Looking For Anything Specific?

Header Ads

Kelley Armstrong, Melissa Marr - Wilki Lokiego


Mitologia grecka, rzymska, słowiańska, czy skandynawska – Gosiarella kocha je wszystkie. Siłą rzeczy najlepiej zna grecką, a najsłabiej rodzimą słowiańską, bo tak właśnie zaprojektowany jest system oświaty w Polsce. Przynajmniej wiemy, że patriotów nam w Ministerstwie Oświaty brakuje, ale to temat na inny dzień. Kroniki Blackwell pokazują, jak pomocna bywa znajomość własnych korzeni, a już całkowicie niezbędna bywa, gdy okazujesz się potomkiem bogów.

Większość mieszkańców Blackwell to potomkowie nordyckich bogów, walecznego Thora lub kłamliwego Lokiego. Synowie Thora posiadają część mocy po swym boskim przodku oraz pielęgnują pamięć tradycje. Wiedzą, że zbliża się Ragnarök, czyli opisywany przez wikingów koniec świata. Tuż przed nim ma odbyć się walka Championa z rodu Thora z wielkim wężem. Zaszczytny tytuł czempiona otrzymał Matt Thorsen, który musi zebrać pozostałych Potomków Północy by stanąć do walki. W pierwszej kolejności chłopak postanawia sprzymierzyć się z Fenem i Laurie, którzy w rzeczywistości są potomkami Lokiego.

Potomkowie bogów, którzy teoretycznie są oswojeni ze swoim dziedzictwem i związaną z nim mocą, pewnego dnia dowiadują się, że muszę wcielić się w rolę swych przodków i wciąć udział w śmiertelnie niebezpiecznej walce, której wyniki przeważy losy całej ludzkości. To naprawdę bardzo fajny pomysł, obiecujący niebezpieczne wyzwania, misja ocalenia świata, czy niebezpieczne mitologiczne pułapki zastawione w naszej, pozornie pozbawionej magii rzeczywistości obiecują wielką przygodę.  Niestety tu pojawia się pewien problem, a konkretnie dość młody wiek bohaterów. Uważam, że trzynastolatkowie są trochę za młodzi by autorki mogły wycisnąć pełen potencjał z tego pomysłu. Wystarczyłoby dodać im chociaż 2-3 lata, a możliwości były by znacznie większe. Tymczasem nasi bohaterowie są tak naprawdę dziećmi bawiącymi się w bogów, dlatego ciężko mi jednoznacznie określić, jak oceniam bohaterów. Nie pamiętam, jak to jest mieć 13 lat, ale wydaje mi się, że dzieciaki zachowują się adekwatnie do swojego wieku. Jedynie wydaje mi się, że powinni wyjść z ram standardowego myślenia. Może wtedy, tak jak i ja zastanawiali by się kim jest Laurie (przecież musiała mieć swój odpowiednik w mitologii) i czy aby na pewno to ona nie jest wybrańcem Lokiego.

Kroniki Blackwell przywodzą mi na myśl Akademię Mitu. Głównie za sprawą wojny bogów, tu nazwanej Ragnarök, zaś w serii Jennifer Estep określonej, jako wojna chaosu. W pierwszym i drugim przypadku bogowie łączą się by wspólnie stawić czoło hordzie zebranej pod przywództwem Lokiego. W obu przypadkach bogowie znajdują wśród ludzi swoich reprezentantów. Obie książki są zakończone wyjaśnieniem pewnych mitologicznych terminów i właściwie na tym podobieństwa się kończą. Historia jest wypełniona nawiązaniami do mitologii nordyckiej, którą znam dość wybiórczo, jednak od czasu do czasu miałam wrażenie, że znałam inną wersję danego mitu. Ciężko mi zweryfikować kto ma racje (ja, czy autorki),, ponieważ są to tak mało istotne szczegóły, że nawet przeglądane przeze mnie źródła są w tej kwestii sporne i raz podzielają moją opinie, by za moment przyznać racje amerykańskim autorkom. Niemniej trochę mnie dziwi pokrewna kwestia, czyli miejsce akcji. Nie do końca rozumiem, czemu potomkowie bogów czczonych przez Wikingów, mieliby tak tłumnie zamieszkiwać Dakotę Południową. Spodziewałabym się Danii, Norwegii, Szwecji lub Finlandii, czyli ogólnie krajów skandynawskich, a nie Stanów Zjednoczonych, które pozbawione własnych korzeni muszą się posiłkować cudzą tradycją. Przeniesienie akcji do USA zabiło klimat i to właśnie jest największy minus "Wilków Lokiego".

Podobał mi się styl i język, który jest barwny i plastyczny. Niemniej czasami opis wydawał mi się nieco chaotyczny, ale były to odosobnione przypadki. Historia przyjemna w odbiorze i na swój sposób wyjątkowo oryginalna, co jest dużym plusem. Czyta się łatwo i szybko. I choć wyżej wymienione minusy wpływają na całkowitą ocenę książki, to moim zdaniem nie odbijają się znacznie na przyjemności z jej czytania. Ogólnie miło spędza się przy niej czas, ale nie jest to książka, do której wrócę.
Ocena: -4/6

Prześlij komentarz

14 Komentarze

  1. Jeżeli znajdę w bibliotece to przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ją w planach, mam nadzieję, że dojdzie do mnie w następnym tygodniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie mam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu!

      Usuń
  3. Kiedy zobaczyłam Kelley Armstrong, pomyślałam - łał. To MUSI być dobre. Trochę się zawiodłam, bo książka kompletnie do mnie nie przemówiła... Może to ze względu na to, że nie sama Kelley to pisała. A może powody były inne. Nie mam pojęcia. Dotychczas podobały mi się książki tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety nic innego jej autorstwa jeszcze nie czytałam, ale postaram się to nadrobić.

      Usuń
  4. No, szukałam własnie jakiejś porządnej recenzji tej książki, bo jestem nią zainteresowana, nareszcie znalazłam :D Hm, może jednak nie będę tego czytać, bo rzygam już tymi nordyckimi wierzeniami. Wyciekają mi nawet z kanalików łzowych. O właśnie, ten fragment o Stanach Zjednoczonych - tak bardzo prawdziwy.
    To takie tragiczne, że mitologia słowiańska jest taka nieznana :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Porządnej recenzji" - Dzięki! You made my day! ;)
      W sumie Lokiego wszędzie ostatnio pełno, ale jeśli masz coś dobrego, konkretnie o nordyckiej mitologii, możesz polecić.
      Ogólnie dziwi mnie, że nie mamy dobrze rozpowszechnionej rodzimej tradycji w beletrystyce. Mitologia słowiańska może się przecież dobrze sprzedać, a i dzieje Polskich Królów aż się proszą o sfabularyzowanie. Anglia ciągnie na Tudorach, a my milczymy o Jagiellonach, którzy mieli niekiedy jeszcze dziwniejsze akcje. Wstyd i hańba!

      Usuń
  5. Dalego ta książka kojarzy mi się z serią Percy Jacksonie tylko w takiej bardziej Skandynawskiej wersji? :D
    Dobrze mi się kojarzy? Bo jeśli tak to czuję się jakby troszkę zaciekawiona :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, nie czytałam serii o Percym Jacksonie (oglądałam jakiś czas temu 1 część), ale trochę też mi się tak kojarzy. Co prawda nie ta mitologia, ale wiek bohaterów chyba podobny?
      Muszę się w końcu wziąć za tą serię.

      Usuń
  6. recenzję przeczytałam z zaciekawieniem, ale książka chyba nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię Skandynawię, lubię mitologię, więc to chyba coś dla mnie :)
    Trafiłaś w sedno z tymi Stanami :D To tak jakby potomkowie bóstw afrykańskich zamieszkiwali powiedzmy Islandię
    Co do kwestii historycznych - naprawdę nie mam pojęcia, czemu jakiś znający się na rzeczy Polak, nie podejmie się tego zadania. Przecież Polacy tak naprawdę bardzo mało wiedzą o swojej historii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonałe porównanie ;) Naprawdę nie ogarniam, dlaczego wszystko musi być takie zamerykanizowane!
      Co do problemu, to również się zgadzam. Naprawdę chciałabym przeczytać np. o Jagiellonach opisanych w taki sposób, w jaki P. Gregory opisała Tudorów!

      Usuń