Looking For Anything Specific?

Header Ads

Zoo, bo natura w końcu nas dopadnie


Macie w domu zwierzaka? Marudnego kota, ukochanego psiaka, śpiewającego ptaszka, szczury rozrabiaki, a może puszystego chomiczka? Większość ludzi ma i ja też mam Bajera - ni to owca, ni to pluszak, a najbardziej pasowałoby do niego określenie wieczny szczeniak. Mam go sobie i kocham nad życie, bo zwierzęta już tak mają, że owijają nas sobie wokół palca. Znacie to? Jeśli tak to wyobraźcie sobie, że to właśnie one przyniosą nam zgubę. Smutny to świat, w którym apokalipsę niosą nie zombiaki, lecz zwierzaki.

Zwierzęta mają nad ludźmi przewagę liczebną, a jednak pozwalają nam panować na Ziemi. Nie zabijają nas dla sportu (w przeciwieństwie do nas), lecz w sytuacjach zagrożenia, ale co by było, gdyby nagle się to zmieniło? W serialu "Zoo" tak właśnie się dzieje. Zwierzęta postanowiły w końcu nam oddać za wszystkie okropności, które im wyrządziliśmy. Sprzymierzyły się przeciwko ludzkości i konsekwentnie nas niszczą. Niemniej ludzie na początku nie widzą związku między poszczególnymi i niewytłumaczalnymi atakami zwierząt na całym globie. A przynajmniej większość, ponieważ znajdują się również tacy, którzy rozumieją i starają się wszystko naprawić. Zostaje powołany specjalny zespół, którego celem jest znalezienie zarówno przyczyny, jak i rozwiązania problemu. Ekipa jest złożona z bardzo specyficznych ludzi, których nikt przy zdrowych zmysłach, by nie zatrudnił. Zresztą sami powiedzcie czy poniższa piątka to naprawdę najlepszy wybór. 


Najbardziej niewydarzona ekipa do zadań specjalnych ever.
Zacznijmy od Jacksona Oz (James Wolk), który wydaje się najlepszym kandydatem wśród wszystkich zebranych, ponieważ jego ojciec-naukowiec już lata temu przewidział taki scenariusz, choć został przez to okrzyknięty wariatem. Jackson nie tylko zna pracę swojego ojca, ale także jest inteligenty, wykształcony i biega sobie za zwierzakami po Afryce, więc aprobuję wybór. Abraham Kenyatta (Nonso Anozie) w ekipie znalazł się właściwie jedynie przez swoją przyjaźń z Jacksonem. Niemniej ma tam jakieś kwalifikacje, bo jest przewodnikiem po safari i ma ciemną przeszłość, dzięki której odnajduje się w krytycznych sytuacjach. Postura i siła z pewnością pomaga, ale czy nie lepiej zatrudnić jakiegoś Rambo-ochroniarza? Kolejnym mózgiem jest Mitch Morgan (Billy Burke). Patolog weterynaryjny złą sławą owiany, a przy tym z problemami osobistymi. Nie zrozumcie mnie źle, bo uwielbiam aktora, ale gdy patrzyłam na niego na ekranie to ciągle miałam wrażenie, że albo za moment zaleje się w trupa albo otworzy sobie żyły. To wręcz niewiarygodne, że ze wszystkich patologów weterynaryjnych świata to właśnie jego zwerbowano. Ktoś chyba naprawdę nie chciał, by misja zakończyła się sukcesem...  Dodatkiem do Mitcha jest ex-dziennikarka z obsesją na punkcie WIELKIEJ ZŁEJ KORPORACJI i co ciekawe to właśnie ona okazuje się największą niespodzianką, choć spodziewałam się, że będzie największą pomyłką. A jednak na to miano znacznie bardziej zasługuje przywódczyni zespołu, czyli Chloe Tousignant (Nora Arnezeder). Niby jest agentką francuskiego wywiadu, ale nie w stylu Jamesa Bonda, a raczej analityka, który ma za zadanie oceniać ludzi, zagrożenie etc. Podobno jest najlepsza, ale patrząc na jej poczynania śmiem w to wątpić. Wręcz uważam ją za najmniej przydatnego członka drużyny, co potwierdza się, gdy oddziela się od reszty. Sami powiedzcie, zatrudnilibyście ich, gdyby ważyły się losy świata? Taaa, ja też nie, a jednak okazali się lepsi, niż się spodziewacie. 

Udało im się odkryć przyczynę dziwnego zachowania zwierząt. Uwaga, teraz Wam ją zdradzę! Wszystkiemu winna jest wspomniana wcześniej zła korporacja (a jakże!), której produkty spowodowały cały ten wielki bunt. W królestwie zwierząt rozpoczęła się przyśpieszona ewolucja genetyczna pozwalająca wykształcić cechy, które w normalnych okolicznościach poszczególne gatunki mogłyby się dorobić za setki, jeśli nie tysiące lat. Jakimś cudem zła korporacja usunęła również miłość z serc naszych zwierzaczków, bo psy bez większych sentymentów przegryzały gardła swoich właścicieli. Nie wiem, jak Wy, ale ja mam z tym problem, bo nie wyobrażam sobie sytuacji, w której moja owcopodobna kulka podająca się za psa mogła mnie bez skrupułów zjeść na śniadanie. Niemożliwe i już! Choć dla pewności dałam mu kilka kosteczek w formie gwarancji, że w razie ewentualnej apokalipsy powie swoim kolegom, że jestem fajna i ciężkostrawna. Jednak to, że uważam taki scenariusz za mało prawdopodobny, wcale nie znaczy, że nam (jako ludzkości) się nie należy. To co robiliśmy i robimy zwierzętom oraz planecie jest niewybaczalne. Karma z pewnością nas kiedyś dopadnie, ale czy w postaci apokalipsy wywołanej przez zwierzęta? Z jednej strony są na to większe szanse, niż na powstanie zombiaków zjadających mózgi, ale z drugiej ciężko mi w to uwierzyć.



Przyznam się bez bicia, że długo nie mogłam się zmusić do obejrzenia tego serialu, a raczej nie miałam tego nawet w planach, dopóki nie przeczytałam, że "Zoo" było najchętniej oglądanym serialem w amerykańskiej telewizji w sezonie letnim. I tak moja ciekawość zwyciężyła. Początkowo byłam zachwycona. Nie mogłam doczekać się wolnej chwili, w której mogłabym odpalić kolejny odcinek. Gdybym napisała ten tekst dwa tygodnie temu zapewne byłby pełen ochów i achów, ale tak się nie stało. Emocje opadły, a ja jestem w stanie napisać o nim z perspektywy czasu. Przykro to pisać, ale przez to fascynacja mi przeszła, a negatywne uczucia względem bohaterów się nasiliły. Nie oznacza to jednak, że "Zoo" jest złym serialem (bo nie jest!). Porusza ciekawą tematykę pokazując zagładę ludzkości z innej perspektywy, a przy tym pozwala zastanowić się nad efektami naszych szkodliwych działań. Tak, naszych, ponieważ może to nie ja, czy nie Wy odpowiadamy za praktyki złych korporacji, ale na większość negatywnych zjawisk wcale nie reagujemy. Nasze założenia, że nie mamy wpływu na działania innych jest swego rodzaju cichym przyzwoleniem. Wybaczcie, dopadł mnie mój naiwny idealizm, więc czas czym prędzej kończyć. "Zoo" ma swoje słabsze i mocniejsze strony, z których moim zdaniem żadna nie przeważa. Liczę na to, że drugi sezon poprawi poziom i będę wtedy będę mogła z czystym sumieniem Wam go polecić. 

Ps. Zoo-apokalipsa jest Waszym zdaniem możliwa?
Ps2. Zombie apokalipsa, zwierzęta zbuntowane przeciw ludzkości, kolizja z kometą, atak kosmitów, katastrofa naturalna, biblijny sąd ostateczny i ostateczna zagłada niesiona przez wojnę - jakie jeszcze przyczyny Apokalipsy przychodzą Wam do głowy?

Prześlij komentarz

0 Komentarze