Looking For Anything Specific?

Header Ads

Czy jest sens oburzać się cheerleaderkami?


Nigdy nie sądziłam, że nadejdzie dzień, w którym przyjdzie mi bronić cheerleaderek, ale oto proszę świat stanął do góry nogami. Nie obwiniajcie o to mnie, tylko tekst, który w czasie Mistrzostw Europy w Piłce Ręcznej Mężczyzn padł z ust Tobiasa Karlssona, kapitana reprezentacji Szwecji. Skrytykował on polskich organizatorów za cheerleaderki tańczące w przerwie meczów.


- Zdążyłem już do cheerleaderek przywyknąć, grając w Bundeslidze, ale dajcie spokój... który mamy teraz rok!? Jest tyle innych, wspaniałych rzeczy, które można robić w przerwach meczu.

Niby ma racje, bo osobiście wybrałabym się na każdy mecz, gdyby w czasie przerw po hali, boisku, czy gdziekolwiek Tony Stark latałby w zbroi Iron Mana. No dobra, w naszym uniwersum nie ma Iron Mana, ale byłabym ogromnie szczęśliwa, gdyby w przerwie dawał koncert Yiruma lub choćby Snoop Dog, ale to się zwyczajnie nie stanie. Nie będę się nawet ośmieszać pisząc komentarze w stylu co innego mogliby w tej przerwie robić? Czytać Hamleta?, bo na to też niestety nie mam co liczyć. Prawda jest taka, że do meczu sportowego pasuje inny sport, a cheerleading, gdy ostatnio sprawdzałam był dyscypliną sportową i nie rozumiem z jakiej racji mielibyśmy mu umniejszać tylko dlatego, że dziewczyny są atrakcyjne. Przecież to układ taneczny z elementami gimnastyki i akrobacji, a nie taniec na rurze. A teraz wyjdzie jaki ze mnie ograniczony człowiek: Przykro mi, ale naprawdę nie widzę różnicy między oglądaniem na boisku grupy mężczyzn odbijających piłkę, a grupą kobiet wykonujących akrobacje. Oczywiście poza tym, że jedno jest meczem, a drugie tańcem, ale poza tym jedno i drugie uważam za sport. 


Ludzie mówią, że takie pokazy uprzedmiotawiają kobiety i my - płeć piękna powinnyśmy być im przeciwne. Dziękuję wam bardzo za tę cenną informację i wskazówkę, jak powinnam myśleć. To bardzo uprzejme z waszej strony! Tylko, że nie czuję się w żaden sposób z tego powodu dotknięta i mam szczerze dość słuchania w kółko, jak wiele rzeczy powinno mnie obrażać. Ludzie, wyluzujcie, bo to się robi absurdalne. Wiem, że równouprawnienie u nas jeszcze raczkuje, za to seksizm jest doskonale rozwinięty i trzeba podejmować dialog, ale krzyczenie 'seksizm' oraz oskarżanie o uprzedmiotawianie na każdym kroku osiąga efekt odwrotny od zamierzonego. Okey, ale nie o tym miałam pisać. Chciałam poświęcić chwilę na zastanowienie się, dlaczego cheerleading miałby być w jakikolwiek sposób obraźliwy.
Teza nr 1 - Bo kobiet tańczą? No tak, w końcu tańczące kobiety to symbol szatana, seksizmu, homofobii, Harrego Pottera i głodu na świecie. Zdecydowanie powinno nam się tego zakazać i zamknąć wszystkie szkoły tańca, kluby taneczne etc. A nie, czekajcie! Księga Szatańskich Symboli mi się zalała i to jednak nie chodziło o tańczące kobiety. 
Teza nr 2 - Bo kobiety są zbyt skąpo ubrane? No tak, zdecydowanie wygodniej byłoby im tańczyć w habitach lub burkach. A tak całkiem poważnie to od dawna zastanawiam się dlaczego jest taka różnica w postrzeganiu wydekoltowanej lub skąpo ubranej kobiety na boisku, w biurze, sklepie, czy na ulicy, podczas gdy dziewczyny w bikini wylegujące się na plaży nie wywołują żadnego oburzenia, ani większego zainteresowania. To trochę nienormalne. 


Teza nr 3 - Bo kobiety dopingują mężczyzn ku uciesze kibiców? Kolejny absurdalny zarzut, jednak dla odmiany postaram się podejść do niego poważnie i to za pomocą ciekawostki historycznej. Cheerleading od początku był dyscypliną wykonywaną przez mężczyzn. Dopiero w czasie II Wojny Światowej, gdy większość zdrowych i silnych facetów poszła walczyć na froncie musiały ich zastąpić (jak w większości zadań) kobiety. Co prawda obecnie jest to sporty zdominowany przez płeć piękną, jednak mężczyźni ciągle są w nim mile widziani.
Wychodzi na to, że nie udało mi się odnaleźć rozsądnego powodu, dla którego istnienie cheerleaderek miałoby być w jakikolwiek sposób uwłaczające, obraźliwe, czy whatever. Jeśli jednak jest tu ktoś, kto potrafiłby mi go wskazać to niech się nie krępuje.

Karlsson powiedział, że zdążył już do cheerleaderek przywyknąć, jednak nie wziął pod uwagę tego, że my nie, a przynajmniej ja nie - nie na żywo. Może to Was zaskoczy, ale w mojej szkole nie było drużyny cheerleaderek, a raczej pojawiła się dopiero rok, czy dwa po tym, gdy skończyłam się w niej edukować. Z tego powodu przez większość życia znałam je tylko z amerykańskich filmów młodzieżowych, a później także seriali. I może te w większości nieudane twory popkultury pokazują stereotypowy obraz cheerleaderek to jednak dobitnie nauczyły mnie, że jest to sport i to jeden z ciekawszych. Połączenie tańca, akrobacji i pięknych strojów stały się dla mnie częścią wyobrażenia o idealnej szkole średniej, w której na korytarzach są szafki, a na salach gimnastycznych co chwilę urządzane są bale. Taka wizja wydawała mi się lepsza, niż nasza polska, szkolna rzeczywistość, dlatego wcale nie dziwię się dziewczynom, które wstąpiły do drużyny, gdy tylko takie pojawiły się w naszym kraju. Sama pewnie bym się zdecydowała, gdybym miała ku temu okazję. Nie miałam, bo w Polsce cheerleading ciągle jest nowością, podczas, gdy w USA (przykro mi, ale nie mam pojęcia o historii cheerleadingu w Szwecji) ma on już ponad wiekową tradycję. 
Także tego... odpowiadają na pytanie, który mamy rok to 2016 i dalej nie potrafimy poprawnie wskazać, co może być dla kobiet obraźliwe, a co jest jedynie próbą dyskryminacji kobiecego sportu pod przykrywką troski o nasze interesy. 

Ps. A Wy jak sądzicie? Obraża Was samo istnienie cheerleaderek? Kompletnie Was to nie rusza? Czy może chcieliście być w drużynie?

Prześlij komentarz

0 Komentarze