Premiera: 21 września 2012
Reżyseria: Leszek Dawid
Gatunek: Biograficzny, Muzyczny
Czas trwania: 1 godz. 50 min.
Ocena: 6/6
Ocena: 6/6
Bałam się tego filmu. Ciężko wyjaśnić dlaczego. To trochę, jak z ulubioną książką, której ekranizacja rusza do kin. Z jednej strony jest to kolejna uczta dla fana, jednak z drugiej jeśli coś jest dobre to łatwiej spartolić dalszą robotę, niż utrzymać poziom. Dodatkowo pojawia się mnóstwo nowych "znawców i wyznawców", którzy do pojawienia się trailera nie mieli zielonego pojęcia o co chodzi.
Tak, więc bałam się tego filmu, bo za gówniarza pokochałam rap i hip-hop, Paktofonikę i cały wiążący się z tym styl życia. Chodziłam w szeroki spodniach, za dużej bluzie obowiązkowo z kangurkiem i kapturem. Teraz, jako dorosła osoba już ubieram się bardziej poważnie (ok, dobra dalej mam bluzy), co jednak wcale nie znaczy, że przeszło mi. Wręcz przeciwnie i w myśl powiedzenia "Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci", nigdy PFK wraz z Pijanymi Powietrzem, Pokahontaz oraz wszystkie wcześniejsze i późniejsze projekty Raha i Fokusa (poza tej okropnej pioseneczki nagranej z Dodą) nie zniknęły z mojej playlisty. Ale może już przejdę do filmu, bo ta notka miała być o nim, a nie o mnie. Ok, Lecimy!
Pierwszym miłym zaskoczeniem było dla mnie, że nikt nie starał się stworzyć Magika(granego przez Marcina Kowalczyka) od zera. Po obejrzeniu trailera odniosłam wrażenie, że zostanie pominięty jego dorobek muzyczny, tak jak to się stało w przypadku Rahima. Dlatego niesamowita była scena, w której Rahim słyszał mnóstwo plotek o tym, co się dzieje z Magiem. Kolejną sceną, która rozłożyła mnie na łopatki był moment, w której Magik na klatce schodowej zaczyna "+ i -". No łaaaaaaał!
![]() |
Kadr z filmu |
Jest jeszcze wiele scen, o których chciałabym wspomnieć, jednak ograniczę się do jednej. Pierwszy koncert PFK, gdzie Fokus nie mógł się wyjąkać i Rah zszedł ze sceny wraz z nim, zostawiając Magika samego przez buczącą publicznością. To w jaki sposób chłopak stawił czoło widowni i zaśpiewał fragment kawałka "Nowiny" ("Wyrok wydali Wyrok wykonali Żywcem pogrzebali Mnie to wali Na fali, skurwysyny Co? Co? Kpiny? To nowiny! Czyżby zrzedły wam miny?"). Chyle czoła przed najlepszą zagraną sceną ever!
Kadr z filmu |
Gra aktorów dla mnie była genialna. Najlepszym dowodem na to jest, że wystarczyło mi jeden rzut okiem na filmową postać, aby odgadnąć kogo dany aktor gra. Każdy z członków PFK w oczach swoich fanów posiada cechy, które zostały pięknie zobrazowane w filmie. No może filmowy Rahim jest zbyt ciapowaty, ale cóż nie znam go osobiście, więc się nie wypowiadam. Najogólniej widać że młodzi aktorzy odwalili kawał dobrej roboty w przygotowaniu się do swoich ról oraz włożyli w nie dużo serca.
Klimat, ciuchy i sceneria były bardzo fajnie oddane. Oczywiście nie mówię, że nie pojawił się żaden błąd, czy też niedociągnięcie, jednak specjalnie mi to nie przeszkadzało. Co ciekawe film okazał się również bardzo zabawny, a tego kompletnie się po nim nie spodziewałam. Kolejnym zaskoczeniem była widownia. Byłam przygotowana na sale wypełnioną nastolatkami i dwudziestolatkami, a trafiłam na w pełni pełnoletnią widownie, w której duży procent osób był w kwiecie wieku i odrobinę po nim.
"Jesteś Bogiem" zaserwowało mi bardzo przyjemną podróż do przeszłości, a towarzyszące jej utwory PFK grane na kinowych głośnikach zachwyciły mnie bez reszty. Absolutnie nie twierdzę, że jestem obiektywna, ale i tak z całego serca polecam Wam film, a ja z całą pewnością będę jeszcze do niego wracać.
"Jesteś Bogiem" zaserwowało mi bardzo przyjemną podróż do przeszłości, a towarzyszące jej utwory PFK grane na kinowych głośnikach zachwyciły mnie bez reszty. Absolutnie nie twierdzę, że jestem obiektywna, ale i tak z całego serca polecam Wam film, a ja z całą pewnością będę jeszcze do niego wracać.