
Należę do osób, które wyjątkowo alergicznie reagują na ciężkie tematy, jak choroby, śmierć, czy wszelkie dolegliwości zdrowotne. Nawet, gdy w grę wchodzą tylko o fikcyjnych bohaterach. I jak większość alergików staram się unikać alergenu. W realnym świecie często nie da się go uniknąć, za to przy wyborze książki czy serialu można go omijać do woli. Przy 'Chasing life' postanowiłam sama wejść na minę (po licznych zapewnieniach jak wspaniały to serial) i tak o to przedstawiam Wam opinię kancerofoba o serialu rakowym.
Z pewnością domyśliliście się już, że serial opowiada o młodej dziewczynie chorej na raka. Dwudziestoczteroletnia April dowiaduje się, że ma białaczkę i niebawem będzie musiała przewrócić swoje życie do góry nogami by przejść przez chemioterapię. Dopiero zaczęła pracę w gazecie, a już będzie musiała wziąć 4 miesiące wolnego. Dopiero zaczęła związek, a faza zakochania zostaje zakłócona przez lęk przyznania się do swojej choroby. Dopiero co straciła ojca, a już musi powiedzieć rodzinie, że jej życie może niebawem się skończyć. Rozumiecie do czego zmierzam. W fabułę wplecione są także bardziej lub mniej zwyczajne problemy rodzinne, z którymi April musi się zmierzyć, jednak na pierwszym planie ciągle jest rak. Jeśli nie jej to osób z grupy wsparcia, czy Leo, który jest głównym powodem, dzięki któremu wytrwałam w oglądaniu pierwszego sezonu.
Temat wydaje się niezwykle ciężki, ponieważ a) rak ogólnie nie jest zbyt przyjaznym tematem (chociaż znam osoby, których ulubioną rozrywką jest rozmawianie o chorobach, i nie mam na myśli lekarzy) oraz b) ciężko patrzeć, gdy tak młoda osoba jak nasza bohaterka, która dopiero zaczyna swoją podróż w dorosłe życie, zostaje zmuszona by przygotować się na przerwanie swojej egzystencji. Mimo wszystko klimat wcale nie jest przytłaczający. Twórcom udało się go oddać z lekkością godną ABC Family (której bliżej do atmosfery The CW, niż matczynego ABC). Zaskoczyło mnie z jaką łatwością ogląda się produkcję, która teoretycznie przypomina serialową adaptacje ulotek dla chorych w stylu 'jak pogodzić się/ żyć z rakiem'. Wiecie, wyczerpujące pokazanie jak ważna jest grupa wsparcia, jak ciężko przebrnąć przez poinformowanie najbliższych o chorobie, trochę mniej o samej chemii, ale więcej o poszukiwaniach odpowiedniego dawcy szpiku, a także jak radzić sobie ze stratą i życiem w remisji. Oczywiście o tym teoretycznie powinien być serial, którego bohaterka przechodzi przez wszystkie fazy, jednak można odnieść wrażenie, że to najdłuższa produkcja o radzeniu sobie i walce z chorobą.

Z pewnością domyśliliście się już, że serial opowiada o młodej dziewczynie chorej na raka. Dwudziestoczteroletnia April dowiaduje się, że ma białaczkę i niebawem będzie musiała przewrócić swoje życie do góry nogami by przejść przez chemioterapię. Dopiero zaczęła pracę w gazecie, a już będzie musiała wziąć 4 miesiące wolnego. Dopiero zaczęła związek, a faza zakochania zostaje zakłócona przez lęk przyznania się do swojej choroby. Dopiero co straciła ojca, a już musi powiedzieć rodzinie, że jej życie może niebawem się skończyć. Rozumiecie do czego zmierzam. W fabułę wplecione są także bardziej lub mniej zwyczajne problemy rodzinne, z którymi April musi się zmierzyć, jednak na pierwszym planie ciągle jest rak. Jeśli nie jej to osób z grupy wsparcia, czy Leo, który jest głównym powodem, dzięki któremu wytrwałam w oglądaniu pierwszego sezonu.
![]() |
Tak, tak, mamy tu trójkąt |
Nie rozumiem jedynie (jak zawsze) polskiego tłumaczenia tytułu, który (jak zwykle) brzmi bezsensownie: Pojedynek na życie. Czy tłumacz (po raz kolejny) starał się delikatnie zasugerować widzom, że powinni dać sobie spokój z serialem, bo ma tak głupi tytuł, że nie wypada go oglądać? Chociaż i tak dalej nic nie pobije przetłumaczenia 'Reign' na 'Nastoletnia Maria Stuart'. Podoba mi się za to wybór aktorów. Italia Ricci grająca April, jest przeurocza i jej słodkość sprawia, że widz jeszcze bardziej współczuje jej okropnej sytuacji, w której się znalazła. Mój jedyny problem z Ricci to jej niezwykłe podobieństwo do Niny Dobrev (Eleny z Pamiętników Wampirów). Niby to plus, ale ciężko skupić się na fabule, gdy ciągle zastanawiam się kiedy pojawi się Ian/Damon. Niestety odpowiedź brzmi: wcale, ponieważ zamiast braci Salvatore, mamy Dominica i Leo. Leo to ten fajniejszy, grany przez Scotta Michaela Fostera (Cappie z Greek).
Aktualnie stacja wyemitowała dopiero jeden sezon, jednak potwierdziła zamówienie drugiego, co budzi moje obawy. Mini-spoiler: Konkretnie chodzi mi o to, że żal mi bohaterki, która najwyraźniej musi pokonać jednego raka na sezon. Innymi słowy, gdyby serial dostał np. pięć serii to April musiałaby poddawać się chemioterapii pięć razy. Chociaż raczej tym nie powinniśmy się martwić, ponieważ 'Chasing life' jest amerykańską wersją 'Terminales', który jeśli dobrze się orientuje, zamknął się w dwóch seriach. Dodatkowo nie jestem do końca przekonana czy w drugim sezonie twórcy umiejętnie i ciekawie poprowadzą fabułę, bo temat powoli się wyczerpuje. Jednak to zmartwienie na przyszłość, a ja miałam Wam opowiedzieć jedynie o pierwszym, który już w połowie miał pewne problemy.
Ogólnie serial ogląda się łatwiej i przyjemniej, niż się tego początkowo spodziewałam. Wciąga i porywa swoim urokiem, choć ciężko w to uwierzyć, biorąc pod uwagę tematykę. Niesamowicie polubiłam ten serial, chociaż muszę przyznać, że jest znacznie więcej lepszych seriali, zarówno biorąc pod uwagę stację, jak i wszystkie amerykańskie tasiemce. Zabawniejszych, weselszych, cięższych, czy bardziej wciągających. Minusem jest to, że twórcy starali się połączyć w nim wszystkie te cechy, a jak wiadomo łatwo przedobrzyć. Niemniej szczerze go Wam polecam. Zwłaszcza tym, którzy nie boją się zmierzyć z nie do końca wygodną i kompletnie nieprzyjemną tematyką.
Ps. To taki mały wstęp do tekstu, o tym jakie są seriale od ABC Family, który powinien się niebawem pojawić.
Ps2. A wy jak znosicie książki, filmy, czy seriale, których motywem przewodnim jest walka z chorobą?
