Looking For Anything Specific?

Header Ads

Koreańskie dramy, czyli bajki Disneya 2.0

Dramy bajki Disneya

Być może zbyt wiele razy oglądałam bajki Disneya, a być może to koreańscy scenarzyści obejrzeli bajki Disneya zbyt wiele razy. Niezależnie od tego, która odpowiedź jest prawidłowa, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że dramy są azjatyckimi wersjami bajek Disneya dla dziewczynek, które już dorosły i musiały przerzucić się z filmów animowanych na produkcje aktorskie. Jesteście ciekawi, jakim cudem doszłam do takich wniosków? Proszę bardzo:


On jest Księciem z Bajki Dramy

Okey, w dramach często jest dwóch bohaterów po uszy zakochanych w dziewczynie, więc główny niech będzie Księciem z bajki, a ten drugi, który zawsze wywołuje Second Lead Syndrome to Rycerz na białym koniu. Wspólnie łączą cechy typowego księcia z bajki. Książę z dramy aka Cheabol zawsze jest niesamowicie przystojnym młodzieńcem pochodzącym z bogatej rodziny, a ponadto spadkobiercą tronu...to znaczy fotela prezesa. Chociaż w dramach historycznych dosłownie jest księciem czekającym na tron. Cheabolowy książę zawsze pędzi w swoim sportowym rumaku na spotkanie ze swoją księżniczką, czy tam biednym Kopciuchem. Problem z tym, że Książę z dramy to trochę taki buc, który zamiast walczyć ze smokami, poniewiera księżniczką. No ale skoro w dramach smoków nie ma, to na kimś musi się wyładować, prawda? Na całe szczęście lepsze cechy typowego księcia z bajek Disneya możemy znaleźć u tego drugiego, czyli Rycerza (czytaj: tego, który nigdy nie wyrywa księżniczki, ale jest świetny w bronieniu jej przed całym złem tego świata). To on zawsze materializuje się, gdy księżniczka ma kłopoty i bez większego wysiłku ratuje damę z opresji. ZAWSZE! Jest jak osobista tarcza głównej bohaterki dramy. To dzięki niemu ta bezpiecznie może rzucić się w objęcia księcia.

Ważne: Jeśli w dramie nie ma trójkąta miłosnego, to Książę z dramy musi pełnić obie role, więc jest jednoosobowym 100% odzwierciedleniem Księcia z bajki.

Ona jest jak Kopciuszek

Bohaterki koreańskich dram mają różne życiorysy, dlatego nie zawsze są idealnym odwzorowaniem disneyowskiego Kopciuszka. Oczywiście zdarza się, że po śmierci ojca głównej bohaterki, jej macocha przejmuje cały majątek, a dziewczę z bogatej dziedziczki zostaje nędzarką, która musi ciężko pracować, a później dzięki pomocy 'dobrej wróżki' zdobywa serce Cheabola... a nawet dwóch. I tak, złe przyrodnie siostry też się pojawiają! Wow! Niektórzy koreańscy scenarzyści naprawdę idą na łatwiznę! Właśnie streściłam Wam fabułę kilku dram, w tym "Shining Inheritance".
Niemniej nie zawsze dziewczyna traci majątek. Najczęściej jest zwyczajnie okropnie biedną dziewczyną zasuwającą w jakimś trylionie prac dorywczych (poważnie, ich dobra musi mieć zdecydowanie więcej godzin, niż nasza. Jestem przekonana, że nie tak działa strefa czasowa, ale co ja tam wiem), w których najwyraźniej płacą jej zapałkami, bo i tak nigdy na nic jej nie stać. Dobrze, że ZAWSZE trafia jej się przystojny i bogaty Książę z dramy, bo inaczej naprawdę skończyłaby, jak bohaterka baśni Hansa Christiana Andersena.

Teoretycznie najistotniejszym elementem baśni o Kopciuszki jest to, że nagle bidna niewiasta znajduje bogacza, dzięki któremu może żyć w luksusie. Niemniej scenarzyści dram lubią wciągać do swoich scenariuszy więcej elementów, jak choćby to, że przy pierwszym spotkaniu koreańskiego Kopciuszka i Księcia z dramy, dziewczyna udaje bogatą. Co prawda szklanych pantofelków nie gubi... no może czasem jakiegoś trampka... lub wkładkę do stanika. Okey, gubi co popadnie, a Książę z dramy z zapałem fetyszysty to przechowuję, wącha i ogólnie robi z tym różne dziwne rzeczy w formie gloryfikowania ukochanej, która od niego zwiała. W końcu u przystojnego Cheabola to wcale nie jest creepy. Wcale.

...albo jak Mała Syrenka


Mała syrenka

W dramach fantasy schemat Kopciuszka zazwyczaj nie pasuje, więc Księżniczka z dramy musi dopasować się do innej bohaterki bajki. Wybór niemal zawsze jest oczywisty - Mała Syrenka. W roli wyjaśnienia to nie dosłownie musi być syrenka, czy jakiś inny morski stwór (jeśli jednak chcecie obejrzeć syrenkę, to sprawdźcie "Legends of the Blue Sea"). Równie dobrze może to być duch,  kosmita, Gumiho (koreańska wersja Kitsune), lalka zmieniająca się rycerza (a może to już bardziej do "Księżniczki i żaby" powinnam porównać?), jakieś bóstwo, czy jakaś inna dziwna mistyczna istota. Czasami to nawet nie dziewczyna robi za Syrenkę, bo przecież w XXI wieku mamy równouprawnienie! Ważne, że ta nieziemska istotka przerabia schemat stworzony przez Hansa Christiana Andersena (co prawda zakończenie jest szczęśliwsze, niż u Andersena, jednak i tak fabuła bardziej przypomina oryginalną wersję baśni o Małej Syrence). Istota zrzeka się swojej prawdziwej formy, zakochuje w człowieku, chce być z człowiekiem, ale wszystkie znaki na ekranie wskazują na to, że i tak zmieni się w morską pianę.

Prawdziwa Miłość przełamie każdą klątwę!

O ile rozumiem, że w bajkach klątwy i inne zaklęcia mogą być odczarowane Pocałunkiem Prawdziwej Miłości, bo wszystko opiera się na zasadach totalnej magii, tak przy oglądaniu dram mam ochotę pacnąć się w czoło raz za razem. Nie uwierzycie, ile rzeczy potrafi odczynić True Love. Nawet poważne choroby, jak choćby amnezję, alergię na ludzi, czy autyzm. Najwidoczniej ludzie potrzebują lekarzy tylko dlatego, że nikt ich szczerze nie kocha! 

Pocałunek Prawdziwej Miłości

Nie zaznają szczęścia, jeśli nie pokonają złoczyńcy

Nie ulega wątpliwości, że w większości historii pojawiają się czarne charaktery, więc to nic niezwykłego, że są również w koreańskich dramach. Ba! Wręcz można powiedzieć, że właśnie ten element może dyskwalifikować dramy jako odpowiednik disneyowskich bajek dla dorosłych, ponieważ w koreańskich produkcjach zazwyczaj, aż się roi od złych ludzi (zupełnie, jakby 80% społeczeństwa w Korei Pd była okrutna), a jak wiadomo postacie z bajek, nawet te z dalszego planu, zazwyczaj są dobre. Niemniej ten jeden najważniejszy złol pod pewnymi względami niesamowicie przypomina złoczyńcę Disneya. Najpewniej to przez to, że z zapałem maniaka koncentruje się tylko na uprzykrzaniu życia Księżniczce lub Księciu z dramy i robi wszystko, by nie dopuścić do ich Happy Endu. Zupełnie jakby nie mieli własnego życia. Dodatkowo ich motywacja jest kompletnie nieproporcjonalna do popełnianych czynów. Oglądając niektóre dramy, nie sposób nie dostrzec w złoczyńcy złej wiedźmy, nikczemnej macochy, czy żądnych władzy despotów.

I żyli długo i szczęśliwie

Złoczyńca pokonany, Książę z dramy odnalazł swą Księżniczkę z dramy, a ich pocałunek zdziałał cuda i pokonał całe zło tego świata, więc wszyscy wspólnie mogą się chwycić za ręce śpiewając Kumbaya ♬ ♫ ♪
Myślicie, że przesadzam, albo że większość filmów i seriali ma szczęśliwe zakończenia, więc dramy się w niczym nie wyróżniają? Okey, obejrzyjcie koreańską dramę i sami się przekonajcie, jak okropnie słodki jest ostatni odcinek. Szczęście, aż wylewa się z ekranu. Nawet złoczyńcy z dram nie giną jak bajkowe smoki, lecz wraz z pozytywnymi bohaterami godzą się i przytulają. Pod tym względem bajki dla dzieci są straszniejsze i bardziej sprawiedliwe. 

"Cześć wszystkim, jestem psychopatycznym mordercą z dramy, który zabił masę swoich przyjaciół i wrobił w to swojego BFF, ale ci wciąż żywi przyjaciele mi to wybaczyli i teraz wesoło malujemy dom" #TrueDramaStory

[Oczywiście, jak zawsze musiałam odrobinę przesadzić, bo nie byłabym sobą. Tak naprawdę nie wszystkie dramy są jak bajki Disneya, choć jest ich naprawdę zaskakująco wiele. Jeśli chcecie się sami o tym przekonać, to podrzucam Poradnik K-dram: Jak zacząć przygodę z koreańskimi dramami.]

Ps. Znaleźliście inne podobieństwa dram do disneyowskich bajek? Możecie też śmiało podrzucać tytuły, które najbardziej przypominają Wam historie z baśni.

Prześlij komentarz

0 Komentarze