Looking For Anything Specific?

Header Ads

Aftermath, czyli serialowa para-multi-apokalipsa


Jakie najbardziej prawdopodobne przyczyny apokalipsy przychodzą Wam do głowy, gdy myślicie o zmierzchu ludzkości? Zombie? Kataklizm naturalny? Biblijny koniec? Asteroida? Brak internetu? Prawda jest taka, że koniec naszej cywilizacji może nastąpić przez wiele czynników, ponieważ wiele rzeczy jest nam potrzebne do przetrwania, a w dodatku jesteśmy bardzo delikatni i naprawdę łatwo nas zabić. Zwłaszcza gdy nastąpi ogromna kumulacja wszelkich katastrof.

Pewnie zastanawiacie się, dlaczego w tytule jest taki bubol jak para-multi-apokalipsa. To wina tego, że nie mam bladego pojęcia, co twórcy serialu mieli w głowach, gdy wymyślali przyczyny apokalipsy w „Aftermath”. Obstawiam, że zebrali się w jednym pokoju, nażarli grzybów i przekrzykiwali się z pomysłami na koniec świata. Multiapokalipsa wzięła się właśnie z tego, że w serialu mieszkańcy Ziemi od dłuższego czasu musieli się mierzyć z katastrofami naturalnymi. Ostatecznie jednak można zawęzić listę do:

Nie rozumiem, jak bohaterom udaje się przetrwać te wszystkie rzeczy. To absurdalne!

1. Katastrof naturalnych: trzęsienia ziemi, huragany, tsunami, czy tornada, po których spadał deszcz ryb lub węży.
2. Asteroid spadających z nieba.
3. Potężnych burz solarnych, które doprowadziły m.in. do zniszczenia wszystkich urządzeń elektrycznych.
4. Nowego wirusa, który zaczął zmieniać ludzi w bezmyślne, agresywne i bezmózgie człowieki (napisałabym zombie, ale anie nie zjadały mózgów, ani nie gryzły).

Wyjaśniłam skąd się wzięła multi-apokalipsa, więc przejdę do przedrostka 'para'. Widzicie moi drodzy, apokalipsa sama w sobie to najwyraźniej za mało. Dlatego twórcy wpadli na pomysł, by połączyć wątek końca świata z przygodami braci Winchesterów z „Supernatural”. I tak dodatkowymi problemami, z którymi muszą mierzyć się bohaterowie, są:

Bo pseudo-zombie to za mało.
1. Demony opętujące ludzi (swoją drogą warto wspomnieć o wątku z symboliką biblijnego końca świata tj. jeźdźcy apokalipsy, trąbki etc.)
2. Zmiennokształtni, syreny i cała masa mitologicznych stworzeń z wierzeń wszystkich cywilizacji.
3. Prorocze sny i niezwykłe przeczucia.
4. Pociski transformujące się w niezwykłe kamienie.
5. Smoki, czy raczej dinozaury.

Boję się wymieniać dalej, bo to, co napisałam i tak brzmi wystarczająco abstrakcyjnie – przy smokach wymiękłam. Naprawdę rozumiem, że w końcu musiał powstać twór przypominający wór, do którego wrzuca się wszystkie niemożliwie absurdalne sposoby na unicestwienie naszej rasy (czekam już tylko na kosmitów). Niemniej liczyłam, że w takim przypadku twórcy chociaż spróbują zrobić z tego parodię, a niestety w przypadku „Aftermath” potraktowali to poważnie, a przynajmniej ja się nie śmieję.

Ten cały postapokaliptyczny śmietnik oglądamy na tle przygód rodziny Copelandów, w skład której wchodzi: tatuś zajarany religiami całego świata, mamusia w wersji wyjątkowo nudnej total badass, socjopatyczny synek oraz zupełnie od siebie różne siostry bliźniaczki. Żadnego z nich nie da się lubić. A jedyny bohater, który okazał się naprawdę ciekawy, zginął po kilku odcinkach. Nie wiem, dlaczego jeszcze mnie dziwi, że twórcy robią wszystko, by ten serial okazał się klapą.

Apokalipsa u Amiszów.

Niemniej chciałabym opowiedzieć Wam o moim ulubiony bohaterze, bo to jedyna postać, która miała prawdziwy potencjał. Wyobraźcie sobie, że w czasie, gdy świat trafia szlag, trafiacie na farmę Amiszów. Oczywiście trzeba było pokazać ich społeczność jako bandę zacofanych idiotów, którzy wierzą, że teraz zostaną zbawieni. Niemniej wśród nich jest młody chłopak imieniem Devyn (Mitchell Kummen), który zakochuje się w jednej z sióstr Copeland. Oczywiście dziewczyna, która nam wydaje się zasadniczo normalna, dla niego jest z zupełnie innego świata, bo przecież elektronika, ekspresyjne wyrażanie emocji i ateizm są dla niego czymś obcym. Wkrótce jednak wraz z obiektem swoich westchnień opuszcza osadę, by zmierzyć się z brutalnością kończącego się świata. Powiedzcie mi, że sam pomysł na wrzucenie zakochanego amisza w sam środek apokalipsy i zmuszanie go do nieustannego łamania zasad, których musiał się trzymać całe życie, nie jest absolutnie genialnym pomysłem. Oczywiście, że jest! To taki fajny, świeży pomysł z ogromnym potencjałem! Przyglądałam się reakcjom Devyna z niemałym zainteresowaniem i nie mogłam uwierzyć, gdy twórcy się go pozbyli. Dlaczego zniszczyli jedyną rzecz, która przez przypadek się im udała!? Dlaczego?!

Nietrudno zgadnąć, że zdecydowanie odradzam oglądanie „Aftermath”. Dawno nie widziałam takiego shitu. Szczerze wierzę, że twórcy postanowili świadomie stworzyć najgorszy serial w historii telewizji lub przegrali zakład i tak musieli się z niego wywiązać. Nic innego nie usprawiedliwia stworzenia czegoś tak beznadziejnego. W tym serialu nie ma ani jednego (poza amiszami) ciekawego wątku, interesującego bohatera (poza Devynem, ale on szybko umarł), a absurd jest ciężki do zniesienia. To jest zwyczajnie bez sensu.

Ps. Najgorszy serial, jaki obejrzeliście to...?
Ps2. Łapka w górę (może być na fb), jeśli też chcielibyście oberzjeć produkcje z amiszem badassem mierzącym się z apokalipsą!

Prześlij komentarz

0 Komentarze