Looking For Anything Specific?

Header Ads

Czy w Tobie też płynie błękitna krew?

Blog o historii i monarchii

Na świecie od zawsze wydaje się istnieć niewidzialna granica dzieląca ludzi na lepszych i gorszych. Ci pierwsi, w których żyłach płynie błękitna krew, dzięki swoim arystokratycznym korzeniom byli (w niektórych rejonach świata dalej są) zrodzeni po to, by rządzić czerwono krwistym plebsem. Problem polega jednak na tym, że ten podział jest fikcyjny i istnieje tylko dlatego, że pozwalamy, by istniał. W końcu nie trzeba być psychopatą biegającym z nożem, by wiedzieć, że każdy człowiek krwawi na czerwono. Skąd więc wziął się ten przedziwny związek frazeologiczny określający przynależność do rodziny arystokratycznej i czym w rzeczywistości jest błękitna krew?

Zacznijmy od tego co by było, gdyby w naszych żyłach naprawdę płynęła błękitna krew. Przede wszystkim na poważnie zaczęłabym się zastanawiać, czy jakiś szalony naukowiec nie wpadł na pomysł stworzenia hybrydy człowieka z ośmiornicą, czy innym mięczakiem, u których faktycznie krew ma niebieską barwę. Jeśli błękitno krwisty człowieczek nie byłby wynikiem takiego eksperymentu, a przy tym nie byłby przyczajonym kosmitą to najpewniej zyskałby zdolność przeżycia w skrajnych warunkach temperaturowych (a przynajmniej tak jest u wspomnianych ośmiornic, które mogą żyć nawet w temperaturze zamarzania, dzięki hemocyjaninie, czyli niebieskiemu barwnikowi krwi). Z lekcji historii wiemy, że członkowie rodzin królewskich, czy arystokratycznych raczej nie byli specjalnie wytrzymali. 

Ursula mogła być wynikiem takiego eksperymentu. Pierwszą hybrydą człowieka z ośmiornicą.
Skąd więc się wziął podział ze względu na kolor krwi? Gdy byłam młodsza i próbowałam się tego dowiedzieć uzyskałam odpowiedź w formie uproszczonej. Wyobraźcie sobie, że kiedyś istniała tylko garstka ludzi, która nie musiała pracować. Mieszkali oni w zamkach i wspaniałych dworach. Na spacery chodzili elegancko ubrani, a damy często miały parasolki, które chroniły ich delikatną skórę przed słońcem. W tym samym czasie większość ludu musiała ciężko harować, by ta elita miała co jeść,  w co się ubrać etc. Tym sposobem plebs całymi dniami pracował w pocie czoła, często na polu, a słońce grzało ich nagą skórę (widzieliście kiedyś chłopa z kosą ubranego w kurtkę? No właśnie!). Promienie słoneczne zaczęły opalać ich skórkę na brązowo, a arystokracja była blada jak mleko. Teraz zróbmy eksperyment. Jest zima, więc najprawdopodobniej od dawna się nie opalaliście, prawda? Wyciągnijcie przed siebie rękę, podwińcie rękaw i przyjrzyjcie się dokładnie swojej skórze. Widzicie pod nią długą błękitną żyłę? Patrząc na nią ciężko uwierzyć, że płynie nią czerwona krew. Plebs też tak myślał, gdy porównywał swoją rączkę do arystokratycznej. 

Zresztą kiedyś kobiety o mlecznej skórze były ideałem piękna. Wybielanie swojego ciała przez damy było szalenie popularne i nawet angielska królowa Elżbieta I (córka Henia i Anny Boleyn) uległa tej modzie. Zresztą wybielanie to pół biedy! Wyobraźcie sobie, że niektóre panie były na diecie octowej, dzięki której ich twarz stawała się tru­pio blada. I pomyśleć, że my - współczesne kobiety spędzamy czas na leżakach, czy w solarium, by być pięknie opalone. Głupie my! W każdym razie niegdyś już na pierwszy rzut oka można było wskazać kto jest szlachetnie urodzony, a kto nie. Nawet, gdyby cała grupa testowa stała przed Wami golusieńka. Niemniej warto nadmienić, że mało który chłop miał okazję dokładnie zbadać nagą rękę, czy skórę szlachetnie urodzonego arystokraty, więc teraz czas na wyjaśnienie skąd pochodzi to sformułowanie.

Błękitna krew, a czerwona
Takie blade, a pod gilotyną i tak było czerwono...
Widzicie to wszystko przez IX wiecznych Hiszpanów! Tego pewnie się nie spodziewaliście, bo przecież kto jak kto, ale Hiszpanie kojarzą nam się z osobami obdarzonymi piękną opalenizną, a tu proszę - niespodzianka! Co prawda ich celem nie było jedynie postawienie granicy między szlachcicami, a parobkami, ale przede wszystkim między nimi, a Maurami, czyli muzułmanów zamieszkujących Półwysep Iberyjski. Jak się domyślacie te dwie nacje nie pałały do siebie miłością i w końcu to właśnie Hiszpanie przegonili muzułmanów z Europy, ale to temat na inną okazję. W każdym razie Hiszpanie zaczęli pokazywać swoją błękitną krew, czy też żyłę na dowód, że ich krew nie dość, że jest arystokratyczna to jeszcze niezmieszana z muzułmańską. Jak dobrze wiemy ta moda i dbałość o blade lico szybko przyjęły się w Europie i choć podział na opaleniznę i jej brak między klasami społecznymi już dawno się zatarł to mogę z uniesioną głową pokazać Wam, że płynie we mnie błękitna krew. Wszakże mamy zimę. 

Ps. Pamiętajcie o tym, bo w wakacje, jeśli nie zdążycie nacieszyć się słoneczkiem to będziecie mogli dokuczać bardziej opalonym znajomym!
Ps2. Patrząc na obrazek z Urszulą dochodzę do wniosku, że jednam mam supermoc - potrafię wszędzie wepchnąć zombiaka lub złoczyńcę. Możecie być ze mnie dumni!

Prześlij komentarz

0 Komentarze