Looking For Anything Specific?

Header Ads

Współpraca recenzencka w pigułce

Współpraca recenzencka w pigułce - Co? Jak? Dlaczego?

Jak podjąć współpracę z wydawnictwami? Jak  wygląda z nimi współpraca? Co trzeba zrobić i do kogo się odezwać? - To są najczęściej zadawane pytania. O ile dwa pierwsze doskonale rozumiem, bo mimo tego, że pierwsze nawiązane współprace mam już dawno za sobą, to chciałabym się dowiedzieć, jak wygląda ta relacja u innych blogerów. Niestety ostatnie pytanie okropnie działa mi na nerwy, ale postaram się wyczerpać ten temat raz na zawsze (jeśli forum nakanapie.pl się to nie udało to marne mam szanse).

Co trzeba zrobić i do kogo się odezwać?
Nie ma sensu pisać, że największą satysfakcję sprawia, gdy to wydawnictwo znajduje was, ponieważ niecierpliwość i całe multum blogów poświęconych książkom robi swoje. Na stronach wydawnictw podane są adresy mailowe. Niektóre wydawnictwa posiadają w kontakcie lub zakładce dla mediów specjalny adres przeznaczony dla recenzentów, jeśli go nie ma najlepiej jest pisać na dział promocji lub główny, a oni przekierują waszą wiadomość do odpowiedniej osoby.  Ale poważnie NIE RÓBCIE TEGO! 

Jakie wymagania trzeba spełniać?
Czasami mam wrażenie, że absolutnie żadnych. Z tego co zaobserwowałam zdarza się, że wydawnictwa odrzucają (a raczej nie odpisują) blogerom z długim doświadczeniem i przyjemnymi statystykami. W zamian biorą świeżaczka, który ma trzy recenzje na krzyż. Nie zrozumcie mnie źle - sama kiedyś zaczynałam i moje recenzje były fatalne (aż płakać się chce, gdy je czytam), a jeśli wasze początki są fenomenalne to tylko pogratulować. Dobra do rzeczy. 
1. Posty - musisz mieć więcej niż trzy notki na blogu, w tym jedną z recenzją. I nie, 5 to dalej za mało.
2. Poprawność językowa i ortograficzna - muszę to tłumaczyć?
3. Statystyki .
4. Szczęście i dobry humor osoby po drugiej stronie.
Ale poważnie NIE PISZCIE do nich pierwsi.

Mój mail nie dotarł, bo nikt nie odpisał!
Akurat! Dotarł, dotarł nic się nie bój, po prostu nikomu nie chciało się na niego odpisać. Nie chcę was rozczarowywać, ale jeśli odpowiedź jest negatywna to są marne szansę byście zostali o tym powiadomieni. Oczywiście to nie jest reguła. Odnoszę wrażenie, że w ostatnim czasie wszystko idzie ku lepszemu, bo nie trafiam na wypowiedzi osób, które zostały delikatnie mówiąc olane. Ale wiecie co możecie zrobić by nie czekać na odpowiedź, która nie chce przyjść? NIE PISAĆ.

Jak wygląda współpraca?
Przechodzimy do meritum! W skrócie Ty dostajesz od wydawnictwa książkę (tak, na własność) i wynagrodzenie, a w zamian musisz ją zrecenzować. Oczywiście przy tym trzeba podpisać stosowną umowę.

Początkowo współpraca z wydawnictwami, czy innymi firmami wydaje się być czymś nierealnym. Było mi miło, gdy dawali mi szansę, a gdy pisali sami z siebie prawie pękałam z dumy. Już mi to przechodzi. Czemu? Ponieważ prawda jest taka, że wszystko ma swoje blaski i cienie. Przy dłuższej współpracy pojawiają się zgrzyty (a może tylko ja to tak odbieram?). Mam nadzieję, że przy pisaniu tych notek przypomnę sobie nie tylko te złe rzeczy, ale też te miłe sytuacje.
Męczy mnie też ta cała otoczka związana z szałem współpracy. Nie wmówicie mi, że nie powstają blogi, których celem jest jedynie chęć wyciągnięcia książek od wydawnictw! Nie muszę pracować w wydawnictwie by się domyślać, że osoby odpowiedzialne za kontakt z blogerami mają dziennie mnóstwo wiadomości z propozycjami podjęcia współpracy. Podejrzewam, że przynajmniej połowa zgłoszonych blogów nie ma skończonego miesiąca (Ba! Pewnie nawet niektóre nie mają tygodnia) i 3 notki na krzyż, których recenzjami nikt poza autorem by nie nazwał. Oczywiście są to moje przemyślenia i nie mam na ich poparcie żadnego dowodu. 

Kolejna notka będzie o współpracy z portalami, ale już nie na zasadzie waszych pytań i moich odpowiedzi. O nie! Powstanie na bazie moich doświadczeń z nimi. Na szczęście nie muszę się jeszcze obawiać linczu, bo to akurat pozytywna notka będzie ;)

Prześlij komentarz

70 Komentarze

  1. Ciekawy pomysł na cykl postów. Chętnie poczytam kolejne :) A zwłaszcza te, po których mogą Cię zlinczować ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miłośniczka Książek żądna krwi i przemocy? Podoba mi się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie aż tak ostro, ale chcę poczytać i nawet wziąć udział w żywszej dyskusji :) A żeby do tego doszło, to musi się zadziać co nieco w poście ;)

      Usuń
  3. Nadal czekam na tego posta o wbijaniu gwoździ:) Rzeczywiście forum nakanapie wyczerpało temat do granic możliwości i teraz to się kręci w kółko. Ja zakładając bloga byłam całkiem zielona i nie miałam pojęcia, że można współpracować. Pierwszą współpracę nawiązałam po roku, wydawnictwo samo mnie znalazło, zgadza się mnóstwo satysfakcji. Natomiast mam wrażenie, że niektórzy blogerzy współpracują ze wszystkimi istniejącymi wydawnictwami, publikują po dwie recenzje dziennie i ja się pytam skąd mają czas na czytanie tych co najmniej 500 stron dziennie? Bo ja mimo, że są tygodnie kiedy prawie codziennie wrzucam recenzję, to nie mam czasu na więcej jak 300 stron. Choć zdarza się, że tak się wciągnę, że i te 500 przeczytam, zarywając noc, nie pracując, nie sprzątając, nie gotując. Współprace ograniczyłam do kilku, biorę książki które mnie rzeczywiście interesują, a nie tylko dlatego, że wydawnictwo dany tytuł proponuje (dla mnie to oczywiste, ale dla niektórych pewnie nie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Qrcze normalnie specjalnie dla Ciebie go napiszę! Tiaaa też widzę na niektórych blogach 2-3 recenzje dziennie i nie mam pojęcia jak!? Czytanie zajmuje mnóstwo czasu, a pisanie też go zjada.

      Usuń
    2. Mam dokładnie tak jak Magda biorę to co mnie interesuje wszystko czytam od deski do deski i dopiero wtedy piszę co myślę.

      Usuń
    3. Też często zastanawiam się jak niektórzy to robią, że codziennie mają recenzje... Ja chociażbym chciała to nie potrafię sobie wygospodarować czasu by przeczytać więcej niż ok 100 stron dziennie (wyjątkiem są weekendy). Pisanie recenzji też zajmuję mi trochę czasu...

      Więc nadal nie mogę tego zrozumieć :) Ci co mają po kilka recenzji dziennie chyba muszą tak zarabiać na życie albo są robotami :D

      Bardzo ciekawy temat poruszyłaś :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    4. Stawiam na roboty lub czytanie na wyrywki (przykre, ale domyślam się, że się zdarza).

      100 stron dziennie to też moja średnia, która bardziej zależy od książki. Jak czyta się ciężko to znacznie mniej, a gdy książka jest dobra olewam wszystko i czytam.

      Usuń
    5. Ooo widzę, że wsadziłam kij w mrowisko:) Ja biorę książki, które mnie interesują, co więcej teraz zdarzyło mi się tak, że dostałam dużo naraz i się skumulowało i stały te książki na półce jak wyrzut sumienia czekając na swoją kolej. Dlatego teraz póki się nie odrobię z tymi co mam to nie biorę kolejnych. Myślę, że tak koło połowy kwietnia dopiero zgłoszę się po interesujące mnie tytuły. Nie lubię mieć zaległości. I zgadzam się, prowadzenie bloga zajmuje mnóstwo czasu. Czytasz książkę, piszesz recenzje, starasz się śledzić interesujące Cie blogi, czytać notki i komentować te, do których chcesz coś powiedzieć. Mnie to samo przejrzenie blogów i zostawienie gdzie niegdzie śladu po sobie zajmuje około godziny dziennie.

      Usuń
    6. Dobrze, że Ty a nie ja :P Po raz kolejny się sposób się z Tobą nie zgodzić. Swoją drogą ile zajmuje Ci/wam pisanie recenzji. Mnie ok 1 - 2 h i gdy zsumuje się ten czas z czytaniem i przeglądaniem blogów to prawie zajęcie na etat :P

      Usuń
    7. Fakt, ja na pracę nad blogiem poświęcam większość swojego wolnego czasu, ale szczerze.. LUBIĘ TO! I nie wiem, co bym robiła, gdybym bloga nie miała :D

      Usuń
    8. Powiem tak, ja przy was to stara jestem, ale też nie wyobrażam sobie teraz życia bez bloga i znajomości np. z Gosiarellą, z którą pokochałyśmy się od pierwszego wejrzenia:) Czasami potrafię napisać recenzję w 40 minut, jak mam bardzo zdecydowane zdanie na temat książki, pozytywne lub negatywne, a czasami męczę się 2 godziny, albo piszę kilka dni. A potem jeszcze wrzucam na różne portale to kolejne ze 20 minut zabiera. Generalnie blog nie polega tylko na czytaniu i pisaniu, przecież jest sie aktywnym na różnych forach, portalach, poznaje ludzi, z którymi potem utrzymuje się kontakt i cała ta otoczka zajmuje drugie tyle czasu co czytanie książki. Ale nie powiem, kocham to i zdecydowanie blog stał się częścią mojego życia:)

      Usuń
    9. ja też już pomimo obowiązków na studiach a pierwszy rok zawsze najgorszy nie wyobrażam sobie że mogłabym tak łatwo zrezygnować z bloga. Strasznie polubiłam ten " nasz świat".
      Co do kija w mrowisko bez przesady jak dyskusja to dyskusja.

      Usuń
    10. Madziu :* Ja też! Blog to już spory kawałek mnie i nie wiem, jak wyglądałoby moje życie bez niego. Owszem czasami nie mam czasu, a nawet chęci, a później zaczynam tęsknić i oddaje się blogowaniu w 100%

      Anne18 - Myślę, że to właśnie wyróżnia pasjonatów :) I nie mam tu na myśli tylko pasjonatów literatury, ale i blogowania! I tak niech dyskusja trwa, bo dzięki niej można poznać zdanie innych. Część z was znam tylko po recenzjach i dobrze jest również poznać poglądy ich twórców:)

      Usuń
    11. Te nasze blogowanie to bardzo ciekawa sprawa. Z jednej strony taka frajda, pasja czytania połączona z pasją czytania ale z drugiej ... wyrzuty sumienia gdy przez kilka dni nie jesteśmy w stanie sięgnąć po książkę czy napisać recenzję. Ja już doszłam do tego, że staram się zawsze mieć w "zapasie" jakąś recenzję własnej książki, której publikację mogę przesuwać do momentu gdy akurat nie mam niczego innego... W pewnym sensie paranoja ale tak ciężko się opanowac i z tego wyleczyć. Odnośnie blogów o których na początku pisze Magda... nie twierdzę że tak jest we wszystkich przyepadkach ale wyłapałam już kilka na których recenzje w dużym stopniu pokrywają się z opisem książki. Najlepiej rzuca się to w oczy gdy w opisie zamieszczono spoiler który taka osoba bezkrytycznie powtarza... Te blogi, które na czymś takim złapalam już nie wzbudzają mojego szacunku, bo zaczynam wątpić czy faktycznie wszystkie książki czytają...

      Usuń
    12. No właśnie mnie to bawią te spoilery:)czytam książkę i myślę sobie, kto pisał notę wydawniczą, że zdradza szczegół, który w książce pojawia się na 200 stronie, tak na przykład jest w Drugim przekręcie Natalii:) i potem ludzie jak piszą to powtarzają te bzdury, teraz czekam na recenzję Sekretnej księgi Dantego, bo sama ją dopiero co czytałam i recenzowałam i wiem, że opis zawiera jedną rzecz, która w książce pojawia się dopiero pod koniec:)

      Usuń
    13. Dokładnie, to nie tylko czytanie i pisanie, ale również odwiedzanie innych blogów :-)
      alison2 - w moim przypadku jeśli mam kilkudniową 'dziurę' to najlepszym zapychaczem jest dla mnie Top 10 Kreatywy :D A recenzje staram się wrzucać co 3,4 dni, ale wiadomo - czasem jest więcej, a czasem mniej czasu na czytanie, a to w końcu jakość a nie ilość się liczy. Przy recenzowaniu chyba szczególnie, o czym mam wrażenie niektórzy zapominają :-)

      Usuń
    14. dokładnie ja bloguję od więcej niż roku z przerwą i mam na koncie 100 recenzji. Nie wiem czy to dużo czy nie, ale dla mnie liczy się to , że każdą z recenzowanych książek przeczytałam i napisałam szczerze co myślę. Poza tym przywiązuję sporą wagę do jakości recenzji jestem wymagająca wobec siebie także i pod tym względem. Piszę w nich to co sama chciałabym czytać w takich tekstach. Staram się być obiektywna zauważać zalety, ale też nie boje się mieć własnego zdania i podkreślić wad bo nie ma powieści idealnej

      Usuń
    15. Ja wiem? Ja swoją powieść idealną znalazłam ;P Cieszę się, że poruszyłaś kwestie ilość recenzji, bo nawiązuję do tego odrobinę w następnej notce, którą niebawem wrzucę.

      A co do zapychaczy to fakt. Też czasami takie trzymam na czarną godzinę, ale przeważnie nie umiem się powstrzymać i publikuje je. Nie mam cierpliwości ;/ Ale przynajmniej mobilizuje mnie to do pisania na nowe tematy.

      Usuń
    16. to może zdradzić jaka to?

      Usuń
    17. Jasne, ale większość z was ją już zna - Igrzyska Śmierci. Czytałam zaraz po premierze, okładka nie zachwycała, więc nie spodziewałam się cudów, a tu proszę ;) "Jesiennym ogniom" też nie wiele brakuje ;)

      Usuń
  4. Nic dodać nic ując może poza tym , że niektóre wydawnictwa wymagają określonego stażu ( co najmniej rok, odpowiednio wysokie statystyki) i publikowania swoich tekstów gdzieś poza blogiem portale czytelnicze strony takie jak Matras, Merlin , Empik .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O portalach i ich wymaganiach będzie następna notka, którą w sumie już prawie skończyłam :) Wydawnictwa będą miały oddzielne notki, aby blogerzy mogli dorzucić swoje zdanie - przecież nasze pisanie zawsze jest subiektywne ;)

      Usuń
    2. aha w takim razie czekam

      Usuń
  5. Bardzo ciekawy post;) Fajnie mi się czytało, współpracuję na razie z jednym wydawnictwem, ale jak tak petrzę po innych, któzy mają 10, 20 i więcej współprac to się zastanawiam, ile u tych blogerów doba trwa :> Ja nie wyrabiam z moimi ksiażkami, kilkanaście stoi na półce nieprzeczytane jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:) Spróbuję odpowiedzieć na to na własnym przykładzie. Ja staram się nimi żonglować. Biorę książki raz na jakiś czas, kiedy już się uporam z tym co chciałam przeczytać (mam na myśli książki własne i te od wydawnictw) by nigdy nie mieć za dużej kolejki :P A z dobą faktycznie jest dziwna sprawa - ja prawie nie sypiam, a i tak nie jestem w stanie czytać ilości hurtowych...

      Usuń
  6. O niezly pomysl! Czekam na kolejne podsumowania wspolprac:))

    OdpowiedzUsuń
  7. No, ciekawy cykl :) Osobiście, zakładając bloga obiło mi się o uszy coś takiego jak współpraca, ale byłam pewna, że jest to przywilej nielicznych, uzdolnionych i szczęściarzy (czyli coś zdecydowanie nie dla mnie). Moja radość była wielka gdy po chyba 3 miesiącach blogowania napisała do mnie pani z Audeo, ale sama do wydawnictw nie pisałam, bo zwyczajnie nie czułam, żeby moje recenzje nadawały się do współpracy. Teraz powolutku czuję się coraz pewniej i choć wiem, że wiele mi brakuje to czasem szlag mnie trafia, jak widzę recenzje "sponsorowane", które mają błąd ortograficzny w co drugim słowie, a cała recenzja składa się z 5 zdać na krzyż. Ja się pytam - JAK TO MOŻLIWE?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tiaaa ja też tak myślałam, gdy się już o nich dowiedziałam, ale powiem Ci, że to totalna bzdura! I och Audeo! Uwielbiam ich - jako nieliczni nie muszą się obawiać tego, co o nich napiszę ;)
      Recenzje sponsorowane? - buhahaha podoba mi się:) Chyba Ci tekst podkradnę! I oczywiście również się dziwie ich jakością i długością (choć ja pewnie też czasami taką gafę strzelę, że nic tylko się schować). Jak to możliwe? Podejrzewam, że jeśli chodzi o długość to metoda jest dobra, bo nie wielu osobą, które "muszą" przejrzeć XX blogów dziennie chce się czytać wywód. Ja niestety nie umiem się powstrzymać :P

      Usuń
    2. Ja też zwykle się rozpisuję, ale najgorszy fragment to dla mnie nakreślenie fabuły :) Nigdy nie wiem, co napisać, zawsze się boję, że naspojleruję :D

      Usuń
    3. Mam podobnie lub z kolei, że zdradzę za mało. Dlatego mam mały rytuał: dopiero po napisaniu recenzji patrzę co napisało o nim wydawnictwo. Czasami uwierzyć nie mogę, jak to się różni lub jak dużo zdradzili na ten temat, ale to wyjątki ;)

      Usuń
  8. Świetna notka :)
    Ja chciałabym współpracować z jakimś wydawnictwem, ale nie dlatego, żeby mieć darmowe książki (które zresztą nie są takie darmowe, bo zrecenzowanie ich jest ceną, jaką trzeba zapłacić), tylko po to, żeby może zachęcić kogoś do przeczytania czy kupna danej pozycji. (No, darmowe książki też jarają, ale to przesada, by tylko po to nawiązywać współpracę, a potem się z niej nie wywiązywać). Z drugiej strony boję się odpowiedzialności. Nie wiem, czy podołałabym takiemu wyzwaniu. Inni blogerzy zamieszczają po kilka recenzji tygodniowo, a ja ledwie parę na miesiąc. I wydawałoby się, że czternastolatka ma kupę czasu na czytanie... Kolejna sprawa to fakt, że jest po prostu za wcześnie. Owszem, wcześniej coś skrobałam do jakichś wydawnictw i może znowu skrobnę o egzemplarz, ale bez przesady, by od razu nawiązywać długoterminową współpracę. Mam ledwie 2 600 wyświetleń. Dziwią mnie trochę ludzie, którzy z taką liczbą wejść już mają zakładkę "współpraca". (Okay, sama miałam, ale usunęłam. Mądra ja). Z czasem umiejętność pisania recenzji się rozwinie, może wymarzone wydawnictwo samo nas, świeżynki zauważy? Na razie trzeba czekać :)
    Cóż, pozdrawiam i czekam na gwoździe XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się współpraca jest czymś za coś. Zresztą w tym świecie nikt obcy nie da Ci nic za darmo (ok. poza skrajnymi przypadkami i działaniami charytatywnymi). Co do zamieszczania recenzji: ja wrzucam średnio 7-8 miesięcznie i to gdy mam czas.
      Mam nadzieję, że kolejne notki pomogą Ci zdecydować czy chcesz współpracować i z kim :)
      PS. Qrcze gwoździe?! Dobra, dobra napiszę specjalnie dla Ciebie i Madzi, ale macie się za bardzo później nie nabijać! Bo was książką trzasnę!

      Usuń
    2. Ale to właśnie o to chodzi, żeby się ponabijać:) tylko z gwoździ a nie na gwoździe:D Ale mi przy piątku humor poprawiłaś:)

      Usuń
    3. Polecam się na przyszłość, ale zdradź mi czym konkretnie :) W sobotę (choćby się waliło i paliło) dostaniesz posta o gwoździach!

      Usuń
  9. Bardzo ciekawy post, zwłaszcza dla świeżynek :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ciekawy post. Czasem sama zastanawiam się jak niektórym udaje się wstawiać codziennie post z recenzją. Ja mimo iż masę czasu poświęcam na czytanie, to mam przecież inne życie (praca, studia) ciężko to wszystko czasem pogodzić. Staram się wstawiać notkę maks co kilka dni, choć czasem jest tak, że po lekturze muszę "ochłonąć" i nie biorę się do następnej książki przez kilka dni. Czekam na kolejną notkę :) Pozdrawiam Isz :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Załóżmy sytuacje, w której bloger nie ma studiów, czy szkoły ani pracy. Ba! Załóżmy, że nie ma też dzieci. Powinien mieć wtedy dużo czasu, a jednak i tak pozostają obowiązki domowe, życie towarzyskie i te okropne seriale, które tak (mnie) uzależniają. Dalej nie rozumiem jak można znaleźć tyle czasu...
      I dzięki Isz ;)

      Usuń
    2. Dla mnie seriale są odskocznią od książek. Bo tak, czasami mam takie dni, że nie chce ba nie mogę patrzeć na książki i wtedy oglądam seriale. W tym tygodniu wieczorem nadrabiam 4 sezony Plotkary:D

      Usuń
  11. Moim zdaniem ta cała burza, która ostatnio się w Internecie pojawiła jest bez sensu. Błaganie kogoś o książki jest żałosne, jakoś nie bardzo też rozumiem osoby, które najpierw mówią, że poczekają, a potem nagle wypisują maile do każdego wydawnictwa.
    Notka spoko, sporo szyderstwa z niej wydobyłam i słusznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natura ludzka... Mamy wady, zmieniamy zdanie i bywamy zakłamani, ale to i tak jedne z lepszych wad naszego gatunku.
      I dzięki! To nie miała być w końcu instrukcja obsługi dla leniwych ;)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Nie wątpię, że osoby od blogów często dostają milion wiadomości na minutę i ich pierwsze skojarzenie wiąże się z sępami ;) I uważam, że błaganie o książki jest może nie tyle żałosne, co smutne. Dużo fajniej smakuje - jak sama napisałaś - otrzymanie książki od wydawnictwa z ich własnej inicjatywy. Poza tym do takich współprac trzeba mieć staż, na ładne oczy nikt nikomu nic nie da ;)

      Usuń
    4. Kiedyś wybłagam u Ciebie notkę o drugiej perspektywie, bo mnie ciekawość zżera ;)

      Usuń
  12. Świetna, prawdziwa notka. Napisałaś całą, świętą prawdę.
    Ostatnio zauważyłam też wielki wysp nowych blogów, którzy już po miesiącu mają po kilka a nawet kilkanaście współprac a potem nie dają radę tego wszystkiego ogarnąć i ,,zamykają interes'', dlatego trzeba do bogowania podejść z dystansem i z rozsądkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana:*
      Zgadzam się z Twoją wypowiedzią i dodam w sumie to o czym rozmawiałyśmy powyżej: najpierw trzeba pokochać blogowanie :)

      Usuń
  13. Dobry pomysł z tym cyklem. Najczęściej możliwość takiej współpracy cieszy, ale z doświadczenia własnego wiem, że zdarzają się i te mocniejsze "zgrzyty".
    Czekam na ciąg dalszy ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja sama, jak mam ochotę czytam dziennie 400-450 stron i robię jeszcze wiele innych rzeczy, więc nie trzeba każdemu zarzucać braku czytania:) Wszystko zależy od szybkości, wielkości liter i wielu innych czynników! Poza tym dane recenzje nie publikuje tego dnia, co akurat przeczytałam, więc ilość stron może być większa...
    Co do współprac wydaje mi się, że są plusy i minusy. Czekam na dalsze części:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem i w zgodzie z własnym sumieniem.

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytałam już dużo wcześniej, a teraz skomentuję ;) Na kanapie to co się w tym wątku dzieje to szał pał normalnie. Jak ktoś pisze, że ma tyle książek do recenzji i nie ma na nic czasu (z takim wyrzutem) to sobie myślę " co za cenzura" Po kiego w takim razie bierzesz! Ludzie no... Żal.
    Dla mnie to czysta przyjemność i jeszcze nie zdarzyło mi się na to narzekać ;)

    Ciekawa jestem następnej notki o portalach. Ja swoją przygodę z portalem zakończyłam, ciekawa jestem jakie masz co do takiej współpracy uwagi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem. Czytam co jakiś czas ten wątek. Aż momentami brakuje wypowiedzi Fenrira...
      Co do współprac u mnie jest różnie i jak dobrze wiesz ostatnio zaczęłam narzekać. Oczywiście nie na książki, bo nie biorę więcej niż Pan Bóg przykazał, ale na problemy z wydawnictwami, czy tam osobami odpowiedzialnymi za kontakt z nami.
      Nie wiedziałam, że zerwałaś z Upadłymi. Coś się stało?

      Usuń
  17. Mi ten temat na nakanapie.pl uświadomił jedno - istnieje w blogosferze przedziwny i pogardzany przeze mnie świat, nie ukrywam tego. Mianowicie świat blogusieńków, w którym handluje się obserwacjami, sweet emotikonkami, w "recenzjach" pisze się bez skrępowania "xdd", tylko puste frazesy, a po pięciu takich tworach marzy się o współpracy z wydawnictwami, ba, wypisuje się maile i chwali naokoło...jakby było czym.
    A druga sprawa, w jaką nie mogłam uwierzyć, to brak umiaru - jak można się skarżyć na zalegające stosy recenzenckie, brak czasu, itd. ale nadal to ciągnąć? Tak jak napisała wyżej Awiola - trzeba mieć jakąś granicę dla siebie i chociaż krztynę zdrowego rozsądku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam emotki nie są takie złe ;) Fakt w recenzjach ich nie daje, bo i po cholerę? Z pozostałą częścią nie mogę się spierać. Umiar i mierzenie sił na zamiary jest niezbędny. Swoją drogą co się dzieję z tymi, którzy zwijają swoje blogi bez zrecenzowania egzemplarzy rec.? Zawsze mnie to ciekawiło, czy są konsekwencje? Może gdyby były takie praktyki by ustały?

      Usuń
    2. Sama używam emotek, nie twierdzę, że są złe:) Czasami wrzucona emotka do wpisu o książce też nie razi, jeśli autor akcentuje nią coś, w końcu to blog, ale jeżeli cały tekst jest tak upstrokacony...
      Kiedyś się nad tym zastanawiałam, ale nawet nie jestem świadoma rzeczywistego istnienia takich praktyk - dla mnie to gorzej niż chamstwo.

      Usuń
  18. Skoro jest temat o współpracy, swoją drogą bardzo na czasie i bardzo burzliwy, to jestem ciekawa, kto podejmie się napisania notki o sensie blogowania. Niby to takie oczywiste, a sporo osób o tym zapomina ;)
    Może Twój cykl sprawi, że będzie mniej osób bezmyślnych? Nie wiem. Sama współpracuję z wydawnictwami. Założyłam bloga z refleksjami, aż nagle poczułam chęć podzielenia się opinią po przeczytaniu książki. Poszło. Kilka dni później znów wstrząsnęła mną pewna książka to napisałam. Spodobało mi się! Przekształciłam mojego bloga w książkowego i piszę. Napisał do mnie portal z propozycją współpracy. Łał! Dlaczego by nie spróbować?
    I tak się zaczęło. Ale masz rację, też obserwuję, jak młode blogi już współpracują. Nie mówię, że to źle, bo przecież sama dość wcześnie zaczęłam, choć nie miałam pojęcia. Ale co tam. Ten cykl się przyda. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sens blogowania mówisz? Faktycznie niby oczywiste, a jednak dla mnie ciężko dobrze go wyjaśnić. Cóż może i spróbuję, ale nie wiem czy mi się to uda.
      Mam nadzieję, że masz rację i faktycznie coś ten cykl zmieni, ale nie jestem optymistką ;/ Wierzę, że co najwyżej narażę się kilku osobą, ale prawda ma swoją cenę, a ja się troszkę powymądrzam i wyżyję ;)

      Usuń
  19. Świetna inicjatywa z tym cyklem!
    Przeczytałam całą Waszą burzliwą dyskusję i postanowiłam dodać coś od siebie. Czasem, a ostatnio coraz częściej można zauważyć kopiowanie recenzji od innych blogerów. Nie wiem jak wy, ale jak kilkakrotnie spotkałam się z skopiowanymi recenzjami, czasami z kilku blogów odnośnie książki otrzymanej od wydawnictwa do recenzji. Ja również nie rozumiem, jak niektórzy dodają notki codziennie. U nas to co innego. Na Blasku Książek pisze kilka recenzentek. Każdy ma jakieś obowiązki, jak nie szkoła, to praca, dom, studia. Nie mam pojęcia, skąd oni biorą tyle czasu. Zapewne jest tak, jak wspominaliście, że czytają pobieżnie, lub faktycznie kopiują recenzje od kilku bloggerów tworząc "własną".
    Co do współpracy z wydawnictwami to ja zaczęłam dość wcześnie, blog miał bodajże trzy miesiące.
    Może i mamy dużo współprac, ale dzielimy się nimi, a poza tym niektóre są zakończone, lub okazjonalne.
    Świetny pomysł odnośnie tego cyklu, czekam na post o współpracy z portalami.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka osób na jednym blogu? To by wyjaśniało kilka wyżej wymienionych kwestii. W wakacje na forum kanapowym wypłynął temat kopiowania recenzji. Dziewczyny złapały jedną blogerkę (jak ona miała Pysia?Pynia?Dynia?), która kopiowała recenzje i w końcu nawet się do tego przyznała. Uważam, że warto takie rzeczy "Demaskować", bo to jest nie fair. Gdy my wkładamy w recenzje serce, duszę i czas, a ktoś bezczelnie to kradnie?

      Dziękuję:) I zapraszam ponownie, a nuż kolejna znowu wywoła równie interesującą dyskusje ;)

      Usuń
    2. Niby tak, ale kilka recenzentek/ów na jednym blogu należy na pewno do rzadkości.

      Z niecierpliwością będę wyczekiwać kolejnych notek z tego cyklu :)

      Usuń
    3. Ekhm, ja np. ostatnio dodawałam recenzję codziennie - akurat teraz mam dużo wolnego czasu mimo dziennego studiowania, jakiś obowiązków, nocny marek ze mnie, a i czytam szybko - mogę zapewnić, że strona po stronie, a nie przelatuję wzrokiem...Także nie wrzucałabym wszystkich do jednego worka. :)

      Usuń
  20. Ciekawa notka :) Przydatna dla kogoś, kto właśnie rozpoczął swoją karierę blogową i stara się zawrzeć umowę z jakimś wydawnictwem. :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Przyczepię się, ale to z życzliwości - możesz potem usunąć ten komentarz.

    Jak się kogoś poucza o poprawności językowej i ortograficznej, to wypadałoby samemu 'byków nie walić'. A tu w drugim akapicie, w drugiej linijce aż bije po oczach - "całe multum blogów poświęconym książką'. Jeden z najokropniejszych błędów (pominę, że powinno być "poświęconych", a nie "poświęconym"), ale Ty go jeszcze powielasz odpisując na komentarze.
    Nie "książką"! "Książkom", "osobom", "koleżankom" - tak jest w odmianie liczby mnogiej.

    Popraw proszę, bo w instruktażowej notce (swoją drogą niezłej) po prostu nie wypada :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Usuwać nie będę, bo to bez sensu, a tobie dziękuję za zwrócenie uwagi :) Gdzieś wyżej pisałam, że ja również walę czasem takie błędy, że aż wstyd się robi.

      Usuń
  22. Niedawno zaczełam wspołprace z wydawnictwami i nie miałam z nimi jakiś złych sytuacji. Wszystko jak narazie idzie dobrze i oby tak było. Mam podobne wrażenie do Ciebie, ze niektore blogi powstaja tylko dlatego, aby wyciagac ksiazki od wydawnictw. ja nie jestem taką osobom, załozyłam bloga z niewiedzą, ze taka współpraca moze istniec.

    OdpowiedzUsuń
  23. Tak się składa, iż prześledziłem ostatnie dwadzieścia stron dyskusji o współpracach na portalu nakanapie.pl i krótko mówiąc - przeszłyście tam ze skrajności w skrajność, od uwielbienia po krytykę ostrą niczym papryczki chilli...

    Cóż z wydawnictwami na razie nie współpracuję, choć notka muszę przyznać bardzo przydatna. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sposób się nie zgodzić. Sama staram się tam udzielać tylko w związku z tematem, więc ani nie chwalę ani nie gonię, ale podejrzewam, że to przejście ze skrajności w skrajność wynika ze zmian jakie zachodzą zarówno w blogosferze, jak i we współpracy z wydawcami...

      Usuń
  24. Ciekawy jestem co Ty i inni blogerzy macie do powiedzenia o współpracy z portalami. Według mnie kopiowanie recenzji na inne portale przynosi więcej szkody niż pożytku: rozbija widownie na wiele małych grupek, skutkuje banem w wyszukiwarkach, trudno zebrać społeczność wokół swojego bloga i stać się rozpoznawalnym blogerem zamiast kolejnym z setek anonimowych pisaczy recenzji :)

    Napisz w swojej notce co sądzisz o tych problemach, które wymieniłem

    OdpowiedzUsuń
  25. Bardzo ciekawy artykuł. Przyjmij szczere gratulacje.
    O tak, ja zawsze sie zastanawiam nad blogami, na ktorych codziennie a czasem i kilka razy dziennie pojawiaja sie recenzje. Taki blog to Pasje i fascynajce mola ksiazkowego. Codziennie recenzja grubej ksiazki,a w recenzji parafraza noty wydawniczej i jakies glupie zachwyty.

    OdpowiedzUsuń
  26. Wyjdzie na to, że się obijam, bo ja 2 książki na miesiąc jestem w stanie przeczytać i opisać, czasami 3. Ale jak człowiek spędza czas na pracy, weekendy na wyjazdach w góry, wieczory ze znajomymi, to i tak się cieszę, że chociaż tyle.
    Fajny twój tekst, mnie się dzisiaj udało nawiązać pierwszą współpracę - PWN mi odpisało, że spróbują i mam sobie wybrać książki. Więc teraz czekam na przesyłkę i mam nadzieję, że będą zadowoleni i uda się to pociągnąć. Bo ich serię "Bieguny" mam zamiar przeczytać całą ;) Ale za to np. "Znak" napisał, że wysyłają tylko do osób, które mają bloga ponad rok, więc muszę poczekać jeszcze. Także wszystko zależy od wydawnictwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę Cię! To wcale nie jest mało, zwłaszcza, że jak mówisz masz dużo zajęć. Najważniejsze, by czytać - nie ważne ile, ani co ;)
      Gratuluję PWN'u! Mają masę wspaniałych książek, które chciałabym przeczytać!

      Usuń