Dee Shulman - Gorączka 2


Druga część przygód gladiatora z czasów Imperium Rzymskiego i nastolatki z dwudziestego pierwszego wieku.  Historia miłości, której nie ogranicza czas, destrukcyjnego tajemniczego wirusa i niezwykłego miejsca, w którym myśli się materializują. Pamiętam, że "Gorączka" bardzo mi się podobała, a jak jest w przypadku drugiego tomu trylogii? Sprawdźcie! 


Tytuł: Gorączka 2
Autor: Dee Shulman
Wydawca: Egmont
Data wydania: 11.2013
Ilość stron: 472

Londyn,  A.D. 2013
Ewa i Seth pracują nad rozwikłaniem tajemnicy wirusa, który sprowadził Setha do Parallonu, a Ewę powoli zabijał. Dziewczyna coraz bardziej podupada na zdrowiu, co utrudnia jej normalne funkcjonowanie. W tym czasie w Londynie, dziennikarka Jennifer Linden wraz z inspektorem Nickiem Mullardem, starają się ze wszystkich sił znaleźć logiczne rozwiązanie zagadkę tajemniczych zaginięć wielu osób, po których zostają jedynie puste ubrania. Jednak w drugim tomie gorączki to inne wydarzenia są bardziej interesujące:

Parallon
Rzyminin wtargnął do Parallonu. I to nie byle jaki Rzymianin, a jeden ze zbirów Kasjusza - mordercy Setha i Liwii. Opuszczony przez Setha i podatny na wpływy Matthias pozwolił Ottowi rozgościć się w swoim pałacu oraz zdradził mu sekrety tego niezwykłego miejsca. Rozpoczął się masowy przypływ okrutnych Rzymian, którzy przekształcili to niezwykłe miejsce w dobrze sobie znany świat niewolnictwa i barbarzyńskich widowisk. Parallon, który niegdyś był rajem dla nielicznych, stał się piekłem.

Dlaczego Gosiarella uważa wydarzenia z Parallonu za najbardziej intrygujące? Ja naprawdę ,gdzieś tam w najdalszej strefie świadomości, zdaję sobie sprawę, jak funkcjonuje nasz świat. Wiem, ale staram się o tym zapominać. Część ludzi jest nie jest zła, może nawet jest ich znaczna większość, ale wystarczy kilku tych naprawdę okrutnych, a przy tym bardzo ambitnych by spaprać życie setek osób. To właśnie stało się w Patallonie. Ludzie (nie)żyli sobie spokojnie i szczęśliwie, aż wpadł taki burak jeden z drugim i wszystko popsuli. Sterroryzowali ludność i zmusili ich do niewolniczej pracy w okropnych warunkach. Gdy czytałam te fragmenty, nieustannie zastanawiałam się, a) dlaczego z tak pięknego miejsca, wielu możliwości, ktoś chciał zrobić tak paskudny i nieprzyjemny świat oraz b) dlaczego ludzie na to pozwolili, zamiast zbuntować się? Powtarzałam sobie, że to niemożliwe, a po chwili zaczynało do mnie docierać, że nasz świat funkcjonował i dalej funkcjonuje dokładnie tak samo. Rządzą nami pazerne i niedobre trolle, których guzik obchodzimy (choć nasze trolle przynajmniej udają, że to nie prawda), a my kompletnie nic z tym nie robimy. Gramy według ich reguł i nic się nie zmienia. Ok. nasze warunki życia są znacznie lepsze, jednak mechanizm pozostaje ten sam. 

Powyższy wątek jest jednym z największych plusów książki. Pozostałe wydarzenia niezbyt mnie interesowały, choć nie powiem by mnie nudziły.Ogólnie całość czyta się szybko, dzięki lekkiemu stylowi autorki. Niestety zabrakło mi dobrej dawki emocji. Zauważyliście, że coraz częściej na to narzekam? Czy autorzy nie potrafią już poruszyć swoich czytelników, czy to ja zamieniam się powoli w nieczuły głaz? Chyba muszę przeczytać ponownie "Igrzyska Śmierci" i sprawdzić czy się rozbeczę. O właśnie! A propos innych pozycji czytelniczych, widzieliście tekst na czwartej stronie okładki "Gorączki 2"? Brzmi on tak: "WOW...To ten rzadzki rodzaj książki, o której nie można przestać myśleć i czyta się ją na okrągło. Dziesięć razy lepsza niż Zmierzch - Waterstones" - Seriously?! Primo: kto wpadł na pomysł by porównywać ZMIERZCH do GORĄCZKI? Chyba tylko ludzie, którzy przeczytali w życiu dwie książki! Secundo: to zupełnie inna tematyka. Terzo: można myśleć o "Zmierzchu" co się chce, ale ta książka nie bez powodu stała się bestsellerem na skalę światową z piątką ekranizacji czterech części! To nie ta liga! Musicie mi wybaczyć takie odejście od tematu, ale niesłychanie drażnią mnie porównania przeciętnych książek z najbardziej znanymi tytułami.Chyba, że Gosiarella to robi. Wtedy jest ok. 

Wróćmy jednak do "Gorączki 2". Już na samym wstępie książka zyskała moją przychylność, dzięki jednemu prostemu, a zarazem zawsze pomijanemu zabiegowi. Mowa tu o kilku stronach przypomnienia co się działo w poprzednim tomie. I to nie byle jakim, bo z podziałem na miejsca wydarzeń oraz bohaterów, których wówczas poznaliśmy. Dzięki temu nie musiałam się długo wysilać biednej pamięci, a później męczyć się z fragmentami retrospekcyjnymi przeplatanymi z fabułą. Dlaczego inni autorzy nie decydują się na takie ułatwienia? Dlaczego?!

Czas na maglowanie bohaterów. Ewa z pierwszej części opisywałam, jako dziką i niepokorną nastolatkę z problemami rodzinnymi, później była nieco zagubiona i nieśmiała. Teraz ta dziewczyna gdzieś zniknęła, a w jej miejsce pojawiła się krucha i nieporadna dziewczyneczka, za grosz pozbawiona charakteru. A nasz Seth? O ile wcześniej nie widziałam w nim tępego gladiatora z nadmierną ilością testosteronu, to teraz jak najbardziej. Pręży mięśnie, nagina cudzą wolę, wypina klatę, a przy tym czasami zachowuje się, jak totalna sierota. Ach! Ci wspaniali bohaterowie, gdzieście się podziali, gdym was potrzebowała? 


Wiem, że odrobinę marudzę, ale ogólnie książka nawet mi się podobała. Jest gorsza niż jej poprzedniczka i szału nie robi, ale nie straszy też po nocach, odbierając radość z czytania. Co to to nie! Jej lektura jest przyjemna, łatwa i szybka, a nawet zachęca do przeczytania ostatniej części trylogii. Posiada wady: nie zaskakuje, nie wywołuje emocji i główni bohaterowie są do bani. Dla jasności dodam, że mimo zapewnień z okładki, "Zmierzch" jest dziesięć razy lepszy! Niemniej dajcie książce szansę, jeśli podobała wam się pierwsza część.
Ocena: -4/6

P.S. Was też denerwują porównania do znanych tytułów na okładkach książek?