Looking For Anything Specific?

Header Ads

Kto łapie morderców w Ameryce?


Ameryka to wspaniały kraj. Zapewnia nam niesamowitą rozrywkę, masę filmów, seriali, książek i technologicznych gadżetów. Niemniej, gdy myślimy o Amerykanach czasami uważamy ich za niezbyt bystrych. Skąd wziął się taki pogląd. Cóż...wydaje mi się, że po części sami są odpowiedzialni za jego kreacje. Wystarczy spojrzeć choćby na amerykańskie seriale kryminalne by dojść do wniosku, że policjanci, detektywi, czy nawet ludzie z FBI są wyjątkowo mało ogarnięci i nie potrafią samodzielnie wykonywać swojej pracy. Kto więc się tym zajmuje? Sprawdźmy kto łapie morderców w Ameryce, bo policji rzadko się udaje.


Koronerzy, antropolodzy i prawnicy

Może na wstępie uzgodnijmy jakie są uprawnienia koronerów. Medycyna sądowa jest ściśle powiązana z kryminalistyką, a do zadań lekarza medycyny sądowej należy m.in. identyfikacja ofiary, przeprowadzenie sekcji zwłok, zabezpieczenie materiałów dowodowych uzyskanych ze zwłok lub w miejscu wypadku/zbrodni, przeprowadzanie badań toksykologicznych, czy ekshumacja zwłok. Co ciekawe on faktycznie ma uprawnienia do pracy w terenie oraz mogą uczestniczyć w przesłuchaniach. Wydaje mi się jednak, że poczynania koronerów z seriali takich jak np. "Forever", czy "Anatomia prawdy" to lekkie przegięcie. W końcu w tych serialach to właśnie lekarze medycyny sądowej odwalają całą robotę, a policjanci jedynie latają obok nich ze spluwą w zanadrzu. Bądźmy szczerzy, to właśnie dr Henry Morgan (Ioan Gruffudd) i dr Megan Hunt (Dana Delany) składali wszystkie fakty do kupy, to oni mieli intuicję, to oni wskazywali mordercę, zadawali właściwe pytania na przesłuchaniu, a nawet ścigali podejrzanych, gdy w międzyczasie policjanci zbierali pochwały. 
Jestem przekonana, że brytyjski akcent i tryb nieśmiertelności pomaga dr Morganowi w łapaniu przestępców.
Gorzej, gdy policjanci zapominają, że istnieje coś takiego jak koroner i zaczyna kombinować. W FBI chyba nie wiedzą, że istnieją specjalne placówki, które zajmują się badaniem zwłok, czy szczątków ofiar (czyli biuro koronera), bo jakie może być inne wytłumaczenie by zawracać głowę antropologowi i zespołowi z Jeffersonian (mowa oczywiście o serialu 'Kości'), który jest fikcyjnym odpowiednikiem Smithsonian Institution czyli największego na świecie kompleksu muzeów i ośrodków edukacyjno-badawczych. Przecież to bez sensu. 

Gdy amerykańska policja nie dysponuje porządnym koronerem/antropologiem, zaczynają się problemy. Biedni, błądzący we mgle funkcjonariusze nie wiedzą co ze sobą począć, a co dopiero z setką spraw do zamknięcia, dlatego biorą pierwszego lepszego Ziutka i niech sąd się martwi. W tym momencie wchodzą na scenę prawnicy, którzy w mig wykazują, że ich klient jest nie winny. Ba! Oni wiedzą kto jest winny i potrafią zebrać porządny materiał dowodowy. Ufff... dobrze, że prawnicy (np. z 'Żony idealnej', czy "Jej wysokość Afrodyta")  nad tym wszystkim czuwają. Czasami zdarzają się także prawnicy, którzy wolą skopać tyłek podejrzanemu, zamiast bronić go przed sądem (np. 'Daredevil').


Socjopaci, informatycy i nastolatki

Teoretycznie można uznać, że w 'Dexterze' złych ludzi dopada laborant analizy krwi z posterunku policji w Miami, ale diabeł tkwi w szczegółach. Przede wszystkim w serialu większość morderców nie trafia za kratki, tylko na stół Dextera, a wówczas nasz uroczy socjopata kroi swoich gości na kawałeczki, a to raczej nie należy do standardowych obowiązków laborantów, prawda?
Dexter wyjątkowo skutecznie eliminuje zbrodniarzy
Informatycy, programiści i hakerzy też potrafią zadziwić. Niektórzy z nich hobbistycznie hakują ludzi, zbierają na nich brudy, a później przekazują dowodu policji (np. Mr. Robot). Nie przeszkadza im w tym nawet choroba psychiczna. Da się? Da się! Są też tacy, którzy poświęcają temu całe swoje życie. Ba! Oni nawet potrafią zrezygnować z własnej tożsamości i ryzykować oberwaniem kulki. Są niemal jak superbohaterowie, bo zazwyczaj udaje im się zapobiec dokonaniu zbrodni, zamiast łapać morderce już po fakcie (jak w 'Person of interest').

Jak się okazuje nie trzeba mieć specjalnego wykształcenia czy doświadczenia by być najskuteczniejszym detektywem w swoim rejonie, a w dodatku wyrobić sobie taką markę w wieku nastu lat by ludzie woleli zgłaszać się do nastolatki zamiast do szeryfa. Weronika Mars jest tego idealnym przykładem. Stawiam, że naoglądała się w dzieciństwie Scooby-Doo i Nancy Drew.


Wampiry, wilkołaki, zombie i ich łowcy

Kiedyś wierzyliśmy, że wampiry to tylko chłepczą krew i zabijają, aż nadeszła moda na przyjazne wampirki, w których można się zakochać lub powierzyć im rozwiązanie morderstwa, jak na przykład detektywowi Mickowi St. John (z serialu 'Pod osłoną nocy'), który raczej nie wstąpił do policji skuszony wcześniejszą emeryturą (dziewięćdziesięcioletni wampir kwalifikuje się już na normalny wiek emerytalny). 

Nastoletnie wilkołaki ('Teen wolf') mają trochę ciężej, bo zamiast bawić się w detektywów i zgarniać za to pensje, muszą współpracować z szeryfem pro publico bono. Dodatkowo to oni narażają się na skopanie tyłka lub śmierć z ręki nadnaturalnych morderców. 

Trochę łatwiej mają za to zombiaki (Geez! Kto to widział by zombie były dobre i pomocne?! Fuj!). Dajmy na to taka Liv z 'iZombie' nie dość, że pracuje jako koroner, dzięki czemu ma stały dostęp do w miarę świeżych mózgów, to jeszcze przy chwytaniu przestępców może sobie pobiegać na pełnym trybie zombie. Dodatkowo zabicie jej graniczy z cudem, jeśli nie celuje się w głowę. Co ciekawe nie tylko typowy zombizm pomaga Liv chwytać kryminalistów, ale także jej wizje po zjedzeniu mózgu ofiary, w których widzi przebłyski z życia swojego posiłku. To dopiero jest dziwne. 
Z pozoru taka niewinna.
Skoro już o wszelkich potworach mowa to wiadomo, że ścigani przez nich przestępcy też są potworami (także pod względem nadnaturalnym), a ludzie bywają nieufni, gdy potwory ścigają potwory, dlatego potrzebni są również łowcy potworów. O nich mowa jest m.in. w 'Supernatural'. Bracia Winchester przemierzają Stany by rozprawiać się z potworami mordującymi ludzi, a od czasu do czasu zapobiegają apokalipsie, umierają, zmartwychwstają i układają się z diabłami i aniołami. W bagażniku trzymają maczety, kołki i garnitury, bo przecież każdy szanujący się łowca musi od czasu do czasu udawać agenta FBI, a to, że nikt się nie połapał świadczy o przenikliwości amerykańskich organów ścigania. 

Ps. O kim zapomniałam? Jestem pewna, że ktoś jeszcze łapał przestępców w amerykańskich serialach. Przychodzi Wam ktoś na myśl?

Prześlij komentarz

6 Komentarze

  1. Tyle cudnych seriali w jednym tekście :D. Cieszę się, że ty także zauważyłaś jak beznadziejni są amerykańscy policjanci w serialach :). Chociaż chyba największe bęcwały pracują w Rosewood, ale to może dlatego, ze tam im nikt nie pomaga...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, wyjątkowo nieudolni, ale dziewczyny też im tego nie ułatwiają. Przemilczą istotne informacje lub złożą fałszywe zeznania. Chociaż w Rosewood policjanci też nie są specjalnie godni zaufania :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytając o koronerach to już mi tam brakowało Liv i miałam bić na alarm. Ale przy wilkołakach, wampirach i zombie ją umieściłaś, też dobrze. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Widziałam większość tych seriali, szkoda m świetnego Forever, natomiast fakt, że w USA jest cała masa różnych instytucji, które właściwie zajmują się tym samym i ja się ciągle zastanawiam jak to możliwe że nie wchodzą sobie w drogę. Bo zauważ, że takie CSI to też właściwie opowiada o laboratorium kryminalistycznym, gdzie są detektywi badający sprawy. A Megan Hunt to miała nawet własnego śledczego!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mam pojęcia jak oni to robią, że kilkanaście osób robi niemal to samo. Jak dla mnie to marnowanie środków, bo jakby połączyć wszystkich tych detektywów i umieścić w jednym budynku to nagle okazałoby się, że w pokoju przesłuchać jest prawnik, koroner, FBI, detektyw, policjant i kilkanaście osób za lustrem weneckim.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zawsze możesz wspomnieć - "A o Liv opowiem więcej w innej kategorii" :D

    OdpowiedzUsuń