Looking For Anything Specific?

Header Ads

Zabijcie ich w końcu, czyli Scream Queens


Jeśli twórcom "Scream Queens" coś wyszło to z całą pewnością są to plakaty reklamujące serial. Powyższy nie jest ani najładniejszy, ani najlepiej nie oddaje tego, o czym jest serial. Zwyczajnie jest pierwszym, który zobaczyłam kilka miesięcy przed premierą. Pomyślałam wtedy fajna nazwa, jest różowo, jest nóż i przerażona blondynka. Może slasherowy morderca będzie biegał po bractwach? Nie mogę się doczekać! Gdy w końcu zaczęłam go oglądać okazał się przereklamowany - i jest to najłagodniejsze określenie "Scream Queens", jakie tu przeczytacie.

Zaczęło się niewinnie, a raczej w stylu całkiem normalnym dla slasherów - odrobinę krwawa i absurdalna retrospekcja przenosząca widzów do 1995 roku, gdy w trakcie imprezy bractwa KKT jedna z sióstr rodzi w wannie dziecko. Ot zwykłe wprowadzenie z trochę podkoloryzowanym brakiem empatii ze strony członkiń bractwa. Następnie przedstawiono współczesną przewodniczącą KKT - Jej Sukowatość Chanel Oberlin. Emma Roberts idealnie odegrała rolę rozpuszczonej bogatej mean girl, która obraża ludzi wystrzeliwując z siebie słowa z prędkością błyskawicy. W amerykańskich produkcjach, których akcja rozgrywa się w szkołach średnich, czy bractwach niemal zawsze pojawia się powalająco wredna blondynka (tak, w 99% przypadku to blondynka) odgrywająca królową otaczającą się swoimi dwórkami, więc nie byłam zdziwiona pojawieniem się również Chanelek - Chanel #2 (Ariana Grande), Chanel #3 (Billie Lourd) oraz Chanel #5 (Abigail Breslin). Spodziewacie się, że dziewczyny będą typowymi próżnymi, rozpieszczonymi ślicznotkami? W takim razie zgadliście! Oczywiście schemat przewiduje, że pojawi się w bractwie urocza, szlachetna i w ogóle pełna zalet bohaterka, która swoją postawą będzie stanowiła dla nich kontrast i da początek zmianom w bractwie, więc przywitajcie Grace (Skyler Samuels) i jej przyjaciółkę Zayday (Keke Palmer).Nie zgadniecie w jakich okolicznościach dziewczyny trafiły do bractwa! Tak, przy okazji rekrutacji nowych członkiń. Naprawdę szokujące! Okey, nie muszę Wam pisać do czego zmierzam, bo już chyba zrozumieliście, że produkcja jest bardzo schematyczna, a przynajmniej do czasu, gdy na scenę wkracza Czerwony Diabeł.
morderca ze Scream Queeens
Kto jest mordercą, a kto ofiarą?
Teoretycznie Czerwony Diabeł spełnia kryteria slasherowego mordercy ukrywa się za maską i przebraniem, poluje na ofiary zabijając je różnego typu ostrzami, a sceny zbrodni ociekają krwią. Może nawet mógłby usiąść w barze z takimi gwiazdami jak Ghostface, czy Freddy, gdyby w takiej sytuacji najkrwawsi z krwawych morderców nie zabili go śmiechem przez to, że jest ich karykaturą. I bynajmniej nie chodzi o to, że kostium Czerwonego Diabła jest zły, albo on sam za bardzo kiczowaty. No cóż po części też, ale problem tkwi głównie w sposobie zabijania. Uwierzcie mi, że gdy zobaczyłam zakończenie pierwszego odcinka i akcję z kosiarką byłam wkurzona i zniesmaczona żenującym poziomem. Dopiero po pewnym czasie udało mi się znaleźć w sobie wystarczające pokłady masochizmu, by wrócić do oglądania. Przez to dotarło do mnie, że to nie wina mordercy, ale wszystkich postaci wykreowanych przez twórców. Poważnie, nie dość, że mordercy w serialu nie potrafią zabijać z klasą to w dodatku ofiary nie rozumieją, że spektakularna scena śmierci nie wygląda tak:



O zgrozo, litości! Powiedzcie, że Wy też właśnie nabraliście ogromnej ochoty na lobotomię, byle tylko wymazać ten shit z pamięci. Chociaż najgorsze jest to, że ta scena nawet mnie nie zaskoczyła, ponieważ okazało się, że mój zwichrowany mózg tak nastawił się na kicz, że aż zaczął podpowiadać mi najbardziej beznadziejne i żenujące scenariusze, które niebawem urzeczywistniały się na ekranie. Nawet tożsamość mordercy odgadłam w połowie sezonu. Tak, też mi jest za mnie wstyd, bo liczyłam na to, że mój uroczy różowy mózg nie będzie w stanie dochodzić do wniosków, do których wcześniej doszli twórcy tej padaki. Naprawdę rozumiem, że od początku  "Scream Queens" planowano utrzymać w klimacie horroru połączonego z komedią (obrażając przy tym oba gatunki), ale nie spodziewałam się parodii, czy też raczej kiczowatej karykatury, która powala absurdem, bo z pewnością nie humorem. No to jakie to połączenie, skoro ani się nie boję, ani się nie śmieję, ani nawet dobrze się nie bawię? Obiecałam sobie nie rzucać wiązanek publicznie, więc nie odpowiem na to pytanie.

Bawił to mnie "Krzyk",  w którym była idealnie wyważona dawka grozy i horroru. Bawił mnie "Straszny film", który choć w większości wypełniony absurdalnymi scenami potrafił perfekcyjnie wyśmiać oryginalne filmy, z których czerpał. A "Scream Queens" jedynie ośmiesza siebie, gatunek i widzów. How dare you FOX?! Robisz nam siekę z mózgów, mamisz lubianymi aktorami i czerpaniem ze schematu gatunku, ale ja się nie dam! Bo co z tego, że jest różowo, krwawo i amerykańsko, skoro ciężko nakręcić większego gniota. I co z tego, że nie brakuje nawiązań do dorobku popkultury, skoro tylko ją kala? Tylko Ci aktorzy kuszą, bo mimo gównianego scenariusza potrafią stworzyć intrygujące postacie, które mimo wszystko całkiem przyjemnie się ogląda.
Rozumiem Cię Chanel, też jestem przerażona poziomem serialu.
Mimo wszystkich wad (#niedopowiedzenieroku) udało mi się skończyć oglądanie pierwszego sezonu bez wwiercenia sobie wiertła w głowę, więc pewnie myślicie, że nie mogło być aż tak źle? Bzdura! Było! Jedynie po pewnym czasie widz zyskuje odporność, a serial robi się przewidywalny do granic możliwości. Powiem szczerze, jako fanka slasherów - jestem rozczarowana. Jako osoba z niepokojącą fascynacją socjopatami i krwawymi scenami - jestem zażenowana. Jako osoba, której daleko do powszechnie uznawanej normalności psychicznej - jestem zniesmaczona. Zaś jako osoba wierząca, że twory popkultury mają wpływ na nasz rozwój - jestem zdruzgotana. Ten serial jest kiczem, a kiczem się brzydzę. 

Ps. Uwierzycie, że znalazłam gorszy serial, ale o tym może innym razem? W między czasie możecie podzielić się tytułami, które Was zawiodły najbardziej, choć zapowiadały się dobrze.

Prześlij komentarz

0 Komentarze