tej osoby. Z każdymi kolejnymi zajęciami czułam, że coraz bardziej to lubię. Ta kobieta potrafiła mi wyjaśnić wszystko i zaciekawić tak, że nie mogłam spać. Zaraziła mnie tym, co sama kocha. Dużo osób uważa, że fizyka to trudny przedmiot, ale ja właśnie uwielbiałam rozwiązywać z nią te najtrudniejsze zadania, kiedy chciała, żebym sama odkryła rozwiązanie i ten błysk w oku - bezcenny. Zawsze się o mnie troszczyła i martwiła. Kiedy byłam jak na szpilkach przed kolejnymi etapami opowiadała tyle sucharów, że nie sposób się było nie uśmiechać. Pamiętam jak walczyła o mnie po finale, który kompletnie zawaliłam i już się poddałam. Teraz wiem, że będę bardzo tęskniła i nigdy jej nie zapomnę, bo to ona zawsze we mnie wierzyła, to ona nauczyła mnie, że nigdy nie można się poddawać i oczywiście dzięki niej odkryłam swój talent Einsteina :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zgłaszam się.

    Moją inspirację poznałam blisko 20 lat temu. Miałam wtedy 6 lat, warkocz w kolorze ciemnego blondu i fioletową sukienkę z kołnierzem jak u marynarza, z kotwicą na przodzie. Jechaliśmy pociągiem - podróż była długa. Dzwoniliśmy z budki telefonicznej do ciotki Janiny.

    Kiedy zobaczyłam morze, zakochałam się. Nie ważny był już Michał z mojej klasy, tylko Bałtyk. 20 lat temu inspirował mnie do malowania obrazków, pisania listów kolorowymi kredkami, zabawy w piratów...

    Od 7 lat inspiruje mnie do romantycznych spacerów po plaży, słodkich pocałunków - nawet z piaskiem w ustach, do zimnych kąpieli i gorących dni spędzonych w miejscu, gdzie morze jest w zasięgu wzroku. Chcę więcej. Chcę mieć swój Bałtyk blisko. Motywuje mnie, by zrealizować swoje plany i podpowiada: Rzuć Śląsk, pakuj plecak, zamieszkaj obok mnie! - i zrobię to. Dla siebie i dla tego, który całuje mnie od siedmiu lat na plaży, kiedy spędzamy razem bajkowe urlopy.

    OdpowiedzUsuń
  16. Zgłaszam się!
    Na moje życie składa się wiele różnych pasji, które sprawiają że jestem szczęśliwa. Jedną z nich są podróże a inną tworzenie. Dlatego też moją inspiracją do tworzenia są min podróże. W związku z tym że mam dusze obserwatora dlatego też staram się w każdym nowym miejscu w którym się pojawię (chociażby miała to być mała restauracja kilka miejscowości od mojego miejsca zamieszkania) upatrywać pięknych, wyszukanych i oryginalnych przedmiotów, które mogłabym wykonać samodzielnie. Dzięki temu że mój ukochany też ma smykałkę do majsterkowania, dlatego też często pomaga mi w wykonywaniu trudniejszych prac, np. kupujemy na giełdach staroci za grosze niepotrzebne komuś lampy, szafki, krzesła, przywozimy je do domu, rozkręcamy, czyścimy, malujemy, ozdabiamy i dzięki temu mamy dużo niepowtarzalnych gadżetów, które zachwycają naszych gości i wprawiają w zdumienie gdy dowiadują się że wykonaliśmy je sami. Naszym ostatnim bzikiem są meble i akcesoria z palet i skrzynek. Zrobiliśmy z nich już min. stolik, szafkę nocną oraz skrzynię na zabawki dla naszej córci, która zawiera siedzisko z poduszek. Gdy tylko mam wolną chwilę szyję ręcznie zabawki, którymi obdarowywuję dzieci w rodzinie, kartki, bombki świąteczne, ozdabiam świeczniki, tworzę przedmioty z gliny, masy papierowej i masy solnej. Jeśli tylko człowiek jest otwarty na piękno a jego pasją jest tworzenie oryginalnych przedmiotów to inspiracje można znaleźć wszędzie. Na wycieczce, na starówce, na wystawie, na targach, warsztatach organizowanych przez domy kultury, w starym kinie, na wsi u dziadków, w Internecie, a nawet w ogródku sąsiadów. Grunt to mieć oczy otwarte na świat i nie blokować się przed nowościami, przed tym co inne i nieznane.

    Pozdrawiam
    Powerflower21

    OdpowiedzUsuń
  17. Zgłaszam się!

    Najbardziej inspirujące są dla mnie podróże i nieważne czy miejsce znajduje się kilkanaście kilometrów od domu czy kilka tysięcy. Jednym z wyjazdów, który odbyłam samotnie był wyjazd do Norwegii. Wtedy po raz pierwszy pomyślałam sobie "wow". Widziałam wcześniej mnóstwo zdjęć, czytałam relacje, ale to co zobaczyłam odebrało mi mowę i czułam, że mogłabym tam zostać.
    Właśnie ten wyjazd zainspirował mnie do poznania kultury norweskiej, uczę się języka, po studiach chcę wyjechać jako au-pair do Bergen. Znajomi mówią, że jestem szalona, po co mi inż. przed nazwiskiem jak chcę niańczycz dzieci. Niech mówią co chcą, to moje miejsce na ziemi, tam czuję się spokojna i szczęśliwa.

    http://pics.tinypic.pl/i/00538/yr7i6dtzqrpf.jpg

    OdpowiedzUsuń
  18. Inspiruje mnie... wiosna. To, jak wybucha kolorami, budząc się z zimowego snu. To, jak przeciwstawia się porannym przymrozkom i uparcie rozkwita. Inspiruje mnie jej ożywcza zieleń, dająca nadzieję i wyrywająca z apatii. Kocham jej umiłowanie kontrastu i mocnych, soczystych zestawień. Wiosna to najlepsza motywatorka, a zarazem najdoskonalsza "trendsetterka" :)

    OdpowiedzUsuń