Looking For Anything Specific?

Header Ads

Warto zwiedzać swoje miasto?

Kraków

Jestem Krakuską z dziada pradziada. Chodzenie ulicami mojego miasta nie jest dla mnie zwiedzaniem. Przeważnie już spóźniona na spotkanie, przebiegam Rynkiem w biegu. Mijając Sukiennice odpisuje na smsy, pod Adasiem nie robię sobie zdjęć, tylko czekam na kogoś i jak każdy Krakus z krwi i kości, mogę się spokojnie podpisać pod słowami Wisławy Szymborskiej:


Mieszkam w Krakowie, a to znaczy, że go nie zwiedzam. Zwiedzam od czasu do czasu miasta dalsze i robię to z taką samą gorliwością, z jaka mieszkańcy tychże miast zwiedzają Kraków. Mieszkam w Krakowie, a to znaczy, że przechodząc koło Wawelu myślę zazwyczaj o czym innym, niekoniecznie ważniejszym. Że mijając kościół św. Andrzeja nie zwalniam kroku, nie wzdycham, choć to przecież najpiękniejszy kościół w Krakowie. Że idąc Rynkiem nie przystaję przed kościołem Mariackim z głową ufnie zadartą w oczekiwaniu na trąbkę hejnału. (...) Po co udawać, po co kłamać: bardzo jest mi potrzebny (i chyba nie mnie jednej) ktoś, kto by czasem łokciem trącił i powiedział: przeszłaś i nie widziałaś, widziałaś i nie dostrzegłaś, poświęć jeszcze dwie minuty, zawróć, odejdź trzy kroki w lewo, cztery w prawo, tutaj spójrz w górę, a tam popatrz w dół, przyjdź tu po deszczu, tam po pierwszym śniegu, tu wcześnie rano, tam o zmierzchu, tu latem, tam jesienią, połącz jednym spojrzeniem wieżę z chmurą, chmurę z drzewem, drzewo z murem, mur z cieniem rzuconym na ziemię…  [Lektury nadobowiązkowe. Część 2, Wydawnictwo Literackie 1981]

Jestem przekonana, że podzielacie te uczucia względem swoich miast. Mijacie turystów zachwycających się okolicznymi atrakcjami, które Wy znacie od dziecka, więc nie robią na Was większego wrażenia. Jasne, są piękne. Zauważyliście ich urok za pierwszym razem, za drugim, za dwudziestym, a po pięćdziesiątym wtopiły się w krajobraz. Jeśli mieszkacie w mieście bardziej nastawionym na turystykę, to najprawdopodobniej nie raz mijaliście grupę turystów oprowadzanych przez przewodnika, który opowiadał historię co ciekawszych miejsc. Zwróciliście uwagę na jego słowa? Nie, ja też nigdy nie miałam na to czasu. W końcu Wawel zwiedzałam na wycieczce szkolnej w podstawówce, a o historii Krakowa uczyłam się w szkole, więc naiwnie zakładałam, że wiem już wszystko. Rzecz jasna to bzdura! 

Oczywiście znam swoje miasto — zarówno tę stronę turystyczna, jak i tę pomijaną przez przewodniki i grupy zorganizowane. Niemniej sama przed sobą muszę przyznać, że skupiam się głównie na okolicach, które stanowią część mojego życia - okolice szkół, do których chodziłam, obszar w pobliżu kolejnych miejsc pracy, czy mieszkań znajomych. Gdy nie miałam potrzeby zapuszczać się w inne rejony Krakowa, to zazwyczaj tego nie robiłam, dlatego chociaż nie zgubiłabym się, to zdecydowanie mogłam przegapić wiele pięknych miejsc, urokliwych zakamarków, czy urzekających kawiarni. 


Czasami warto się zatrzymać i spojrzeć na rzeczy, koło których przechodzimy codziennie.
Czasami warto wybrać inną trasę. Pewnego dnia wybrałam drogę i trafiłam do parku na Czarodziejskiej. Chyba najmniej uczęszczanego miejsca w Krakowie, a jednak jednego z najbardziej urokliwych. Przypadkowy skręt w nieznaną uliczkę sprawił, że odwiedzam go kilka razy w roku, zachwycając się panującym spokojem. To właśnie takie przypadkowe odkrycia uzmysłowiły mi, że warto zwiedzać nie tylko inne miasta, ale również własne. Zaczęłam przełamywać się do zwiedzania. Ostatnio wybrałam się na wycieczkę tematyczną z przewodnikiem, który prowadził szlakiem Krakowskich zbrodni: morderstw, afer, prostytucji, oszustów, złodziei, zawadiaków i dziewek wszetecznych, pseudoczarownic, zdrady i tragicznej miłości. I chociaż podczas zwiedzania nie zobaczyłam ani jednego miejsca, którego wcześniej bym nie widziała, to poznałam ich historię — krwawą historię mojego miasta, o której nie miałam pojęcia. Przy okazji wpadło mi do głowy kilka tematów, o których chciałabym napisać, więc zdecydowanie było warto poświęcić tych kilka godzin na błąkanie się uliczkami Krakowa. 

Być może tak, jak ja kiedyś, wierzycie, że znacie swoje rejony na wylot. Dlatego dostaniecie ode mnie zadanie: Zgooglujcie Wasze miasto pod kątem ciekawych, rzadko uczęszczanych miejsc, a także historii związanych z tymi najbardziej rozpoznawalnymi. Może okaże się, że dowiecie się czegoś interesującego lub odkryjecie swoje nowe, ulubione miejsca. Idźcie, zwiedzajcie! Odkrywajcie! Warto!

Ps. Jesteście w stanie opowiedzieć mi jedną najciekawszą historię związaną z Waszym miastem? Nie krępujcie się — Gosiarella chętnie poczyta!

Prześlij komentarz

0 Komentarze