Looking For Anything Specific?

Header Ads

Terius Behind Me, czyli o tej dramie kręconej w Warszawie

Drama kręcona w Warszawie

Jeśli siedzicie w dramach, to nie mogliście nie usłyszeć, że kilka miesięcy temu z Korei Południowej przyleciała do Polski ekipa filmowa z So Ji Sub na czele. I tak oto "Terius Behind Me" zasłynął u nas jako ta drama kręcona w Warszawie, jednocześnie stając się pozycją obowiązkową do obejrzenia nie tylko dla dramoholików. Pytanie tylko, czy rzeczywiście warto to ruszać.

Terius to pseudonim Kim Bona (So Ji Sub), byłego tajnego agenta NIS (Narodowa Służba Wywiadu Korei Południowej), który zniknął z radaru agencji po niefortunnych wydarzeniach z misji rozgrywającej się w Warszawie. Kim Bon na własną rękę stara się odszukać morderców swojej ukochanej, a jednocześnie ustalić tożsamość prawdziwego zdrajcy z NIS-u. W tym celu zatrudnia się jako niania u kobiety, której mąż został zabity przez Magika (zabójcę, ktróry sprzątnął także dziewczynę naszego bohatera). Tajemniczy przystojniak robiący za niańkę wywołuje wśród rodziców nie małe poruszenie, zwłaszcza wśród takich, które stworzyły swoją własną siatkę przepływu informacji zwaną KIS. Jedno muszę przyznać. KIS działa sprawniej niż NIS.

Koreańska drama kręcona w Polsce
Umierający szpiedzy na ulicach Warszawy. Gdzie była policja ja się pytam?! Gdzie karetka?! Gdzie przechodnie?!

Nawet nie będę udawała, że obejrzałam "Teriusa" z innego powodu, niż dla zobaczenia Warszawy w koreańskiej kamerze. Zwyczajnie historie o szpiegach mnie specjalnie nie kręcą, więc nie nastawiałam się na tak interesującą dramę, żebym nie mogła się od niej odkleić. No cóż... nawet Gosiarella się czasami myli. Nie mogłam się od niej oderwać. Wiele scen mnie bawiło. Aktorzy byli rewelacyjni, fabuła wciągająca, a całość wyszła fenomenalnie. "Terius Behind Me" mogę zaliczyć do tych nielicznych tytułów, które nadają się świetnie na rozpoczęcie przygody z dramami. Można się w niej odnaleźć bez problemu (nie ma wielkiego nacisku na koreańskie obyczaje -> Jeśli jesteście ciekawi, co mam na myśli, sprawdźcie jak wygląda Korea Południowa oczami dramaholika), a nawet nie ma wiele irytujących kobiet, które piszczą w niebogłosy. Także zdecydowanie polecam wszystkim, nie tylko osobom siedzącym w k-dramach od dawna.

Na duży plus zaliczam fakt, że poza scenami związanymi z kinem akcji, było także wiele komediowych, a sama intryga była dobrze skonstruowana. Wręcz na tyle, że niemal do samego końca nie byłam pewna, kto rzeczywiście jest wtyką w NIS. Niestety nie załapałam do końca kontekstu operacji Candy. Czy koreańczycy naprawdę wykradali nam jakieś ściśle tajne dane? Serio? Okey, okey, daruję sobie to niedowierzanie, a w zamian przejdę do tego, na co wszyscy czekają.


Co z tą koreańską Polską?

Byłam zachwycona ujęciami Pragi w dramie "Are You Human too?". Były obłędne! Zresztą nie tylko miasto, ale i klimat zgrabnie uchwycono, a to naprawdę rzadko się zdarza i może właśnie dlatego, nie miałam złudzeń, że Warszawa wyjdzie podobnie. Niemniej skoro wybór lokalizacji był efektem starań  Polskiej Organizacji Turystycznej, a w dodatku partnerem projektu był LOT, to z założenia drama powinna pokazywać Polskę jako atrakcyjny kierunek wycieczek. Czy się udało? Nie wiem. Bez bicia przyznaje, że nie poszłam w research i nie dysponuje danymi o sprzedanych biletach lotniczych, więc będę się wypowiadać bardzo subiektywnie. Gdybym była Koreanką i obejrzała "Terius Behind Me" oraz wcześniej wspomniany "Are You Human too?", to Praga zrobiłaby na mnie większe wrażenie i zdecydowanie wydawałaby mi się bardziej interesującym miejscem do zwiedzania. Tam udało się uchwycić atmosferę i ducha miasta. W Teriusie filmowcom niespecjalnie to wyszło, a przynajmniej bardziej od dramy, przekonałoby mnie, to jak w programie KBS przedstawiono Kraków, chociaż może jako Krakusa jestem odrobinę nieobiektywna, więc podrzucam, abyście sami ocenili.




Jednak tak jak pisałam, nie jestem Koreanką, a oni na wszystko wydają się mieć inny punkt widzenia, niż europejczycy. Niemniej i tak biję brawa Polskiej Organizacji Turystycznej, że uderzyli w taką fajną promocję i osobiście szalenie mi się podobało oglądanie poslkich wstawek w dramie, choć mój mózg tego nie przyjmował. Było to dla mnie strasznie surrealistyczne, gdy tylko na scenie pojawiali aktorzy mówili w naszym rodzimym języku (dialogi nie były ambitne, ale przynajmniej się oddzywali!). Wiecie jak to jest z dramami - gdy tylko je włączacie przestawiacie się na zupełnie inną kulturę, która różni się od naszej tak bardzo, ja tylko może. Aż tu nagle obie się zderzają, a biedny mózg nie potrafi sobie z tym poradzić. Wcale nie narzekam. Niemniej prawdziwie pozytywnego zaskoczenia doznałam dopiero, gdy na ekranie pojawił się Grucha Mirosław Zbrojewicz! Wcześniej nie miałam pojęcia o jego udziale w dramie, więc zrobił mi nielada niespodziankę. Życzę sobie takich więcej!

Grucha w koreańskim serialu


Podsumowując zdecydowanie polecam obejrzeć "Terius Behind Me" każdemu zainteresowanemu - niezależnie od tego, czy wcześniej oglądał dramy, czy nie. Dobre to było, zabawne, wciągające, zaskakujące, a i sceny akcji są bardzo dobrze nakręcone!

Ps. Znacie inne azjatyckie produkcje kręcone w Polsce?

Prześlij komentarz

0 Komentarze