Looking For Anything Specific?

Header Ads

Kolejny zgubiony pantofelek, czyli Kopciuszek 2015


Już przy okazji pisania Kopciuszkowego True Story przyznałam się, że szczerze nie znoszę historii o Kopciuszku. Historia dziewczyny, która daje sobą pomiatać, a jej życie zmienia się tylko dlatego, że w jej życiu pojawia się książę nie jest dla mnie w żaden sposób romantyczna. Jeśli już miałabym okazywać jakieś mniej złowrogie uczucia to postawiłabym na litość. Ten krótki wstęp powinien być dla Was ostrzeżeniem, że Kopciuch zaczynał z przegranej pozycji. 

Najnowsza wersja Disneyowskiego Kopciuszka pod wieloma względami przypomina rozbudowaną wersję bajki z 1950 roku, z tym że pojawia się jeden (!) element z oryginalnej baśni (Spoiler?: przyrodnie siostry nie obcinają sobie ani palca, ani pięty, a macocha nie dostaje zasłużonej kary #smuteczek) tj. gałązka, o którą prosi ojca, gdy ten wyjeżdża. Niestety po co jej była w filmie tego nie wiadomo (poza tkliwą gadką o powrocie taty), ponieważ rozwiązania z baśni nie wprowadzono. Czekajcie, chyba poszłam nie po kolei, więc wróćmy do początku. Ella dorastała w szczęśliwej rodzinie. Miała kochającego ojca i matkę, która wpajała jej głupoty do głowy (nic więc dziwnego, że nasz filmowy Kopciuszek jest niezrównoważony psychicznie. Nie żartuję!). Po śmierci matki, życie Elli nie zmienia się w koszmar. Ojciec dalej ją kocha i dba o nią. Gdy dziewczyna jest już niemal dorosła, konsultuje z nią swoje plany poślubienia pewnej wdowy. Widzicie, tatuś wcale nie jest taki zły! Wkrótce jednak wyrusza w podróż i nigdy więcej nie wraca, a jego córeczka zostaje skazana na łaskę i nie łaskę macochy i jej dwóch córek. Resztę historii znacie, ale i tak przedstawię ją w obrazkach.


Macocha nie chce zabrać Kopciuszka na bal. So sad...
Zjawia się Matka Chrzestna i zmienia dynie w karocę.
Tiaaa ten film wcale nie jest podobny do bajki... wcale.
Czym tak naprawdę wersja aktorska różni się od klasycznej bajki? Zasadniczo jest jedynie wzbogacona o pobudki, które kierowały bohaterami. Twórcy filmu starali się by historia Kopciuszka przestała być tak płytka, by historia miłości Kopciuszka i Księcia nie opierała się tylko na fizycznym zauroczeniu, a dobroć Elli nie wynikała jedynie z bierności i naiwności. Po części im się to udało, choć postawa Kopciucha dalej mnie nie przekonuje. Cóż ja poradzę, że bardziej przemawiają do mnie waleczne bohaterki, a Cinderella bazuje na posłuszeństwie i robieniu za ofiarę. Tego się już zmienić nie da, dlatego tego nie wymagam. W filmie w Kopciuszka wcieliła się urocza Lily James, która gra również Lady Rose w serialu Downton Abbey. Lily idealnie pasuje do swojej roli, jest słodka, śliczna i wiecznie uśmiechnięta, niestety odebrałam ją także jako lekko szaloną. W chwilach, w których Kopciuszek powinien być smutny, dziewczyna okazuje entuzjazm, co jest zwyczajnie creepy. 

Postać Macochy i jej pobudki nie są dla mnie do końca zrozumiałe. Co innego przyrodnie siostry, które zostały przedstawione całkiem nieźle, a może piszę tak, bo mam sentyment do Sophie McShery, która również grała w Downton Abbey. Niemniej całą uwagę ściąga Helena Bonham Carter wcielająca się w postać wróżki/matki chrzestnej. Pomijając to, że sceny z jej udziałem były jedynymi, które wywołały na mojej zgorzkniałej twarzy uśmiech to nie mogłam się pozbyć z głowy myśli, że ta blond wróżka zabiła mi Syriusza Blacka (#UrazZDzieciństwa). Na ogół oglądają na ekranie Carter nie chcę krzyczeć 'śmierciożerca', ale tym razem spowodowało to trzymanie przez nią różki (chyba już rozumiecie dlaczego Emma Watson odrzuciła rolę Kopciuszka?). Wyżaliłam się już, więc mogę Was w spokoju zapewnić, że oglądając Kopciuszka zakochacie się w jej postaci! 


Przy takiej wróżce Kopciuszka można wyciąć. Disney kolejny film poproszę z Carter w roli głównej! 
Co jeszcze ciekawego znajdziecie w najnowszej wersji Kopciuszka? Piękne krajobrazy, jeszcze piękniejsze stroje i tyle, bo czego więcej mu potrzeba? Dla anty fanów tej historii to i tak za dużo, a zwolennicy baśni i młode dziewczynki pokochają ją tak jak pierwowzór. Sama cieszę się, że ją obejrzałam, ale wracać do niej nie będę.

Ps. Przy okazji krótkiej wzmianki o dobrej wróżce poznaliście moją traumę z dzieciństwa. Są fikcyjni bohaterowie, którzy też zrobili Wam krzywdę? Podzielcie się z Gosiarellą!
Ps2. Na Gosiarellowym facebooku znajdziecie ciekawostkę, której nie opisałam w tekście - w myśl Facebookowi mają więcej - dlatego zapraszam tam!

Prześlij komentarz

30 Komentarze

  1. Szukałam ostatnio tej wersji w Internecie i jeszcze nie było. A szkoda, bo chętnie bym obejrzała na dniach. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też jak widzę Tą aktorkę to zaraz przed oczami staje mi scena, gdy Beatrice Lestrange biegnie przez Ministerstwo Magii i śpiewa "zabiłam Syriusza Blacka"...

    OdpowiedzUsuń
  3. Podejrzewam, że dopóki jest w kinach nici z tego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Prawda?! A gdy zmienia czarną sukienkę na białą falbaniastą, a w dodatku w ręce trzyma różdżkę to człowiekowi się dziwnie robi. Taki już jej urok, nie pozbędzie się go szybko :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Wróżka zdecydowanie przebiła wszystkich innych bohaterów :). Ogólnie poszłam na film pod wpływem impulsu, ale seans nawet mój towarzysz określił jako udany :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytając Twoją opinie uważam że jak na Ciebie to delikatnie ją potraktowałaś;P Odkąd zobaczyłam zwiastuny nowego kopciuszka to stwierdziłam że nigdy nie pójdę na ten szajs. Dlaczego? po Pierwsze rola macochy przypadła Cate Blanchett aktorce którą ubóstwiam prawie we wszystkich rolach ale wizja jej jako złej macochy kompletnie nie przypadła mi do gustu i wydaje mi się wręcz abstrakcyjna. Jednak jestem się w stanie się założyć że to właśnie ona uratowała tą cała komercyjną kupę gówna swoją genialna grą aktorska razem z Heleną. W ogóle zapadł mi w pamięć komentarz pewnego Pana z filmweb że w ogóle co to za moda żeby blondynka miała czarne brwi? Lily James w roli kopciuszka to jakaś porażka tak samo ten spedalony książę. Jedyna wersja "kopciuszka" jaka przypadła mi do gustu to "Długo i szczęśliwie" z 1998r chociaż bez krytyki by się nie obeszło jednak ta wizja jest mi najbliższa jaką chciałabym zobaczyć w nowym wydaniu. Z resztą nigdy nie przepadałam za kopciuszkiem i tak jak Ty wolałam bardziej waleczne wydania "księżniczek".

    OdpowiedzUsuń
  7. Sylwia Szymkiewicz-Borowska29 kwietnia 2015 19:03

    Ja z wersji baśni o Kopciuszku najbardziej lubię wersję filmową z 1998 roku, czyli Długo i Szczęśliwie (Ever After) Drew Barrymore :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze mieć kogoś do oglądania bajek i bajkowych filmów. Sama zawsze mam wyrzuty sumienia, gdy swojego do tego zmuszam, ale na razie też dzielnie znosi i nawet się nie skarży #szokiniedowierzanie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiesz jak jest: piękne sukienki i dobrzy aktorzy robią swoje ^^ Blanchett lubię, choćby za odegranie najlepszej Elżbiety I jaką widziałam na ekranie, ale wydaje mi się, że rola (albo wizja reżysera) macochy ja pokonała. Wiesz, jak lubię bajkowych Złoczyńców, więc miałam duże wymagania, którym filmowa odsłona macochy nie sprostała. Nie mówię, że grała źle, bo tak nie jest, ale jej postać miała za mało tego czegoś ;( O księciu nawet nie chce się wypowiadać, ale Lily była spoko. Poza brwiami. Ma ten sposób bycia radosnej sieroty :P
    Tej wersji z '98 chyba nie widziałam, ale mam w planach obejrzeć (czyt. katować się) wszystkimi nakręconymi wersjami Kopciucha, więc daję słowo, że obejrzę! :D
    Ps. Mulan dostanie od Disneya swój film aktorski, więc możesz trzymać kciuki by tego nie spartaczyli ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tej wersji jeszcze nie oglądałam, ale niebawem to nadrobię! Może w końcu jakiś Kopciuszek przypadnie mi do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Też tak sądzę... Więc czekam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Naprawdę? Mulan? Kiedy i gdzie? Już będę odliczać :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Sylwia Szymkiewicz-Borowska29 kwietnia 2015 20:50

    Jak wspomniałam, tę wersję uwielbiam i szczerze polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ah... mocny tekst. Ja uwielbiam Kopciuszka w każdej postaci. Na tym filmie też byłam i byłam oczarowana scenami i strojami :) To w końcu baśń, więc można zachwycać się tylko szczegółami :P

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie ma jeszcze oficjalnej daty premiery, jedynie informacja, że rozpoczęli prace nad aktorską wersją, ALE mają całkiem ciekawe plany np. już niebawem powinna się pojawić Piękna i Bestia z Emmą Watson ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Akurat mam o tyle dobrze, że to początki i jeszcze mi nie marudzi :p. Ostatnio byliśmy na "Dom", też fajny film :)

    OdpowiedzUsuń
  17. W takim razie aby w pełni oddać wrażenia, nie zapomnij włączyć wcześniej Frozen Forever ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Izabela 'Renax ' łęcka30 kwietnia 2015 07:16

    Wyciągnęłaś, mam wrażenie, z filmu więcej niż tam jest. Ciekawy tekst. Gratuluję! Osobiście uważam, że współczesne wersje Kopciuszka ogłupiają dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń
  19. Oglądałam, niby ok, ale strasznie nudne. I nie było obcinania palców. Co zaś do tego co jest oryginalną historią, są dwie. Ta, o której wspominasz, gałązka, obcinanie palców, to baśń braci Grimm. A ta popularna z wróżką jest Perraulta. Trudno uznać, która jest oryginalna, bo te historie po prostu ktoś sobie opowiadał. I tak, w filmie wróżka najlepsza. :D
    Traumy z dzieciństwa, no też Syriusz Black, takie pokokenie chyba. Potem moje ulubiona trójka krasnoludów w Hobbicie. A potem czytałam Lestata i on mnie ranił wielokrotnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Wiem, przecież w TS o tym wspominałam, chociaż w niej akurat przerabiałam wersję braci Grimm. W każdym razie ta nieszczęsna gałązka jest jedynym odnośnikiem do oryginalnej wersji tj. czymś czego nie było w bajce Disneya. Było mi smutno, gdy szklany pantofelek nie został pokrwawiony :( I Macocha nieźle się trzymała. To jakieś takie zbyt słodkie.
    Zacne traumy (jakoś dziwnie to brzmi, ale wiesz co mam na myśli). Ciekawe jakie będą miały kolejne pokolenia :P

    OdpowiedzUsuń
  21. Dzięki ;) Bo przekazują słabe przesłanie, że niby mamy sobie znosić spokojnie niedolę i wyzyskiwanie, a może w nagrodę dostaniemy faceta, który odmieni nasze życie? Lepiej samej wykaraskać się z problemów, a nie przechodzić na łaskę i niełaskę kolejnej osoby.

    OdpowiedzUsuń
  22. Mówię o Frozen, nie o Kopciuszku :P Może być, choć szkoda, że takie krótkie.

    OdpowiedzUsuń
  23. Wiem i o to pytam :P Chyba najbardziej podobały mi się małe bałwanki :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Mnóstwo małych bałwanków! :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Mam wrażenie, że Helena Bohnam Carter kradnie każdy film, w którym pojawia się nie-w-głównej roli :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Które krasnoludy? :D
    Lestat Cię ranił?

    OdpowiedzUsuń
  27. To tak jeżeli ciągle cię interesuję to dzisiaj leci o 13:15 na polsacie :)

    OdpowiedzUsuń