A właśnie, że zachowujmy się jak dzieci!


"Nie zachowuj się jak dziecko", "ale z ciebie dzieciak", brzmi znajomo? Sama słyszę to nazbyt często i muszę przyznać, że w końcu zaczęłam się poddawać presji zachowywania się jak dorosła osoba. W końcu jednak zrozumiałam, że to mija się z celem, ponieważ gdy zachowuję się jak dziecko jestem zaradniejsza, szczęśliwsza i o wiele łatwiej radzę sobie z życiem. Zdziwieni? W takim razie już wyjaśniam.

Zachowywać się jak dziecko, czyli jak? Co to w ogóle znaczy? Mam nie sikać w pampers? Spoko, nie robię tego. Co jeszcze robią dzieci? Nie spędzam z nimi wiele czasu, ale dwa berbecie w rodzinie są, więc zaczęłam poważnie analizować ich zachowania. Oto wnioski:

1. Zadają miliony pytań i wszystko kwestionują. 
Zdaję sobie sprawę jak może to być po pewnym czasie irytujące lub niezręczne, ale osobiście uważam, że to jedna z najlepszych cech, jaką mają dzieci i której pozbywają się dorośli. Mała Gosiarella miała bardzo filozoficzne pytania, które do dziś są mi wypominane, jednak dorosła Gosiarella ma jeszcze bardziej niezwykłe pytania, które w efekcie prowadzą do ciekawych wniosków i poszerzania zakresów wiedzy. Dlaczego więc coś takiego miałoby być złe? Nie przyjmujmy wszystkiego 'bo tak jest i już'. Gdyby wszyscy ludzie tak robili nic na świecie by się nie zmieniało. Pytajmy, poznawajmy odpowiedzi i kwestionujmy, gdy się z czymś nie zgadzamy. 

2. Tupią nogą i starają się ze wszystkich sił postawić na swoim
I to ma być zła cecha? No może tupanie nogą to lekkie przegięcie, ale upór, którym odznaczają się dzieci jest godny podziwu. Dorośli dość szybko się wycofują z różnych przyczyn. Boimy się porażki, boimy się konsekwencji złych decyzji, boimy się zaryzykować, boimy się zbłaźnić. Zwyczajnie boimy się. Bywamy mało asertywni, a zdanie innych ma dla nas zbyt dużą wartość, a dzieci mają to w dupie. I dobrze! Też czasem powinniśmy. Jest wiele sytuacji, w których nawet przez zwykłą grzeczność wycofujemy się i w konsekwencji tracimy coś dla nas ważnego. Pod tym względem za długo starałam się być dorosła, a teraz z moim dziecinnym uporem zyskuję wiele.

3. Są otwarte, radosne i bezpośrednie
Jeśli dziecko Cię nie lubi nie będzie udawać, że jest inaczej. Zazwyczaj jednak ma ku temu jakiś istotny powód, o którym Ci powie, jeśli go zapytasz. Dorośli się nie lubą 'bo tak i już', a przy bezpośredniej konfrontacji będą udawać, że jest inaczej. Przy okazji dorośli są zbyt powściągliwi w wyrażaniu emocji. Wiem to, bo tej cechy nie mam i widzę, jak inni na to reagują. Bezpośredniość (zwłaszcza w wyrażaniu pozytywnych uczuć i opinii) powodują, że albo czują się zawstydzeni albo uważają to za urocze, jednak absolutnie nie jest to dla nich naturalne. Za to każdy berbeć odpowiada mi tym samym bezpośrednim podejściem. Jasne, są granice i powinniśmy się ich trzymać, ale to nie wyklucza powyższych cech.

4. Potrafią się cieszyć małymi rzeczami.
Pokażcie dziecku szczeniaka to zobaczycie o co mi chodzi. Dajcie mu stokrotkę. Lub muszelkę. Zabawkę. Kredę. Pokażcie rybkę w rzece. Pierwszy śnieg. Cokolwiek. Dziecko docenia wszystko i ze wszystkiego potrafi wyciągnąć maksimum radości. Gdy dorosły widzi stokrotkę to myśli o kosiarce. Muszelka pewnie kojarzy się z piaskiem w gaciach, a śnieg to już w ogóle fe fe i dziadostwo, chlapa, koklusz i agonia. Bądźmy szczerzy prawdziwe życie nas nie rozpieracza, a co za tym idzie nie daje wielu okazji do bycia szczęśliwymi, więc nauczmy się ponownie czerpać radość z prostych rzeczy. 

5. Są hedonistami
Dzieci przede wszystkim chcą być szczęśliwe. Dlatego męczą o czekoladę, spędzają czas na zabawie, tak często się przytulają i okazują miłość, a do tego przekładają słodkie lenistwo nad obowiązki. Absolutnie nie twierdzę, że dorośli nie są leniwi, jednak bardzo często z powodu chronicznego braku czasu mamy ogromne wyrzuty sumienia, jeśli spędzamy wolną chwilę bezproduktywnie. Wiem to, bo akurat też tak mam, ale wtedy tłumaczę się sama przed sobą, że oglądanie serialu to przecież na bloga, czy coś... Ale kurcze! Ludzie, mamy jedno życie, więc skupmy się od czasu do czasu na tym by mieć coś z niego dla siebie. Coś co sprawi nam przyjemność, chociaż miałaby być jedynie ulotną chwilą. 

Gdy słyszałam, że powinnam zachowywać się jak na dorosłą osobę przystało, starałam się być przy każdej decyzji rozważyć jej konsekwencje i potencjalne skutki uboczne, co powodowało, że cała drżałam z nerwów. Starałam się myśleć, jak moje decyzje wpłyną na innych, starałam się sprostać oczekiwaniom bliskich i społeczeństwa. Starałam się kreować wizję przyszłej siebie tak by dopasować się do uznawanych standardów, chociaż nie sprawiałyby bym stała się szczęśliwa. W końcu zrozumiałam, że nie powinnam "nie zachowywać się jak dziecko" tylko przestać zachowywać się jak dorosła. Wiecie co? To pomaga, bo jako dziecko byłam wyjątkowo fajna.

Ps. Dodalibyście coś jeszcze do dziecinnych zachowań? A może ktoś w końcu mi wyjaśni co to znaczy by nie zachowywać się jak dziecko?