Looking For Anything Specific?

Header Ads

Czarodziejka z księżyca


Wierzę, że większość z Was słyszała o Sailor Moon, a przynajmniej dotąd nie trafiłam na osobę, która nie oglądała tej bajki w dzieciństwie (chociaż bądźmy szczerzy: facetów o to nie pytałam). Mała Gosiarella codziennie biegła w popłochu do domu, rzucała plecak byle gdzie, tylko po to by przykleić się do telewizora i obejrzeć nieco naiwną, choć barwną opowieść o obrończyniach układu słonecznego (dziękuję Ci, Polsat!). Gdybym miała o niej napisać dwa tygodnie temu, moglibyście przeczytać typowe wredne True Story, jednak dziś – po przeczytaniu mangi i obejrzenia ponownie Sailor Star, zmieniłam zdanie.
A przy okazji uważajcie, bo nie wierzę, że Czarodziejkę z księżyca można zaspoilerować.



Nauczyłam się, że nie wolno już niczego brać za pewnik, więc wyjaśnię co się z czym tu je. Sailor Moon była pierwotnie mangą (japoński komiks), stworzoną przez Naoko Takeuchi (choć przed Sailor Moon powstała Hasło brzmi: Sailor V, której jeszcze nie czytałam) . Seria szybko zdobyła popularność, dzięki czemu powstało anime (japońska kreskówka). Czarodziejka z księżyca opowiada historię Bunny tj. Usagi Tsukino, której czarny kot z księżycem na łbie powiedział, że jest Czarodziejką z księżyca. Co ciekawe, ten sam kot o wdzięcznym imieniu Luna, nie zorientował się, że jest ona nowym wcieleniem księżniczki Serenity, która zmarła jakiś czas temu na księżycu, ale w to nie będziemy wchodzić, bo się pogubimy. Bunny, z racji swojej wysokiej pozycji, jest ochraniana przez wszystkie czarodziejki, a jest ich sporo: Merkury, Mars, Wenus, Jowisz, Uran, Neptun, Saturn i Pluton. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze pajac w pelerynie, który rzuca różami (no naprawdę, to się chłopak popisał mocą), czyli Tuxedo Kamen aka Mamoru Chiba aka Książę Endymion, a w angielsko języcznej wersji mangi jeszcze Darien. Ta cała zgraja lata po Tokio by walczyć z demonami i innymi potworami, które chcą przejąć władzę nad światem (zawsze ta sama śpiewka), ale nie zagłębiajmy się w fabule, bo o czymś innym chciałam napisać.

Gdy Superbohater chce ukryć swoją prawdziwą tożsamość używa maski. Spójrzcie na Batmana i powiedzcie mi, czy jest podobny do Bruce Wayne? Oczywiście, że nie! Podobnie to działa u Spidermena, Iron Mena, czy Flasha i chyba tylko Supermen myśli, że okulary zerówki, żel na loczku i gacie na spodniach ukryją jego tożsamość. Nasze sailorki zmieniają ciuchy z mundurków szkolnych na mundurki… szkolne? żeglarskie? czarodziejskie?, a do tego diadem na czoło i nagle, nie wiadomo dlaczego, nikt ich nie rozpoznaje. To zdumiewające! Co ciekawe, zauważyłam, że gdy już jakimś cudem nowa czarodziejka rozpozna w Sailor Moon Bunny to i tak po chwili o tym całkowicie zapomina i doznaje szoku, gdy ta wyznaje jej prawdę. Poważnie, czy w Japonii dodaje się coś specjalnego do wody? W sumie osoba odpowiedzialna za polskie tłumaczenie anime, pewnie też to popija, skoro te wszystkie Czarodziejskie zawołania brzmią tak kompromitująco. Pewnie nie pamiętacie, ale gdy dziewczyny używają mocy to dzieci w Polsce słyszą np. „Mydło, powidło” (Merkury powinien wołać coś w stylu „Mydlany deszcz”) lub najbardziej żenujące ze wszystkich „Groch, fasola” (ogólnie WTF, skoro powinno brzmieć „Promień księżyca”). Z całą pewnością tłumaczka musiała latać na czymś konkretnym. 
Okienko z mangi

Pomimo tego jestem naprawdę zadowolona z Polskiej wersji prawie nie ma cenzury i zmian w porównaniu do innych krajów (tylko japońska wersja jest całkowicie wolna od cenzury). Pierwszy raz w życiu współczułam Amerykanom, gdy odkryłam, że w wyniku czujnego cenzorskiego oka, zostali oni pozbawieni całej serii Sailor Star (ostatniej). Jeśli w tym momencie zastanawiacie się co może być aż tak oburzającego w bajce dla dzieci to przypomnijcie sobie Harukę (Sailor Uranos), którą dość długo uważano za chłopaka. Swoją drogą, gdy jej płeć nie wyszła jeszcze na jaw, całowała się z Bunny, choć obie miały już parterów. Nie możemy przecież zapomnieć o lesbijskim związku Haruki i Michiru (Sailor Neptun), btw. dotarłam do oryginalnych dialogów wymienianych między nimi np. 

Michiru: Jesz za dużo słodyczy! 
Haruka: W łóżku nie narzekałaś. (w PL przetłumaczono na „To moja jedyna przyjemność.”)
Właściwie to nie do końca rozumiem, dlaczego w USA i innych krajach kamuflowano wątki LGBT , wycinano nagość oraz sceny przemocy i śmierci? Przepraszam bardzo, ale wtedy odcinek nie trwałby jakieś 5-10 minut? I jak wyjaśniliby, że wrogowie przerywali walkę, gdy Czarodziejki się zmieniały? Patrzenie na cycki jeszcze miałoby tu jakiś sens, a tak to co? Pauzują, bo chcą dać swoim wrogą przewagę? Bez sensu! 
W Polsce zmieniono tylko relacje między Zoisite i Kunzite, których u nas połączyła jedynie miłość braterska oraz z potworka Rybie Oko zrobiono kobietę, a nie transwestytę, którym był w oryginale.


Dopiero skończyłam mangę, a anime lecę wyrywkowo, ale już widzę, jak ogromne są między nimi różnice, ale także chylę czoło przed twórcami animacji za rozbudowanie postaci, a także wielu wątków, w tym mojego ulubionego z Seiyą (do tego wrócimy). Znając życie nie będziecie mieli czasu obejrzeć ponownie wszystkich sezonów Sailorek, a mangę ciężko dorwać, więc może skusi Was informacja o Sailor Crystal, którą od niedawna emitują. Crystal nie jest kontynuacją tego, co znamy z dzieciństwa, lecz historią Czarodziejek opowiedzianą na nowo, z tym, że teraz trzymają się wydarzeń z mangi.



Mamoru i Chibiusa
Nadszedł moment mojego hejtowania i fangirlowania. Postaram się być tak delikatna, jak potrafię. Mam problem ze zrozumieniem tego wielkiego love Bunny i Mamoru. Ogólnie rozumiem, że przeznaczone im było bycie razem, co widać zarówno w ich przeszłości i przyszłości, ale zwyczajnie mi się to nie podoba. Powód jest prosty i całkiem logiczny: Mamoru to pajac i nie spełnia moich kryteriów rekrutacji na zaklepańca. Po części jest to spowodowane jego nieudacznictwem. Wielki i Potężny Książę Ziemi, którego musi bronić banda nastolatek. Nie chce mi się liczyć ile razy dał się porwać/zabić/zauroczyć i trzeba go było ratować, a to wiązało się pewnymi nieprzyjemnymi zachowaniami, takimi jak bicie/rzucanie/próby odebrania życia swojej ukochanej. Wydaje mi się rozsądnym wymagać od faceta czegoś więcej, skoro Bunny zawsze budziła się z transu, gdy tylko pomyślała o swoich bliskich. A może sami twórcy pokazują nam, że Mamoru wcale nie jest tak zakochany, jak Bunny? W końcu zawsze stoi, jak kołek, a ona musi się dopraszać o uwagę itp. Zresztą sceny (tak, liczba mnoga) całowania się z własną córką wydają się a) niesmaczne i b) wskazywać na poważniejsze skrzywienie zarówno u Mamoru, jak i Chibiusy.


Seiya & Bunny - nie mogłam się zdecydować na jedno

Osobiście jestem fanką Seiyi (czy jak tam jego imię się odmienia). Seiya jest strasznie uroczy, przez co niemal od razu się w nim zakochałam (czyt. zaklepałam). Mogłabym się nad nim rozpływać bardzo długo, ale moglibyście mnie uznać za niepoczytalną, więc napiszę tylko tyle, że występuje on w ostatnim sezonie (i ostatnich tomach) SM i to, jak rewelacyjnie został tam przedstawiony w porównaniu do mangi (tam niespecjalnie mnie urzekł) pokazuje, że twórcy pokochali go prawie tak mocno, jak ja. W sumie dowodzić tego także sprzeciwienie się autorce mangi i zmienienie Trzech Gwiazd w prawdziwych chłopców (normalnie, jak w Pinokio) , a nie tylko kobiet przebranych za mężczyzn. W dodatku w anime nie został on uśmiercony i można śmiało stwierdzić, że jego rozwijające się uczucie do Bunny jest jednym z głównych motywów tej serii. Wierzę, że gdyby twórcy mogli zmienić końcówkę bez poważnych konsekwencji takich jak zmienienie przyszłości z 30 wieku i uśmiercenie Chibiusy (jestem w stanie ją poświęcić), to z pewnością by to zrobili. Niestety teraz zostaje mi płakanie w kącie.


Poznając tę bajkę na nowo, znów ją pokochałam. Tym razem za zupełnie inne rzeczy, niż wówczas, gdy byłam dzieckiem. Teraz rozumiem liczne nawiązania do baśni i mitologii. Wyłapuję momenty, w których twórcy anime, sami siebie trollują. Podoba mi się pozytywny przekaz, otwartość, akceptacja, tolerancja i głupie żarty, a nawet zaczęłam doceniać niektórych negatywnych bohaterów. Przyznaję, że dalej bardzo często przewracam oczami i mam ochotę zrobić pokazowego facepalma, ale i tak uważam, że jeśli będę miała kiedyś pod opieką małą dziewczynkę, będę jej puszczać Sailor Moon i razem z nią oglądać. Korzyść będzie obopólna, bo ja się pośmieję, a potencjalny dzieciak wyniesie lepsze wartości, od tych z bajek Disneya, czy tych puszczanych dawno temu, jako dobranocki.



Podobało się?
... lub dowiedz się więcej klikając tutaj!

Ps.  Pamiętacie którą Czarodziejkę lubiliście najbardziej?
Ps2. Tekst ze specjalną dedykacją dla Iary, która ma na mnie szkodliwy wpływ i to przez nią wróciłam do Sailorek! 


Prześlij komentarz

58 Komentarze

  1. Już zatęskniłam za twoim tradycyjnym True Story. :) Trochę mnie zadziwiłaś tym chwaleniem xd A z bohaterek to chyba najbardziej lubiłam Bunny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Złośliwa Baba7 września 2014 16:02

    Czarodziejka z Księżyca!! Czego, jak czego, ale tego nie spodziewałam się spotkać w True Story! Jednak bardzo mi się podoba. Kochałam tę bajkę jako dziecko i nie miałam pojęcia, czyli albo nie załapałam albo nie pamiętałam, że tam były takie perełki. Tzn. Urana i Neptuna tak, ale cała reszta kompletnie mnie zszokowała! Wiem, że się tego nie spodziewasz,ale już dziś odpalę pierwszy sezon anime, a gdy skończę biorę się za mangę! Taką ochotę mi na to zrobiłaś. Głównie tym delikatny fangirlowaniem Seiyi, bo czuję, że też mógłby mnie w sobie rozkochać.
    Do ps:
    1.Cieszę się, że następne TS-ki będą w tradycyjnej wersji, jednak ta również jest cudowna i dzięki Ci za nią!
    2. Uwielbiałam Bunny i Jupitera, a także różową Chiubasę.
    3. Przyłączam się do podziękowań dla Iary, bo tekst pierwsza klasa!

    OdpowiedzUsuń
  3. kasia23112511 K-czyta7 września 2014 17:01

    Jakieś 3-4 lata temu wakacje obejrzałam ponownie wszystkie odcinki SM - serio :D Kochałam tę bajkę kiedyś i kocham teraz :) Lubiłam wszystkie, ale fascynowała mnie Hotaru Tomoe - Czarodziejka z Saturna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja już prawie tej bajki nie pamiętam, ale pamiętam, że w zabawach ze starszą siostrą ona zawsze musiała być z Księżyca, a ja wybierałam Marsa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Najpierw pięknie dziękuję za decykację. Aż mi się zrobiło ciepło na serduszku. :*
    Teraz mnie zbijesz, ale zawsze myślałam, że te trzy z gwiazd to dziewczyny. A może ja jakąś inną wersję oglądałam? Nie wiem, kurczę, ale byłam pewna! Obecnie jestem na Super S, więc jeszcze mi trochę brakuje do Seyi, ale nie mogę się doczekać, bo prawie ich nie pamiętam. Mamoru to ciapa, ale na etapie, na którym ja jestem, jednak częściej on pomaga, niż one jemu. Chociaż to z różą to totalna tandeta. Dlaczego wszystkie moje koleżanki go kochały i chciały za męża? xD
    Co do cenzury... no ja żałuję. W ogóle nie wiedziałam o pocałunku Haruki i Usagi (nie akceptuję Bunny^^). Ale może i dobrze, bo to zdrada Michiru, a lubię je razem.:p
    Pominęłaś to, że jak dziewczynki robiły się złe, to rosły. Chibiusa i Hotaru magicznie dorastały, gdy przechodziły na złą stronę mocy.
    Zaklęcia mnie również zwalają z nóg, Ami i Minako w ogóle z domu nie powinny wychodzić z takim zawołaniem. Chociaż Chubiusa też coś miała o rózowych cukierkach i księżycowe hop siup. :D
    Trollowanie przez twórców jest boskie. Ile razy nie mogłam znieść tej gadki, kiedy Usagi się przemienia i opowiada jak to broni miłości i innych takich. Aż tu nagle znajduje się złoczyńca, który myśli podobnie i reaguje w stylu: co ty pleciesz? Rozumieją mnie.
    Bajka naiwna, trochę głupawa, ale ma w sobie coś takiego, że jak zaczęłam oglądać, to trudno się oderwać. Nie wszystkie bajki, które lubiłam jako dziecko, uważam za fajne dziś. Ale Czarodziejka była fenomenalna.
    Do PS2. A musi być czarodziejka? No jako dziecko to w sumie Usagi i Rey, dzisiaj wolę Harukę i Michiru. Swoją drogą mają super melodyjkę, gdy się pojawiają. A najbardziej w dzieciństwie lubiłam... Nie Mamoru, jak wszystkie koleżanki, a Nephrite z pierwszej serii. Jakby wyszedł z telewizora, to mała Iara zaciągnęłaby go pod ołtarz, pal licho, że animowany. A duża Iara... jakby go odanimować i uczłowieczyć, to nadal chętnie.
    Jeszcze raz dziękuję za dedykację i buziaczkuję:*:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Właściwie ja też. Przyzwyczaiłam się do wylewania dwutygodniowej dawki jadu na bajki i ostatnio zbyt dużo się jej kumuluje ;P
    Na szczęście mam zamiar już niebawem dorwać się to tradycyjnych bajek, więc będziemy zadowolone ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Do niedawna sama się nie spodziewałam, że Czarodziejki się tutaj pojawią, więc rozumiem ;) Jednak patrzenie na bajki przez dziecięce oczy jest zupełnie inne od tego, jak patrzą na nie dorośli. Faktycznie nie spodziewałam się, że ktokolwiek będzie chciał wrócić do tej bajki po tym tekście, ale bardzo mnie to cieszy. Zwłaszcza, że w dużej mierze zrobisz to dla Seiyi, którego uwielbiam. Tylko pamiętaj on jest mój i tylko mój!
    1. Dzięki i cieszę się ;)
    2. Bunny i Makoto też lubiłam, ale specjalnymi względami darzyłam także Sailor Saturn ;)
    3, Ucieszy się ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wierzę, bo sama wpadłam teraz w tyci tyci manię. W takim razie polecam mangę, w której jest jej nieco inne oblicze ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Coż... Tak już działam na ludzi ;)


    Nie będę zabijać (nawet bić nie będę), bo sama z początku byłam trochę zagubiona. Ogólnie w mandze one są dziewczynami zarówno w czarodziejskiej wersji, jak i ludzkiej, choć wtedy przebierają się za facetów. Twórcy anime się zbuntowali (dzięki im za to!) i wbrew protestom autorki, zrobili z nich 100% facetów, a przynajmniej w ludzkiej postaci. Gdy się przemieniają to to widać, bo nagle piersi się im pojawiają, przez co czarodziejkami są w wersji damskiej (wszystko przez główne założenie mangi, które mówi, że czarodziejkami mogą być tylko dziewczyny - seksizm!). Trochę to komplikuję moją miłość do Seiya, ale cóż poradzić. Ja zawsze widzę w nim faceta ;
    Spoko, będę się cofała do Super S. Muszę tylko obmyślić jakiś plan, jak rozsądnie to obejrzeć, a przy tym nie dostawać szału za każdym razem, gdy pojawi się różany pajac. Fakt, z początku jest on nawet ogarnięty, ale pewnie dlatego, że twórcy jeszcze nie wiedzieli, że będą go nie lubić i kochać Seiyę, czyli wszystko zrzucam na fakt, że gdy tworzyli anime, manga jeszcze nie była zakończona (chyba wykupili do niej prawa po publikacji 2 tomu).
    Wydarzenia z mangi różnią się od anime, więc jeszcze kilka rzeczy może Cię zaskoczyć. Dlaczego nie lubisz określenia "Bunny"? Mnie się podoba "Króliczek", choć gdy czytam o "księżycowej pyzie" to ręka sama wędruje do czoła.
    Pominęłam wiele rzeczy, ale Hotaru rosła nawet, gdy nie była zła. A Chibiusa ma ponad 900 lat, więc wypadałoby aby w końcu trochę dorosła.

    OdpowiedzUsuń
  10. So true!


    Czyli w anime są... hermafrodytami?:p Żeby życie miało smaczek, raz dziewczyna raz chłopaczek? xD Troche dziwne, no ale to przecież czarodziejki!
    W Super S są komiczne demony. Cyrkowcy. Np: gadająca piłka. Jestemna etapie, gdy Taxido się zdziwił, że różyczka nie podziałała. A ja nie rozumiem, czemu nie kochali Nephrite i nie dali mu większej ilości odcinków.:p
    Nie lubię Bunny, bo ogólnie jestem przeciwko tłumaczeniu imion. No i Bunny czytana przez lektora brzmi... dziwnie i twardo. Króliczkiem za to nazywali Chibiusę i głównie z nią mi się to kojarzy (Usagi jest póżna, nazwała dziecko swoim imieniem:p). Hotaru na etapie serii S została dzidziusem. Znów rośnie.... dobre. A Chibiusa faktycznie mogłaby dorosnąć. Ogólnie te czarodziejki takiej takie długowieczne.
    Tłumaczki nie lubimy.:( A różowego demonka nie pamiętam...

    OdpowiedzUsuń
  11. Cieszę się. I dziękuję Wam obu. Obrosnę w piórka niedługo. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedyś oglądałam Sailor Moon i fangirlowałam Mamoru i Usagi ahaha, ale teraz w sumie nie wiem czy nadal bym to robiła :P Przyznam, ze na początku podobały mi się te ich kłótnie w 1serii i chyba takich ich lubię najbardziej :P Co Seyii (?) to nie pamiętam go niestety :(
    A i mam pytanie, bo kompletnie nie kojarze tego - dlaczego Mamoru całował się (więcej niż raz?!) z Chibiusą? WTF? Przecież to chore nawet jak na anime :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Aaaaa Sailor Moon uwielbiałam! Jeszcze teraz pamiętam jak w szkole razem z dziewczynami bawiłyśmy się w czarodziejki (ja zawsze chciałam być tą z Marsa ew. z Księżyca) :) Znowu narobiłaś mi ochoty by powrócić do serialu...

    OdpowiedzUsuń
  14. Pierwszych sezonów anime dawno nie oglądałam. Zaczęłam od końca, bo bałam się, że te pierwsze będą zbyt dziecinne, ale obecnie się cofam i mam nadzieję, że się mylę. Trochę boję się też, że w anime mogłabym dostrzec jakiekolwiek plusy Mamoru (w mandze ich nie ma), a to by była zbrodnia przeciwko Seiyi (nie wiem jak to odmienić). On jest z ostatniej części -> Sailor Star. Jeśli podobało Ci się przekomarzanie to pokochasz Seiję :)
    Odnośnie pocałunków to Chibiusa miała (aż do pojawienia się Pegaza) niezdrowy stosunek do Mamoru, lubiła spać w jego łóżku i ogólnie się w nim podkochiwała. Gdy spada z nieba to wycelowała prosto w jego usta, gdy całował Bunny. Drugi raz zahipnotyzowała go, gdy Mędrzec zmienił ją w dorosłą kobietę, bo chciała go mieć tylko dla siebie, jako kochanka. Chyba coś tam jeszcze było w anime, ale musiałabym to przejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jakieś trzy czy cztery lata temu obejrzałam sobie wszystkie serie, trochę na zasadzie sentymentu do dzieciństwa i dobrze się przy tym bawiłam :) Kiedyś lubiłam Czarodziejkę z Merkurego, po latach bardziej podobała mi się Jupiter i Uranus - miały fajne ataki, ale i tak Death Scream był najbardziej "creepy", lubiłam jak Pluto wymawia te słowa ;) Sympatyczna anime, te przedziwne potwory (najbardziej podobał mi się motyw cyrku), trochę miałam zastrzeżeń do walk w późniejszych seriach - Czarodziejki jakoś słabo wypadały (zwłaszcza Inner Senshi), mało było spektakularnej wymiany ciosów. Pozytywne przesłanie to dodatkowy plus.
    PS Team Seiya!!! ^_^ Precz z Mamoru!!! ;P

    PS2 Jak Venus miała ulepszony atak, to był chyba "ulepszony" okrzyk: "Groch, fasola, silna wola!" ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Przepraszam, że przez przypadek mogłam Cię zepsuć. Z racji wyrzutów sumienia wolę ostrzec, że to naprawdę mocno uzależnia ;) Sama oglądam od tyłu, bo bałam się, że pierwsze odcinki mnie zniechęcą.

    OdpowiedzUsuń
  17. Mars z anime nie podbił mojego serca, ale z mangi jest cudowna:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Lubiłam, owszem, choć słabo już pamiętam teraz. Ale fajnie napisałaś, chyba jednak lepiej wyszło w wersji bohaterskiej niż TS:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Przepraszam, nie chciałam go/jej psuć. Ups, jeszcze raz przepraszam. :D
    Tak, ten cyrk. Te dtworki są wręcz komiczne, ale najbardziej bawi mnie szef, bo znów nie mogą się zdecydować na płeć. Raz o nim mistrz, raz on/ona mówi o sobie jak kobieta... A to stare i pomarszczone, że ja też nie odrózniam. :D
    Moc bezzmarszczowa! To prawie tak dobre jak moc gąbki!
    A wiesz, że mi się coś majaczy po łbie, że Neptun kręcił z Mamoru? Tylko obejrzałam serię, w której się pojawiły i tego nie było... więc albo w Stars albo własnie manga/komiks. Wyobraź sobie, że jako dzieciak miałam stos komiksów i mang i wszytkie poszły do śmieci. Teraz płaczę. To był wielki stos.
    Ten demonek! Dobry jest!:D

    OdpowiedzUsuń
  20. Go!! Iara, jeszcze słowo, a przysięgam, że znajdę brudy na Nephrite!
    Nie pamiętam jaka to była płeć, ale kojarzę chyba o kogo Ci chodzi. Trochę to w sumie zabawne, że idziesz od przodu, a ja od tyłu, bo ciężko porównać wrażenia :P
    Moc gąbki lepsza, bo może wchłonąć bezzmarszczową :D
    Ha! Czyli może miałaś w rękach mangę, gdy byłaś młodsza! Ja miałam jeden czy dwa tomy (i lalki sailorek) i nawet ich ostatnio szukałam, ale okazało się, że moja rodzicielka mimo licznych, pustych, stryszkowych przestrzeni, stwierdziła, że nie warto trzymać pamiątek z Gosiarellowego dzieciństwa :C Widzę, że u Ciebie było podobnie. Najgorsze jest to, że teraz chcę ponownie je kupić i a) to głupie, bo kupuję drugi raz to samo i b) wydam na to 4 razy więcej kasy, niż za pierwszym razem.
    Ps. Zauważyłaś, że nasze pierwsze komentarze zajmują prawie tyle co oryginalny tekst wpisu?

    OdpowiedzUsuń
  21. Nephrite był tak zajebisty, że nie miał wad. Poza ciągotami do nastolatek. Wybaczam mu.
    Bo Ty dziwnie oglądasz, od końca.:p Ale myślę, że spotkamy się gdzieś tak w połowie serii Super S i będziemy mogły wszystko odgadać. :D
    Dlatego powiedziałam, że prawie. :D Wiesz, zaświtała mi w głowie paskudna myśl... Pewnie skrzywdziłaby czytelników... ale powiem. Stwórzmy własnych superbohaterów! Dajmy im najdziwniejsze moce i napiszmy o nich tekst! (Jest chyba niewiele książek o superbohaterach, nie? A miniaturka dobra rzecz!) Ciągle chodzi mi po głowie moc gąbki, która sprawia, że przeciwnik dostaje tą gąbką po paszczy... Chyba muszę się leczyć.
    Miałam mangę, na sto procent miałam. Kilka tomów, może pięć... Ale pamiętam, że miałam. I takie komiksy kolorowe wielkości gazet, tam była opisana cała pierwsza seria Czarodziejki, taka jak w anime. Teraz naprawdę mi ich szkoda.A to to można jeszcze gdzieś kupić?
    Do PS. zauważyłam, a jak je połączyć... No ale trzeba obgadać Czarodziejkę! Tam było tyle odcinków, że w dwóch zdaniach się nie da. :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Powiedz mi czy ty też byłaś zaskoczona? Osobiście bardzo się zdziwiłam, że Czarodziejka nie jest aż tak dziecinna, jak się obawiałam. Gdy byłam młodsza bardzo lubiłam Jowisza i Saturna. Fakt, później wypadają dość słabo, ale głównie dlatego, że wprowadzają coraz to nowsze i silniejsze czarodziejki oraz poziom trudności zabicia Bossa zwiększa się przy każdym levelu.
    Ps. Dokładnie! Precz z różanym pajacem! Team Seiya! -> Ale Seiya zaklepany ;P
    Ps2. Polskie tłumaczenie jest naprawdę załamujące...

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie prowokuj, bo poszukam :P Może gdy dojdę do jego animowanej wersji też go polubię?
    Wiem, ale bałam się oglądać od samego początku. Podejrzewam, że w połowie tygodnia ruszę Sailor Moon SuperS, więc pewnie masz rację ;)
    A odnośnie własnych supermocy i bohaterów jestem za! Podejrzewam, że spodoba Ci się jeden z planowanych teksów (jeśli się uda to będzie za tydzień). I nie lecz się, bo będę się nudzić!
    Ha! To nic dziwnego, że pamiętasz takie rzeczy! A komiksy też pamiętam, ale nie pamiętam czy je miałam. Na bank za to miałam album z naklejkami z czarodziejek, Pamiętam, że był prześliczny i żałuję, że go już nie ma. Naprawdę zaczynam mieć doła, że to wszystko poszło do kosza :(
    Da się kupić. Widziałam na allegro, ale ceny są różne. Niektóre zabójcze, inne do zniesienia, ale komiksy są znacznie tańsze od mang, a to właśnie je chcę mieć. Chociaż komiks z Seiyą? Ok, więc komiks z Sailor Star stał się dla mnie teraz pozycją obowiązkową (mam nadzieję, że został wydany) i będę się na niego ślinić, aż miło! Ha! To jest dobry plan!
    Do Ps. Już się dziś do @Magda K-ska śmiałam, że te komentarze są przedłużeniem głównego tekst. Zresztą od dawna w sumie tak jest. Zwłaszcza, gdy pojawiają się dodatkowe grafiki i informacje. Geez! Właśnie pomyślałam ile musiałabym się nadrukować, gdybym chciała to kiedyś zachować w papierowej wersji (na wypadek Z-apo).

    OdpowiedzUsuń
  24. Ok. Serce krwawi, nie ma Sailor Star wydanej jako komiks :C

    OdpowiedzUsuń
  25. Jeszcze trochę i będziesz oglądała z Kuką. Wiesz, zawsze możesz mnie wtedy zaprosić. I dzięki, chociaż to takie trochę połączone.

    OdpowiedzUsuń
  26. Dobrze, jestem grzeczna. I w razie potrzeby gotowa bronić go własną piersią.^^ Jeśli będziesz oglądać od końca, do jeszcze długo nie dojdziesz do niego, bo on był tylko w pierwszej serii. Ale trzymam kciuki.:)
    Bo własny superbohater to jest to, czego nam trzeba! I jestem bardzo ciekawa tego tekstu za tydzień. I na razie nie będę się leczyć.^^
    Też miałam album! Taki niebieski, z Usagi na tle księżyca, jak w pierwszej serii. Lalki w sumie też miałam. Miałam nawet księżycową pałeczkę! Ale komiksów mi szkoda.:(
    Ciekawe w jakim stanie są te komiksy na allegro. A co do cen, no niestety za naszego dzieciństa były po kilka zł. Czemu ja je wyrzuciłam?;(
    Ale papierowa wersja to świetny pomysł. Można wydrukować, zrobić okładkę i oprawić i ta-da! Gosiarellowa książka.:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Płaczę razem z Tobą. Ale z tego, co pamiętam to tylko pierwsza seria była jako komiks, wydaje mi się, że na tym się zakończyło.:( No ale był Nephrite!

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja mam wrażenie, że w ogóle anime i manga, nawet te kierowane do młodszych odbiorców, mają poważniejsze wstawki niż animacje zachodnie. I wydaje mi się, że to gdzieś jest tracone przy tłumaczeniu, że u nas się to spłyca, bo to "dla dzieci". Nie pamiętam, czy w Polsce były puszczane odcinki ze śmiercią Sailorek - a przecież, choć to smutne sceny, mają sens dla fabuły (chociaż i tak do cenzury amerykańskiej nam daleko, tam całe odcinki usuwano). Podobnie miałam z "Naruto" - niby dla chłopców, ale się wciągnęłam, ale oglądałam japońską wersję (ach głos Orochimaru! ciary! ^_^) z angielskimi napisami - a potem zobaczyłam odcinki z polskim tłumaczeniem i zupełnie bardziej infantylnie to brzmiało - sama nie wiem, jakim cudem o_O
    PS No pewnie, że zaklepany - przez moje szybkie łapki! ;P

    OdpowiedzUsuń
  29. Dzięki ;) Znowu mi się wydaje, że komiksy wychodziły aż do przed ostatniej serii. Gdyby wydali jeszcze przez rok (albo dwa) to miałabym i nie musiałybyśmy teraz płakać ;( Mam jeszcze jeden pomysł! Może tylko na Allegro nie ma Star? Może ją wydali, ale w małym nakładzie albo nikt nie chce się rozstać z Seiyą?! Jeśli faktycznie tak by było to muszę jakość dojść do tego gdzie mogłabym to potwierdzić i kupić... Hmmm...
    Planujesz polowanie na Nephrite?

    OdpowiedzUsuń
  30. Zgadzam się z Twoim założeniem :) Mangi mają znacznie lepsze wartości w sobie zawarte, choć trzeba przyznać, że mają też poważniejsze skrzywienia. Zaczynam się poważnie zastanawiać, dlaczego w każdej mandze/anime jaką tknęłam (mało ich było, ale jednak) było w większym lub mniejszym stopniu zabarwione kazirodztwem ;/
    Co do śmierci sailorek to wydaje mi się, że były. Chyba tylko dwóch odcinków nam nie puścili i właściwie były delikatne, bo w jednym chyba było za dużo walk, a w drugim mogło obrażać uczucia religijne katolików (choć wątpię).
    Do ps. Chciałabyś! Zaklepałam pierwsza i nie oddam! :P

    OdpowiedzUsuń
  31. Oglądałam pierwszą serię jakieś dwa lata temu, potem parę odcinków przerzuciłam, serię R w miarę pamiętałam, teraz jak zaczęłam oglądać to od S, ale w sumie żałuję, że nie zaczęłam od początku. Naphrite <3
    Jasne, z mocą gąbki? xD
    Wiesz, kiedy zbierałam komiksy, byłam jeszcze na tyle dzieckiem, że chomik się we mnie nei obudził, poza tym uważałam, że jestem na nie za duża i to wstyd trzymać w domu takie coś. Teraz mam z dziesięć lat więcej niż jak je wywaliłam i wcale nie uważam, że jestem za duża.:p
    Wcale nie szkoda papieru, książka to fajna rzecz.;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Jakby wychodziły, to bym miała, a nie pamiętam. :/ Buuuu! Trzeba sprawdzić.
    Polowanie na Nephrite, jak to brzmi. Mwahahahaha, a upolowałabym go chętnie, nie ma co!

    OdpowiedzUsuń
  33. Wiekiiii temu oglądałam. Ledwo pamietamm. Wiem ze miałam tez taki długopis z figurka z ktorym ciagle chodzilamxd

    Pozdrawiam!

    pokolenie-zaczytanych.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  34. Obejrzałam pierwszy odcinek z Super S. Nie podobał mi się. Głupi Mamoru! Nie ma Seiyi :C Niby zdawałam sobie sprawę, ale jakoś bolał mnie odcinek bez niego. Psychofanienie poziom Hard!
    Taaak! Z mocą gąbki będzie niepokonany!
    Swoim argumentem o byciu za dużym, przypomniałaś mi, że moj brat miał komiksy X-menów. Może one się zachowały, skoro jest złotym chłopcem? Jutro muszę poszukać!
    Ale "za młodu" byłyśmy głupie. Też wierzyłam, że można być na coś za dużym - nonsens!
    Na całego bloga - szkoda, ale na niektóre teksty tematyczne? Oj chciałabym :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Udanych łowów. Mogę Ci pożyczyć pułapkę na niedźwiedzie - prawie nie używana, bo "zwierzyna" została zaklepana przez kogoś innego, kto wyjątkowo uważnie go pilnował.

    OdpowiedzUsuń
  36. Z ciekawości zapytam: co się z nim stało? Zawsze mnie zastanawia co się dzieje z pamiątkami z dzieciństwa. Moje przepadły i teraz nie ma śladu (ani dowodu), że kiedyś byłam dzieckiem.

    OdpowiedzUsuń
  37. Znalazłam zdjęcie, które zwyczajnie muszę Ci podesłać.
    Płacimy i to dosłownie! :(

    OdpowiedzUsuń
  38. Tylko Kitty trzeba mu odpruć ;)

    OdpowiedzUsuń
  39. Tak, Klaus też dobra zdobycz ;)

    OdpowiedzUsuń
  40. To się stało, że figurka oderwało się ( oczywiscie samo;P) od długopisu i raz po raz przy gruntownych remontach ją spotykam;) A długopis zaginął w tajemniczych okolicznościach. Ja też żałuje ze tak wiele pamiatek z dziecinstwa zginelo albo zapewne w duzej mierze przyczyniłam się do do ich zepsucia. I tyle z pamiatek...

    OdpowiedzUsuń
  41. Oj Ty psuju! :) Gdy ponownie będziesz robiła gruntowny remont i natrafisz na figurkę to schowaj albo zrób mi fotę, będziesz miała namacalny dowód, że byłaś mała! :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Chyba się wezmę w takim razie za ostatnią serię Sailor moon, bo jestem ciekawa teog Sejyi :P



    Lol, ta Chibiusa jakaś porypana była. Ona wiedziała, że to będzie jej tatusiek? Co jak co, ale dla mnie nawet w anime to jest obrzydliwe, ahahaha. Co ci ludzie z Japonii biorą, bo to nie pierwszy raz kiedy coś takiego się w ogóle pojawia :P
    I w ogóle o ile pamiętam - czy Usagi nie miała 14 lat czy coś, a Mamoru to nie był studentem? :P

    OdpowiedzUsuń
  43. Zdecydowanie obejrzyj! Seiya jest cudowny (zaczynam się zastanawiać, czy nie obejrzeć ponownie Sailor Star).


    Tak, Chibiusa doskonale zdawała sobie z tego sprawę, ale chyba wierzyła, że skoro jej prawdziwy ojciec jest w 30 wieku, a Mamoru dopiero nim będzie to się nie liczy ;/ Poważne skrzywienie. Swoją drogą w ostatnich latach miałam do czynienia tylko z dwoma anime (obie przeczytałam też jako mangi) i w obu było kazirodztwo, więc tak! Japońce z pewnością coś mają nie tak. Albo my jesteśmy zbyt pruderyjni i staromodni.
    Chyba masz rację, 14 lat miała, a gdy serial się kończył 16. Dobrze kombinujesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  44. Okej, okej przyjmuję do wiadomości ;)

    OdpowiedzUsuń
  45. Obawiałam się, że skrzywdzisz sailorki, a to od nich zaczęła się moja miłość do anime. Na szczęście potraktowałaś je łagodnie :)

    Gosiarella :) mam dla Ciebie challenge! hue hue hue

    wyzywam Cię do walki z moim ulubionym anime! Jestem ciekawa Twoich przemyśleń :)

    Bokusatsu Tenshi Dokuro-chan

    OdpowiedzUsuń
  46. Ja prawie nie pamiętam Sailor Moon, wydaje mi się, że raczej rzadko ją oglądałam... Pamiętam za to, że kiedyś poszłam do mamy, żeby mnie uczesała i strasznie chciałam, żeby mi zrobiła takie kucyki, jakie ma Czarodziejka z Księżyca :D

    Z dzieciństwa pamiętam raczej te anime, które puszczało dawne RTL7 i które oczywiście namiętnie oglądałam (jak na przykład Dragon Ball, Saint Seiya, Magic Knight Rayearth albo Slayers ). A potem zaczęły się Pokemony :D

    OdpowiedzUsuń
  47. I dobrze wyglądałaś w sailorkowym fryzie?
    Poza Pokemonami, znam tylko Dragon Ball, ale nie oglądałam. Za to Saint Seiya brzmi dobrze ;) O czym to?

    OdpowiedzUsuń
  48. Dla dobrych rzeczy zawsze jestem bardziej delikatna ;)

    Lubię challenge. O Bokusatsu Tenshi Dokuro-chan słyszę po raz pierwszy, ale wygląda całkiem ładnie i... krwawo! Nie potrafię się zdecydować czy mnie to bardziej przeraża czy zachęca.

    W każdym razie, gdy tylko będę miała trochę czasu, zabiorę się za nie i podołam wyzwaniu ;) Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  49. U nas zrobili z tego Rycerzy Zodiaku. Jest dużo nawiązań do kosmosu, mitologii i dużo walk. Pewien bogaty facet opiekuje się chłopcami-sierotami, a potem wysyła ich w różne rejony świata, żeby zostali rycerzami i zdobyli magiczne zbroje (które są magiczne tylko wtedy, kiedy ich użytkownik [nosiciel? :P] potrafi czerpać z energii kosmosu). Cała historia zaczyna się, kiedy owi chłopcy już są starsi i są rycerzami, a ich były opiekun już nie żyje. Wszystkim kieruje teraz jego wnuczka, która jest wcieleniem bogini Ateny. Początkowe odcinki kręcą się wokół turnieju, który zorganizowała, aby wybrać najlepszych rycerzy, a na który polega na wzajemnym spuszczaniu sobie łomotu ku uciesze gawiedzi. Dopiero potem zaczyna się moja ulubiona część, kiedy już wybrani rycerze razem z Ateną przybywają do Grecji, Atena dotaje strzałę w pierś, a Rycerze muszą pomykać pod górkę i pokonać stojących na ich drodze innych rycerzy, którzy odpowiadają poszczególnym znakom zodiaku, aby dotrzeć do świątyni Ateny i jakiegoś najwyższego kapłana czy innego szefa. Mają na to tylko 12 godzin, bo co godzinę strzała coraz bardziej się wbija w biedną Atenę, a gdy minie ich 12 przebije jej serce. Reszta sezonów opiera się głównie na tym schemacie - Atenie coś się dzieje, a jej rycerze walczą etapami, jak w grze, aby pokonać głównego bossa i ją uratować :) Oczywiście jest też wiele wątków pobocznych i różnych innych historii, ale główna oś historii zwykle właśnie tak wygląda

    OdpowiedzUsuń
  50. Lubię dużo nawiązań do kosmosu i mitologii ;) I samo słowo: Seiya już działa na mnie przyciągająco! Tak, fangirlowanie poziom hard.
    Fabuła wydaje się ciekawa, chociaż strasznie dużo tu walki. Jest jakiś wątek miłosny?
    Dopisuję do listy :)

    OdpowiedzUsuń
  51. Pamiętam, że na początku pewna bohaterka - koleżanka z sierocińca głównego bohatera, który ma właśnie na imię Seiya ^^ - coś tam do niego czuła, ale czy później rozwija się z tego coś więcej, nie pamiętam. Nie wiem też, jak inni rycerze. Fajnie jest pokazane natomiast braterstwo i przyjaźń.
    Seiya to akurat typ takiego bohaterskiego bohatera - wiesz, że super dobry i tak dalej :) Na początku też był jakiś wątek z jego zaginioną siostrą
    Z kolei moj ulubiony rycerz jest przesłodziutki :) Ma na imię Shun, nosi różową zbroję (pasowałby kolorystycznie do Twojego bloga), jest Rycerzem Andromedy (bo ich hm... specjalności i zbroje są bardzo powiązane z gwiazdozbiorami) i ma wypaśny łańcuch

    OdpowiedzUsuń
  52. Ojej! Shun by mi się spodobał! :) Dobrze przekonałaś mnie! Obejrzę:) A Slayers ?

    OdpowiedzUsuń
  53. W Slayers jest fajny wątek miłosny :-) Główna bohaterka to dość charakterna czarownica. Jest motyw drogi, magia i mnóstwo humoru :-)

    OdpowiedzUsuń
  54. O widzisz! Wątek miłosny + magia + czarownica + anime = będę oglądać! :D

    OdpowiedzUsuń
  55. Czarodziejki były moją najulubieńszą bajką w dzieciństwie, a nawet w okresie, gdy byłam już nastolatką. Też rzucałam się na TV i Polsat jak wariatka :) Fajny i szczery tekst. Poznałam wiele faktów, o których nie miałam pojęcia i do tego przypomniałam sobie, jak kiedyś było fajnie. Dzięki :)

    OdpowiedzUsuń