Looking For Anything Specific?

Header Ads

Sarah J. Maas - Imperium Burz, czyli wojna o Erileę trwa!

Sarah Maas recenzja Imperium Burz

"Szklany tron" był przyjemną opowiastką o młodej i bezczelnej zabójczyni, która przypominała mi wariację bajki o Kopciuszku (z zakrwawiony mieczem w dłoni), ale wraz z pojawieniem się kolejnych tomów serii, charakter opowieści zaczął się zmieniać. Drugi tom "Korona w mroku" bardziej uwypuklił zabójcze zdolności głównej bohaterki. "Dziedzictwo ognia" skupiło się na jej dziedzictwie krwi Fae. Kolejna część "Korona cieni" jest już pełną akcji opowieścią o królowej zbierającej swój dwór i rozprawiającej się z wrogami. Ton najnowszej serii znów się zmienia, a seria wchodzi na nowy poziom, w której uroczy klimat został wyparty przez krwawe bitwy. To już nie ta sama opowieść bazująca na baśni.


[Jeśli jeszcze nie przeczytaliście poprzednich tomów, to uważajcie, bo przy czytaniu recenzji piątego tomu nie da się uniknąć spoilerów]

Kończąc "Koronę cieni" wierzyłam, że Celaena (nie ważne, że Aelin już porzuciła swe ludzkie imię - dla mnie zawsze pozostanie Celaeną) wraz ze swym dworem ruszy do swojego zamku, by zasiąść na tronie Terrasenu. A tu proszę: niespodzianka! Po kilku dniach w ojczyźnie, dziewczyna ruszyła w drogę, na której musiała pozyskać sojuszników w walce z Ciemnością oraz stawić czoła potężnym wrogom. Ścieżka wiodąca do zwycięstwa będzie krwawa i okupiona ofiarami, ale zdradzę, że zapłata nadejdzie później.


"Ten świat zostanie ocalony i przebudowany przez marzycieli."

"Imperium burz" zawiera w sobie wiele akcji i rozległych opisów trudnych starć. Niemniej jej największą zaletą jest skupienie się na strategii wojennej i przeznaczeniu wykutym setki lat temu. W końcu dowiadujemy się, co się stało, gdy Erawan po raz pierwszy postanowił podbić świat oraz jak wyglądały dzieje Eleny, która tak ochoczo próbowała wepchnąć Celaenę na drogę przeznaczenia. To miło, że dla odmiany dostajemy garść odpowiedzi, a nie tylko same pytania, choć część z nich dalej pozostała bez wyjaśnienia. Niemniej fascynujący jest fakt, że w końcu zaczynamy rozumieć, dlaczego bogowie tak ochoczo wspomagają bohaterów, a może właściwszym byłoby stwierdzenie, że przesuwają ich, jak pionki, które powinny wykonać swą rolę w większym planie. A skoro o planie mowa, to naprawdę nie chciałabym Wam zdradzić zbyt wielu szczegółów, jednak muszę przyznać, że rozbroiło mnie, jak dobrym strategiem wojennym jest Celaena. Choć właściwie szacunek należy się raczej pani Maas, która w rewelacyjny sposób powiązała ze sobą wszystkich bohaterów i historię opisywane na przełomie lat. W końcu zrozumiałam, że żadna przygoda głównej bohaterki jej serii nie była przypadkowa, lecz bardzo dobrze przemyślana.


Sarah J. Maas Szklany tron mapa

Przy okazji akcja serii nareszcie połączyła się z treścią opisaną w nowelach "Zabójczyni i Władca Piratów" oraz "Zabójczyni i Czerwona Pustynia".  Wcześniej trzymałam się tego, że znajomość nowelek nie jest specjalnie potrzebna przy czytaniu "Szklanego tronu", bo nawiązania pojawiały się jedynie przez postać Sama. Tym razem dochodzę do wniosku, że ciężko zrozumieć "Imperium Burz" bez poznania historii z prequeli, ponieważ ci nowi bohaterowie, którzy pojawiają się na kartach najnowszego tomu, wcale nie są tacy nowi. Oni jedynie powrócili, by ponownie połączyć losy z Celaeną, zaś ich wcześniejsze przygody nie zostały znów opisane. Dodam jeszcze tylko, że osoby, które już nowelki mają za sobą, będą uśmiechać się szerzej przy czytaniu scen wielkich powrotów!

Książki Sarah J. Maas
Tyle książek trzeba przeczytać przed lekturą "Imperium Burz".

Muszę przyznać, że naprawdę nie pamiętam, czy kiedykolwiek w jednej serii książek miałam aż tylu bohaterów, których uwielbiam, a tu wychodzi na to, że cały nowy dwór Terrasenu i jego sprzymierzeńcy kupili mnie całkowicie! Już przy okazji recenzji poprzednich tomów opowiadałam, jak dobrze wykreowani są bohaterowie oraz jak dojrzewają i zmieniają się pod wpływem zdarzeń, których doświadczają. W "Imperium burz" to się nie zmieniło, a my dalej możemy czytać o przygodach Doriana, Rowana, Aediona, Lysandry, Manom i pozostałych. Doszły również nowe postacie, w tym Fenrys, który szczególnie mnie zainteresował i liczę, że przyszłości wywalczy sobie więcej miejsca na kartach powieści. Niestety na to znów będę musiała swoje odczekać.

Na koniec kilka słów o zakończeniu. Mam wrażenie, że Sarah J. Maas jest sadystką, a czytelnicy jej książek masochistami, bo jak inaczej można wytłumaczyć, że wciąż dajemy się tak krzywdzić zakończeniami, a raczej urwaniem akcji w traumatycznym momencie. Gdybyśmy mieli odrobinę zdrowego rozsądku, a przede wszystkim więcej cierpliwości, by wstrzymać się z poznawaniem przygód naszej Zabójczyni, aż wszystkie tomy zostaną wydane, oszczędzilibyśmy sobie wielu gorzkich rozczarowań i nie bylibyśmy porzucani w TAKICH emocjonujących momentach. Mam ochotę napisać, abyście jak najszybciej przeczytali "Imperium burz" i całą serię, bo jest naprawdę genialna, pełna akcji, cudownych bohaterów etc., a jednak bezpieczniejszym wyjściem byłoby wstrzymać się do czasu, gdy wyjdzie ostatni tom, by nie przeżywać kryzysu, kaca książkowego i nieznośnego oczekiwania na ciąg dalszy. Gosiarella jest jednak masochistką, więc jedyne, co sama może dla siebie zrobić, to ponowne przeczytanie całej serii tuż przed premierą ostatniego tomu... ale na to to sobie jeszcze poczekamy.

Ps. Idę o zakład, że najpierw doczekamy się serialu na podstawie "Szklanego tronu", a dopiero później Maas wyda zakończenie historii Celaeny.
Ps2. Wasz ulubiony facet z tej serii to...?

Prześlij komentarz

0 Komentarze