Looking For Anything Specific?

Header Ads

Dawno temu w Krainie Lodu, czyli inspiracyjny misz-masz

Frozen True Story

"Kraina Lodu" jest jedną z moich ulubionych bajek Disneya, dlatego bardzo ciężkie było dla mnie stworzenie jej prawdziwej historii, a jeszcze ciężej dotrzeć do oryginalnej wersji. Z jednej strony Disney przyznaje, że zainspirował się baśnią Andersena o „Królowej Śniegu”, z drugiej peruwiańska pisarka wytoczyła mu sprawę o splagiatowanie jej autobiografii. Jaka jest prawda? Sama postrzegam ją jako puzzle - zlepek różnych inspiracji. Zresztą sami zobaczcie.

Kraina Lodu vs Pragnienia Serca


Po tym jak ww wrześniu 2014 roku, Isabella Tanikumi, oskarżyła Disneya o plagiat, zrobiło się głośno o jej autobiografii pt. „Pragnienia serca”. Według autorki "historia o dwóch siostrach, które przeżywają tragedię, romanse, konflikty, izolację i samotność" to wystarczający powód, by dopatrywać się zdecydowanych podobieństw animacji Disneya do jej powieści. Postanowiłam przyjrzeć się bliżej 18 dowodom wymiennych w pozwie, które powinny potwierdzać jej zarzuty (pisałam o tym tutaj) i z tego sklecić historię, która pokrywa się obu przypadkach. Oto ona:

Pewnego razu w miasteczku położonym u podstawy pokrytych śniegiem gór, mieszkała rodzina z dwoma córkami i z końmi(!). Jedna była młodsza, druga starsza i różnił ich kolor włosów, ale i tak łączyła je głęboka więź. Jednak mimo miłości, którą okazywały sobie siostry, doszło do wypadku pod czas zabawy, w którym ucierpiała młodsza siostra, jednak nie martwcie się, bo szybko o tym zapominała. Niemniej na tym nie skończyły się ich przykre doświadczenia, bo po pewnym czasie doszło do tragedii, w której straciły kogoś bliskiego. Lata mijały, aż w końcu młodsza siostra poznaje swoją pierwszą miłość. Po pewnym czasie okazuję się, że jej wybranek tylko sobie z nią pogrywa, co łamie jej serce. Na szczęście na horyzoncie pojawia się następny koleś. Dodam, że dwóch męskich bohaterów to Hans i Cristoff/Kristoff. Po pewnym czasie C/Kristoff opowiada o swoich przyjaciołach, którzy posiadają uzdrawiającą moc. W między czasie jedna z sióstr czuje się osamotniona. Ukrywa się przed ludźmi, bo boi się ich reakcji na swój defekt. Mimo iż jest on starannie ukrywany, w końcu prawda o nich wychodzi na jaw. W końcu jedna z nich umiera.

Zupełnie, jakby mówiła "Shit! W obi wersjach chcą mnie zabić... przynajmniej u Disneya ożywam!"

I jak? "Kraina lodu" jak się patrzy, czy też zbitek informacji, która tworzą niezbyt kompletną historię? Osobiście uważam, że doszukiwanie się plagiatu jest naciągane, bo to normalne przeżycia. Ktoś się zakochuje, ktoś wplątuje się trójkąt, ktoś ma siostrę i konia, ktoś mieszka w miejscowości położonej koło ośnieżonych gór. Tak bywa. W "Porywach serca" nie ma biegających bałwanów, zamrożonego Arendelle, mroźnych mocy Elsy, kamiennych trolli, ani nawet koronacji. Jeśli nawet Disney coś dziabnął to w tym konkretnym przypadku uznałabym to za inspirowanie się, a nie za plagiat. Głownie dlatego, że jest tego za mało. Musielibyśmy coś do tego dodać (muhahahaha -> tak, to śmiech zwiastujący, że niebawem czeka na Was coś traumatycznego). 


Kraina Lodu vs Królowa Śniegu


Disney oficjalnie przyznał, że przy tworzeniu "Krainy Lodu" czerpał inspiracje z "Królowej Śniegu". Dla przypomnienia Snedronningen (oryginalny duński tytuł) jest baśnią napisaną w 1844 roku przez Hansa Christiana Andersena. Podobno by jeszcze bardziej zaakcentować inspirację twórców, Hans, Kristoff, Anna i Sven dostali swoje imiona by uczcić bajkopisarza. Jestem przekonana, że kojarzycie o czym jest, dlatego trochę ją skrócę przy porównywaniu z Disneyowskim tworem. 

Dawno, dawno temu pewien zły czarownik stworzył lustro, w które dobre i ładne rzeczy, odbijało jako brzydkie i nic nie warte. Samo istnienie lustra nie byłoby takie straszne, gdyby nie to, że w czasie transportu, wysoko nad ziemią, rozsypało się na miliony kawałków. Część z nich utkwiła w ludzkich serca, część w oku, przez co magiczne właściwości lustra odcisnęło swe piętno na pokrzywdzonych. Jeden z tych okruszków trafił zarówno do serca, jak i do oka małego Kaya, chłopca, który wcześniej był dobry i blisko związany ze przyjaciółką Gerdą. Od tego momentu chłopczyk zaczął odsuwać się od towarzyszki zabaw. Pewnego dnia, gdy bawił się na śniegu z innymi chłopcami, Kay przywiązał swe sanie do większych sań by ciągły go za sobą. Tym sposobem chłopiec opuścił miasto z Królową Śniegu. W między czasie w jego rodzinnym miasteczku, wraz z nadejściem wiosny Gerda ruszyła na poszukiwania swojego zaginionego przyjaciela. Spotykała na swojej drodze ...hmmm... różne stworzenia, które w większy lub mniejszy sposób wspierały jej wyprawę, między innymi małą rozbójniczkę z reniferem. W każdym razie w końcu odnalazła swoją zgubę w lodowym pałacu, przytuliła go mocno, popłakała, a jej łzy rozpuściły okruchy szkła i Kay znów był tym samym dzieciakiem, którym był przed rozbiciem lustra. Wrócili do domu. The End. 


I tak drogie dzieci, właśnie się dowiedziałyście, że płacz jest odpowiedzią na wszystkie Wasze zmartwienia!

Patrząc na samą baśń ciężko dostrzec podobieństwo do "Krainy Lodu". Moglibyśmy naciągnąć fakty by uznać, że od fragment, w którym Kay oddala się od Gerdy to we Frozen moment tuż po wypadku Anny, gdy Elsa zamyka się w pokoju, jednak nie przez zamarznięte serce, lecz przez dłonie, które wypuszczają jej lodową moc. Poszukiwania Gerdy mogli przerobić na wyprawę Anny. Moce Elsy mogą pochodzić od Królowej Śniegu, ale w takim razie Marvel przy tworzeniu Ice-mana z X-menów też musiałby się opierać na Andersenie.  Mała rozbójnicza mogła u Disneya urosnąć, zmienić płeć i podrywać Annę, która raz robi za Gerdę, a raz za Kaya. Do tego dochodzi renifer. Jednak to wszystko wydaje mi się to nadinterpretacją. Poza momentem cudownego ozdrowienia zamarzniętej Anny i zamarzniętego serca Kaya, które jest spowodowane łzami nieromantycznej miłości. Tylko kim miałaby być Elsa? Kayem? Królową Śniegu? Przecież Elsa nie jest zła, a Królowa Śniegu tak. Więc ponownie ciężko dostrzec plagiat. Chyba, że przyjrzymy się pierwotnym planom twórców na postać Elsy, który był zupełnie inny, od ostatecznej wersji.


Disney vs Disney


Podobno już w 1930 roku, Disney przymierzał się do przekształcenia baśni Andersena w animację, jednak bez większych rezultatów. Kilka lat przed kinowym debitem "Krainy Lodu", powrócił do pomysłu. W początkowej fazie prac nad scenariuszem, twórcy mieli całkowicie inne wyobrażenie, od tego który znamy. Może Was to zaskoczy, ale Elsa miała być czarnym charakterem bez serca, a raczej z mrożonką zamiast niego. W pierwszych szkicach planowano by miała błękitną skórę i niebieskie, sterczące do góry włosy. Przynajmniej od początku była gustownie ubrana, nie tak, jak Anna, której chłopskie korzenie widać jeszcze w kreacjach. A tak, zapomniałabym dodać, że pierwotny plan zakładał, że Elsa i Anna nie będą spokrewnione, a ich drogi skrzyżują się dopiero, gdy wieśniaczka Anna odwiedzi złą Królową Śniegu by prosić o zamrożenie swojego złamanego serduszka. Na całe szczęście zrezygnowano z tego pomysłu.


Szkice pochodzą z książki The Art of Frozen


Kraina Lodu vs reszta świata


Zastanawiacie się dlaczego porzucono złą Elsę? Wszystko przez piosenkę "Let it go", która jest momentem przełomowym całej animacji. Pokazuje przemianę Elsy z przerażonej dziewczynki, która musiała ukrywać swoje niezwykłe moce, w wyzwoloną kobietę, która wreszcie mogła być sobą. Dodatkowo twórcy uznali, że piosenka jest zbyt pozytywna by śpiewała ją antagonistka. Swoją drogą ta sama piosenka zdobyła nagrodę Emmy, Grammy, Tony i Oskara. Jednak i jej zarzucają plagiat. Podejrzewam, że nigdy nie słyszeliście Björn Casapietra - Lied für einen besten Freund, jednak są szansę, że refren wyda Wam się znajomy. 

Reasumując: "Kraina Lodu" została już posądzona o plagiat przy ludzkiej stronie historii ("Pragnienia serca"), inspirowanie się przy magicznych elementach ("Królowa Śniegu"), a nawet przy najbardziej charakterystycznej piosence. Co dalej? Teoretycznie zostaje już tylko zwiastun. Uważacie, że da się splagiatować zwiastun bajki? Wydaje się bezsensowne, a jednak i w tym przypadku coś wyszperałam. Obejrzyjmy najpierw pierwszy filmik promujący animację Disneya, wypuszczony w połowie 2013 roku:



A teraz przed Wam krótkometrażowa animacja stworzona i wypuszczona w świat w 2010 roku przez Kelly Wilson i Neil Wrischnik. Niestety twórcy nie wyrazili zgody na udostępnianie, więc musicie przejść na Youtube (klik). No już! Oglądać grzecznie. Dobrze, sądzę, że już obejrzeliście oba, więc zauważyliście (lub nie) podobieństwa. Kelly Wilson także je dostrzegła, dlatego postanowiła bronić tego co jej i w kwietniu 2014 złożyła do sądu skargę, twierdząc, że nie tylko fabuła jest stosunkowo podobna, ale również motywy, nastrój, ustawienie, tempo, postacie i sekwencja zdarzeń. Dodatkowo Disney miał wiele okazji by obejrzeć The Snowmen, choćby gdy trafiał  do niego jako załącznik podania o pracę. Założę się, że pierwszą rzeczą, która rzuciła Wam się w oczy jest sama grafika. Pamiętajcie jednak, że ciężko konkurować z Disneyem pod względem technologii (wiecie, że przy na potrzeby "Krainy Lodu" stworzono specjalny generator śniegu), czy budżetu.


Gosiarella o Frozen


We wstępie napisałam, że postrzegam "Krainę Lodu" jako puzzle. Patrząc na powyższe zarzuty oddzielnie, ciężko przyznać słuszność zarzutów, ponieważ brakuje w nich pełnego odbicia tej rewelacyjnej historii. W "Pragnieniach serca" mamy historię rodzinną, z "Królowej Śniegu" wyciągnięto więcej nadprzyrodzonych elementów, z piosenką bym sobie całkiem darowała, a zwiastun to zwiastun, czyli też nijak się ma do pełnometrażowej animacji. W każdym razie, gdyby połączyć dwie pierwsze inspiracje to mógłby wyjść oryginał "Krainy Lodu", choć nie mówię, że tak właśnie było. W tym konkretnym przypadku mam pewne wątpliwości, dlatego osąd pozostawię Wam, a sama zajmę się wałkowaniem bajki Disneya.

Przede wszystkim ciężko mi zrozumieć postawę rodziców oraz fakt, że nikt w bajce nie zakwestionował ich beznadziejnych metod wychowawczych. Rozumiem, że opieka społeczna zazwyczaj nie nawiedza rodzin królewskich (zresztą sami przeczytajcie, dlaczego nie chcielibyście się urodzić w rodzinie królewskiej), ale do diaska, który kochający rodzic zmusza lub choćby pozwala swojemu dziecku ukrywać się w swojej komnacie i izolować od świata?! Trolle mówiły, że Elsa powinna kontrolować swoją moc, więc jakim cudem komuś przyszło do głowy, że strach przed nią pomoże ją opanować? Przecież ich postawa jest niedorzeczna! Normalnie Disney wciska okropne wzorce dla dzieci, jednak tym razem to rodzice powinni się strzec by ich nie powielać. Za to dzieci powinny czerpać garściami. Przede wszystkim drogie berbecie możecie się uczyć na błędach Anny. Widzieliście jak się kończy spoufalanie z nieznajomym? Śmiercią! Żadnego biegania za rączki i wyśpiewywania miłości po jednym dniu znajomości, bo inaczej możecie umrzeć! 


To pułapka!

I nie dajcie się nabrać na to, że Anna ot tak rozstąpiła się i ożyła, jakby nigdy nic, bo to zwyczajnie przeczy prawom naszego świata. I nawet nie próbujcie mi tu wyskakiwać z kriogeniką, bo to tak nie działa! Właściwie na chwilę obecną wcale nie działa, ale w teorii zadziałałoby tylko w przypadku, gdy specjalne środki chemiczne zostaną wstrzyknięte do organizmu by zapobiec krzepnięciu krwi. Jak dobrze wiemy Anna tego nie przeszła, więc w skrócie jej ciało po rozmrożeniu do niczego by się nie nadawało, a już zwłaszcza nie do życia. Niemniej cieszę się, że w końcu Disney stworzył delikatną karykaturę infantylnej miłości od pierwszego wejrzenia między bajkowymi koronowanymi głowami. Przy tym oszczędzono nam stereotypów ze starszych bajek Disneya, które skupiały się na bezbronnych i biernych bohaterkach, czekających na ratunek od nowo poznanego Księcia z Bajki.


Przeczytajcie również artykuł o tym, czy Elsa powinna być lesbijką.

Ps. Wesołych Świąt! Mam nadzieję, że prezent Wam się podoba! Kto jeszcze nie polubił Gosiarelli na Facebooku powinien to w końcu zrobić! 

Ps2. Pomyślcie tylko, że Elsa mogłaby być złoczyńcą tej bajki? Wyobrażacie to sobie?!

Prześlij komentarz

0 Komentarze