Looking For Anything Specific?

Header Ads

Prolog: Saiai - Małgorzata Stefanik

 

Z opóźnieniem daję znać, że preqel serii "Gildia Zabójców" został wydany. Nie mam pojęcia, jak to się wydarzyło, ale się udało! Podrzucam prolog i jeśli Wam się spodoba, to wiecie, co zrobić.



Prequel nieprzewidywalnej i pełnej akcji trylogii New Adult o płatnych zabójcach.

W świecie Gildii Zabójców nawet życie następców krwawych tronów nie jest wiele warte. Gdy Kira bezlitośnie skazuje jednego ze swoich synów na śmierć, drugi zostaje zmuszony do objęcia władzy nad organizacją, która od zawsze traktowała go jak marionetkę.

Los odmienia się, gdy Alyssa zawiera z Kirą układ: w zamian za życie Ryu przysięga lojalność Kitsune i rusza z nim na misję. Ich celem jest odnalezienie zaginionej Wietnamki. Trop prowadzi do bułgarskiej mafii, a stamtąd – w sam środek brutalnego szlaku handlu ludźmi.

Wśród krwi, ciszy i przemocy rodzi się coś niespodziewanego: więź. Jednak nie ma tu miejsca na romantyzm. W Gildii uczucia są słabością. A słabości się eliminuje.

Co się stanie, gdy zabójca zacznie czuć? Jak zaufać komuś, kto nigdy nie miał prawa do emocji?

Wejdź do świata Gildii Zabójców, by się o tym przekonać!


Prolog

 

Odgłos plasknięcia odbił się echem po komnacie. Jej kamienne ściany widziały więcej śmierci niż twarzy zgromadzonych aktualnie w tłumie. Jednak nikt już o zmarłych nie pamiętał. Wraz z ostatnim tchnieniem zostali wymazani z pamięci żywych, a przynajmniej w to wierzył właściciel tego miejsca. Tym razem miało być inaczej.

    Kitsune nie musiał zerkać na Ryu, by wiedzieć, że policzek klęczącego chłopaka stał się czerwony.

    – Jesteś bezużyteczny. – Chłodny głos mężczyzny rozbrzmiał donośnie. – Przyniosłeś hańbę mnie i całej Gildii.

    Ryu drżał tak mocno, że ledwie wyrzucił z siebie półgłosem lichą wymówkę:

    – To nieporozumienie… Chciałem tylko przez chwilę poczuć, jak to jest…

    Pomarszczone oblicze króla Azjatyckiej Gildii Zabójców przeciął wstręt. Siwowłosy Japończyk z białą, nisko osadzoną brodą bardziej przypominał emerytowanego biznesmena niż okrutnego zabójcę, który od przeszło trzydziestu lat piastował swoje stanowisko. Odwrócił się plecami do chłopaka, po czym pełnym wściekłości krokiem podszedł do drewnianego krzesła służącego za tron – jedynego mebla znajdującego w podziemnej sali. Kira był człowiekiem, przed którym wszyscy albo stali na baczność, albo klęczeli, błagając o litość.

    – Przyprowadźcie dziewczynę.

    Na te słowa ciemne oczy Ryu rozszerzyły się z przerażenia.

    – Ojcze, proszę! Ona nie ma z tym nic wspólnego. – Do błagalnego głosu chłopaka wkradła się panika.

    – Milcz. Posiadanie takiego syna byłoby hańbą ojca. – Mężczyzna wypluł te słowa.

    Dwuskrzydłowe żeliwne drzwi otworzyły się na oścież i dwóch zabójców wciągnęło przez nie równie zdezorientowaną, co zapłakaną dziewczynę, która nie wiedziała, gdzie się znalazła ani dlaczego tu trafiła.

    Kira z uwagą przyglądał się jej gładkiej cerze i pełnym ustom, oceniając, czy to one były powodem, dla którego jego syn złamał zasady.

    – Błagam. Zrobię, co zechcesz, tylko wypuść Hikari!

    Rozpoznając jego głos, dziewczyna oderwała spojrzenie od siwowłosego mężczyzny.

    – Ryu? Co się dzieje? Co my tu robimy? – Drżała, lecz wpatrywała się w chłopaka, jakby znalazła promyk nadziei. Jedyną szansę na wyrwanie się z przerażającego miejsca, do którego została wrzucona zbyt nagle.

    Nikt z obecnych nie zaszczycił jej odpowiedzią.

    – Dam ci ostatnią szansę na zmycie hańby, którą nas okryłeś. Jej krwią możesz zmazać swoją winę.

    Nie potrafiła pojąć, co właśnie usłyszała. Nie wierzyła, że zupełnie obcy mężczyzna miałby jakikolwiek powód, by zrobić jej krzywdę. Przez całe życie postępowała właściwie. Pilna uczennica i dobra córka zapowiadająca się na wartościową członkinię społeczeństwa. Była lubiana, uczynna i nigdy nie naruszała prawa. Takim osobom – ludziom znającym swoje miejsce – nie przytrafiają się złe rzeczy.

    Rozejrzała się po zebranym tłumie obserwującym tę dziwną rozmowę. Na żadnej z twarzy nie znalazła jednak nawet śladu rozbawienia, który utwierdziłby ją w przekonaniu, że to tylko głupi żart. Wszyscy – niczym jeden organizm – zachowali bezwzględną powagę, niemal zastygając w bezruchu. Jedynie dwóch mężczyzn mocniej przytrzymało Ryu, gdy ten desperacko próbował się im wyrwać.

    – Ojcze, błagam! Nigdy więcej nawet nie pomyślę, żeby się z nią spotkać!

    Wzrok Hikari gonił od ojca do syna. Przez myśl by jej nie przeszło, że ten przystojny chłopak, który kilka tygodni wcześniej pojawił się w jej życiu, okaże się synem jakiegoś przerażającego mafioza. Był zbyt nieśmiały, łagodny i miły, aby mógł dorastać pod jego okiem. Teraz jednak zaczynała rozumieć prawdziwy powód, dla którego chciał z nią wyjechać na drugi koniec świata. Jego zapewnienia, że chciał jej zapewnić lepsze życie, były kłamstwem – jak najwyraźniej wszystko, co jej o sobie powiedział. Gdyby strach nie wypełniał każdej komórki jej ciała, miałaby do siebie żal o to, z jaką łatwością oddała mu serce.

    – Dostałeś wybór. To więcej niż zasługujesz. Nikt mi nie zarzuci, że nie byłem łaskawy – powiedział Kira, z rozczarowaniem kręcąc głową, po czym pstryknął palcami na Kitsune. – Zetnij ją.

    Wysoki chłopak o całkowicie nieobecnym spojrzeniu wystąpił na przód i płynnym ruchem wyciągnął katanę z pochwy.

    Ciemne oczy Hikari rozszerzyły się w przerażeniu, gdy się do niej zbliżył. Nie wydobyła z siebie nawet cichego błagania, zanim szybkie cięcie przecięło jej szyję.

    Rozpaczliwy wrzask wyrwał się z gardła Ryu, gdy ciało jego ukochanej opadło bezwładnie na betonową posadzkę. Nie potrafił oderwać wzroku od głowy toczącej się po podłodze. Długie czarne włosy, które lubiła zawijać wokół palca, teraz częściowo zasłaniały zastygłą z przerażenia twarz oraz mętne, wciąż otwarte oczy. Szloch targnął ciałem chłopaka, gdy kałuża ciepłej posoki dosięgła jego spodni. Jednocześnie przeklinał i groził oprawcy, lecz twarz Kitsune była tak pozbawiona wyrazu, jakby wcale go nie zauważał. Strzepnął miecz, po czym starannie wytarł długie ostrze chusteczką, zanim schował je do pochwy i ponownie stanął przy boku króla. Gdyby nie rozbryzg krwi wyraźnie odcinający się na bladym policzku zabójcy, można byłoby uwierzyć, że wcale go nie opuścił.

    Król z obrzydzeniem obserwował rozgrywającą się przed nim scenę. Od lat rozczarowywała go słabość niekompetentnego syna, lecz słysząc zatrważający skowyt, który z siebie wydawał, pożałował nikłej nadziei na to, że pewnego dnia dzieciak zmężnieje. Gdyby wiedział, jak będzie się za niego wstydził, pozbyłby się go zaraz po śmierci jego równie kłopotliwej matki.

    – Przygotujcie miksturę do Ling chi. – Rozkaz Kiry był spokojny i stanowczy. Wcale się nie wahał. – Zabierzcie go.

    Dwóch zabójców skinęło głowami, nim wywlekli Ryu za drzwi. Chłopak nawet nie próbował walczyć. Był równie bezwładny, jak dziewczyna, do której miał niebawem dołączyć. Wyciskający powietrze z płuc ból rozcinanej skóry wkrótce wyrwał go z otępienia.


Ciąg dalszy znajdziecie w "Saiai", która jest dostępna w sprzedaży wyłącznie w sklepie Wydaj To! i to w trzech wariantach: miękka oprawa (idealnie pasuje do starego wydania Gildii Zabójców), twarda limitowana wersja z barwionymi brzegami oraz w boxie książkowym!

Prześlij komentarz

0 Komentarze