Looking For Anything Specific?

Header Ads

Powers, czyli wulgarny świat superbohaterów


"Powers" jest serialem PlayStation Network powstałym na bazie komiksu Marvela. Pozwólcie, że powtórzę "Powers" jest serialem sygnowanym znakiem PlayStation. "Powers" jest serialową adaptacją komiksu Marvela. W dodatku opowiada o świecie, w którym większość osób ma niezwykłe zdolności. Hell Yeah! Jak mogła zareagować na to Gosiarella?  Sądzicie, że wiązało się to z piskami radości, podekscytowaniem i chęcią natychmiastowego kliknięcia play? Macie racje!

Wyobraźcie sobie świat, w którym ewolucja poszła odrobinę na przód, dzięki czemu ludzie zyskali supermoce. I wcale nie mówię o dalekiej przyszłości. Akcja dzieje się mniej więcej w naszych czasach, jednak w alternatywnej rzeczywistości. Bohaterami komiksów nie są fikcyjne postacie, lecz jak najbardziej realni ludzie. Oczywiście dzielą się oni na bohaterów i przestępców, a każdy z nich żyje wśród zwykłych ludzi, którzy również chcą być Powersami. Niektórzy z nich są bardziej zdesperowani od innych, więc robią naprawdę szalone rzeczy, by obudzić w sobie moc. Wśród nich jest Calista (Olesya Rulin), która staje się świadkiem zabójstwa jednego z najbardziej rozpoznawalnych Powersów. I choć jej postać jest ważna, to jednak głównym bohaterem serialu jest Christian Walker (Sharlto Copley) wcześniej znany jako Diamond - jeden z największych superbohaterów USA, który w czasie służby utracił swoje niezwykłe zdolności. Po tym traumatycznym wydarzeniu musiał wieść życie zwykłego człowieka, więc został detektywem w Powers Division, czyli jednostce policyjnej zajmującej się łapaniem przestępców obdarzonych mocami.


Ten pierwszy od lewej, który wygląda jakby uciekł z Mortal Kombat, to nasz główny bohater. Tylko teraz moce wymienił na odznakę i garniaka.
Ciężko uwierzyć, że udało mi się tak zgrabnie nakreślić Wam akcje, ponieważ w rzeczywistości "Powers" ma dość skomplikowaną fabułę, wiele wątków i licznych bohaterów. Mogłabym Wam o nich opowiedzieć, ale zwyczajnie mi się nie chce. Wolałabym za to napisać o motywie, który absolutnie mnie urzekł. Widzicie w "Powers" ludzie mają imiona i nazwiska - to normalne, więc i Ci ludzie są normalni. Za to, gdy taki szaraczek odkryje w sobie moc, przybiera nową tożsamość, przywdziewa strój i nadaje sobie imię. To fascynujące, że wraz z nowo odkrytymi zdolnościami przedefiniują się do tego stopnia. Przez chwilę przeszło mi przez myśl, jak sama napisałabym siebie od nowa, ale niemal od razu dotarło do mnie, że już to zrobiłam, gdy z Gośki stałam się Gosiarellą. Polubiłam tę myśl.

Podoba mi się również podejście do supermocy i ich właścicieli. Pomyślcie tylko o superbohaterach, których znamy z filmów, czy komiksów. Kochamy ich, kolekcjonujemy gadżety i chłoniemy wszystkie twory popkulturowe, w których występują, aż w końcu stają się ikonami. Tak jest również w "Powers" z tym, że ich superbohaterowie są realni i mieszkają tuż obok nich. Fan Retro Girl, czy Olimpi może być przez nich uratowany z opresji lub bawić się w tym samym klubie, co oni. Genialne! Problem polega na tym, że super złoczyńcy również istnieją i stanowią realne zagrożenie. Niemniej serial nie skupia się na walce superbohaterów z łotrami obdarzonymi niezwykłymi zdolnościami, a przynajmniej nie dosłownie. 
Wracając do tematu. Po oglądaniu "X-menów", "Ludzi jutra", "Heroes", czy wszystkich innych produkcji, w których ludzie z nieprzeciętnymi mocami muszą się chować po kanałach, byle tylko nikt nie poznał ich sekretu, taki otwarty na superbohaterów świat jest miłą odmianą. 


W serialu fani mogą dostać od Retro Girl zdjęcie z autografem, bawić się jej figurką, czytać komiksy lub oglądać misje ratunkowe na żywo w telewizji.
Nie wiedziałam, czego się spodziewać, gdy po odpaleniu pilota, przez ekran przemknęły mi tak dobrze znane z przycisków pada symbole. Wiedziałam jedynie, że ten serial będzie zupełnie inny od tych, które oglądałam do tej pory. I miałam rację. "Powers" ma zupełnie inną dynamikę, która bardziej kojarzy mi się z grą, niż produkcją telewizyjną. Warto przy okazji podkreślić, że serial jest przeznaczony zdecydowanie dla dorosłych widzów, bo już od dawna nie słyszałam takich wiązanek w telewizji. Osobiście nigdy nie przeszkadzało mi przeklinanie w filmach, czy serialach, zwłaszcza w anglojęzycznych, ale w "Powers" to jakaś masakra. Bohaterowie w każdym zdaniu starają się upchnąć przynajmniej jednego fucka lub matherfuckera, a to już trochę absurdalne. 

Jakie było pierwsze wrażenie? Okropne! Drugie i trzecie zresztą też! Początkowo serial w ogólnie mnie nie wciągnął. Oglądałam dalej tylko dlatego, że bardzo podobała mi się wcześniej wspomniana wizja takiego świata. Nie jestem pewna, w którym momencie serial zszedł na dobre tory, więc dla bezpieczeństwa napiszę, że dopiero drugi sezon robi WoW! Poważnie, pierwszy to straszny gniot, ale drugi sezon jest rewelacyjny! Nie mogłam się odkleić od ekranu, gdy nowa gwardia zastępowała starą. Dodatkowo flash backi z alternatywną wersją historii były bardzo na plus. Niemniej nie napisałam tego tekstu, by przekonać Was do oglądania, lecz abyście wiedzieli, że "Powers" istnieje. Odniosłam wrażenie, że to jeden z seriali, o którym nikt nie słyszał, bo zbyt mało się na jego temat mówi. A przecież fanów superbohaterskich klimatów nie brakuje! 

Ps. Znacie inne seriale o superbohaterach, które są mało popularne i prawie nikt o nich nie słyszał? Dajcie znać! 
Ps2. Gdybyście mogli wybrać jednego komiksowego superbohatera, który powinien żyć w naszym świecie, to kogo byście wybrali i dlaczego Iron Mana?

Prześlij komentarz

0 Komentarze