Looking For Anything Specific?

Header Ads

Szaleństwo Mary Dyer


Nie specjalnie chciałam czytać książkę Michelle Hodkin pt. "Mara Dyer. Tajemnica", ale los praktycznie mnie do tego zmusił. Książka dotarła do mnie, jako gratis od wydawnictwa YA! i pewnie leżałaby jeszcze długo na półce, gdyby nie jej cudowna okładka i pozytywnego szumu wokół niej. Ostatni gwóźdź do trumny przybiła Iara, pisząc, że bohaterka ma pewną moc. SuperJesień zobowiązuje, dlatego zaczęłam czytać, zajęła mi jeden dzień i nie mam pojęcia, jak ją ocenić. Przychodzi mi do głowy tylko jedno słowo „niepokojąca”.


Tytuł: Tajemnica
Seria: Mara dyer
Autor: Michelle Hodkin
WydawcaYA!
Data wydania: 09.2014
Liczba stron: 412


„Wezwali mojego starego, żeby sprawdzić, czy nie przechowuję eboli w domu. Idioci. Jeden drobny żart z gorączką krwotoczną i już przyklejają Ci etykietkę niezrównoważonego.”

Dzieciaki zakradają się nocą do zniszczonego budynku. Budynek się wali. Trzy osoby pochłonęły gruzy, a jedna budzi się w szpitalu po kilku dniach śpiączki. Mara nie pamięta, jak znalazła się w budynku. Jej pamięć odmawia udzielenia odpowiedzi, a ona sama nie potrafi pogodzić się ze śmiercią swojej najlepszej przyjaciółki. Wszyscy jednak uważają, że najlepiej by jej zrobił pobyt w szpitalu psychiatrycznym (ironią jest to, że budynek, który się zawalił to właśnie opuszczony szpital psychiatryczny - mają ludzie poczucie humoru). W końcu rodzina decyduje się na przeprowadzkę do Miami. Chyba posiadanie matki terapeutki nie jest najlepszym prezentem od losu, bo zamiast normalnie przepłakać i powariować w czasie żałoby, dziewczyna musi chodzić niemal na baczność by pod czujne oko matuli nie dopatrzyło się powodu do zamknięcia córeczki w ośrodku.  Jeśli ktoś pytałby mnie o zdanie to uważam, że to jest pośrednim  (choć nie jedynym) powodem, dla którego dziewczyna później zaczyna wariować. Na szczęście w nowej szkole kręci się wokół niej przystojny Noah, który odciąga od niej ponure myśli. 




Albo ta książka jest pełna błędów albo moje paskudne zarazki wpłynęły na moje zdolności czytania ze zrozumieniem. Stawiam na to pierwsze, ale jeśli się mylę to dajcie mi znać. [Mały spoiler] O co chodzi z tym nerwowym zachowaniem zwierząt wobec Mary. W końcu zagłodzona suczka, potraktowała ją z dużym zaufaniem i dopiero później wszystkie zwierzaki zorientowały się, że coś z dziewczyną jest nie tak. Serio? Druga sprawa: dlaczego główni bohaterowie zachowują się pod koniec książki, jak postacie z teledysku We Found Love Rihanny. Nie do końca rozumiem, czy oni właśnie przeżywają jakieś załamanie nerwowe/huśtawkę emocjonalną czy zwyczajnie do końca już powariowali. Najsmutniejsze jest to, że kiedy oni sami uważają się za chorych, ja uważam, że są normalni, a gdy odstawiają publicznie szopkę, która według ich standardów jest zwyczajnym zachowaniem to mam ochotę wepchnąć im do gardła garść psychotropów. Poważnie, czasami martwię się o własne zdrowie psychiczne, ale przy nich jestem normalna. Do tego dochodzi to ich specyficzne otoczenie. Psycho-mama, która wierzy, że większym obciążeniem dla dziecka jest pracujący ojciec, niż nieustanna kontrola i dosadne sugerowanie, że jest świrem (córka - nie ojciec). Noah, który z totalnie wyluzowanego faceta, nagle zmienia się w emocjonalnego wraka, który wszystkich na około bije. I oczywiście dziwna parka A&A, z których jedna ma poważną obsesję, a drugi jest takim tłumokiem albo ma tak narcystyczną osobowość, że nie widzi, że jego dziewczyna ma wspomnianą obsesję na punkcie innego faceta. Naprawdę co jedno to lepsze.



Denerwowało mnie także to ciągłe przerywanie ... Człowiek chciałby przeczytać rozsądny dialog, a tu ... Bo przecież to takie emocjo... Sami powiedzcie, czy Was to nie ... Ok. jeśli wstawię jeszcze jeden wielokropek to sama sobie przywalę! Irytowały mnie również słowa, które autorka wpychała w usta bohaterów. Raz są na wręcz żenującym poziomie (przykład: O Boże, prześladujesz mnie jak zaraza! – warknęłam.”) by po chwili było wyszukane (przykład: "Kunsztownie wymyślona, koronkowo subtelna i totalnie epicka alegoria dysonansu poznawczego – orzekł. – Cóż, dzięki. To jeden z najbardziej wyszukanych komplementów, jakie usłyszałem.). Takie połączenie zwyczajnie nie pasuje do siebie. I gdzie ta tytułowa tajemnica? Moc Mary jest tak oklepana, jak tylko może być moc nastolatka. [Spoiler!] Na półce mam przynajmniej dwie książki, których bohaterowie mogą uśmiercać ("Dotyk" i "Dotyk Julii"), choć u nich akurat działa to przez dotyk. Z pierwszej strony i pierwszego rozdziału dowiadujemy się, że dziewczyna morduje, więc gdzie ta tajemnica? Chyba tylko dla Mary to była niespodzianka, co udowadnia, jak bardzo jest niedomyślna. Wiem, że przypomina to czepianie się szczegółów, jednak to wszystko wpływa na całość. 


Dla odmiany przejdźmy do plusów. Pierwszy będzie bardzo płytki. Chciałam pochwalić sesje zdjęciową, która powstała na potrzeby okładek Mary Dyer (tutaj wrzuciłam tylko część z nich). Świetnie oddają atmosferę książki, dlatego duże brawa należą się fotografowi! Drugą zaletą jest niepokojący klimat powieści. Nie wywoływał strachu, ale trzymał bardzo blisko granicy. Po trzecie książkę czyta się naprawdę szybko, a przy tym sprawia przyjemność i jest lekka. Jest także inna. Nie czytałam jeszcze czegoś napisanego w taki sposób, choć wydarzenia nie są specjalnie oryginalne, a klimatem przypominała troszeczkę "Drugą szansę", która notabene podobała mi się znacznie mniej, choć aż tak nie drażniła. 
Wiem, że praktycznie kończę pisać ten tekst, jednak dalej nie potrafię się jednoznacznie zdecydować co sądzę o "Marze Dyer". Skłaniałabym się bardziej na średnią powieść, którą nie do końca polecałabym czytelnikom (chociaż podoba się wszystkim poza mną), ale ma w sobie to coś, co przyciąga i nie chce puścić. 

Ps. Jak Wam się podoba klimat zdjęć z sesji okładkowej?
Ps2.Czy to właśnie ma być przykładem idealnej książki w typie Love-hate?


Prześlij komentarz

38 Komentarze

  1. Sesja cudna. Poza tym zgadzam się z większością tego, co napisałaś. Bo tajemnica tam jest, tylko nie chodzi o moce, bo tu wszystko jasne. Ale te jej wizje, wspomnienia... Sama okładka jest tajemnicą. Swoją drogą, poza tym, że zdjęcia cudne, co one mają do książki? Dla mnie nic. Chyba, że liczyć te wariacje pod koniec z porwaniem i tak dalej. Swoją drogą to było dziwne.
    Na początku ta książka podobała mi się bardziej, im dłużej o niej myślę, tym gorzej myślę. Było ok, ale ma długo tego nie zapamiętam. I nie jestem już tak pewna, czy chcę przeczytać drugi tom.
    Love hate w sensie odczuć czytelnika? Dla mnie nie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po Twojej recenzji to ja już sama nie wiem, czy mam to czytać, serio. Muszę się zastanowić i to porządnie ;)
    Klimat sesji okładkowej jest świetny, przypomina mi tą do ,,Wicked" Jennifer L. Armentrout. Też podwodna i przyciąga wzrok. Na sam widok okładki mam ochotę wziąć jakąś maszynę czasu, przenieść się do grudnia, żeby było już po premierze xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jeszcze nie wiem, co sądzę, bo nie przeczytałam, ale strasznie mnie kusi to szaleństwo. I strasznie jestem ciekawa. Pamiętam "Krwawy fiolet", w którym bohaterka-narratorka była chora psychicznie i czytanie jej historii było świetną przygodą. Cały tamten świat był zwiariowany i nie szło przewidzieć, co stanie się dalej :)
    Chciałabym, żeby Mara mi się podobała. Żeby wprowadziła niepokój. Jak "Troje"

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowna! Choć faktycznie, kompletnie nie powiązana z treścią książki. Trochę to bez sensu, ale może zwyczajnie nie dostrzegamy koncepcji... o ile jakaś była. Niemniej zdjęcia boskie! Czy ja wiem czy wydarzenia z tej zapomniane nocy były taką wielką tajemnicą. Podejrzewam, że Ty także domyślałaś się mniej więcej co tam się stało.
    Z kolei ja na początku byłam na nie (tzn po skończeniu książki), po godzinie od jej przeczytania byłam bardziej na tak, ale też nie do końca. Ogólnie dalej ciężko mi się do niej jednoznacznie ustosunkować.
    Love-hate w sensie relacji między dwójką bohaterów. Ciągle ktoś gdzieś o tym pisze, a ja ciągle nie łapię o co chodzi. Chyba, że właśnie o to emocjonalne i psychiczne niezrównoważenie fikcyjnych kochanków, ale to chore. Ech... za stara się na to robię :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie potrafię Ci pomóc. Sama do tej pory jestem strasznie niezdecydowana, w tym czy mi się podoba czy też nie. W każdym razie mam nadzieję, że Twoj wybór będzie dobry!

    Znowu podajesz angielską książkę i znowu Armentrout :P Znalazłam zdjęcie z okładki i jest przepiękne! Obiecałam, że przeczytam Lux, a teraz pewnie chcesz mnie jeszcze "Wicked" skusić, Ty przebiegła bestio! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. "Krwawy fiolet" ma psychiczną bohaterkę? Jakoś mi to umknęło. Mam książkę na półce, więc może się w końcu za nią zabiorę? Wychodzi na to, że warto.
    Kurde! "Troje" też mam na półce nieprzeczytane i znów coś czuję, że Ci się podobało i powinnam przeczytać. Aniołku nie wypada aż 2 książkami w jednym komentarzu mnie kusić, bo to nieludzkie! :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, nie rozumiemy tej koncepcji.:D ale chyba nie żałuję.:p
    Wszystkiego można się było domyślić, ale aura tajemniczości była i głównie o to mi chodzi.
    Ja z każdym dniem jestem bardziej na nie. Nie wiem czemu...
    Hm, to raczej oni się kochali tutaj... Love hate może w Obsydianie...
    Ps. Jutro Ci podeślę temat na wpis, bo mi właśnie opowiadają o czymś... Pasującym tu.:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Sesja zdjęciowa jest niesamowita :D Co się natomiast tyczy książki, wkrótce mam zamiar przekonać się na własnej skórze o co w tym wszystkim chodzi. Obawiam się tylko, że względem psycho-mamuśki mogą nachodzić mnie morderce myśli :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Ha! To z pewnością najlepsza recenzja tej książki jaką dotąd czytałam. mam wiele wątpliwości co do niej, a te wszystkie ochy i achy tylko uruchamiają moją podejrzliwość. Dzięki Tobie przynajmniej wiem, żeby się nie nastawiać na coś specjalnego, bo raczej nie podzielę zachwytów większości. Dzięki :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Ufff... a już mi się wydawało, że tylko ze mną jest coś nie tak, bo w żadnym momencie nie potrafiłam dostrzec doskonałości książki, którą to tak wychwala się na prawo i lewo. Mało tego mnie się ta książka w ogóle nie podobała. Wiecznie naburmuszona i wkurzona na wszystkich Mara wcale nie pomagała :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Psycho-mamuśka nie powinna wyzwolić w Tobie instynktu zabójcy, ale najprawdopodobniej nieźle Cię zirytuje. Chętnie przeczytam Twoją recenzję tej książki, zwłaszcza, że muszę poznać jak najwięcej opinii o Marze by zobaczyć czego w niej nie dostrzegłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Aż mi się miło zrobiło:) Dzięki!
    Wiesz, różnie bywa. może akurat Tobie się spodoba - kto wie? Może ja jej nie zrozumiałam? Zawsze mam takie myśli, gdy widzę te wszystkie zachwyty nad książką, która mnie nie urzekła. Niemniej dobrze robisz, że nie nastawiasz się na coś rewelacyjnego :) Masz w ogóle zamiar czytać?

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiecznie naburmuszona i niestabilna psychicznie Mara, faktycznie to wszystko utrudniała!
    Ufff... jak to mówią w kupie siła, więc pocieszyłaś mnie, że nie jestem samotna w swoim ignorowaniu geniuszu tej książki :P Wychodzi na to, że albo mamy bardzo wyszukany gust literacki albo kompletnie się nie znamy - w każdym razie siedzimy w tym razem! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ważne, że ładne, a ładne rzeczy nie muszą mieć większego sensu :)
    Ok, masz całkowitą rację - aura była. Czekaj już widzę ten nowy, lepszy tytuł "Aura tajemniczości Mary Dyer". W sumie lepsze niż "Mara Dyer. Tajemnica."
    Przeczytam w końcu ten "Obsydian" i nie dość, że w końcu będziecie ze mnie zadowolone to jeszcze może w końcu załapię o co chodzi z tym love - hate. Naprawdę żenujące by blogerka popkulturalna nie ogarniała takiej rzeczy...
    Ps. Widziałam już maila od Ciebie, więc zaraz lecę odczytać! Ciekawość zżera!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ha! Dzięki Twoim wskazówka udało mi się odnaleźć te zdjęcia! Są bardzo piękne i intensywne. Wybrali naprawdę niezwykłą modelkę do sesji - podoba mi się ;)
    Poziom fanienia autorki masz bardzo pozytywny! Like it! :)
    Haha:) A ja się dopiero teraz przekonuję o tym na własnej skórze! Musze teraz zachować czujność :P

    OdpowiedzUsuń
  16. Nawet piękne.:)
    Lepszy i zacniejszy tytuł.:D
    Czytaj:D Ja nadal czekam na drugi tom. Aż mi przyślą.
    Może nie pozwalający ten temat, ale pasuje do bloga moim zdaniem.:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Tak, Heather jest zjawiskowa, a cała sesja cudowna! :)
    Hah, dzięki ;)
    Oj tam, oj tam :P

    OdpowiedzUsuń
  18. Dziękuję Ci ślicznie i różowo! Nawet nie wiesz, jak mi to pasuje do jednego z tekstów, nad którym siedzę od 2 miesięcy! W końcu popchnęłaś go do przodu ;) Co prawda jeszcze trochę mi z nim zejdzie, ale sądzę, że warto nad nim trochę posiedzieć.
    Jeszcze raz dzięki i jakbyś miała coś podobnego podsyłaj :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Serio?! Ty na prawdę znasz ich wszystkich z imienia? Ana, naprawdę poziom fanienia masz genialny! :)
    Żadne oj tam, od tej pory uważnie będę wypatrywać wzmianek o Jen, bo widzę to tak: przyczajona Ana, ukryta Jen :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Mam takie same odczucia i to bardzo często. Wszyscy się czymś zachwycają, a ja nie mogę zrozumieć dlaczego xD A czy zamierzam przeczytać tę książkę, to się jeszcze okaże. Nie mówię nie, ale nie jest też na liście moich priorytetów. Ciekawi mnie, ale mam wiele innych, pewniejszych, tytułów na oku :) Zobaczymy! :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie no, wszystkich nie znam xD Kilkoro kojarzę głównie ze względu na to, że autorki wspominają dane nazwiska, np. przy ujawnieniu okładki danej książki lub, tak jak Jen, dosyć często wrzucają ich zdjęcia. U Jen nawet poszczególni modele mieli (i chyba nadal mają, nie pamiętam) swoje dni, więc się człowiekowi opatrzą xD Już nie wspomnę o Pintereście :P
    Nie no, bez przesady ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Szczerze, czytałam książkę zarówno w oryginale jak i tłumaczenie. I większość tych dziwnych dialogów to błędy tłumacza. Np. ta przytoczona zaraza, która w tłumaczeniu nie jest wyjaśniona. To chodzi o książkę "Dżuma" Alberta Camus'a, która oryginalnie nosi tytuł Plaga, stąd komentarz Noah o alegorii.

    OdpowiedzUsuń
  23. Szczerze, czytałam książkę zarówno w oryginale jak i tłumaczenie, i muszę powiedzieć, że większość tych dziwnych dialogów wynika z błędów tłumacza np. ta wspomniana zaraza. Chodzi o książkę "Dżuma" Alberta Camus'a której oryginalny tytuł to The Plague, stąd komentarz Noah o alegorii i to, że uważa on to za komplement.

    OdpowiedzUsuń
  24. O nieee, nie wierzę, że Ci sie nie podobała zbytnio- to akurat jedna z moich najulubieńszych książek. A Noah to chyba obecnie jeden z najukochańszych 'crushów' książkowych :(

    Ogólnie jeśli miałabym się czepiać, to zdziwiona jestem, że takie oklepane książki jak 'Alicja w krainie zombie' czy 'Elita' (cóż, dla mnie-nie chciałam urazić!) gdzie 2/3 ksiazki składają się na wzdychanie bohaterki za jej facetem/facetami czy coś mają pozytywniejsze recenzje niż moja ukochana Mara i chyba bardziej Ci się podobały :P
    No ale może miałaś wyższe oczekiwania względem tych książek i po prostu ich nie spełniła do końca? O to chodzi? ;)

    A i przeczytałam do końca 1 połowę Wide Awake, ale nie wiem czemu, ale troszkę zaczęło mnie to nużyć i nie mogę się zmusić i zacząć czytać tą druga połowę, którą mi wysłałaś, help! :( Ogólnie w tym fanficku(?) zauważyłam, że niewiele się dzieje - ciągle tylko siedzą w tym jego pokoju i tak w kółko :P

    W każdym razie jak masz coś fajnego to zawsze podrzucaj, prosiłabym bardzo abyś o tym pamiętała jakby co ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. MI się wydaje, że tajemnicą jest to, że w sumie po 2 książkach ciągle nie wiadomo do końca co tam się dokłądnie dzieje. Czy może Mara mówi prawdę albo ona serio jest chora psychicznie i ma jakieś schizy albo to wszystko to jakiś spisek przeciwko niej w którym uczestniczy nawet Noah? Przynajmniej ja nie jestem tego wszystkiego taka pewna po lekturze tych 2 części, także jak dla mnie to jest to niezła zagwozdka ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Aha :) Trochę szkoda, że książka ucierpiała na tłumaczeniu. Podejrzewam, że Mara przypadła Ci do gustu, skoro czytałaś w obu wersjach. Stawiam, że oryginał lepszy ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Przykro mi, ale jakoś nie potrafiłam jej poczuć. Cieszę się jednak, że Tobie się podobała ;)


    Tak i sądzę, że trochę jest to właśnie wina nastawienia. Mara jest bardzo wysoko oceniana, a Alicja ... no cóż... więc w obu zadziałał element zaskoczenia. I to nie tak, że Mara mi się nie podobała - ja zwyczajnie nie wiem co mam o niej myśleć :P Nie skreślam jej i widzę jej pozytywy ;)



    Hahaha! Normalnie Love you! Myślałam, że to tylko u mnie tak zadziałało. Byłam w połowie drugiej połowy (brzmi dziwnie, ale wiesz o co mi chodzi). i nagle bez jakiejkolwiek przyczyny przestałam czytać. Miałam nadzieję do tego teraz wrócić (minęło pół roku), ale nie mogę się zmobilizować. Na których wydarzeniach utknęłaś? Są już oficjalną parą?


    Będę! Słowo!

    OdpowiedzUsuń
  28. W takim razie mam nadzieję, że trafisz na prawdziwe perły czytelnicze! Jak znajdziesz coś powalającego na kolana zawsze możesz mi polecić :D

    OdpowiedzUsuń
  29. Cóż, ja ją uwielbiam :P Sądzę też, że to po proszku wina polskiego tłumaczenia, które jest znacznie gorsze niż oficjalna wersja. Wiele stwierdzeń czy odniesień czy coś nawet nie jest wytłumaczone w przypisach, lols.

    Są oficjalnie parą, właśnie ujawnili się w szkole :P Po prostu wkurza mnie to ciągłe rumienienie się Belli, zupełnie jak w oryginale i w dodatku przypomina mi to główna bohaterke z Fifty Shades of Grey kiedy tak się rumieni i rumieni i w ogóle, a to nie jest zaleta :P No i ogólnie mam wrażenie, że fabuła stoi w miejscu troszkę. Chociaż nadal jest to dobry fic, bo na początku naprawdę mnie wciąnął, tylko teraz tak...

    haha okok dzięki, COKOLWIEK dobrego znajdziesz - wiesz co masz robić :P

    OdpowiedzUsuń
  30. Czepiasz się Gosiarelko ;) Jak to nie rozumiesz czemu zwierzątka bały się mary? Suczka jej ufała PRZED tym, jak zabiła jej pana (mara, nie suczka). Zwierzęta zawsze wyczuwają śmierć.
    Bohaterowie są dziwni i zachowują się nielogicznie, ale wyobraź sobie posiadanie takich mocy. Byłabyś zdrowa psychicznie i społecznie aktywna w normalny sposób? Nie sądzę. Poza tym jak sama zauważyłaś, takiego klimatu, napięcia, psychozy polączonej z paranormalem jeszcze w young adult nie było. I choć zakończenie mnie rozczarowało (myślałam, że to będzie jakaś inna moc) Mara skradła moje serce ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Pewnie tak, ale co mam zrobić, jak nie łapię wszystkiego ;) Dobrze, że na swoje usprawiedliwienie mam w razie czego towarzyszące mi wtedy zarazki :P
    Ok. Zwierzęta wyczuwają śmierć i suczka faktycznie zaczęła się bać, gdy zabiła jej pana, ale wcześniej zabiła inne osoby (i było ok). Później zwierzęta też ją unikały (które nie było niczego świadkiem), co jest zrozumiałe. Dziwi mnie zwyczajnie, że ta suczka wcześniej niczego nie wyniuchała.
    Co do bohaterów - okej. Patrząc na to w ten sposób masz rację. Ześwirowałabym w podobny stopniu, zwłaszcza, że to nie jest moja wymarzona supermoc ;/
    Niemniej Mary nie polubiłam, choć książka naprawdę ma coś w sobie. I duży plus za klimat.
    Geez... dobrze, że jej nie zjechałam porządnie, bo byś mnie z widłami doleciała :P

    OdpowiedzUsuń
  32. Poważnie?! Ty też czytałaś oryginał - chyba muszę się poważnie zabrać za czytanie książek po angielsku, bo wszyscy mnie zaskakują ;)


    Haha:) W sumie nic w tym dziwnego, skoro 50 twarzy Greya też jest fanfickiem Zmierzchu ;) Kurcze tyle wcieleń Belli w okół nas! Może w końcu przez to przebrniemy ;P


    Popytam jutro ludzi na FB, może zaproponują coś rozsądnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. Oj tam zaraz z widłami... Zdecydowanie wolę palenie na stosie :)
    Mimo wszystko fajnie się czyta te Twoje opinie, do wszystkiego podchodzisz z dystansem i znajdujesz fakty, o których nawet bym nie pomyślała :)

    OdpowiedzUsuń
  34. A no tak, kompletnie zapomniałam, że Fifty Shades to na początku był fanfick Twilight, lols :P



    ooo dziekuję, ahah kochana jestes :*

    OdpowiedzUsuń
  35. No nie mogę! Czy ty wiesz, jak boli palenie żywcem, Ty zła kobieto :P Przypomnij mi, żebym nigdy Ci nie podpadła ;)
    Dzięki i pamiętaj o tym, gdy będziesz układała stos!

    OdpowiedzUsuń
  36. Będę pamiętać ;) Do zobaczenia w Krakowie ;)

    OdpowiedzUsuń
  37. Nie mogę się doczekać - u nas nie wolno palić ognisk ani stosów :P

    OdpowiedzUsuń