Star Crossed VS The 100


Stacje kosmiczne i kosmici zazwyczaj nie wywołują u mnie entuzjazmu. Wolę zombiaki, wampiry, czarownice itp., jednak gdy nie cały rok temu zobaczyłam zwiastuny premier serialowych stacji The CW, nie mogłam się doczekać pierwszych odcinków Star Crossed i The 100. Obecnie emisja pierwszych sezonów, obu seriali, dobiegła końca, dzięki czemu mogę możemy je porównać. 


Star Crossed

Star Crossed wystartowało, jako pierwsze w połowie lutego 2014. Akcja serialu rozgrywa się w niedalekiej przyszłości. Na Ziemi rozbija się statek Obcych, dochodzi do walki, jednak ludziom udaje się skutecznie zneutralizować nieproszonych gości. Mija dziesięć lat, w ciągu których Atrianie żyli w odizolowanym sektorze. Dopiero teraz pojawia się nadzieję na rozpoczęcie integracji między oboma gatunkami dwunogów. 7 Atriańskich nastolatków zostało wybranych by zasymilować z ludzkimi nastolatkami w szkole średniej. Brzmi niedorzecznie? Poczekajcie na ciąg dalszy.
Po wygranej walce z rakiem, do szkoły wraca Emery (Aimee Teegarden). Tego samego dnia po raz pierwszy pojawia się Atriańska siódemka, w skład której wchodzi także Roman (Matt Lanter) (zaklepany przez Gosiarellę w dniu emisji pierwszego odcinka), który rozpoznaje w Emery, małą dziewczynkę, która w dniu katastrofy, czyli przybycia na Ziemię, pomogła mu się schować w swojej szopie i dostarczała mu pożywienie. Dziecięca sympatia, szybko zmienia się w namiętne uczucie, które musi stawić czoła nietolerancji społeczeństwa wobec międzygatunkowych związków. Ostrzegałam, że będzie niedorzecznie, prawda?


Mimo wszystko serial ogląda się całkiem przyjemnie. Jest lekki i niewymagający, a przy tym można się z niego nieźle pośmiać, chociaż z komedią nie ma wiele wspólnego. Zwyczajnie jego absurdalność odbieram pozytywnie, choć w przypadku innych seriali mam ochotę walnąć butem w ekran. Wróćmy jednak do tematu: mamy wątek miłosny (konkretnie trójkąt), motyw Obcych na Ziemii, próby integrowania gatunków, rozterki licealistów, medyczne i botaniczne zagwozdki oraz zamachy terrorystyczne. Innymi słowy serial ma dużo wątków, zwrotów akcji oraz akcji. Bardzo polubiłam ten serial i z pewnością oraz z przyjemnością oglądałabym go dalej (zwłaszcza po rewelacyjnym finale), gdy The CW łaskawie dała zielone światło twórcom. Niestety nie doczekamy się drugiego sezonu, ponieważ Star Crossed przegrał miejsce w ramówce z The 100. Długo byłam zła na stację za anulowanie tej produkcji, jednak trochę się uspokoiłam po przeczytaniu artyukułu dotyczącego zaplanowanych wydarzeń w 2 sezonie [link po angielsku]. Dlaczego? [Spoiler!] Jedną z moich ulubionych postaci była Taylor (Natalie Hall), która w ostatnich minutach serii zaliczyła wypadek samochodowy. Po takim zakończeniu, mogłam się tylko domyślać czy przeżyje czy nie, a dzięki zalinkowanemu artykułowi, wiem już, że scenarzyści chcieli napisać najbardziej beznadziejny scenariusz dla tej postaci. Miała przeżyć, ale stracić swoje pół-ludzkie, pół-atriańskie dziecko. Strasznie bezsensowne jest zabijanie jednego z lepszych wątków! Dodatkowo cały ten planowany klimat państwa policyjnego w Sektorze, cudowne ocalenie Graysona i ucieczka Emery psują to, co tak lubiłam w tym serialu.



The 100

O ile na Star Crossed czekałam z zapartym tchem, tak w przypadku The 100 byłam bardziej sceptyczna i traktowałam go bardziej, jak ciekawostkę.

Ludziom w końcu udało się zniszczyć Ziemię i doprowadzić do niemal całkowitego wyginięcia naszego gatunku (Brawo, ludzie!). Ostatnimi ocalałymi byli mieszkańcy stacji kosmicznych, którzy w końcu połączyli swoje latające w kosmosie domki, dzięki czemu powstała Arka. Akcja rozgrywa się po prawie 100 latach od naszego mistrzowskiego popisu (tj. totalnej rozwałki na Ziemi). Ocaleni sądzili, że nasza planeta potrzebowała 100 lat (poważnie tylko tyle?!) by oczyścić się ze smrodu ludzkości i ponownie móc ugościć dwunogi pasożyty. W planach mieli ponowną kolonizację dopiero za 3 lata, jednak zasoby wody i tlenu wymusiły na nich by zminimalizować liczbę ludności. Słyszeliście kiedyś powiedzenie, że dzieci to nasza przyszłość? Cóż… mieszkańcy Arki (jak ich nazwać? Arkanie? Arkańczycy? Astronauci?) najwyraźniej nie do końca załapali o co w tym chodzi, ponieważ to właśnie ich dzieci miały dla nich najmniejszą wartość. Postanowili wyciągnąć z kosmicznego więzienia, setkę nastolatków, wpakować ich w stary prom kosmiczny i zrzucić na Ziemie by sprawdzić czy uda im się przeżyć, czy też padną jak muchy. Jeśli eksperyment by się powiódł, mieli do nich dołączyć (najwidoczniej na Arce nie było potomków członków organizacji broniących praw dzieci).


Większość czasu antenowego zostaje oddana zesłanej setce, wśród której wyłaniają się główni bohaterowie: „księżniczka” Clarke (Eliza Taylor), Octavia (Marie Avgeropoulos), Bellamy (Bobby Morley) – zaklepany!, Finn (Thomas McDonell) oraz Jasper (Devon Bostick). Muszę przyznać, że większość z nich ma świetnie wykreowane charaktery i naprawdę ich lubię (poza Finnem). 

Oczywiście serial stacji The CW nie mógłby istnieć bez złożonego wątku romantycznego. Tym razem możecie zapomnieć o tradycyjnym trójkącie miłosnym, ponieważ to już są istne wielokąty! Niemniej wszystkie są wyjątkowo ciekawie skonstruowane i praktycznie nie ma sytuacji by jedna osoba (poza głupim Finnem) ulokowała swoje uczucie w dwóch osobach. Tutaj wszystko działa na zasadzie nieodwzajemnionego zauroczenia, odwzajemnionych miłostek i wyobraźni widzów, którzy wśród głównych postaci wyczuwają chemię, chociaż same postacie zdają się jej nie dostrzegać. 
Kolejnym plusem są krajobrazy zapierające dech w piersiach fanów klimatu postapo. Zmutowany genetycznie jelonek, fosforyzujące kwiaty i Natura, która w końcu uwolniła się spod jarzma ludzkiej technologicznej ingerencji. Rewelacja! Jakby tego było mało, to fani ostrej walki o przetrwanie też znajdą w The 100 coś dla siebie. Ogólnie serial ma bardzo dobrze rozplanowaną fabułę, ciekawych bohaterów, wywołuje napięcie i co najważniejsze nie jest jednowymiarowy. Nie mogę się doczekać, kolejnego sezony. I choć żałuję anulowania Star Crossed to przynajmniej przegrał walkę z naprawdę porządnym serialem, przy którym wydaje się infantylną bajeczką o kosmitach.


Ps. Jak Was znam to znacie przynajmniej jeden z powyższych seriali, jeśli mam rację dajcie znać co sądzicie zarówno o nich, jak i o decyzji stacji.