
Bajki już od naszego dzieciństwa starały się wmówić nam, że dobro zawsze zwycięża. Co stałby się, gdyby jednak złoczyńca wygrał? Nastąpiłby koniec świata? Słońce już nigdy nie zaświeciłoby na niebie? Zombie opanowałyby wszystkie kontynenty i zjadły małe, bezbronne foczki? A może życie toczyłoby się dalej i nikt specjalnie nie przejąłby się tą jedną wygraną?
"Megamocny" jest filmem animowanym ze stajni Dreamworks Animation. Zadebiutował w 2010 roku, lecz obejrzałam go dopiero niedawno i to właściwie przez przypadek. Wiecie, od jakiegoś roku przez True Story, siedzę ciągle w bajkach, a o tej nawet nie słyszałam. Nie rozumiem, jak tak dobra animacja mogła przejść bez większego echa. Na szczęście Wy za moment dowiecie się o niej więcej i nie będziecie mieć wymówki by jej nie obejrzeć! Ha!
Dawno temu, w odległym zakątku galaktyki dwie planety wpadały do czarnej dziury. Na jednej z nich żyły sobie niebieskie ludziki z dużymi głowami, a na drugiej coś w stylu homo superbohaterus. Jednym i drugim udało się w ostatniej chwili wysłać po jednym małym stateczku ratunkowym z dzieciaczkiem na pokładzie (nie mam pojęcia dlaczego z taką technologią nie mogli wszyscy się eksmitować z umierającej planety, ale przecież to szczegół). Mógłby to być początek pięknej przyjaźni, jednak mały superbohateros już od pierwszych chwil poczuł potrzebę konkurowania, która kończyła się tak, jak wszystkie pojedynki między uzdolnionymi przystojniakami i niezbyt pięknymi geniuszami, czyli super berbeć trafił do bogatych rodziców, a niebieski dzieciaczek do więzienia. Ogólnie wiadomo, że nikt nie rodzi się zły, lecz dorasta do tego, więc pewnie nie będziecie specjalnie zaskoczeni, że nasz pechowy, wiecznie gnębiony, niebieski bohater, w końcu staje się złoczyńcą, a kolega superbohaterem.
I tak dzień po dniu dobro i zło toczyło pojedynek, w którym, jako to zwykle w bajkach czy komiksach bywa, dobro wygrywa, zło ląduje za kratkami, a bezbronni mieszkańcy wiwatują. Stali bywalcy bloga wiedzą (Siema Różowe Sałaty!) już, że mam duży problem z potępianiem złoczyńców, więc ku mojej ogromnej radości Dreamworks zafundował mi moment, w którym bohater pada. Tak, moi drodzy superbohater przegrywa ku zdumieniu wszystkich, włącznie z MegaMocnym (tj. złoczyńcą), który początkowo nie do końca wie co z tym zrobić. W końcu jednak się reflektuje i przejmuje władzę nad miastem.
Chciałabym wykorzystać ten moment by przeanalizować, co właściwie stałoby się, gdyby czarne charaktery z innych bajek osiągnęły swoje cele. Gdyby zła macocha Kopciuszka (link to Kopciuszkowego True Story) wydała swoją córkę za księcia to Kopciuszek byłby wżeniony w rodzinę Królewską - chyba mogłoby być gorzej, bo czy ktoś z tutaj zebranych może się tym poszczycić? Gdyby Pocahontas (True Story) nie załagodziła sytuacji z angielskimi zdobywcami nowego świata to pewnie całą Amerykę zamieszkiwaliby teraz mieszkańcy innych kontynentów, rdzenni Amerykanie zostaliby wymordowani, a ich potomkowie musieliby żyć w małych rezerwatach i utrzymywać się z prowadzenia kasyn. Wait, what?! To chyba był zły przykład. W takim razie gdyby Królewicz/Julek Rider nigdy nie odnalazł Roszpunki (True Story) to dalej żyłaby z Matką Ghotel, a w Królestwie, jak co roku wypuszczali by widowiskowe lampiony. Co ciekawe, jeśli owe lampiony wywołałyby pożaru na skale światową to ludzkość dalej istniałaby sobie spokojnie. Dobrze, ostatni przykład: Gdyby Gargamel (True Story) w końcu znalazł Wioskę Smerfów i je wszystkie złapał to... no cóż są dwie możliwości. Jeśli udałoby mu się to od razu to mógłby stworzyć kamień filozoficzny, a jeśli już po tym, jak dostał obsesji to on by się w końcu najadł, a my nigdy nie zobaczylibyśmy małego, niebieskiego Smerfa. Ale, ale! Sama nigdy nie widziałam na żywo małych, niebieskich ludzików, więc chyba w końcu mu się udało. Tak czy inaczej żaden z powyższych przykładów nie wskazuje na to by mogłoby dojść do globalnej zagłady. Ba! Nikt specjalnie by tego nie zauważył, a gazety nie miałyby o czym pisać.
UWAGA ten akapit zawiera SPOILERY
Zwycięstwo MegaMocnego przynajmniej nie przeszło bez echa, mimo że on sam nie wiele złego zrobił. Ulice miast zmieniły się w wysypiska śmieci, ale tu zawalili śmieciarze, którym nie chciało się zabrać do roboty, bo jakoś wątpię by wcześniej odwalał za nich robotę Metromen. Poza tym było dość nudno, jedno wysadzone muzeum i tyle. Nawet MegaMocny zaczął się nudzić, dlatego stworzył sobie nowego przeciwnika, którego dawał mu tyle czasu wolnego by nasz łotr mógł w spokoju randkować. Oczywiście druga część bajki jest dość przewidywalna by młodsi odbiorcy bajek mogli wyciągnąć wnioski, a przy okazji nabrać wiary, że zło ostatecznie przegrywa, choć w tym przypadku twórcy dostają ode mnie dużego plusa za to, że podkreślili, że nie wszystko jest takie, jakim początkowo się wydaje, a ludzie mogą się zmienić. Bardziej świadomi dorośli od początku mogli się domyśleć, jak to wszystko się potoczy, ponieważ Dreamworks stworzył rewelacyjnego czarnego bohatera, któremu wszyscy współczują i szczerze kibicują, oraz superbohatera, który irytuje swoim egocentryzmem i życiowym fartem.
Gosiarella poleca MegaMocnego! Poważnie to świetna odmiana, po typowych bajkach, w których księżniczki odnajdują swych królewiczów, a złe czarownice trafiają do pieca, choć i tu nie brakuje morału i standardowych zagrywek. Muzycznie cudowna, ponieważ dopieszcza zarówno fanów Hansa Zimmera, jak i fanów AC/DC. Graficznie bardzo dobra, a przy tym bawi. Oby powstawało więcej takich nietypowych, nowoczesnych bajek!
Ps. Zapomnijcie na chwilę o typowych baśniach i dajcie znać, jakie są Wasze ulubione bajki!
Ps2. Dajcie znać, jeśli znajdziecie złoczyńcę, którego wygrana zmieniłaby losy świata.
Ps3. Internet zaczyna mi działać, więc są szanse, że naprawili awarię i do Was wrócę! Hell yeah!
"Megamocny" jest filmem animowanym ze stajni Dreamworks Animation. Zadebiutował w 2010 roku, lecz obejrzałam go dopiero niedawno i to właściwie przez przypadek. Wiecie, od jakiegoś roku przez True Story, siedzę ciągle w bajkach, a o tej nawet nie słyszałam. Nie rozumiem, jak tak dobra animacja mogła przejść bez większego echa. Na szczęście Wy za moment dowiecie się o niej więcej i nie będziecie mieć wymówki by jej nie obejrzeć! Ha!
Dawno temu, w odległym zakątku galaktyki dwie planety wpadały do czarnej dziury. Na jednej z nich żyły sobie niebieskie ludziki z dużymi głowami, a na drugiej coś w stylu homo superbohaterus. Jednym i drugim udało się w ostatniej chwili wysłać po jednym małym stateczku ratunkowym z dzieciaczkiem na pokładzie (nie mam pojęcia dlaczego z taką technologią nie mogli wszyscy się eksmitować z umierającej planety, ale przecież to szczegół). Mógłby to być początek pięknej przyjaźni, jednak mały superbohateros już od pierwszych chwil poczuł potrzebę konkurowania, która kończyła się tak, jak wszystkie pojedynki między uzdolnionymi przystojniakami i niezbyt pięknymi geniuszami, czyli super berbeć trafił do bogatych rodziców, a niebieski dzieciaczek do więzienia. Ogólnie wiadomo, że nikt nie rodzi się zły, lecz dorasta do tego, więc pewnie nie będziecie specjalnie zaskoczeni, że nasz pechowy, wiecznie gnębiony, niebieski bohater, w końcu staje się złoczyńcą, a kolega superbohaterem.
![]() |
"Przybrał imię METROMEN obrońca MERTOSZITY ja zdecydowałem się na coś skromniejszego MAGAMOCNY -niewiarygodnie przystojny geniusz zbrodni i master wszystkiego co złe" |
I tak dzień po dniu dobro i zło toczyło pojedynek, w którym, jako to zwykle w bajkach czy komiksach bywa, dobro wygrywa, zło ląduje za kratkami, a bezbronni mieszkańcy wiwatują. Stali bywalcy bloga wiedzą (Siema Różowe Sałaty!) już, że mam duży problem z potępianiem złoczyńców, więc ku mojej ogromnej radości Dreamworks zafundował mi moment, w którym bohater pada. Tak, moi drodzy superbohater przegrywa ku zdumieniu wszystkich, włącznie z MegaMocnym (tj. złoczyńcą), który początkowo nie do końca wie co z tym zrobić. W końcu jednak się reflektuje i przejmuje władzę nad miastem.
Chciałabym wykorzystać ten moment by przeanalizować, co właściwie stałoby się, gdyby czarne charaktery z innych bajek osiągnęły swoje cele. Gdyby zła macocha Kopciuszka (link to Kopciuszkowego True Story) wydała swoją córkę za księcia to Kopciuszek byłby wżeniony w rodzinę Królewską - chyba mogłoby być gorzej, bo czy ktoś z tutaj zebranych może się tym poszczycić? Gdyby Pocahontas (True Story) nie załagodziła sytuacji z angielskimi zdobywcami nowego świata to pewnie całą Amerykę zamieszkiwaliby teraz mieszkańcy innych kontynentów, rdzenni Amerykanie zostaliby wymordowani, a ich potomkowie musieliby żyć w małych rezerwatach i utrzymywać się z prowadzenia kasyn. Wait, what?! To chyba był zły przykład. W takim razie gdyby Królewicz/Julek Rider nigdy nie odnalazł Roszpunki (True Story) to dalej żyłaby z Matką Ghotel, a w Królestwie, jak co roku wypuszczali by widowiskowe lampiony. Co ciekawe, jeśli owe lampiony wywołałyby pożaru na skale światową to ludzkość dalej istniałaby sobie spokojnie. Dobrze, ostatni przykład: Gdyby Gargamel (True Story) w końcu znalazł Wioskę Smerfów i je wszystkie złapał to... no cóż są dwie możliwości. Jeśli udałoby mu się to od razu to mógłby stworzyć kamień filozoficzny, a jeśli już po tym, jak dostał obsesji to on by się w końcu najadł, a my nigdy nie zobaczylibyśmy małego, niebieskiego Smerfa. Ale, ale! Sama nigdy nie widziałam na żywo małych, niebieskich ludzików, więc chyba w końcu mu się udało. Tak czy inaczej żaden z powyższych przykładów nie wskazuje na to by mogłoby dojść do globalnej zagłady. Ba! Nikt specjalnie by tego nie zauważył, a gazety nie miałyby o czym pisać.
UWAGA ten akapit zawiera SPOILERY
Zwycięstwo MegaMocnego przynajmniej nie przeszło bez echa, mimo że on sam nie wiele złego zrobił. Ulice miast zmieniły się w wysypiska śmieci, ale tu zawalili śmieciarze, którym nie chciało się zabrać do roboty, bo jakoś wątpię by wcześniej odwalał za nich robotę Metromen. Poza tym było dość nudno, jedno wysadzone muzeum i tyle. Nawet MegaMocny zaczął się nudzić, dlatego stworzył sobie nowego przeciwnika, którego dawał mu tyle czasu wolnego by nasz łotr mógł w spokoju randkować. Oczywiście druga część bajki jest dość przewidywalna by młodsi odbiorcy bajek mogli wyciągnąć wnioski, a przy okazji nabrać wiary, że zło ostatecznie przegrywa, choć w tym przypadku twórcy dostają ode mnie dużego plusa za to, że podkreślili, że nie wszystko jest takie, jakim początkowo się wydaje, a ludzie mogą się zmienić. Bardziej świadomi dorośli od początku mogli się domyśleć, jak to wszystko się potoczy, ponieważ Dreamworks stworzył rewelacyjnego czarnego bohatera, któremu wszyscy współczują i szczerze kibicują, oraz superbohatera, który irytuje swoim egocentryzmem i życiowym fartem.
Gosiarella poleca MegaMocnego! Poważnie to świetna odmiana, po typowych bajkach, w których księżniczki odnajdują swych królewiczów, a złe czarownice trafiają do pieca, choć i tu nie brakuje morału i standardowych zagrywek. Muzycznie cudowna, ponieważ dopieszcza zarówno fanów Hansa Zimmera, jak i fanów AC/DC. Graficznie bardzo dobra, a przy tym bawi. Oby powstawało więcej takich nietypowych, nowoczesnych bajek!
Ps. Zapomnijcie na chwilę o typowych baśniach i dajcie znać, jakie są Wasze ulubione bajki!
Ps2. Dajcie znać, jeśli znajdziecie złoczyńcę, którego wygrana zmieniłaby losy świata.
