Looking For Anything Specific?

Header Ads

Dwa kraje, jeden naród, czyli o Crash Landing on You


Pamiętacie historię Dorotki z "Czarnoksiężnika z Krainy Oz", która zostaje porwana przez trąbę powietrzną i niespodziewanie trafia do krainy, która w niczym nie przypomina Kansas? Se Ri z "Crash Landing on You" przydarzyła się podobna sytuacja, z tym że zamiast trafić do fantastycznej krainy po drugiej stronie tęczy, trafia do Korei Północnej. Możemy śmiało powiedzieć, że to nie jest podróż marzeń, tym bardziej gdy pochodzi się z Korei Południowej, a przekroczenie granicy jest nielegalne, nawet jeśli zrobiło się to na paralotni ciągniętej przez tornado.


[Tradycyjnie przypominam wszystkim, którzy z dramami nie mieli jeszcze do czynienia, że przed oglądaniem lepiej zapoznać się z Przewodnikiem po k-dramach]

I tak oto Yoon Se Ri, wyrachowana i chłodna pani prezes, dzień po tym, gdy została wyznaczona na następcę ojca w jego konglomeracie, przeniosła się o kilkanaście kilometrów i całe dziesięciolecia od domu, by trafić w sam środek strefy zdemilitaryzowanej, natknąć się na żołnierzy z Północy, uciekać przed kulami po polu minowym i wbiec do Korei Północnej. Z racji tego, że Se Ri nie ma magicznych pantofelków, które mogłyby ją przenieść do domu, musi znaleźć realniejszą drogę, a pomaga jej w tym kapitan Ri Jung Hyeok i chłopcy z północnokoreańskiego oddziału, na który trafiła na granicy.


Nie jestem fanką wojskowej tematyki, ale wystarczył mi zarys fabuły, by wiedzieć, że muszę obejrzeć "Crash Landing on You". Byłam ogromnie ciekawa, jak twórcy podejdą do wrażliwego tematu oraz jak pokażą sceny z Północy. Każdy z nas ma jakieś wyobrażenie na temat tego, jak wygląda życie w KRLD (Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna) i co ciekawe, z tego co się dowiedziałam, wiele szczegółów w dużej mierze pokrywa się z tym, co przedstawiono w dramie. Twórcy konsultowali się z uchodźcami z KRLD przy najdrobniejszych kwestiach, jak choćby wybór fryzur w salonach fryzjerskich, czy sposobach ułożenia jedzenia na stołach. I mając tę wiedzę, jest mi jeszcze trudniej zrozumieć, że w tych czasach istnieją osoby, które nigdy nie jadły cheeseburgera z McDonalda.

Żyjemy w fajnych czasach i w fajnym miejscu (pomijam obecną pandemię), dzięki czemu częścią naszej codzienności są rzeczy, które nawet nie postrzegamy jako luksusowe, czy choćby warte docenienia. Braki w dostawie prądu (nawet bardziej regularne, niż same dostawy), brak internetu, czy ciepłej wody w kranie są dla mnie tak abstrakcyjne, że sceny z Północy bardziej, niż oglądanie innego kraju, przypominały mi oglądanie dawnych czasów, o których często opowiada mi babcia. Se Ri równie dobrze mogłaby przejść przez tunel czasu, niż przez granicę łączącą dwa kraje. Jest taka scena rozgrywająca się na granicy (spoiler: wymiana więźniów), w której dosłownie widzi się, jak teraźniejszość mierzy się z przeszłością.


Zresztą symetria "Crash Landing on You" potrafi zachwycić. Sceny i problemy, którym bohaterowie musieli stawić czoła w Korei Północnej, miały później lustrzane odbicie w Korei Południowej - od przekroczenia granicy, przez odnalezienie się w obcym świecie po powrót do domu. Relacje pomiędzy Yoon Se Ri, Ri Jeong Hyukiem, Alberto i Seo Dan też są dobrym tego przykładem. I nie mówię tu tylko o historiach dwóch głównych par, ale o relacjach każdej osoby zaangażowanej w ten miłosny kwadrat. Twórcy naprawdę się spisali, ale i tak największy pokłon należy im się za kreację bohaterów.

Polubiłam główną parę. Se Ri dużo zyskuje dzięki temu, że ma dwa oblicza. Z jednej strony potrafi być przerażającą szefową, która mierzy się z mocno popieprzoną rodziną, a z drugiej strony w sytuacji, gdy traci grunt pod nogami, potrafi być bardzo ludzka, a wręcz ciepła. Jednak to kapitan Ri zaskoczył mnie znacznie bardziej. Nie spodziewałam się tak uroczej i prostodusznej postaci wojskowego z Korei Północnej. Druga para była chyba jeszcze lepsza. Alberto i Dan mieli tak ciekawą relację, że do tej pory nie wierzę w to, jak się zakończyła.


Niemniej to postacie dalszoplanowe całkiem podbiły moje serce. Wiejskie ajummy to mistrzostwo, a oddział żołnierzy służących pod kapitanem Ri to chodzące diamenty i narodowy skarb Północy! Świetnie skonstruowani i odegrani. Podobało mi się, jak charakterologicznie dobrano ich grupę. Mamy uroczego szczeniaczka, który jest niewinniejszy od płatka śniegu. Przystojniaka, który praktycznie się nie odzywa (zazwyczaj ten typ odgrywa większą rolę). Nadętego głupka, który nie potrafi wyrażać emocji inaczej, niż przez złośliwości. I szczeniaczka zakochanego w kulturze wrogiego kraju (uwielbiam, że powierzono mu rolę tłumacza z koreańskiego na koreański). Sceny z ich udziałem skradły show i nie mogłam przestać się śmiać. Byli absolutnie uroczy i słowo daję, przygarnęłabym ich do siebie i dała własną kartę bez mrugnięcia oka, byle tylko móc obserwować, na co wydają pieniądze. Niestety obawiam się, że prawdziwym żołnierzom z KRLD daleko do nich.

Raczej nikogo nie zaskoczę, pisząc, że "Crash Landing on You" szalenie mi się podobało. Dlatego zamiast tego napiszę, że niesamowicie mnie zaskoczyło. Spodziewałam się romansu południowej Julli z północnym Romeo na tle ponurego kraju, w którym wszystko jest śmiertelnie poważne i niebezpieczne. Tymczasem zazwyczaj pękałam ze śmiechu lub roztapiałam się nad uroczymy żołnierzykami - najczęściej oba. Nie spodziewałam się, że twórcy z Korei Południowej będą gotowi pokazać piękno kraju, z którym mają najbardziej napięte stosunki, a tym bardziej że przeważającą większość postaci z KRLD przestawią jako ciepłe i dobre. I choć z tego co słyszałam, nie przedstawiono nawet połowy zagrożeń, od których cierpłaby nam skóra, to uważam, że wykonali kawał dobrej roboty. Zdecydowanie polecam każdemu zapoznać się z  "Crash Landing on You", tym bardziej że ten tytuł wydaje się odpowiedni na rozpoczęcie przygody z k-dramiami.

Pssssyt! Po kliknięciu Lubię to, każdy Wasz wtorek będzie Wtorkiem Azjatyckim!

Ps. Znacie inne tytuły, które przedstawiają życie w Korei Północnej?
Ps dla tych, którzy mają już dramę za sobą: Która scena/sceny najbardziej Wam się podobały?

Prześlij komentarz

0 Komentarze