Looking For Anything Specific?

Header Ads

Zombie zwierzęta, czyli kogo bać się w czasie Z-apo?


Gdy byłam mała uwielbiałam grać w "Resident Evil" (chyba od najmłodszych lat pociągało mnie zabijanie zombiaków), jednak do dziś pamiętam, gdy prawie zeszłam na zawał przez jeden motyw. Wyobraźcie sobie późną noc i związaną z nią ciszę panującą wokoło. Jesteście tylko Wy - całkowicie pochłonięci tym, co się dzieje na ekranie. Wasza postać przemierza powoli opustoszałą rezydencję, gdy nagle przez okno wpadają dwa wściekłe zombie dobermany! WTF?! Zombie dobermany?! Seriously? Nikt nie spodziewa się zombie dobermanów! A może powinniśmy? 

Prawda jest taka, że twórcy gier, książek, czy filmów o żywych trupach nie mieli żadnej narady w sprawie tego, czy zwierzęta mogą przemieniać się w zombie. Przez to zawsze dostajemy inną wersję wydarzeń. Raz zwierzaki są w pełni zdrowe, dzięki czemu nasz ukochany psiak nie próbuje rzucić się nam do gardła, a my możemy upolować w lesie jakąś sarenkę, jeśli mamy zdolności Daryla z "The Walking Dead". Innym razem wszystkie zainfekowane stwory chcą zeżreć ludzkość i powinniśmy uważać nawet na małe chomiczki i ślimaki - ta perspektywa naprawdę mi się nie podoba. Oczywiście istnieje jeszcze wypośrodkowana wersja, jak na przykład z "Przeglądu Końca Świata" Miry Grant, która zakłada, że zwierzęta ważące powyżej bodajże dwudziestu kilogramów mogą reanimować pod wpływem wirusa. Innymi słowy mój mały Bajer raczej nie zacznie się ślinić na mój widok, ale jeśli macie w domu dużego Reksia to bardzo mi przykro.


Nie mówcie mi, że tylko ja sikam po nogach na ten widok.
Czy mamy się czego obawiać, jeśli najgorszy scenariusz okaże się tym prawdziwym? Myślę, że nie, jeśli od razu zdecydujemy palnąć sobie w łeb. W tym przypadku nikt nie powinien odebrać tego, jako samobójstwa, a jedynie wybranie dla siebie bardziej humanitarnej śmierci. Serio, jeśli zwierzęta nie będą odporne na wirusa tj. będą reanimować i dążyć do zjadania mózgów/ rozprzestrzeniania infekcji, to już po nas. Ludzkość tego nie przetrwa. Dlaczego? Zacznijmy od tego, że stracimy jedno z najważniejszych źródeł pożywienia. Nawet wegetarianie będą głodować, chyba że skuszą się na jajka od zombie kury, ale osobiście nie odważyłabym się na tak desperacki krok. Dodatkowo taka przemiana zwierząt złamałaby nas psychicznie. Chyba mogę spokojnie założyć, że większość właścicieli zwierząt, kocha swoich pupili całym sercem swym. Wyobrażacie sobie, że moglibyście je zabić, gdy zaczną się przemieniać lub co gorsza zatłuc na wszelki wypadek? Sama miałabym problem z zamordowaniem nawet obcego zwierzaka, nawet w grach przychodzi mi to z trudem. Rozstrzygającą kwestią jest fakt, że ludzie zwyczajnie nie mieliby jak przed nimi uciec. Są szybsze, zwinniejsze i mniejsze. Potrafią się dobrze kamuflować i przejść każdą dziurą. Zombie doberman załatwiłby nas ot tak, mysz przedarłaby się do każdej kryjówki, a gdyby komary przenosiły wirusa, to ludzkość wymarłaby w ciągu kilku tygodni (jeśli macie bardziej optymistyczny scenariusz to nie wahajcie się napisać!).


Chcesz jajko, mówisz? Powodzenia!
Lubię myśleć, że zwierzo-zombie-apokalipsa nam nie grozi, ale wypadałoby sprawdzić. Dalej nie mam zombie do testów, więc będę hipotetyzować. Poszukiwania odpowiedzi zaczęłam od nieco odrealnionej książki Maxa Brooksa "Zombie Survival", gdzie dostałam zdawkową, aczkolwiek zadowalającą odpowiedź, że zwierzęta umierają na tyle szybko, że wirus nie jest w stanie znacząco namnożyć się w ich ciałach. Niestety nie do końca mnie to przekonało, więc szukałam dalej i zaczęłam zastanawiać się, jak ludzkie wirusy wpływają na zwierzęta. Z życia codziennego wiemy, że najpopularniejsze wirusy, przez które chorujemy nie przenoszą się na nasze zwierzaki, więc powinniśmy odetchnąć z ulgą. Niemniej tylko skończony ignorant zakładałby, że Z-wirus zachowywałby się tak, jak wirus kataru, czy grypy. Stawiam, że byłby cięższą artylerią. Niestety najbardziej przerażające zazwyczaj lubią mieć do wyboru infekowanie nie tylko człowieków, ale również czworonogów. Weźmy na przykład taki HIV na samym początku był jedynie zwierzęcą chorobą, która dopiero później zaczęła dręczyć ludzi. Wiedzieliście, że spora część badaczy jest przekonana, że pierwszy przypadek zakażenia wirusem HIV u człowieka nastąpił u myśliwego, który zaraził się od upolowanej przez niego małpy afrykańskiej? Gdyby nasz gatunek był odrobinę bardziej humanitarny w stosunku do dzikich zwierząt, to mielibyśmy jedną okropną chorobę mniej. W sumie Ebolę też zrzucam na karby naszego barbarzyństwa.

Niemniej te dwa wspomniane wirusy nie są moim zdaniem tak podobne do Z-wirusa, jak pewna dość popularna choroba, przez którą piana, aż się sama z pyska toczy, czyli wścieklizna. Wszyscy dobrze wiemy, że człowiek ugryziony przez zwierze chore na wściekliznę, sam się zaraża. Ba! Według Światowej Organizacji Zdrowia co roku przez tę chorobę ginie ok. 60 tysięcy ludzi! To... całkiem sporo. Dodatkowo mam złą wiadomość, bo właśnie porównanie Z-wirusa do wścieklizny wydaje mi się najwłaściwsze i to z wielu względów. Między innymi, dlatego że działa tak, jak wyobrażamy sobie to w przypadku Z-wirusa, czyli do zarażenia dochodzi najczęściej w wyniku ugryzienia. Następnie wirus namnaża się i rozprzestrzenia po organizmie, aż dojdzie do celu swojego ataku, czyli mózgu. I chociaż proces inkubacji w przypadku wścieklizny trwa dosyć długo, a po śmierci nie wskrzesza nosiciela, to jednak część objawów choroby jest zbieżna, jak choćby agresja, czy ślinotok. Pomyślcie tylko, że tak urocze futrzaki, jak liski, psiaki, koty, czy nietoperze mogą pod wpływem wirusa chcieć nas zeżreć.


Przykro mi to mówić, ale obawiam się, że całkiem spore szansę, że w czasie Z-apokalipsy będziemy musieli użerać się nie tylko z ludzkimi zombiakami. I choć teoretycznie Z-wirus ma szansę przekroczyć barierę gatunkową, to najprawdopodobniej będzie atakował jedynie ssaki. Ryby, ptaki, owady (komary też nie powinny nas zarażać, serio!) etc. powinny być takie, jak teraz, co niby zawsze jest jakimś pocieszeniem. Niemniej nie chciałabym doczekać świata, w którym futerkowe zwierzaczki wywoływałyby u mnie koszmary. Chyba dobrze mi z tym, że obecnie jedynie pająki wywołują u mnie skrajne przerażenie. 

Ps. Jakie zwierze wydaje Wam się najstraszniejsze w wersji zombie, a jakie najzabawniejsze. Osobiście stawiam na zombie żyrafę.

Prześlij komentarz

0 Komentarze