Looking For Anything Specific?

Header Ads

Powrót chłopca, czyli tajemnicza Rodzina Warrenów

Serial o uprowadzonych dzieciach

Gdy byłam mała ciągle słyszałam, że nie wolno mi rozmawiać z obcymi, nie wolno brać mi od obcych cukierków i oddalać się na więcej, niż kilka metrów od rodziców. Wszyscy to słyszymy i wszyscy to mówimy dzieciom, które znajdują się pod naszą opieką. Można pomyśleć, że to w zupełności wystarczy, skoro nam w młodości nic się nie stało, a jednak szacuje się, że w Polsce zgłaszanych jest rocznie około 4 tys. zaginięć dzieci. 

Przedstawiam Wam rodzinę Warrenów, w skład której wchodzą rodzice z trójką dzieci. Pani Warren (Joan Allen) podjęła decyzję, by startować na burmistrza miasta, dlatego całą rodziną wybrali się do parku, by nakłaniać wyborców do oddania na nią głosów. W czasie, gdy ona aktywnie przeprowadzała swoją kampanie, jej dzieci miały nawzajem siebie pilnować. Najstarszy z nich, Danny (Zach Gilford), jako typowy nastolatek wolał obściskiwać się ze swoją dziewczyną, niż bawić z dziećmi. I tak ośmioletnim Adamem musiała opiekować się niewiele od niego starsza Willa (Madeleine Arthur), a i ta, choć odpowiedzialna, spuściła młodszego brata na moment z oczu. Domyślacie się, co mogło się stać w ciągu tej krótkiej chwili? 

W życiu opcji jest wiele. Dzieciak mógł spokojnie huśtać się na huśtawce lub bawić w piaskownicy, mógł też odejść gdzieś z kolegami tylko po to, by za moment wrócić, ale jest jeszcze jeden, najgorszy ze scenariuszy, w którym mały chłopiec został porwany. Nie mielibyśmy serialu, gdyby nie zdarzyło się coś złego, więc oczywiście zniknął. Zrozpaczeni rodzice szukali go razem z policją. Mijały dni, tygodnie, aż w końcu uznano, że chłopak został zamordowany. Okropne, prawda? Niestety prawda okazała się gorsza. Po dziesięciu latach od porwania, zmaltretowany chłopiec (Liam James) pojawił się na posterunku policji prosząc, by zawieźli go do domu i rodziny - Warrenów.


Kiedyś opisywałam Wam serial o porwanej dziewczynce imieniem Carter. "Finding Carter" w porównaniu do "Rodziny Warrenów" jest milusią opowiastką, pełną jednorożców i tęczy, gdzie uprowadzona dziewczynka była wychowywana normalnie i wszyscy wokół ją kochali. Adam Warren spędził dziesięć lat w ciemnym bunkrze, a kochany był jedynie przez pedofila. Dziesięć lat wykorzystywania seksualnego, braku kontaktu z ludźmi, czy nawet braku edukacji. Nic dziwnego, że chłopak jest wrakiem i trzeba na nowo przyzwyczaić go do świata. Niemniej od początku jest w nim coś dziwnego. Powiedziałabym, że wręcz niepokojącego. Zresztą cała rodzina Warrenów wydaje się skrywać sekrety. I to chyba najmocniejsza strona tego serialu, ale po kolei.



Widzicie, ciężko oglądać produkcję o ofierze pedofila. To trudny temat, o którym nie chcemy myśleć, a tym bardziej nie chcemy oglądać dramatu, który przeżywa rodzina zaginionego dziecka. Niemniej musimy pamiętać o konsekwencjach naszej nie uwagi, jeśli jesteśmy odpowiedzialni za najbardziej bezbronnych człowieków, czyli dzieci. Dlatego dobrze, że stacja ABC (sprawdź inne seriale stacji Abc) stworzyła produkcję, w której nie tylko uwrażliwia się widzów na zwracanie szczególnej uwagi na bezpieczeństwo maluchów, ale również pokazuje, jak zgubne może być pragnienie ukarania winnych za wszelką cenę. "Rodzina Warrenów" pokazuje nam, jak błędne decyzje mogą zaprzepaścić szanse na odnalezienie zaginionego malca. Zresztą nie tylko na to, ponieważ w serialu niemal wszyscy podejmują złe wybory, a ich sekrety krzywdzą wszystkich wokół. Niemniej najwięcej tajemnic ma sam Adam, który bardzo często nie wydaje się być chłopcem, za którego się podaje. Ba! Wręcz na początku poważnie zastanawiałam się, czy aby nie współpracuje z porywaczem pedofilem, bo w końcu syndrom sztokholmski nie jest jedynie wymysłem psychiatrów. Wierzcie mi, jeśli zdecydujecie się obejrzeć serial, to z pewnością wymyślicie wiele teorii na temat tego, co działo się przez tych dziesięć lat od momentu porwania chłopca.



Sam serial jest thrillerem obyczajowym utrzymanym na wysokim poziomie. Wciągający od pierwszego odcinka. Akcja rozwija się dość prężnie. W przypadku tasiemców zazwyczaj jest tak, że rozwikłanie jednej tajemnicy zajmuje cały sezon, jednak w przypadku "Rodziny Warrenów" nie trzeba długo czekać na odpowiedzi na nurtujące widzów pytania, chociaż z każdą rozwiązaną zagadką mamy jeszcze więcej do odkrycia! Dzięki temu czuć nieustanne napięcie, a fabuła jeszcze bardziej intryguje. Bohaterowie są rewelacyjnie wykreowani, ale ciężko z nimi sympatyzować. Najokropniejsze jest to, że najbardziej mnie ciekawił wątek z niesłusznie skazanym pedofilem. Chociaż to tym lepiej pokazuje, jak doskonale poprowadzono wątki. Aż ciężko uwierzyć, że na chwilę obecną stacja nie potwierdziła emisji drugiego sezonu, ale nawet jeśli się nie pojawi to możecie być pewni, że zakończenie jest porządne i będziecie usatysfakcjonowani. Wolę jednak zaznaczyć, że "Rodzina Warrenów" nie jest serialem dla wszystkich.

Ps. Podobał Ci się wpis? Polub Gosiarellę na Facebooku - już tylko 20 Różowych Sałat brakuje do tysiaka!

Prześlij komentarz

0 Komentarze