Looking For Anything Specific?

Header Ads

Targi: Veni, vidi, vici


Targi książki w Krakowie dobiegły końca. Morze książek, tłum zwiedzających, ogrom pisarzy - tyle powodów do radości! Jednak to spotkania z blogerami to dla mnie jeden z największych plusów, a w czasie Targów można spotkać najwięcej znajomych blogerów i właśnie na to najbardziej liczyłam. Pod tym względem się nie zawiodłam! A jak było z pozostałymi rzeczami, sprawdźcie! I nie bójcie się, bo będzie też o tym, dlaczego wykopią mnie z blogosfery książkowej.

Zacznijmy od początku. Sobota. Było zimno. Były kolejki, chyba większe niż za komuny. Kolejka do kas ciągła się nie tylko do wejścia, czy też na całą długość parkingu, ale zakręcała na ulicę. W duchu dziękowałam organizatorom za wejściówki, dzięki którym blogerzy mogli przejść, jakby nigdy nic, obok tych wszystkich biednych ludzi. Już na samym początku rozdzieliłam się z Agatą i Anitą by poczekać na Martę. Miałam 10 minut do zakończenia rozdawania autografów przez Patrignani, przez co byłam przekonana, że nie zdążę. Aż tu nagle w wianku na głowie, z nieba mi spadła Nikola, która zlitowała się nade mną i zaprowadziła do stoiska. Ba! W odruchu dobroci zrobiła też zdjęcie (dziękuję Ci skarbie!).

Leonardo Patrignani z Gosiarellą
Gdy pierwszy punkt na liście został "odhaczony", mogłam w spokoju sprawdzić czy przechwałki o nowej, lepszej hali targowej są prawdziwe. Nie były. Znaczy owszem: w porównaniu do poprzedniej hali, było czym oddychać, a to już nie mały sukces. Niestety ścisk jak był tak został i większa przestrzeń tego nie zmieniła (zwyczajnie została ona zapchana większą liczbą stoisk). Dodatkowo powalały ceny i to nie książek, lecz jedzenia i picia - za cenę obiadu moglibyście kupić dwie książki w promocyjnej cenie.
Mimo wspomnianych tłumów (niech mi ktoś powie, że czytelnictwo w Polsce umiera to będę to wyślę go na targi! I to w sobotę!) spotkałam mnóstwo znajomych blogerów - tak dużo, że właściwie większość targów spędziłam na rozmowach z nimi. 
Kasia i rozmyta Gosiarella

Od lewej: Zaskoczona Kaś, schowana Monika, Gosiarella, Marta, Iza i Amelia / Foto ukradzione Marcie
Anita, Gosiarella i Kaś oraz oczywiście różowy balonik!
Agata, Ania (śmie twierdzić, że ma różowego bloga! Phi!) i Gosiarella
Ana, Marta, Gosiarella i Anna
I jeszcze raz Gosiarella z Gosiarellową adoptowaną blogową córką 
Jak widać blogerów było sporo, zdjęć mam jeszcze więcej, które pewnie niebawem choć w części pojawią się na instagramie (instagram.com/gosiarella_) i/lub facebooku. Zwyczajnie nie ma sensu ich tu wszystkich zamieszczać. Dobrze, to może przejdę do punktu, na który część z Was czeka, czyli zamachu na Zjazd Blogerów Książkowych. Może wiecie, może nie wiecie, ale wraz z Agatą z Bałaganu Kontrolowanego i Moniką z Magnolii postanowiłyśmy je przejąć. Nie dlatego, że mamy przerośnięte ego (choć mamy!), lecz z powodu przedszkolnej katastrofy. 
Zaczęło się od wręczenia nagród eBuki - w tym miejscu chciałabym pogratulować Wielkiemu Bukowi! Przez nieobecność kilku osób cały plan spotkania wziął w łeb, a blogerzy mieli grzecznie, jak w przedszkolu, wstawać by publicznie się przedstawiać. Zapamiętanie tych wszystkich blogerów wydaje mi się zwyczajnie niemożliwe, a w dodatku trochę nudne, bo czy naprawdę po to tam się zebraliśmy? Z głupa rzuciłam, że blogerzy powinni przejąć mikrofon i porozmawiać ze sobą o czymś sensownym np. współpracach, kierunkach rozwoju blogów książkowych, czy nawet o nieszczęsnym artykule z Wyborczej. I tak słowo stało się ciałem i pamiętam tylko, jak wraz z Agatą i Moniką wyszłyśmy na środek. Tak, to było całkiem spontaniczne. Tak, to było nieprzemyślane. I tak, nie byłyśmy przygotowane. To po prostu się stało. 
Sądziłyśmy (a przynajmniej ja, bo nie konsultowałam się z dziewczynami przy pisaniu tych słów), że uda nam się przeprowadzić dyskusję. Niestety okazało się, że musimy trzymać się wcześniejszych planów. Tym sposobem nagle nieprzygotowana Agata zaczęła rozmawiać z pisarzami. Dopiero po pewnym czasie do słowa doszła Monika, rzucając prowokacyjny temat: czy blogi o książkach nie są przypadkiem nudne? I się zaczęło...
To co się tam działo pamiętam trochę przez mgłę, bo wiecie jak tyle ludziów na Was patrzy to stres człowieka zjada.
Połowa ludziów
Pamiętam, że powiedziałam na wstępie, że jestem blogerką popkulturalną, która przez dwa lata pisała o książkach, a później zaczęła poruszać inne tematy, które ciągle się rozrastają (znacie True Story, Wakacje z Zombie, SuperJesień itp.) i od momentów wprowadzenia cykli zauważyłam znaczny wzrost zainteresowania. Oczywiście przez statystyki (nie bójmy się tego słowa), bo jak inaczej sprawdzić czy czytelnik wchodzi na bloga? Ktoś (przepraszam, ale kompletnie nie kojarzę kto) z widowni najwyraźniej nie zrozumiał o czym mowa i zarzucił, że a) nie jestem blogerką książkową (no wow! Odkrycie roku! Wcale tego nie zaznaczyłam na wstępie, wcale...) i b) czy piszę dla statystyk (facepalm!). Niestety z powodu braku mikrofonu w ręce (Pan z granic nie pozwolił mi się do niego dopchać, więc dzielnie czekałam, aż wszyscy dorzucą swoje trzy grosze) musiałam czekać z odpowiedzią, która chyba zainteresowanej nieusatysfakcjonowana. Powiem wprost, a raczej powtórzę swoje słowa ze spotkania: Piszę dla czytelników - żywych realnych osób, które w komentarzach dyskutują ze mną i ze sobą na aktualne tematy, ludzi których pokocham (coś za często to ostatnio powtarzam), a to, że z tematu na temat jest ich coraz więcej to dla mnie najlepszy wyznacznik, że robię coś dobrze. 
Przepraszam, ale w tym momencie muszę zrobić pauzę (w dodatku ostrzegam, że nie zainteresuje ona czytelników, którzy nie są blogerami): Ogólnie nie rozumiem hipokryzji, z jaką się w tym temacie spotykamy. Jeśli blogera nie interesują statystyki to jest to równoznaczne z tym, że nie interesuje go ile osób go czyta, a jeśli nie pisze dla swoich czytelników to po co swoje teksty publikuje w internecie? Dodatkowo powiedzcie mi szczerze drodzy oburzeni blogerzy, czy nie publikujecie podsumowań miesiąca? Nie wrzucacie na swoje fanpejdże liczników odwiedzin czy lajków? Nie będę przepraszać za to, że ktoś mnie nie zrozumiał. Mogę wyjaśnić, jeśli ktoś zapyta. Jednak wkurzę się, gdy ktoś coś przekręci (przykład: podesłano mi "relacje", w której ja, Monika i dwie blogerki wypowiadające się z sali, zostałyśmy wrzucone do jednego worka, wymieszane i przedstawione jako jedna osoba. Gratuluję rzetelności! Szkoda, że nie pamiętam kto taką gafę walnął, bo chętnie podlinkowałabym). 
Jakby się ktoś zastanawiał to kamieniami rzucać w te trzy biedne stojące po prawej
A teraz o co chodziło: Próbowałyśmy powiedzieć, że blogerzy książkowi mają wiele pasjonujących myśli o książkach do przekazania, choć nie zawsze tyczą się stricte danego tytułu. Sama uwielbiam czytać relację z wydarzeń czy to książkowych czy to kulturalnych. Lubię wywiady z pisarzami i pełne pasji wrażenia z filmów czy seriali, których moim zdaniem na blogach nie brakuje. Chodziło mi głównie o to, że najmocniej przyciągają mnie posty gryzące temat z nieco innej perspektywy niż tradycyjne recenzje. Chciałabym patrzeć, jak blogi książkowe się czymś wyróżniają i nie przestają się rozwijać.
Niestety praktycznie na tym "nasza część" dobiegła końca, ponieważ nastąpiło losowanie nagród i oddanie głosu Paniom z wydawnictw (tak, chodzi o tą słynną pyskówkę). 
Przyznam, że po minach niektórych osób spodziewałam się ukamienowania, a na żywo było wręcz przeciwnie, słowa pochwały, przybite piątki z zaskoczenia i uniesione w górę kciuki - za co tym wszystkim bardzo dziękuję! 
Plus całej sytuacji: Przełamałam swój strach do wystąpień publicznych i tylko trochę drżały mi ręce.

A teraz trochę zabawniej: Zgadnijcie ile czekałam na autograf od C.J. Daugherty? 1,5 godziny. I wiecie co? Gdy było jakieś 15 osób przede mną, pan z wydawnictwa Otwartego zamknął kolejkę i cała reszta (w tym ja) została z niczym. Hurrra ja! Już nie powiem, jakie oburzenie wywołał kilka chwil wcześniej, gdy oznajmił, że można wnieść tylko jedną (z czterech!) książkę do podpisu. Współczuję wszystkim, którzy ruszyli z całej Polski z czterema tomami i dźwigali je na Targach.

Na całe szczęście nic nie było mi w stanie popsuć humoru, ponieważ nadszedł czas na PoTargowe Spotkanie Blogerów organizowane przez Kaś (podziwiam dziewczyno Twoje siły!)! Tyle znajomych twarzy i ich pełnych pasji właścicieli, za którymi tęskniłam!  Zdecydowanie nie mogłam przegapić groźnych min Viv, przeuroczego gestykulowania AnnRK, żółtej kreacji Kasi, czy Magdy na przepustce. Nie będę Wam zdradzać szczegółów, ale wierzcie mi - było rewelacyjnie! Szkoda tylko, że pech Marty przeszedł na mnie.
Ukradzione AnnRK
I moja wredna z Gosiarellą (coś się rozmazałyśmy)

Podsumowując Targi Książki uważam za udane. Uwielbiam ten czas, spotykanie tych wszystkich ludzi oraz gdy obce osoby rozpoznają mnie wśród tłumu (tak, jestem narcyzem) i zatrzymują się by chwilę pogadać. Uwielbiam, gdy tyle książek mnie otacza oraz to, że chyba tylko tu można znaleźć Gandalfa, za którym podąża Anna Boleyn. 


Ps. Długo zastanawiam się w jaki sposób podsumować Targi. Wiedziałam, że cokolwiek napiszę i tak prawdopodobnie dostanę po dupie, więc postanowiłam trzymać swojego tradycyjnego ironiczno-narcystycznego sposobu, a komu się nie spodobało to out, jak u Kominka (podobno trzeba się uczyć od najlepszych). 
Ps2. A jak Wam podobały się Targi?

Prześlij komentarz

103 Komentarze

  1. Na przepustce no wiesz, brzmi jakbym uciekła z psychiatryka:) Gwoli wyjaśnienie innym czytającym - na przepustce, znaczy się dziecko zostało z dziadkami:)
    Nie byłam na spotkaniu blogerów na targach i bardzo się cieszę, bo by mnie chyba szlag trafił. Hipokryzja niektórych osób sięga zenitu, a najbardziej bawi mnie to, że już prawie nie ma blogów gdzie są same recenzje książek, bo i herbaty i świeczki i woski i inne cuda na kiju, które mają z książkami tyle wspólnego co ja z baletem, więc mówienie, że jak ktoś pisze o czymś innym niż książki to nie może być blogerem książkowym jest po prostu śmieszne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z psychiatryka, powiadasz? Hihi :) W sumie skoro ze sobą wytrzymujemy to zdrowe być nie możemy!


    Magda, lepiej uważaj, bo teraz ty zostaniesz wrogiem publicznym i mnie zdetronizujesz :P Moje zdanie znasz doskonale. Blogi książkowe powinny się rozwijać (jeśli nie tematycznie to stylowo), a blogerzy nabrać dystansu i przemyśleć swoje priorytety.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie się bardzo podobały - i żałuję tylko, że nie mogłam spędzić z Tobą więcej czasu :)
    Co do spotkania blogerów - nie mam pojęcia, co się porobiło z atmosferą, że wszyscy chcieli wszystkich pomordować, naprawdę nie wiem. Trochę żałuję, że nie wyskoczyłam w Twojej obronie, bo wiem, jak kochasz czytelników (a oni Ciebie), dlatego też chciałam przeprosić
    A panie z wydawnictwa, które skakały sobie do gardeł, trochę mnie szczerze powiedziawszy rozbawiły. Wiem, że ich zachowanie było raczej mało profesjonalne, ale było w tym coś takiego, ja wiem...groteskowego? Chyba umknęło mi słowo :)
    Co do samej idei blogowania powiem tak - moim zdaniem każdy powinien pisać o tym, o czym chce. To twój blog - ty decydujesz, co się tam pojawi. Nie chcę się umieszczać w konkretnych ramach, że jestem blogerką taką a taką i nie mam prawa napisać o czymś innym. Blogerka kosmetyczna może sobie walnąć posta o książce, która jej się spodobała, a książkowa napisać o lakierach do paznokci. Piszmy o tym, co nas interesuje, dzielmy się pasjami - bo chyba o to chodzi w blogowaniu, prawda? :) No i jeszcze o poznawanie ciekawych ludzi :) Jak na przykład Gosiarella :D

    Dobra, bo się chyba za bardzo filozoficzna zrobiłam, a nie chciałam :P Przypomniało mi się, co jeszcze chciałam powiedzieć - z pana Leonarda to całkiem niezły przystojniak jest :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie i tak już krytykują więc co mi tam, a za stara jestem żeby się przejmować:)

    OdpowiedzUsuń
  5. zycie-miedzy-wierszami27 października 2014 14:57

    To ja się chciałam odnieść tylko do tego nieszczęsnego spotkania - w stu procentach zgadzam się z tym, co tu napisałaś, bo sama wielokrotnie mówiłam, że jakby blogerowi nie zależało na wyświetleniach, to w ogóle nie zakładałby bloga. A pisanie dla czytelników jest równoznaczne ze statystykami, bo w końcu to one świadczą o tym, że tych czytelników mamy. Ale fakt, że trochę niefortunnie to dziewczyny przedstawiłyście (jasne, stres i brak przygotowania - się rozumie :D) i wyszło trochę na Waszą niekorzyść. Szkoda, że temat się bardziej nie rozwinął, zamiast wywołać kłótnię, bo byłoby o czym podyskutować :)

    OdpowiedzUsuń
  6. MI też się bardzo podobały. Ogólnie to były moje pierwsze targi w życiu i na pewno za rok pojawię się tam znowu! Szkoda tylko, że choroba mnie tak rozłożyła, że nie miałam sił na nic więcej i szybko sie zmyłyśmy :(
    Mimo wszystko, zdążyłam się zmęczyć, chodząc po tej hali, która, no cóż. Jest ogromna! Nie wyobrażam sobie, jaki ścisk musiał panować w tamtym roku!
    Ogólnie tylu ludzi to ja dawno nie widziałam, a mówią, że Polacy nie czytają książek. Chociaż...podobno przychodzą tam też tacy, którzy z książkami nie mają nic wspólnego :D Słyszałam od chłopaka, który zbierał głosy na najlepszego autora/kę, czy coś w tym stylu, że gdy podszedł do jakiegoś przechodnia i zapytał go,czy zagłosuje, ten mu odpowiedział, że nie czyta książek :D Można? Można!
    Dobra, w sumie nie wiem po co to piszę!
    Strasznie żałuję, że byłam zmuszona tak wcześnie wyjść, nie poznając Ciebie i innych wspaniałych blogerów. To najbardziej boli ;( i że ominęło mnie to potargowe spotkanie!
    Za rok koniecznie, bez względu na wszystko, postaram się pojawić! Obiecuję! :* :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Aniołku i tak się cieszę, że w końcu, po tylu trudach udało mi się wreszcie Cię spotkać - chociaż na chwilę! Chociaż następnym razem mam nadzieję, że uda nam się gdzieś usiąść i pogadać :)
    Też nie do końca to rozumiem, może to zmęczenie tłumem na targach, może zawód, że połowa spotkania przebiegła, jak przebiegła, a może ogólnie wywołuję w ludziach agresję ;) Tak czy siak, dziękuję Ci ślicznie za Twoje słowa, które podnoszą na duchu i nie martw się, bo dopóki cierpię na przerośnięte ego to dam radę z wściekłym tłumem - wideł nie mieli, więc groźni nie byli :)
    Zgadzam się z Tobą w 100%: każdy powinien pisać o czym chce i sam decyduje na własnym blogu! Miałam nadzieję, że ludzie będą bardziej otwarci na taką dyskusję i może powstanie jakaś fajna inicjatywa, ktoś kogoś zainspiruję, czy coś -> a tu psikus!


    Filozoficzny Aniołek jest tak samo uroczy jak Aniołek w tradycyjnej odsłonie. Swoją drogą wiesz, że masz coś takiego w twarzy, że twój nick do Ciebie pasuje (brzmi, jak wazelina, ale wiesz o co chodzi!).
    Tak, Włoch jest uroczy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kto Cię krytykuje i czy mam się z nimi rozprawić? Od @Agata już wiesz, że sprzętu mi nie brakuje.

    OdpowiedzUsuń
  9. Podobały :) I już wiem, że cię widziałam, tylko nie byłam pewna...

    OdpowiedzUsuń
  10. Prawda jest taka, że nie powinno się przepraszać za swoje opinie, a może tylko ja tego nie robię?
    Przyznam bez bicia, że byłam zbyt wstrząśnięta jej stwierdzeniem (mam ochotę teraz wszystkim szeptać do uszka słowo statystyka by się bali!) i reakcją innej znajomej blogerki by zarejestrować jej bicie brawo, ale jeśli tak było to musiało to wyglądać komicznie.
    I masz rację, pisanie dla siebie, to trochę jak gadanie do siebie, tylko gorzej, bo mnie czasami się zdarza coś do siebie powiedzieć, ale pisać jeszcze nie. To za bardzo na schizofrenie mi zakrawa. Psychopatą XD

    Gosiu, nie musisz uciszać swojej ekscytacji, ponieważ bardzo mnie cieszy :) Widać pasję, a także to, jak wiele znaczy dla Ciebie blogowanie, wręcz wydaje mi się, że mamy dość podobne zdanie na temat tego, jak powinno ono wyglądać (nie mówię o tematyce, ale o tym, że to dla ludzi i mamy pełne prawo czerpać satysfakcję, gdy blogowanie nam wychodzi!).


    Dziękuję w imieniu swoim i dziewczyn! Chociaż z przekazaniem tych słów Magnolii raczej będę uważać, bo ona ma już diabelski plan na następne Targi. Poważnie ta dziewczyna udaje cichą i spokojną, a to diabeł wcielony! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. No no, no i nic strasznego, jak się okazuje, na myśli nie miałaś z tymi blogami książkowymi. Zresztą ja się i tak za nudną nie uważam, więc nie wzięłam tego do siebie, a co :D

    Moją relację już czytałaś, więc wiesz mniej więcej co sądzę o Waszym wystąpieniu. Żałuję ogromnie, że nie byłam na potargowym spotkaniu, ale po prostu wracaliśmy już do domu :( Czy Ty będziesz może na targach w Katowicach?

    OdpowiedzUsuń
  12. Aha, PS. Pewnie, że patrzymy na statystyki i cieszymy się z tych cyferek, bo za nimi stoją ludzie, nasi czytelnicy i dla nich piszemy, HELOŁ?! "Heloł" w stronę tych, którzy twierdzą inaczej :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Cóż... sama dobrze wiesz, że jak się zakręcę to bywa różnie. Miałam nadzieję, że pojawią się pomysły na stworzenie nowego, lepszego wizerunku książkowej blogosfery. Może nawet kilku nowych innowacyjnych inicjatyw, które urozmaicą życie nam -blogerom i czytelnikom. Cóż... wyszło, jak zawsze. Może kiedyś jeszcze się uda ;)

    Jak tam po Daugherty, bo zapomniałam zapytać. Pewnie poszłaś na mecz :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie taka Gosiarella zła, jak ją malują :P
    I dobrze, bo to autorowi bloga ma być na jego blogu dobrze, choć to nie znaczy, że nie można od czasu do czasu poruszyć tematu rozwoju blogosfery książkowej ;)
    Też żałuję, że Cię tam nie było. Czasami mam wrażenie, że tylko raz w roku tyle energii skupia się w jednym miejscu - mam nadzieję, że uda się na kolejnym zjeździe. A co do targów w Katowicach to nie wiem, czy mnie teraz tam wpuszczą ;P

    OdpowiedzUsuń
  15. Zabrzmiało to tak, jakbym zwykle robiła same niedobre rzeczy...:P Skąd wiesz?! Cieszę się, że mogłam pomóc. ;)
    Ogólnie, jak nie mogłam dokończyć po spotkaniu blogerów, to ja zrozumiałam o co chodzi Monice, ale źle to powiedziała. Nie każdy czuje się, że tak powiem bezpiecznie, żeby pisać nie tylko recenzje książek, czy rankingi. Do tego potrzeba czasu i weny, a jeżeli ktoś woli zostać przy samych recenzjach, to naprawdę tylko jego sprawa. Nie każdy musi być blogerem kulturalnym. ;) I niestety nie wszystkim to wychodzi, choć chcą innych do tego namówić. :P Wszystko w swoim czasie i ja długo raczkowałam.
    Co do statystyk, to pewnie, że odwiedziny są ważne i w ogóle i nawet przez pewien czas się przejmowałam tym, że tyle osób mnie odwiedza, a tak mało komentarzy, ale teraz wiem, że o wiele więcej po prostu czyta i to jest dla mnie ważne. Wolę tysiąc czytelników, którzy się nie odzywają, niż jednego, który nawet nie pofatygował się, aby przeczytać, co napisałam. ;)
    To podpisywanie jednej książki C.J. Daugherty, to już na początku ustalono. Mi się udało, ale zdjęcia nie mam żadnego fajnego, bo już mnie przegoniono!!! Jestem normalnie zła.
    Na zlocie później też się przez chwilę pojawiłam, ale szybko zmyłam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nawet nie wiesz, jak mi było przykro, że na Twoich pierwszych Targach się minęłyśmy! Jednak nie ma sensu się męczyć, skoro źle się poczułaś. Niemniej nie zamierzam Ci odpuścić kolejnego razu! Co to to nie!
    Prawda! Kolejki mnie przerażały. Nawet te o 16:00 były koszmarne, a przecież Targi kończyły się o 18:00! Szok!
    Serio, gdzie Ci nieczytający? Poważnie tam byli? Po co? Rozwaliłaś mnie tym :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Przy kolejnej okazji zaryzykuj to pogadamy! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Haha :D Ja powiem, że mają Cię wpuścić i tyle :P

    OdpowiedzUsuń
  19. Aaaaaaaaaaaaaaaaaa, muszę za rok w końcu pojechać na targi! :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Oj Gosia, no... na pewno nie oddałam Ci swojego pecha. Nadal jestem tak samo nieogarnięta, więc musiałaś się nim po prostu zarazić :D
    Dobra, teraz wracając do meritum. Poprawimy to i za rok będzie już lepiej. Naprawdę.
    Targi cudowne, targi nie zawodzą, choć w tym roku było zdecydowanie inaczej niż wcześniej. Dziękuję za wszelką pomoc i dwa dni oderwane od szarej rzeczywistości :) Kocham Was wariaty a Tyś moja najulubieńsza wariatka :D

    OdpowiedzUsuń
  21. A mnie jest straaasznie przykro, że ominęło mnie to blogerowe spotkanie, bo podejrzewam, że co chwilę bym wybuchała śmiechem. :) A tak, byłam sobie w niedzielę, nakłady się skończyły, autorzy wyjechali, blogerzy ulotnili... :(
    #PrzykreŻycieSherry


    Niemniej, było fajnie. :)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  22. Też mi przykro. Wszystko przez tą głupią chorobę! Chociaż w ogóle cud, że się pojawiłam, bo już w piątek było ze mną nieiekawie :/ No ale za rok na będę zdrowa i.prawdopodobnie na minimum 2 dni, więc podbijemy targi! :)
    Ale powiem Ci, że masz rację! Targi są strasznie męczące! :)
    Serio? Nawet o tej godzinie? :o szok!
    No podobnp w piątek tacy byli! Po co? Dobre pytanie. Kolega zbierający głosy stwierdził że pewnie dla szpanu :D on mnie tą wiadomością też rozwalił, nie ma co :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Na spotkanie blogerów nie dotarłam, może kiedy w końcu na jakiś kolejnych targach mi się to uda ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Wepcham się tu Gosiarelli z odpowiedzią, może mnie nie zabije :D

    Ha, pierwsze o czym pomyślałam po tym spotkaniu to: "Nie tak chciałam to ująć", ale w trzy sekundy naprawdę ciężko jest ubrać myśli w słowa (przynajmniej mi, niektórzy nie mają z tym problemów ;)).

    Ale nie chodzi też o to, żeby każdy od razu stawał się blogerem kulturalnym - moim zdaniem po prostu bloger książkowy i recenzent to nie są synonimy, o książkach można pisać na milion sposobów (dobrze czy źle to już nie ma większego znaczenia).

    OdpowiedzUsuń
  25. Cześć, jestem eM i omijają mnie wszystkie afery blogowe.

    eM żałuje, że jej nie było. Jeżeli spotkanie z blogerami odbędzie się na Warszawskich Targach, to eM zabiera ze sobą popcorn.
    eM ma nadzieję, że Gosiarella zahaczy o stolycę!

    Jakby Gosiarella miała problemy, to eM pożyczy zaklepańców. I patelnię.
    Ewentualnie pozwoli na gościnne występy u siebie ;P

    OdpowiedzUsuń
  26. Cieszę się, że mogłam Cię poznać ;) O Targach niebawem u siebie też napiszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Z zaskoczeniem stwierdzam, że nie tylko przeżyłyśmy i uniknęłyśmy ukamienowania, ale nawet widzę głosy poparcia :) Kochani, tylko następnym razem nie bójcie się mówić własnego zdania, bo z naszej perspektywy, cała widownia była oburzona i przeciwko nam, a tu się okazuje, że wiele osób się z nami zgadza :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie byłam (na spotkaniu), nie słyszałam, więc się nie wypowiadam. Wiem za to, że zepsułaś mi kilka bajek, więc u mnie i tak jesteś na czarnej liście. :D

    OdpowiedzUsuń
  29. W razie czego trzymam za słowo i stanę obok z widłami - blogerki z widłami są nie do pobicia ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Mam nadzieję, że szybko się wykurujesz, więc zdrowiej mi tam! A tydzień przed kolejnym spotkaniem masz łykać witaminę C! Już ja tego przypilnuję ;]
    Poważnie. Nie mogłam się nadziwić co oni tam chcą, skoro wszyscy powoli zbierają się do wyjścia O.o
    Ludzie powalają XD

    OdpowiedzUsuń
  31. No już bez takich! Wszyscy wiedzą, że mnie kochasz i masz zamiar się dla mnie przeprowadzić do Krakowa!

    OdpowiedzUsuń
  32. Mam swoich informatorów i żadna, powtarzam: żadna fanka Hannibala nie może być tak dobrym człowiekiem :P
    Raczkowałaś? Wydaje mi się, że od samego początku weszłaś z przytupem, bo nazwę bloga kojarzyłam na długo przed tym, jak zaczęłyśmy gadać. Albo wyparłam Twoje początki, tak jak wyparłam z pamięci swoje :P Tak czy siak teraz masz na blogu dokładnie to o czym Monika i ja chciałyśmy porozmawiać. Nie wiem dlaczego wyszło, że komuś narzucamy tematykę, skoro chciałyśmy jedynie porozmawiać i poprzerzucać się (pokojowo) argumentami.
    I tak jesteś w gronie szczęśliwców! Chyba byłaś na samym początku kolejki, bo jak ja się w końcu na spotkaniu pojawiłam to Ty właśnie wychodziłaś.
    I jeszcze raz dzięki! Chyba Cię zamęczę tymi podziękowaniami :*

    OdpowiedzUsuń
  33. Monika, ja tylko powtórzę: jesteś dla mnie największą niespodzianką tegorocznych Targów! I diablica z Ciebie, wiesz :)

    OdpowiedzUsuń
  34. O Geez... To jest zaraźliwe?! Może da się to jakoś wyleczyć? Witamina C czy coś?


    Tak, zdecydowanie tegoroczne targi były zupełnie inne i o wiele bardziej mi się podobały. Chociaż urocze towarzystwo robi swoje! Też Cię kocham moja Ty pechowa romantyczko :*
    Ps. Tak, tak, będę Ci to wytykać do grobowej deski! :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Mam taką nadzieję, więc będę trzymała kciuki ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. Jestem tego więcej niż pewna! :) Sherry ogólnie muszę Ci powiedzieć, że jestem przez Ciebie nadąsana, a konkretnie przez to, że dalej nie poznałyśmy się osobiście. Naprawdę wypadałoby już! Szkoda, że w niedziele nie miałam siły zwlec się z łóżka, bo to zwiększyłoby szanse na spotkanie. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz nadarzy się okazja :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Czekam z niecierpliwością i też się cieszę, że na siebie wpadłyśmy - takie spotkanie różowych blogerek na szczycie ;)

    OdpowiedzUsuń
  38. Ja też. :( Ogólnie rzecz biorąc, to uważam za najgorszy minus Targów. Że nie spotkałam się. Z nikim. Nikogo nie widziałam. Żadnej znajomej twarzyczki. A rozglądałam się naprawdę z wielką pasją. :(

    OdpowiedzUsuń
  39. Jest szok, nie ;)
    Za dużo pisałam Ci na FB by teraz to powtarzać, ale moje zdanie znasz ;)

    OdpowiedzUsuń
  40. eM tradycyjnie powala Gosiarellę! Dobrze, że są blogi i wszystkie social media, które eM informują o takich aferach!


    Jeśli trafimy na wspólne Targi to osobiście przyniosę eM kubeł popcornu! Masz Gosiarellowe słowo!


    W razie katastrofy przyjmę zarówno patelnię, zaklepańców, jak i pomocną i uzbrojoną dłoń eM!
    A gościnne występy u eM to będzie dla Gosiarelli zaszczyt! :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Obawiam się, że na grobowej płycie mi to zapiszecie xD

    OdpowiedzUsuń
  42. Znam i podpisuję się obiema łapkami :)

    OdpowiedzUsuń
  43. zycie-miedzy-wierszami28 października 2014 08:33

    No i ledwo zdążyłam, a przez to bezsensowne stanie w kolejce (no dobra, nie było bezsensowne, bo z Gosiarellą pogadałam) spóźniłam się na pierwszego expobusa, nie zdążyłam zjeść, a w pubie nie miałam już miejsca siedzącego...
    Jakby to spotkanie odbywało się trochę bardziej profesjonalnie i każdy kto chciał, miałby szansę wypowiedzenia się to też by było inaczej. Na moją stronę w ogóle ten mikrofon nie docierał, zresztą ja i tak nie mam odwagi publicznie zabierać głosu ;D

    OdpowiedzUsuń
  44. Tylko to takie przykre, że eM nie może wsadzić kija w mrowisko, potrollować i ogólnie pośmiać się pod nosem w momencie kiedy wszyscy są tacy... Zaaferowani danym tematem. Kiedy wybuchła aferka z artykułem z GW, eM też zaspała! Przez to eM czasami zaczyna wątpić w swoją blogerskość ;)

    eM ma dobrą pamieć, eM będzie pamiętała o popcornie! Byle popcorn nie był z masełkiem, bo nie przepada za popcornem z masełkiem.

    Kto potrzebuje armii, jeżeli ma tylu blogerów po swojej stronie? ;)
    Tylko niech Gosiarella pamięta, gościnne występy to nie to samo co przejęcie bloga!

    OdpowiedzUsuń
  45. Mam wrażenie, jak to czytam, że komuś tu woda sodowa do głowy uderzyła

    OdpowiedzUsuń
  46. Wiem, że Twoją intencją było mnie obrazić, ale sam fakt, że uważasz, że mam powód by woda sodowa uderzyła mi do głowy jest taki słodki i naiwny za razem, że jakoś nie potrafię się oburzyć.

    OdpowiedzUsuń
  47. Dobrze, że się nie wybrałam, bo pewnie bym z tych emocji urodziła przedwcześnie ;)

    Trochę to śmieszne, że ludzie oburzają się o śledzenie statystyk, ale bardzo chętnie chwalą się, że ich ktoś zalajkował, skomentował, dodał do obserwowanych Gdybym śledziła bloga, którego autor z dumnie wypiętą piersią chwaliłby się, że ma w du*ie komentarze, statystyki i dyskusje pod postami, przestałabym go czytać - po co być zbędnym czytelnikiem, na którym komuś i tak nie zależy? Wolę tych blogerów, którzy nie wstydzą się tego, że zależy im na rozwoju, którzy wchodzą w interakcję z czytelnikiem i już dawno wyszli poza szablon nudnego spisu recenzji i dają temu środowisku coś od siebie.


    Serio, jakby ktoś nie interesował się całym tym współpracowaniem z wydawnictwami, liczeniem odwiedzin itd., nie udzielałby się na forach, na spotkaniach, nie brał udziału w konkursach. Są ludzie, którzy publikują w sieci, ale nie afiszują się z tym, nie proszą się o 'komcie' na innych blogach - i im uwierzę, że robią to dla siebie. Bo po prostu częścią tzw. 'blogosfery książkowej' nawet nie są.

    OdpowiedzUsuń
  48. Szkoda, że prowadzenie spotkania blogerów nie zostało powierzone samym zainteresowanym. Myślę, że wszystko by zagrało, gdyby przedstawiciele krakowskiej blogosfery, nawet w charakterze wolontariuszy, wzięli to w swoje ręce. Jesteście kreatywnymi ludźmi, jest Was dużo, znacie się i co najważniejsze dogadujecie. To taka mała wskazówka dla organizatorów Targów - dajcie się wypowiedzieć zdolnej młodzieży! Niech realizują swoje nikczemne plany ;)

    Nie mogę się doczekać przyszłego roku i czuję, że godzina to za mało jeśli rozgorzeje dyskusja. Cieszę się, że Cię (Was) poznałam (pobieżnie, bo pobieżnie, ale jednak) :)

    OdpowiedzUsuń
  49. Nie byłam, więc się nie wypowiem (na razie poczytam sobie relacje).

    Zgadzam się, że każdego blogera obchodzi ilośc wejść na bloga w znaczeniu, że każdego z nas obchodzi czy i ile osób czyta, co napiszemy. Ale nie wszystkich ilość wejść obchodzi w sensie aktywnego działania by poprawić statystyki.

    OdpowiedzUsuń
  50. eM podzieli się ze mną popcornem, jeśli uda mi się trafić do stolycy na targi:) też nie lubię z masełkiem, też nie widziałam Gosiarelli w akcji, łączę się z eM w bólu:)

    OdpowiedzUsuń
  51. eM niech będzie spokojna! Gosiarella przy pierwszym spotkaniu zadba by eM była w samym środku najnowszej afery! Najwyraźniej wychodzi mi to jakoś naturalnie.


    Może być z solą? Lubię solony... mniam! Chociaż jakie to ma znaczenie, skoro eM nie będzie się chciała podzielić :P A Gosiarelli nie wypada gadać z buzią napchaną popcornem...


    Czytelnicy i blogerzy z widłami są niepokonani, więc eM jak zawsze ma racje.
    Chwilowo Gosiarella musi bronić własnego terytorium, więc przejęcie władzy u eM poleca jest zawieszone (czyt. oczywiście nie śmiałabym tego zrobić!), ale gościnnie why not! U eM tyle zaklepańców :)

    OdpowiedzUsuń
  52. Tak czy inaczej liczę, że poznam Was w końcu w pakiecie: Kreatywa i mała Kreatywa!


    O to to! Wyraziłaś dokładnie to o co mi chodziło! Nic mądrego nie uda mi się już do tego dodać ;) Hipokryzja niestety istnieje i ma się dobrze. Nic się na to poradzić nie da.

    OdpowiedzUsuń
  53. Nikczemne plany - lubię to! Obawiam się, że za rok możesz się doczekać spełnienia tej groźby ;)
    Też się bardzo cieszę, że Cię poznałyśmy i mam nadzieję, że przy kolejnej okazji uda się więcej porozmawiać!

    OdpowiedzUsuń
  54. Zawsze się tacy znajdą:) oo tak ten sprzęt by się przydał, jak coś to sie zgłoszę, tylko zapomniałam zapytać, czy on aby jest różowy?

    OdpowiedzUsuń
  55. Nie, czarny ;) A mniejszy ma ciemne ostrze z drewnianą rączką, więc też możesz być spokojna!
    Szczerze mówiąc nie jestem pewna czy gdzieś na świecie znalazłabym różową katanę - to byłoby creepy nawet dla mnie :P

    OdpowiedzUsuń
  56. Chodzi o 2. Chodzi o to, że są osoby, którym nie zależy na aktywnym szukaniu czytelników. Takie, które nie nawiązują współpracy z wydawnictwami, nie organizują konkursów itp. po prostu piszą o tym co lubią, jak lubią i już. W ich postawie nie ma nic złego, podobnie jak w postawie przeciwnej (czyli aktywne szukanie, nawiązywanie i organizowanie).

    OdpowiedzUsuń
  57. Naprawdę się zgadzam, bo i dlaczego miałoby być to złe ;)

    OdpowiedzUsuń
  58. Podsuwaj mi więcej takich pomysłów ;)

    OdpowiedzUsuń
  59. Jedzenie na Targach stanowczo odradzam, więc jeśli to tam nie zdążyłaś zjeść to na plus to wyszło! Szkoda, że nie wiedziałyśmy wcześniej, jak to będzie wyglądać, bo spożytkowałybyśmy ten czas lepiej. W każdym razie mecz podobno dobry i na niego zdążyłaś, a to już jakiś plus. Chociaż mam nadzieję, że kolejny nie wypadnie znów w czasie spotkania :P

    OdpowiedzUsuń
  60. ee miałam nadzieję na różowy:)

    OdpowiedzUsuń
  61. W pakiecie jest jeszcze kreatywowy mąż :D O, z Tobą miałby chociaż o czym pogadać, bo jak ja widzę te jego zombie-gry dostaję szału i nie mogę przy nich wyrobić ;)

    A do Twojej wypowiedzi nie trzeba już niczego dodawać. Można się pod nią spokojnie 'ręcami i nogami' podpisać.

    OdpowiedzUsuń
  62. Aż żałuję, że tego nie widziałam ;) Jeszcze bardziej żałuję, że Ciebie nie widziałam. Gosiarello droga, gratuluję przełamania się i wyjścia przed taką, żądną krwi, widownię! każdy z nas pisze dla statystyk, bo inaczej to nie miałoby sensu. Nikt mi nie wmówi, że nie interesują go odwiedzający.

    OdpowiedzUsuń
  63. Aż żałuję, że mnie tam nie było, a jeszcze bardziej żałuję, że Cię nie spotkałam. Co do statystyk, myślę, że każdy z nas pisze dla nich, bo nikt mi nie wmówi, że liczba odwiedzających bloga go nie interesuje. Gratuluję, że przełamałaś stres i wystąpiłaś publicznie przed taką, żądną krwi, widownią, brawo ;)

    OdpowiedzUsuń
  64. Ślicznie dziękuję za gratulacje, Kochana! :* Ogromnie mi przykro, że nie miałam szansy odebrać eBuki osobiście, a przede wszystkim, że nie miałam szansy poznać innych blogerów, w tym Ciebie, bo na pewno bym za Twoim balonikiem różowym pobiegła chociaż powiedzieć "hej , hej" :) No ale niestety...
    A co do spotkania, nerwów i bulwersacji, to tylko tak zaznaczę od siebie (bez hipokryzji), że zwracanie uwagi na statystyki, a szacunek do czytelnika to dwie zupełnie różne kwestie. Uwielbiam moich czytelników, bez nich nie byłabym tym, kim jestem, ale akurat dla mnie - literatura przede wszystkim, bo to jest moja pasja i na niej się trochę znam i cieszę się, że moi czytelnicy to również przede wszystkim czytacze, bo z myślą o nich piszę :) No ale to jestem ja i chyba to w ogóle jest subiektywna kwestia, do której każdy bloger powinien sam się odnieść :)
    Pozdrowienia i ściski!

    OdpowiedzUsuń
  65. Dziękuję :) Nawet nie wiesz jaka (mimo wszystko) jestem z siebie dumna. Nawet na studiach, gdy prowadziliśmy debatę, ledwo stałam na drżących nogach, łapki się telepały, a ja cichutkim głosikiem starałam się coś tam przekazać -> żenujące to było i strasznie stresujące. A tu proszę! Sprawdza się zasada bezmyślności -> nie miałam kiedy pomyśleć o strachu. Ojej sorry, ale musiałam się wygadać :)
    Też żałuję, że Cię nie było i jeszcze bardziej, że się nie spotkałyśmy! Wierzę, że jeszcze będzie nam to dane w spokojniejszej atmosferze i pogadamy sobie o głupotach! :*

    OdpowiedzUsuń
  66. Zombie-gry udowadniają, że cała rodzinka może podbić moje serce! W takim razie poproszę o Kreatywowy pakiet full!

    OdpowiedzUsuń
  67. I'm so proud! Ale jak mogło Cię nie być? Powinnaś walnąć jakieś przemówienie, a my zaczęlibyśmy bić brawa (a tak to możesz sobie tylko wyobrazić moje brawa :P) ! No i oczywiście w końcu trochę pogadałybyśmy na żywo! Ale jeszcze się uda!
    Oczywiście, ponieważ liczby i szacunek to dwie różne sprawy. Niemniej mnie cieszy, że ludzi jest tu coraz więcej oraz chcą wracać (to oznacza, że ich nie zanudziłam). Niestety nie wielu czytelników jest też komentatorami i jakby bez tych statystyk, nie wiedzielibyśmy, że oni też tam są, a przecież też są ważni pomimo tego, że nie dali się nam poznać.
    Olga rób co robisz, bo robisz to ciekawie. Twoje przygodowe piątki czy bezsenne środy są przykładem na to, że można pisać o literaturze w sposób inny i dobry. Nikogo do zmiany tematyki nie namawiam, choć sama to zrobiłam i czuję się z tym lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  68. eM, Gosiarella i afera! <3 <3


    Tak! Solony popcorn jest najlepszym popcornem! I popcornem eM się podzieli, żeby nie było!

    Widły, widłami, ale należy pamiętać o patelniach! Patelnie są niebezpieczne, co wiele dzieł kultury ukazuje!
    Jasne, jasne, eM pamięta jak Gosiarella chciała przejąć eMpoleca!

    A w ogóle to niech Gosiarella pomyśli o WSS. Wtedy Gosiarella jest u eM i może obcować z zaklepańcami ;>

    OdpowiedzUsuń
  69. Piąąąąąteczka!

    Do stolycy nie jest aż tak trudno trafić. Skoro eM potrafi, to chyba wszyscy potrafią ;)

    OdpowiedzUsuń
  70. Hej hej! Tu Szyszka z Kawy z Cynamonem, czyli ta, co powiedziała, że statystyki da się sztucznie poprawić (bo się da, filozofia to wielka nie jest). Wyszło na to, że Cię ganię, ale ze zdenerwowania nie wiem nawet, czy dałam znać, że kumam, o co Ci chodzi - o wciąganie ludzi w blogosferę, o mówienie nie tylko o książkach, ale o czymś bardziej od siebie, że to właśnie nakręca ludzi i dzięki temu jest nas więcej. Nie oszukujmy się - na statsy patrzą wszyscy i traktują je jako kotwicę do swoich dalszych działań. Ja osobiście jestem statystyczną dziweczką i lubię patrzeć na słupki. Takie zboczenie. Wydaje mi się, że ludzie oburzyli się na samo słowo, bo gdybyś powiedziała "powiększające się grono czytelników" czy "ruch na stronie" to większość pokiwałaby ze zrozumieniem głowami... co ta trema z człowiekiem nie robi, prawda? A wracając do nieszczęsnych statystyk, na swoim przykładzie powiem tak: mam dwa blogi, jeden recenzencki, drugi służy ewidentnemu trollizmowi. Trollowy z palcem w d... osiąga dwukrotnie lepsze statystyki niż recenzencki. A jakoś nie chcę zamieszczać wybitnie "kontrowersyjnych" treści na KzC. Mogłabym. Miałabym większy ruch. Ale to już nie byłabym ja, która chce coś fajnego powiedzieć. Wydaje mi się, że blogerzy książkowi jako stado to banda nerdów, którzy "nie mieli z kim gadać o książkach więc założyli bloga" (słowa jednej z uczestniczek). Wszelkie próby podpowiedzenia im, jak otworzyć się na szerszą publikę traktują jak zamach na siebie :D
    Mnie się bardzo podobało, że wyskoczyłyście z inicjatywą prowadzenia spotkania. Jak na spontan było mega, tylko uczestnicy jakoś nie dopisali :)

    OdpowiedzUsuń
  71. Wciąż mam przed oczami tę różową czapkę. Miłość odchodzi jak ręką odjął. :P

    OdpowiedzUsuń
  72. Nie przed oczami, bo mnie porzuciłaś (tymczasowo!), ale na zdjęciach! Swoją droga, jak mogę się przekonać do ich przesłania na maila?
    Jedna czapka miłości nie odczyni :P Pozbycie się mnie jest znacznie trudniejsze!

    OdpowiedzUsuń
  73. Cześć!
    Faktycznie odebrałam trochę ganiąco, ale atmosfera była tam taka, że jedyne na czym się skupiałam to by się nie jąkać i nie telepać :P Cieszę się, że zrozumiałaś o co mi chodzi. W mojej głowie słowo "statystyki" działa wymiennie z "poszerzającym się gronem czytelników", dlatego najprawdopodobniej i z większą ilością czasu bym to palnęła, ale udałoby się to chociaż wyjaśnić. Co ciekawe trochę później, bo już na jakimś anonimowym blogu znalazłam zarzut, że śmiałam nazwać swoich czytelników "Czytelnikami", bo przecież to zakrawa na postawienie się na równi z autorami (poważnie tak tam było napisane). Także podejrzewam, że cokolwiek powiedziałabym byłoby źle i musiałabym się z tego tłumaczyć, a przy okazji zapewnić wszystkich, że jestem wzorem skromności. A trema to straszna rzecz! Zastanawia mnie, jak to możliwe, że w sytuacji, w której część osób widziała u mnie przerośnięte ego, ja zastanawiałam się jak nie trząść się jak galareta :P
    Trollowy? Musisz koniecznie przesłać mi link do swojego trollowego! :)
    Masz rację, a ja wyszłam na wspomnianego zamachowca.
    Dzięki Ci wielkie za Twoje budujące słowa i mam nadzieję, że kolejny raz uda nam się spotkać w milszej i spokojniejszej atmosferze, sprzyjającej rozmowie :)

    OdpowiedzUsuń
  74. Jak mi się podobały targi? Było rewelacyjnie! Poważnie! Siedząc w pracy bawiłam się przednio... Zazdroszczę Wam tego spotkania poTargowego, na które nie udało mi się trafić. Ech.
    Fajnie, że byłaś na środku. Szkoda, że nie dali Wam wszystkiego powiedzieć...

    OdpowiedzUsuń
  75. Nie byłam na zjeździe, więc, tak jak AnnRK, na szczęście nie muszę się wypowiadać za żadną ze stron.

    Wydaje mi się jednak, że każdy powinien prowadzić blog, jak mu się podoba. Jeśli chce pisać tylko recenzje, to jego wybór. Jeśli oprócz recenzji, chce pisać także posty na tematy związane z literaturą (takie jak wywiady, relacje ze spotkań autorskich, relacje z targów książki), nic nie stoi na przeszkodzie. A co do statystyk, to każdemu jest na pewno miło, gdy widzi, że coraz więcej osób go czyta. Ja jednak nie daję miesięcznych podsumować ani nie wrzucam na swój fanpejdże liczników odwiedzin czy lajków. Wystarczy mi, że mam licznik odwiedzin na blogu ;)

    W każdym razie cieszę się, że Cię poznałam :)

    OdpowiedzUsuń
  76. Profesor Cynk byłaby z dumna!

    OdpowiedzUsuń
  77. Pewnie tak, choć to niej jeszcze mi jabłka brakuje... i stołu! ;)

    OdpowiedzUsuń
  78. Fajnie, fajnie, ale teraz wszędzie czytam o rzeczach, których nie powiedziałam, o myślach, których nie miałam i czynach, których nie zrobiłam -> ogólnie jest szok!
    Twój szef trafił na moją czarną listę! Miała być nocowanka i nie było! :(

    OdpowiedzUsuń
  79. To chyba najlepsza rzecz, jaka Wam się na targach przydarzyła ;)


    Moje zdanie na ten temat znasz z relacji na żywo i powyższego tekstu, więc nie będę Cię męczyć powtarzaniem, a przy okazji wiesz także, że się z Tobą zgadzam. W sumie też nie wstawiam podsumowań, ani nie wrzucam na fb niczego statystycznego, więc nie jest ze mną najgorzej :)
    Też się bardzo cieszę z tego powodu i mam nadzieję, że szybko nadarzy się okazja do powtórzenia. Mam też nadzieję, że nie będę z siebie wtedy robić takiej ofiary losu, jak ostatnio (właśnie mi się przypomniała akcja z nalewaniem wody) ;)

    OdpowiedzUsuń
  80. No właśnie! Ale innym razem będzie :D Wpiszę sobie wolne rok wcześniej hahahahahaha :D


    Właśnie to mnie zaskakuje, jak ludzie potrafią wszystko przeinaczyć. Było tak, a mówią zupełnie odwrotnie... Ciekawa jestem, czy ma ktoś nagranie Twojego występu :D

    OdpowiedzUsuń
  81. Koniecznie tak zrób!


    A wiesz, że ktoś ma :) Ma mi niebawem przysłać, ale zapewniła mnie, że powiedziałam dokładnie to co sądzę, że powiedziałam, więc odetchnęłam z ulgą :) Podejrzewam, że nawet gdyby teraz wszystkich zmusiła do ponownego przesłuchania to i tak nie zmienią zdania i będą pisać "a odebrałam to w ten i ten sposób i to mi wystarczy". Ech... Ale nie ma co się łamać, grubą skórę mam :)

    OdpowiedzUsuń
  82. Tak jest pani doktor! :)
    Może liczyli na brak kolejki, czy coś :D

    OdpowiedzUsuń
  83. słuchałam tej ostrej wymiany zdań Twojej z tą Panią, w 100% procenatch powieram Twoje zdanie, bo zakładam, że ona też patrzy choć czasem na statystyki :P

    serdecznie pozdrawiam, zwariowana książkoholiczka

    OdpowiedzUsuń
  84. Dziękuję :) Nawet nie wiesz, jak miło mi jest przeczytać coś takiego, gdy po sieci rozprzestrzenia się obraz mnie, jako diabła wcielonego :P

    OdpowiedzUsuń
  85. Czytam te relacje i czytam. Zazdroszczę blogerom, którzy mogli tam być i staram się z całych sił ogarnąć o co właściwie chodzi.
    Nic nie wiem o żadnym artykule w GW (jeśli ktoś byłby tak miły i podesłał link - będę wdzięczna). Pyskówka? Jaka pyskówka?! Jest mi bardzo przykro, że mnie to ominęło, kocham afery! :D Jestem w ogromnym szoku, że organizacja siadła. Właściwie istniał tylko chaos, z tego co czytam. Cóż, wypadki się zdarzają - Tramwaj nie mógł się pojawić. Laureaci na pewno też mieli swoje powody, by się nie zjawić. Jednak nie mogę zrozumieć, jak prowadzący mógł tak zawalić i nie wyjść z żadną inicjatywą, zaproponować czegoś... Przykra sytuacja.

    OdpowiedzUsuń
  86. Z ciekawości: a jak wyglądają twoje statystyki?

    OdpowiedzUsuń
  87. To trochę problematyczne pytanie, choć wydaje się całkiem proste. Odpowiem ogólnie (w razie czego daj znać jakie konkretnie Cię interesują), są chyba normalne. Czasem wysoki, czasem niskie. W wypowiedzi na spotkaniu chodziło mi o ilość czytelników, a raczej ich zaangażowania w życie bloga. Nie było czasu (mikrofon zabierali) by to w pełni wyjaśnić, jednak chodziło mi o to, że zmiana stylu, ugryzienie tematyki z innej strony spowodowała pewną lawinę pozytywnego feedbacku ;)

    OdpowiedzUsuń
  88. Zahartujesz się jeszcze bardziej. Tak w ogóle to ciesz się, że o Tobie piszą. Może będziesz sławniejsza niż pies Fashionelki :D
    Podrzucisz mi to nagranie? Chętnie posłucham, co Gosiarella próbowała w tym stresie powiedzieć ;)

    OdpowiedzUsuń
  89. Szczerze mówiąc to wątpię by ktokolwiek już był tego pewny, bo co blog to inne zdanie. Ten brak organizacji jest niczyją winą albo każdego po trochu, bo nikt nie spodziewał się, że wyjdzie, jak wyjdzie. Sama nie mam do nich pretensji, ale ja ogólnie rzadko je do kogoś mam, więc nie jestem dobrym przykładem. Chociaż czekaj, jednak czasami mam i to właśnie znajdziesz w poniższym linku wyjaśniającym aferkę z GW (swoją drogą nie bardzo wiem, jak się to ma do targów, ale spoko). :)
    http://www.gosiarella.pl/2014/10/blogerze-ksiazkowy-jestes-frajerem.html

    OdpowiedzUsuń
  90. Fakt, już niebawem nic nie będzie mnie ruszać :P Haha:) To Ci się udało! Zdetronizuję pieska, ale do tego będę musiała co najmniej jeszcze dwie afery rozkręcić. Ma ktoś jakiś pomysł?
    Jasne, nie ma problemu :) Pod warunkiem, że po przesłuchaniu dasz mi znać czy chcesz mi obrzucić kamieniami.

    OdpowiedzUsuń
  91. Gwarantuję Ci, że nie obrzucę Cię kamieniami. Najwyżej przestanę wchodzić na Twojego bloga... Hue hue hue. Nie masz się o co martwić, bo za bardzo lubię Twoje teksty :D


    Ja wiem, jaka afera sprawi, że staniesz się popularniejsza od tego psa! Wiem! Wiem! Musisz zlikwidować tego psa... :D

    OdpowiedzUsuń
  92. Tak teraz sobie patrzę na te zdjęcia z Targów i aż się smutno robi, że się skończyły, bo mimo wszystko było świetnie. Wreszcie spotkałam moją ulubioną Różową Blogerkę i trochę bardziej ją pomęczyłam, żeby przeczytała ,,Lux"... ^^
    Na temat panelu już się wypowiadać nie będę, moje zdanie znasz ;)
    To co? Do zobaczenia za rok! A przynajmniej mam taką nadzieję ;)

    OdpowiedzUsuń
  93. Reakcja na zdanie 1: Uśmiech. Zdanie 2: Strach i przerażenie. Zdanie 3: Ulga :P
    I wiesz, że już je mam! Jeszcze nie słuchałam, ale jutro Ci to jakoś udostępnię, bo swoje to to waży.


    Nie mogłabym. On taki słodki! Ale może go przywłaszczę?

    OdpowiedzUsuń
  94. Z jednej strony nie mogę się doczekać, aż ich temat w końcu przycichnie, a z drugiej też brakuje mi tej atmosfery i takiej kumulacji blogerów w jednym miejscu! Jak mówiłam: Przyczajona Ana, ukryta Jennifer :P I tak skapitulowałam ... tzn. zrozumiałam, że moje życie nigdy nie będzie pełne, jeśli nie przeczytam tej serii ;)
    Ej! Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że Cię poznałam! Tylko ten rok bez spotkania jakoś tak smutno brzmi...

    OdpowiedzUsuń
  95. Dokładnie tak! Życie bez doświadczenia wspaniałości Daemona Blacka na własnej skórze, to nie jest życie xD
    Ciebie też cudownie było poznać i rzeczywiście, ten rok bez spotkania jakoś smutno brzmi... Ale wiesz, pewien ptaszek mi wyśpiewał, że w Krakowie będą Mistrzostwa Świata w Hokeju na lodzie, a to już w kwietniu. Może uda mi się przyjechać, choć do matury już wtedy będzie blisko. Przyczajona Ana uwielbia hokej, a przy okazji ma być zlot fanów mojej ulubionej drużyny ^^ A jak nie, to może w wakacje się jakoś wybiorę? ;)

    OdpowiedzUsuń
  96. Przywłaszcz :D
    Co do nagrania to nie da rady wysłać mejlem? Jak nie to to jakoś udostępnij mi :D

    OdpowiedzUsuń
  97. *chrząka* Obecnie jestem na odwyku od Hannibala i oglądam Doctora Who, który jako najlepszy serial świata z najlepszym morałem we wszechświecie ma na mnie kojący wpływ. A poza tym jak jestem upojona widokiem tylu książek, to jestem 90 % dobrym człowiekiem (ta mroczna fannibalowa cząstka gdzieś się tli). :P
    Raczkowałam. Daleko mi nadal do Ciebie, choć swojej przeszłości blogowej (poza paroma przypadkami) nie wypieram i dzielnie jestem dumna z (prawie) wszystkich tekstów. Wiem, że akurat ja "wypełniam" definicje blogera książkowego i przyznaję, że nie rozróżniałam tego na recenzentów wcześniej. Bo przepraszam bardzo, ale się obrażę, jak ktoś, co niektórych nazwie recenzentami. I może to być wredne, ale jak ja nie umiem tańczyć, tak niektórzy nie umieją pisać. Kropka.
    Przyznam, że trochę się wepchałam. xD Teoretycznie miałam zajęte miejsce, a ludzie z wydawnictwa nie przegonili mnie, bo mnie znają, jednak owszem: jestem szczęśliwcem. Boli, bo w Wawie każdy dostał podpis i zdjęcie, choć zajęło to 4 h. Za późno się za to wzięli. Mogli biedulkę raz w życiu posadzić na cały dzień na stoisku i każdy byłby szczęśliwy. :D

    OdpowiedzUsuń
  98. A tak, zapomniałabym, że przy okazji Targów Książki wyszła Twoja fascynacja hokejem. Nie żeby to miało jakiś związek :P W każdym razie, jeśli przyjedziesz to obiecuję trzymać kciuki za Twoją drużynę, zwłaszcza, że dzięki niej się spotkamy :)

    OdpowiedzUsuń
  99. Tia, musiałam być szurnięta pod jeszcze jakimś względem no nie? ;) Padło na hokej xD Mam nadzieję, że w trakcie mistrzostw będą wtedy walczyć w play offach o puchar Stanleya i żadnego zawodnika Pens na nich nie uświadczę, bo ostatnio skończyło się płaczem, gdy opadli w drugiej rundzie (po 3 wygranych meczach przegrali 4 z rzędu...jak?!). Wolę, żeby mieli ten pieroński puchar, bo mistrzostwa i tak pewnie wygrają Kanadyjczycy (co mnie w ogóle nie dziwi, bo stamtąd pochodzi większość moich ulubieńców) :P Ale i tak bym sobie poszła na choć jeden mecz i pokibicowała Polakom, a przy okazji spotkała się z innymi fanami moich kochanych Pingwinów ^^ I z Gosiarellą! :D

    OdpowiedzUsuń