Blaski i cienie Krakowskich Targów Książki


Przyznaję, że nie mogłam się już doczekać Targów, co zresztą było widać na blogu! Oczywiście aby nie było za wesoło, kilka dni przed targami złapał mnie jakiś wirus, ale nawet on nie powstrzymał mnie przez pojawieniem się na książkowym evencie, a przynajmniej na jego sobotniej odsłonie. Po 11 godzinach dotarłam do domu wykończona, ale niesamowicie zadowolona. Mam dla was kilka słów, trochę pretensji, dużo zachwytów, zdjęć od groma i filmik na dokładkę!

Wrażenia żywej osoby 
Media podają, że Polacy nie czytają... Biedne ślepe media!
Na Targi wybrałam się z Waniliową i Nadine, które ratowały mnie zdjęciami i filmem, bo w swoim geniuszu zapomniałam zabrać aparatu (Brawo Gosiarella!). Muszę przyznać, że pierwsze zaskoczenie (o dziwo pozytywne) dopadło mnie zaraz po wejściu do hali: kolejki do kas i szatni nie były tak ogromne, jak w ubiegłym roku! Miałam nadzieję, że będzie miało to jakieś przełożenie na tłum wewnątrz, ale o dziwo była niemal tak ciasno, jak zawsze. Ogólnie moje narzekanie czas zacząć. Logistycznie organizatorzy ponownie zawiedli! Było duszno, parno, ludzie z tyłu, boku i z przodu Cię tratowali. Jeśli akurat udało się znaleźć kawałek wolnej przestrzeni to było tam stado porozrzucanych nóg (!) należących do osób, które najwidoczniej padły i postanowiły sobie klapnąć pod ścianą, która była przejściem. Sympatycznie! Ogromne kolejki do ubikacji mogły komuś zasugerować, że gdzieś w kabinie ukrywa się znany pisarz rozdający tam autografy. Sprawdziłam i go nie było! Doszliśmy już do tego, że nie dało się przejść i nie dało się oddychać, a ja nie powiedziałam wam jeszcze, że nie było także możliwości uzupełnienia płynów. W Kawiarenkach był niesamowity tłok, stolików wolnych brak, a w automatach zabrakło napojów! Szczerze mówiąc to jakaś czarna komedia! Najzabawniejsze jest to, że organizatorzy Targów popełniają te same błędy rok w rok! Podziwiam ich upór i konsekwencje w niewyciąganiu wniosków i niechęci do nauki na własnych błędach. Organizatorzy jest mi za was wstyd, gdybym miała wystawić wam ocenę, dostalibyście 2/6 i to tylko dlatego, że w tym roku w końcu otwarliście dodatkowe wejścia by wpadło trochę tlenu! Aż dziw, że ludzie tam nie mdleli.
Na całe szczęście wystawcy byli dla nas łaskawi i dobrzy! Pokazali nam swoją miłość przez całą masę książek i wspaniałych autorów, którzy chętnie gawędzili ze swoimi czytelnikami, rozdawali autografy i pozowali do zdjęć. Muszę przyznać, że zwlekłam się z łóżka by zdążyć na Ćwieka (to już taka moja targowa tradycja), który zdradził mi, że już niebawem SQN zaskoczy nas pewnym Kłamcą, a na drugą część "Dreszcza" musimy czekać do marca.
Najnowsze Ćwiekowe autografy.
Gosiarella z Jakubem Ćwiekiem

Wrażenia Blogera
 
Oczywiście, jako Bloger również mam duże zastrzeżenia do organizatorów Targów. Nie byłam na Katowickich Targach, ale słyszałam, jak tamtejsi organizatorzy rozpieszczali Blogerów. Każdy miał darmowe wejście (w końcu darmowa z nas reklama) i masę giftów. Kraków o swoich Blogerów nie dba i już dawno to zrozumiałam. Żałuję, że organizatorzy Krakowskich Targów Książki nie próbowali tego zmienić, ale jak widać oni nie dbają ani o nas, jako małe internetowe media, ani o nas, jako żywe istoty i każą nam zdychać w pocie i duchocie (narzekanie powyżej). Niemniej Targi pod blogowym kątem mnie zachwyciły. Gdzie nie spojrzałam tam jakiś bloger się kręcił. Spotkałam m.in. Fenrira, który zamorduje mnie za wspomnienie o nim na różowym blogu (sesesesesesese!). Złapały nas również Abi, Gagatek, Daria i Marcela. Mam wrażenie, że Gagatkowi płacą za liczbę wypowiedzianych słów na minutę – poważnie! Udało nam się również załapać na spontaniczne spotkanie Blogerów, gdzie Panie i Panowie książkowej vlogosfery (czyli Waniliowa, Dariusz i Miłosz) tworzyli sobie coś. Oczywiście musieliśmy zrobić zdjęcie na dowód tego, że byli na targach, tak jak obiecałam w tej notce.
Głupie miny Gosiarelli z Gagatkiem i Darią
Gosiarella z Waniliową
Gosiarella z Nadine :*
Jan Oko, Dariusz, Waniliowa, Miłosz, a nad nimi oczywiście Gosiarella
Gosiarella musiała zrobić sobie zdjęcie z Lady Anną i Marią Boleyn
Nieco niewyraźna Gosiarella

Żałuję, że tak nikt ze spotkanych na Targach Blogerów nie dotarł do Smakołyków, gdzie odbywało się nasze Blogowe Spotkanie Po Targowe, które zorganizowała nam Kaś. Dotarłyśmy tam przed czasem, a Blogery już siedziały. Przyznam, że zaskoczyło mnie, jak wiele osób się pojawiło i strasznie żałuję, że nie udało się sfotografować ich wszystkich za jednym zamachem! Poznałam kilka osób, których namiętnie czytam, kilku, których blogi dopiero mam zamiar poznać, a przy tym olałam parę blogerek, których blogi uwielbiam, a z którymi nie udało mi się zamienić ani słowa (dużo osób i ich nie rozpoznałam), czego bardzo żałuję. Udało mi się podpytać AnnRK, Sardegnę i Ktryę o to, jak wyglądają spotkania Blogerów w innych częściach Polski.
Magda, Gosiarella, Marta
Blogery pomyślały o zdjęciu dopiero na sam koniec imprezy
Zdjęcie podwędzone z notki Kaś, w której znajdziecie linki do wszystkich Blogerów uczestniczących w spotkaniu