Looking For Anything Specific?

Header Ads

Philippa Gregory - Kochanice króla


Dzieje dynastii Tudorów ostatnio opętały Gosiarellę. Na blogu pojawiają się recenzje książek o nich, opinie o serialu, nawet zdjęcie Gosiarelli z Anną i Marią Boleyn przewinęło się w jednej notce, a niebawem dojdzie jeszcze kilka słów o filmie. Nic więc dziwnego, że w czasie czytania Kochanic króla, Gosiarella nawet w snach przenosiła się na dwór angielski, gdzie paradowała w pięknych sukniach i węszyła intrygi - takie są skutki czytania książek historycznych, więc lepiej uważajcie!

„Musisz postępować tak, by odnosił wrażenie, że to on jest panem sytuacji. Daj mu się ścigać, lecz sama nigdy go nie goń. W sytuacjach kiedy możesz zrobić krok w jego stronę, lub uciec, zawsze uciekaj, lecz nigdy tak, by nie mógł Cię złapać...” 


Król Henryk VIII od ponad dwudziestu lat panuje u boku swej małżonki Katarzyny Aragońskiej – księżniczki krwi, królowej ukochanej przez swój lud i najbardziej wyrozumiałej żony, jaką nosiła angielska ziemia. Katarzyna była wspaniałą Królową i wspaniałą żoną, która przymykała oko na zmienne humory swego małżonka, jego egoizm i liczne zdrady. Henryk nie miał pod tym względem większych skrupułów, więc jego kochankami najczęściej były dwórki Królowej. Tym razem Królowi wpadła w oko młodziutka Maria Boleyn – żona jego druha (tak się dzieje, jak panowie zachwalają łóżkowe zalety swoich żon). Rodzina Boleynów i Howardów dostrzegała w tym okazję do umocnienia swojej pozycji na dworze, dlatego niewinna dziewczyna została wręcz wepchnięta do królewskiego łoża przez swoją siostrę Annę, brata Jerzego, ojca, wuja i matkę (ta rodzinka nadała patologii w rodzinie nowego znaczenia). Maria pokochała swojego kochanka i obdarowała go dziećmi, a on w podzięce skłonił się w stronę jej znienawidzonej siostry Anny Boleyn. Starsza Boleynówna miała jednak większe ambicje niż jej siostra, królewska ladacznica.

„Wszelako Anna miała w sobie coś takiego, co przykuwało do niej wzrok (...). Poruszała się tak, jakby obserwował ją każdy mężczyzna na ziemi, jakby pożądał jej każdy mężczyzna na ziemi. I taka była siła żywionego przez nią przekonania, że w istocie każdy mężczyzna, który był w pobliżu spoglądał na nią i znajdował ją godną pożądania.”

Głównymi bohaterkami książki są dwie siostry, które niemal w równym stopniu kochają się i nienawidzą. Ich wzajemne relacje napędza niezdrowa rywalizacja. Anna jest starsza, bardziej zmysłowa i inteligentna niż Maria. Przy tym jest również wyrachowana, czym różni się od niewinnej, posłusznej młodszej siostry. Maria gra w książce główną rolę, ponieważ to właśnie ona prowadzi nas po przepełnionym intrygami dworze angielskim. Zdziwił mnie ten wybór. Zawsze uważałam Annę za tą ważniejszą z rodu Boylenów, dlatego spodziewałam się właśnie jej w roli narratora. Wybór autorki ostatecznie wydał mi się słuszny, ponieważ dzięki temu miałam okazję przeczytać coś znanego z zupełnie nowej perspektywy. Philippa Gregory wykreowała swoich bohaterów bardzo dobrze. Są pełni zalet i wad, co czyni ich rzeczywistymi.


W „Kochanicach króla” Philippa Gregory ponownie mnie zaskoczyła. Przyznam jednak, że to zaskoczenie nie było tak wielkie, jak w przypadku lektury „Wiecznej księżniczki”. Może dlatego, że historia wyniesienia na tron Anny Boleyn jest znacznie bardziej popularna niż losy Katarzyny Aragońskiej nim została Królową Anglii. Takie założenie wyjaśniałoby dlaczego zadziwiały mnie tylko szczegóły ze związku Marii z Henrykiem. Niemniej nie zmienia to faktu, że niektóre fragmenty musiałam czytać po kilka razy, gdyż burzyły moją wizję losów tej niewiasty. I właściwie to tyle, ponieważ o jednych z ważniejszych wydarzeń w historii Anglii nie dowiadujemy się zupełnie nic. Reformacja, początki anglikanizmu i całe tło polityczne najzwyczajniej nie istnieje w książce. Dowiadujemy się tyle, ile Maria Boleyn jest w stanie usłyszeć i zrozumieć, czyli niemal nic. Przez to „Kochanice króla” jawią mi się bardziej, jako romans historyczny, niż prawdziwa książka historyczna.


Nie zapominajcie jednak, że książka, która zaczyna się od egzekucji i na niej kończy musi mieć w sobie coś więcej niż jedynie historie romansu jakiegoś Króla z dwoma dwórkami. „Kochanice króla” to ponad 700 stronicowa powieść o najsłynniejszych kochankach angielskiego władcy, a może jakiegokolwiek władcy w historii. Philippa Gregory oparła swoją historię na licznych źródłach by jak najwierniej fabularyzować wydarzenia tamtych czasów. Na ostatnich stronach ponownie pojawiła się obszerna lista książek, z których autorka czerpała wiedzę. Historia mocno wciąga czytelnika w swój świat, styl autorki jest niezwykle lekki, język dopasowany, a przy tym łatwy w odbiorze. Mimo to nie jest to książka na jeden czy dwa wieczory. Nawet dwa tygodnie mogą nie wystarczyć, ale dzięki temu możecie się nią dłużej delektować. Polecam! 
Ocena: 4+/6

„Jedne kobiety doprowadzają mężczyzn do szaleństwa, a inne nie mają tego daru .”

Prześlij komentarz

22 Komentarze

  1. O tak, przy takiej ilości stron zdecydowanie nie jest to pozycja na jeden łyk ;-) Fajnie tak się wkręcić w jakiś temat i zgłębiać go, zgłębiać... :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie takie zgłębianie tematu jest dość fajne:) Jeszcze kilka książek i będę mogła z nich robić doktorat :P

      Usuń
  2. Uwielbiam powieści Philippy Gregory, aczkolwiek "Kochanice króla" spodobały mi się o wiele mniej niż tego oczekiwałam. Głównie chyba ze względu na wybór narratorki. Wolałabym w tej roli widzieć mimo wszystko Annę. Nie potrafię delektować się tymi książkami, mimo że do najcieńszych nie należą, to połykam je w góra kilka dni. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lady Mono (nick akuratny do tematu) doskonale Cię rozumiem. "Kochanice króla" to moja trzecia książka spod pióra Philippy Gregory i jako pierwsza dostała ocenę poniżej 5. Wiem, że 4+ to dalej świetna nota, ale spodziewałam się lepszej, ponieważ historia z Anną zawsze mnie przyciągała najmocniej.

      Usuń
  3. do tej pory nie miałam ochoty, ale czuję że jednak się skuszę. bardzo lubię powieści historyczne - i nawet jeśli za tymi współczesnymi nie przepadam, to myślę że akurat pani Gregory stanęła na wysokości zadania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj pod tym względem tak! Żałuję jedynie, że cała sprawa z reformacją została pominięta, choć i tak wszyscy dobrze ją znamy. Skuś się!

      Usuń
  4. Jak dla mnie wybór narratorki był odpowiedni. Nie zapominajmy, że historia opowiadana przez Annę byłaby bardzo wybrakowana: przez pewien czas przebywała we Francji, potem w odosobnieniu, a następnie została ścięta. Mielibyśmy ogromne luki, a tak to dostajemy informacje z pierwszej ręki, od osoby, która cały czas jest na dworze. No i historia nie kończy się na szafocie :)
    Jeszcze co do sióstr to ostatnio przeżyłam szok, kiedy jeden z historyków udowadniał, że to Maria była starsza. I miał na poparcie tego solidne argumenty :) A poza ty, uwielbiam "Kochanice króla"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile się zgadzam, że w ostatecznym rozrachunku wybór Marii na narratorkę był odpowiedni, to jednak ona również nie zawsze była na dworze. A to ją wygnali, a to co lato odwiedzała dzieci, a to z kolei uciekła do najnowszego kochanka/męża, przez co część dowiadywaliśmy się ze skąpych listów od jej rodzeństwa. Ze ścięciem już nie mogę polemizować ;)
      Oooo nie słyszałam o tym! Masz gdzieś link do artykułu? Jestem strasznie ciekawa jego argumentów.

      Usuń
  5. Fajna jest, choć rzeczywiście mało zaskakująca, ale widzisz o Annie Boleyn słyszał już w zasadzie każdy, a o takiej Annie Kliwijskiej właściwie nikt, dlatego polecam Ci "Dwie królowe".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo Anna Kliwijska nie zrobiła wokół siebie tyle hałasu. Zaczynam się powoli rozglądać za kolejnym tytułem, więc może już niebawem powiem Ci, jak mi się podobał :)

      Usuń
  6. Bardzo polubiłam twórczość Philipp Gregory, mimo że przeczytałam dopiero dwie jej powieści. "Kochanice króla" nadal przede mną, ale na pewno przeczytam tę książkę.
    Chętnie przeniosłabym się w przeszłość - chociażby we śnie :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę Ci takiego snu:) A przy tym niech budzik Cię nie budzi, bo mi paskudnie przerwał! Które czytałaś?

      Usuń
  7. Czytałam, świetna książka, chociaż faktycznie ta część historii jest bardziej znana niż losy Katarzyna Aragońskiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anna ogólnie wydaje mi się być najbardziej rozpoznawalną kochanką/Królową tamtych czasów :)

      Usuń
  8. Prawdę powiedziawszy, nie miałam styczności jeszcze z powyższą autorką, choć nie powiem, żebym nie szukała jakiegokolwiek kontaktu z nią. :) Mam nadzieję, że w końcu, któraś z jej książek nie będzie wypożyczona w bibliotece i będę mieć przyjemność poznania "uroku" stylu pani Philippy. Jeśli miałabym coś dodać na koniec, to - również jestem zakochana w czasach Tudorów! :) Już sama historia miłosna Henryka z Anną Boleyn mnie oczarowała! :) Tym bardziej serial... Mmm, serial!
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja dopiero trzecia, więc jeszcze też wiele książek spod pióra Gregory przede mną!
      Ha! Ja też dopiero od serialowej wersji złapałam bakcyla! Romans Henia z Anną jest niesamowity! I co z tego, że z niego straszny tyran, a z niej ostania wiedźma skoro ich historia jest taka niesamowita.

      Usuń
  9. Wiesz, że kocham Tudorów i kocham Henryka, i w ogóle tamte czasy, dlatego na książki o tej tematyce rzucam się jak głodny wilk na biednego, bezbronnego zajączka :-) "Kochanic..." już nie mogę się doczekać,bo przyjaciółka obiecała mi je w prezencie mikołajkowym :-) Także moje święta zapowiadają się dość...tudorowsko :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święta w klimacie:) Twoja przyjaciółka mądrze wybiera prezenty!
      PS. Porównanie świetne ;)

      Usuń
  10. Widzę, że nie jestem samotna w fascynacji XV-XVI-wieczną Anglią :D ,,Kochanice...'' były świetne, ale jeszcze bardziej podobała mi się ,,Biała królowa''. To chyba wszystko przez to, że miałam za sobą już biografie Anny Boleyn i Henryka VIII, więc w sumie niczego nowego się nie dowiedziałam. Eh, warto mieć mamę, która uwielbia renesansową Anglię i kupując jej prezent samej na tym korzystać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierz mi nie jesteś w tym osamotniona :) "Biała królowa" jeszcze przede mną! Zaczęłam od "Wiecznej księżniczki" i czytam chronologicznie, a gdy skończę dopiero się cofnę. A mamy z takimi zainteresowaniami można pozazdrościć :)

      Usuń
  11. Mam w planach cały ten cykl, a jeden z jego tomów już grzecznie czeka na półce :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie życzę Ci dużo czasu na jego czytanie, a przyjemność przyjdzie wraz z tym :)

      Usuń