Looking For Anything Specific?

Header Ads

Liz Braswell - Dziewięć żyć Chloe King. Upadła


Po wrzuceniu notki o serialu „Dziewięć żyć Chloe King” Gosiarella doszła do dwóch wniosków. Po pierwsze nie ma co zwlekać z poznaniem dalszego ciągu wydarzeń. Po drugie fajnie byłoby oceniać książkę wraz z jej filmowym odpowiednikiem. Obie myśli sprowadzały się do przeczytania papierowej wersji przygód Chloe. Miało być fajnie, ciekawie i ogólnie cacy, a wcale tak nie było. Ta książka to zło! Gosiarella żałuje, że to serial anulowano, a nie ten cykl wydawniczy! Ostrzegam, że recenzja jest napisana przez pryzmat serialu.


Podobnie, jak w serialu, Chloe zaczyna zmieniać się w swoje 16 urodziny. Staje się bardziej zwinna, szybsza i odkrywa wysuwane pazury (właściwie na tym podobieństwa się kończą, ale o tym później). Lekko pijana Chloe świętując swoje urodziny, spada z wieży i ku zaskoczeniu wszystkich przeżywa upadek. Chciałabym wam napisać, że od tego momentu jej życie się zmienia, ale na dobrą sprawę nikt specjalnie się tym nie przejął. Jej przyjaciele - Amy i Paul, którzy notabene byli świadkami wypadku, zbliżyli się do siebie i zostali parą, w typie tych, które są tak zajęte sobą, że przestają zwracać uwagę na wszystko dookoła. Jej matka również specjalnie się nie przejęła  więc śmierć Chloe przeszła do porządku dziennego. Dziwi mnie również, że nowe nadnaturalne moce nie dziwią dziewczyny, aż do momentu, gdy w jej ręce wpada komiks. Serio?! Serio?! Ja nie potrafię dojść do siebie po ataku pająka, który nawet mnie nie dotknął, a Chloe umarła, ożyła, jest super zwinna i ma mega ostre pazury, a wszystko to po niej spływa. Chyba jestem nadwrażliwa w porównaniu do niej.Choć przez tą jej beztroskę nie zdołała się przez cały pierwszy tom dowiedzieć kim jest... Dramat! 

Dziewczyna woli się zajmować flirtem z facetami, a tych jej nie brakuje. Mamy miłego Greka, któremu prawie się oddała na parkingu, a którego później olała po całości. Mamy Aleka, którego uważa za niesamowicie przystojnego, aczkolwiek tępego Rosjanina. Na końcu mamy cichego Briana z ciekawą osobowością (dla mnie jest równie ciekawy, jak konik polny - interesuje mnie tylko przez 10 sekund). W serialowej wersji obu panów przyciągało moją uwagę, choć Aleka darzyłam większymi względami. W papierowej odsłonie obaj byli nieciekawi i nudni, choć Alek odrobinę mniej, dlatego powiem raz: na taki paranormal romanse to ja gwiżdżę! 

Opisy ubrań i innych rzeczy nic nie wnoszących do fabuły stanowiły połowę tej niesamowicie infantylnej książki  Relacja między Chloe a jej matką wydawała mi nie nieco patologiczna, co bardzo kontrastuje z ich mocna więzią z serialu. Istnieje szansa, że wyolbrzymiam fakt i może każda amerykańska matka wpada do pokoju swojej córki-dziewicy, wrzeszcząc, że pewnie się puszcza. Nie oceniam.

Przed przeczytaniem książki spotkałam się z opiniami, że język którym operuje Liz Braswell jest łatwy w odbiorze i potoczny. Ogólnie muszę się z tym zgodzić, jednak bez dodania swoich 3 groszy się nie obejdzie. Język faktycznie jest potoczny, często ociera się o wulgarność, która na ogół nie przeszkadzają mi w książkach, jednak w przypadku historii skierowanej dla młodszych nastolatek jakoś mnie irytuje, razi i wydaje się sztuczna. Zresztą oceńcie sami: "Toż znaczy, co prawda kocham się w tobie od czasu, kiedy mieliśmy po dziewięć lat, i mija już trzeci rok, jak każdej nocy masturbuje się przed twoim zdjęciem z albumu klasowego, ale..." lub "Jeśli jestem superbohaterką, rozmyślała leniwie Chloe, to powinnam sobie zorganizować jakieś lepsze ciuchy. Bardziej obcisłe. Z lycry. Top bez rękawów i obcisłe spodnie. A swoją drogą, ciekawe, gdzie superkobiety trzymają zapasowe tampony." - stawiam, że w swojej superłazience, ale co ja tam wiem. Niemniej po takich tekstach autorka udowadniała mi, że Chloe jak stodoła na wiosnę. Podejrzewam, że jej postać miała być zabawna, drapieżna i obdarzona ciętym językiem, ale została wykreowana na siłę. Dla mnie ma osobowość równie błyskotliwa, jak zderzaki w starym aucie.


W szybkim podsumowaniu napisze tylko, że książka nie nadaje się do czytania. Akcji praktycznie nie ma. Bohaterowie są mdli, jak żygi na chodniku, a słownictwo dokładnie takie, jak zaprezentowałam w tym zdaniu. Jedyną zaletą tej książki jest to, że czyta się ją szybko i nie trzeba się długo męczyć! Jestem pełna szacunku dla osób, które z tego gniota stworzyły taki dobry serial.
Jeśli nie chcecie mi wierzyć to zróbcie coś dla mnie i zminimalizujcie szkody. Pożyczcie od kogoś lub z biblioteki, a dzięki temu zmarnujecie jedynie czas, ratując przy tym pieniądze(które można wydać na bardziej sensowna książkę) i wolna przestrzeń na regale. Nie polecam!

Ocena: 1+/6

Prześlij komentarz

39 Komentarze

  1. Nie wiem czy miałabym ochotę przeczytać. :C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że w ostatecznym rozrachunku sobie darujesz czytanie tego... :P

      Usuń
  2. "Jeżyk faktycznie jest potoczny", a ja myślałam, że to o kotach, a nie jeżykach :D Nie no żart, taki drobny błąd się wkradł, ale się musiałam uczepić, bo zabawny! Co do książki? Zgadzam się. Infantylna, głupia... beznadziejna. Ameno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha:) Powiem Ci szczerze, że po raz pierwszy śmiałam się ze swojego byka (i mamy trzeciego zwierza)!
      Sol słońce ty moje, o kotach to nawet autorka tu zapomniała! Mitologii egipskiej też mi brakowało. Tak to jest oglądać serial, przed przeczytaniem książki ;/ Ale beznadziejna strasznie!

      Usuń
  3. Nie oglądałam serialu, więc nie mam porównania, ale po tym co piszesz musi być dobry. Co do książki, mi się podobała, ale wiadomo co człowiek to inne zdanie ;)

    Ach! Te porównanie z pająkiem... Kurcze, racje masz... Albo jesteśmy przewrażliwione ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierz mi, serial jest dobry:) Podejrzewam, że patrzyłabym łagodniej na książkę, gdybym wcześniej nie oglądała serialu, dlatego tym bardziej jestem ciekawa, czy Ci się spodoba.

      Haha! Uwielbiam Cię za to, że wiesz co czuję do tych przebrzydłych kreatur! :)

      Usuń
    2. Dziś nie dam już rady, bo zaraz będę pić yyy soczki, ale jutro zacznę oglądać serial ;)

      Wiem, ja Ciebie też ;))

      Usuń
    3. Po soczkach dobrze sobie odpocząć na drugi dzień, więc słuszna decyzja ;*

      Usuń
  4. O wiele, wiele bardziej pokochałam serialową Chloe i innych bohaterów. Na całe szczęście serial poznałam na dużo wcześniej, a lektura to tylko w moim przypadku sprawdzenie jak wyglądała wersja książkowa. Chętnie kiedyś raz jeszcze obejrzałabym ten serial w całości.
    Szkoda, że udostępniono tylko scenariusz, a jednak nie zekranizowano (jak obiecali) dalszych losów bohaterów w postaci filmu. Ale mamy co mamy - dobre i tyle ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę w końcu dorwać ten scenariusz! Czytanie go po angielsku będzie znacznie przyjemniejsze niż czytanie powyższej powieści po polsku ;/ Naprawdę podziwiam, jak dobry serial udało się nakręcić z tej "książki".

      Usuń
  5. Czyli podobnie, jak w przypadku "Pamiętników wampirów" - książki niedorobione, a serial świetny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Exactly! Poziom beznadziei papierowej jest niemal ten sam. Seriale oba udane - choć stacja uznała za takowy tylko jeden z nich.

      Usuń
  6. Kurcze, a miałam na nią taką ochotę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierz mi o ja też! Poruszyłam niebo i ziemie (czyt. Waniliową:*) by przeczytać jak najszybciej, a tu takie dno!

      Usuń
  7. Przeczytałam jednym tchem! i wybiłaś mi (na szczęście !) ową pozycję z głowy! A kusiłam się na to.
    Boże..jedyna rzecz jakiej nie cierpię w książkach ( a myślałam, iż takich nie ma ) to przesadna wulgarność Dobitnie widać że Chloe King spaprała sprawę marzeniem o drapieżnej bohaterce. Co w wyniku dało żałosny finał.
    Ręce opadają. Ale wyrażenie "Nie polecam " również się zdarza i bogu dzięki !
    Jak zawsze pozdrawiam i ściskam
    Lovebook

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie cieszy, że udało mi się przekonać Ciebie i innych do niemarnowania czasu i pieniędzy na to tałatajstwo!
      Dokładnie, żałosny rezultat. Najbardziej porażało mnie to przez ciepły wizerunek bohaterów, który poznałam w czasie oglądania serialu. Dwa światy.
      Buziaki Cam:*

      Usuń
  8. Uwielbiam Twoje wspaniałe recenzje od serca! :) Faktycznie, kontrast między serialem a ksiażką jest rażący. Serial był przyjemny, książki nie czytałam, więc w sumie nie mam porównania...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci ślicznie:* Książkę sobie odpuść. Ja w akcje super-masochizmu przeczytam drugą część i dam znać, jak potoczyły się dalsze losy. Chociaż w tym tempie pewnie nic się nie dowiem, skoro pierwsza część się skończyła, a Chloe dalej nie wie czym/kim jest.

      Usuń
  9. Serialu ani książki nie miałam okazji obejrzeć/przeczytać, ale naprawdę mnie zaintrygowałaś :) Tyle pozytywnych opinii, że mam ochotę przeczytać :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dżyzys, nie! Nie czytaj! Oglądaj! -> Takie słowa napisane przez mola książkowego są karygodne, ale cóż zrobić.

      Usuń
  10. O, a ja przymierzałam się do przeczytania tej serii!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy się cieszyć, że udało mi się uratować dzień twojego życia, czy pocieszać (w sumie na ogół recenzje tej książki nie są aż tak negatywne, jak moja). Wybieram to pierwsze ;)

      Usuń
  11. Dlatego eM zostanie przy swoim serialowym Aleku i jego pięknym głosie.
    A tak na serio, to dzieje się coś dziwnego z tym światem.
    Książki gorsze od adaptacji? Co będzie dalej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy Gosiarella będzie mogła stawiać na swoich faworytów w eM games?
      Świat schodzi na psy, skoro blogerzy książkowi piszą "nie czytaj! Oglądaj!". Dalej to już tylko jeźdźcy apokalipsy i cerbery.

      Usuń
  12. Rzeczywiście książka nie należy do tych błyskotliwych i zapierających dech w piersiach, ale mimo wszystko nawet mi się podobała. Chociaż może mieć na to spory wpływ, fakt iż nie znam serialu. Kto wie jakby to wtedy było z odbiorem tej książki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że tak. Zaczęłam czytać z wizją ciepłych, niesamowicie serdecznych i sympatycznych bohaterów, a tu klops. Dzięki serialowi znałam już wiele szczegółów o Mai, a tu nawet nie wspomniano o ich istnieniu, więc siłą rzeczy to również negatywnie wpłynęło na odbiór książki.

      Usuń
  13. Wiesz, że ja nie czytam tego gatunku, ale supertampony w superłazience mnie rozbroiły:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynajmniej możesz się pośmiać z recenzji tego gatunku książek ;) Gdy znajdę prawdziwą perłę w morzu chwastów/wodorostów to cię jakoś przekonam do przeczytania ;P

      Usuń
  14. Wiele, naprawdę wiele słyszałam już miażdżących opinii o tej "książce". Tylko utwierdzasz mnie w przekonaniu, że totalnie nie warto jej kupować.
    Książki w sumie nienawidziłam już od samego początku bo zawiera w sobie temat dziewięciu żyć który sama chciałam wykorzystać w czymś co kiedyś pisałam. Szło mi naprawdę nieźle miałam masę pomysłów i gdy napisałam już dziewięć (przypadek? :P ) stron zetknęłam się z opisem "Dziewięciu żyć Chloe King" i porzuciłam projekt. Nie będę w końcu pisać czegoś co już zostało opowiedziane. Mam teraz przynajmniej satysfakcję, że mój pomysł okazał się dużo lepszy ;) przynajmniej w oczach znajomych i kilku blogerów :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chwała! Kolejna osoba uratowana:)
      Patka musisz mi opowiedzieć o swoim pomyśle! albo jeszcze lepiej spisz go jednak, a chętnie przeczytam:)
      Muszę przyznać, że doskonale Cię rozumiem, bo miałam podobnie. Pisałam sobie i pisałam, aż nastał bom na angel fantasy i część pomysłów już zaistniała, a nie chciałabym by ktoś mi zarzucił wzorowanie się (choć nawet nie czytałam tych książek, bo nie chciałam się samobiczować).

      Usuń
  15. A chciałam ją kupić... Dzięki, że ustrzegłaś mnie przed zmarnowaniem pieniędzy...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co:) Kolejny dobry uczynek i może Karma zacznie się zgadzać ;)

      Usuń
  16. Uuu aż mnie zmotywowałaś do przeczytania. Serio! Wszyscy tak ją wychwalają, tak się zachwycają a ja sama swego czasu tłumaczyłam ją nieoficjalnie i po pierwszym rozdziale zrezygnowałam, bo stwierdziłam, że to nie ma sensu. W serialu byłam zakochana, żałowałam, że go nie pociągnęli, ale skoro książka taka słaba to może producenci nie wiedzieli już jak uratować ten tytuł. W każdym razie z ciekawości pewnie przeczytam, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście do końca jest aż tak słabo ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odwrotna logika:P Ale jeśli będziesz czytać na beki to chyba nie będzie aż tak źle ;) Coś w tym co piszesz może być, bo serial był świetny i również byłam w nim zakochana. Żałuję, że nie ma dalszego ciągu :C

      Usuń
  17. A może się nada na poprawe humoru z tych wybitnych dialogów :P chociaż chyba jednak szkoda mi czasu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha:)... raczej nie ma ich tam wiele, a przynajmniej dobrych nie ma wiele. Czasu wiele nie zajmie, bo 4-5 h, ale i tak go szkoda.

      Usuń
  18. ,,Niema" ;___; ,,NIEMA" ;______________________;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz! Tyle osób przyszło i nikt nie zauważył :P

      Usuń
  19. Popieram. Kto nazwał tę książkę bestsellerem, to chyba jej nie czytał, naprawdę...
    Recenzja - genialna! :)

    OdpowiedzUsuń