Czarne Charaktery #3: Dobry czy zły?


Zastanawialiście się kiedyś skąd wziął się ten podział na pozytywnych i negatywnych bohaterów? Przecież w bajkach zazwyczaj ktoś nam ich role narzuca z góry, przedstawiając jako "dobra wróżka", "podła czarownica", "zła królowa", "szlachetny książę", czy "piękna księżniczka", przy czym wygląd postaci też jest ściśle powiązany z charakterem. Dlaczego pozwalamy by ktoś na starcie uprzedzał nas do kogoś, zamiast samodzielnie wyrabiać sobie zdanie? Dziś przyjrzyjmy się uczynkom naszych baśniowych bohaterów, głównie na przykładzie Rumpelstilskina i Błękitnej Wróżki.

[Przypominam, że seria Czarnych Charakterów jest ze sobą ściśle powiązana, więc zapraszam do zapoznania się z poprzednimi tekstami. Pierwszy z nich dowodzi, że nikt nie rodzi się zły (skocz do tekstu), pokazując jak parszywe dzieciństwo miały bajkowe łotry. Drugi pokazuje, że źli nie otrzymali takiej pomocy, jaką dostali pozytywni bohaterowie (skocz do tekstu). Przeczytane? W takim razie już nie będę przerywała. Czytajcie sobie w spokoju trzecią część]

Rumpelstilskin vs Błękitna Wróżka 
Kogo obwiniam za klątwę?
Historia Rumpelsztyka i Błękitnej wróżki jest najlepszym przykładem na udowodnienie, że źli bywają lepsi od dobrych. Dodatkowo ich losy są ze sobą ściśle powiązane, przy czym ich pierwszy kontakt zaowocował rzuceniem klątwy, od której zaczęła się historia Once Upon a Time. Poprzednio skończyłam opowiadać historię Rumpla w momencie, w którym został mrocznym po zabiciu Zoso. Jedną z pierwszych rzeczy, jakie zrobił po otrzymaniu tak ogromnej mocy było zakończenie wojny z ogrami, a tym samym uratował niezliczoną ilość dzieci i dorosłych, które do tej pory oddawały swoje życie w imię przegranej sprawy. W tym momencie warto zauważyć, że wróżki mogły się tym zająć wcześniej, ale z jakiegoś powodu uznały, że nie warto marnować bezcennego wróżkowego pyłu, który notabene bez mrugnięcia okiem użyły, gdy w grę wchodziło odbicie zamku i ukochanego dla Śnieżki. Nie pojmuję ich priorytetów. Jednak uprzedziłam fakty, bo pierwsze spotkanie wróżki i mrocznego miało miejsce jakieś 300 lat wcześniej, gdy Błękitka wręczyła małemu chłopcu ostatnią magiczną fasolę, która miała go przenieść do świata bez magii. Nawet nie wspomnę jakie to było nieodpowiedzialne z jej strony, bo przecież wszyscy wiemy jak kończą się przygody dzieci i magicznych artefaktów, więc czemu nie wzięła pod uwagę, że chłopiec może skończyć sam w obcym świecie, gdzie będzie głodował i tęsknił za domem? Jeśli jeszcze się nie domyśliliście tym chłopcem był Bae, syn Rupelstilskina, który chciał odbyć tę podróż ze swoim papą, jednak Mroczny nie był na to gotowy i przez krótką chwilę słabość stracił syna. Zaraz po tym, pojawiła się Błękitna Wróżka i powiedziała, że Rumpel nie może się już przenieść do świata bez magii. Zwyczajnie nie istnieje już żaden magiczny sposób poza mroczną klątwą (jeśli chcecie przypomnieć sobie tą scenę możecie ją znaleźć tutaj). W tym momencie chciałabym podsumować fakty: Dobra wróżka rozdzieliła ojca z synem, sprawiła, że biedny dzieciak błąka się samotnie po nieznanej krainie, po czym wyjawiła, że jednym rozwiązaniem jest KLĄTWA? Czekajcie, bo chyba nie rozumiem, jakim cudem zwierzchniczka wszystkich wróżek w Zaczarowanym Lesie mogła nagle zapomnieć o istnieniu:
- magicznych fasolkach dostępnych w innych krainach (Nawet ten mały szczurek Smee o nich wiedział)
- uschniętej magicznej fasoli w rękach ostatniego olbrzyma
- Jeziorze Nostos, które "przywracało to, co utracone"
- piórach Pegaza lub samym Pegazie
- magiczne pantofelki z Oz
- Magicznym drzewie, z którego powstał Pinokio i Szafa-portal
Serial pokazuje, że wiedziała co najmniej o jednej z wyżej wymienionych rzeczy (zakładam jednak, że zdawała sobie sprawę z istnienia wszystkich), a jednak nie pisnęła słówkiem, dlatego to właśnie ją możemy obwiniać za rzucenie mrocznej klątwy. 

Kto sprzyja prawdziwej miłości?
Większość działań, jakie Rumpel podjął od chwili, w której utracił Bae, miała na celu stworzenie, rzucenie i zdjęcie klątwy. Pomijając motywacje, jego uczynki były naprawdę dobre. Spójrzmy choćby na legendarną miłość Śnieżki i Księcia z bajki. Gdyby nie Rumpel ta dwójka nigdy by się nie spotkała, nie pokochała, nie znalazła i ogólnie nie byłaby razem. David przez całe życie był zwykłym farmerem (tacy raczej nie poślubiają księżniczek, nawet tych wyjętych spod prawa) i to dość cienkim, bo jemu i jego matce ciągle brakowało pieniędzy. Za sprawą układu z Mrocznym, chłopak nie tylko został księciem, ale także uratował farmę. W przeciwnym wypadku nigdy nie doszłoby do pierwszego spotkania. Nie będę Was zanudzać opowiadaniem szczegółowych losów tej dwójki, jednak powiem, że oboje powinni sobie wyrobić kartę stałego klienta u Rumpelstilskina. Poważnie, latają do niego z każdą, nawet najmniejszą pierdołą i jeszcze się krzywią, gdy muszą mu coś oddać w zamian (rozpuszczone bachory myślą, że status księcia/księżniczki wystarczy. Wyobrażacie sobie ich zakupy w sklepie? Wszystkie kasjerki byłyby w bajkach przedstawione jako czarne charaktery), a przecież cena zazwyczaj nie jest duża - to włos, to płaszcz, to umieszczenie paczki ekonomicznej wewnątrz smoka. No może Kopciuszek musiała zapłacić wyższą cenę, ale sama o to błagała (tak, tak, to dzięki niemu Kopciuch poślubił księcia). W efekcie za każdym razem, gdy któreś z tej dwójki z dumą mówi "I will always find you" to w rzeczywistości ma na myśli: Pójdę do Golda i on coś wymyśli. Nie zapominajmy też, że to właśnie Rumpel stworzył eliksir prawdziwej miłości. 

W tym samym czasie Błękitna Wróżka niszczyła prawdziwą miłość. Jedną z jej ofiar jest wróżka o imieniu Nova, która trafiła do kopalni krasnoludków, gdzie poznała jednego z nich, Marzyciela. I tak drogie dzieci zaczął się ich romans, trochę rozsypanego proszku tu i tak, parę świetlików i mamy prawdziwą miłość. Chcieli razem uciec by odkrywać świat. A co wróżkom i krasnoludkom się nie należy? Najwidoczniej nie, bo wparowała taka jedna błękitna i ustawiła ich po kątach by dalej byli niewolnikami swojej pracy. 
Drugą poszkodowaną była Regina. Nie wspominam już o braku interwencji, gdy umierał Daniel, lecz o jej dalszych losach, gdy Regina została już Królową, ale jeszcze nie Złą. W tamtej konkretnej chwili była tylko smutną i samotną żoną mężczyzny, który jej nie kochał, opłakującą narzeczonego, który umarł i dziewczyną, która brała lekcje u Mrocznego, ale nie chciała przejść na ciemną stronę mocy. Dokładnie wtedy Dzwoneczek pojawiła się u niej. Chciała pomóc zrozpaczonej kobiecie i mimo gróźb ze strony Niebieskiej Wróżki, pokazała jej drogę do jej prawdziwej miłości. Czy coś w tym złego, że Zielona Wróżka chciała ją połączyć z drugą umęczoną duszą? Według mnie to szlachetne, jednak Niebieska miała inne zdanie. Mocno się wkurzyła i odebrała magię oraz skrzydełka Dzwoneczkowi. Czy tak zachowują się dobre, współczujące i miłosierne istoty?

Kto tak naprawdę jest tu zły?
Oboje mają na swoim koncie zarówno złe, jak i dobre czyny. Jednak tylko jedno z nich jest notorycznie przedstawiane jako antagonista. I to dlaczego? Bo chciał coś w zamian? Przecież zazwyczaj ludzie sami się do niego zgłaszali. Ratował Królestwa przed zagładą, ludzi przed śmiercią, obdarowywał ich pieniędzmi, szansą na prawdziwą miłość i... no cóż... Śnieżce pewnie nawet papier toaletowy musiał załatwiać, gdy błąkała się po lesie, ale ona jest wyjątkowo mało zaradna. Z kolei Błękitnej Wróżce ani razu się nie oberwało za niecne uczynki, a miała ich na swoim koncie nie mało. Przykładowo jej tendencja do uprzykrzania dzieciom życia. Przez nią co najmniej trójka dzieciaków wychowywała się bez rodziców. O Bae już wiecie, ale przecież dochodzi do tego Pinokio i Emma. Pamiętacie moment, w którym wróżka poprosiła Gepetto o wystruganie magicznej szafy robiącej za portal? Miało wystarczyć magii na przeniesienie dwóch osób, więc Gepetto zażądał by jedną z nich był jego syn. Błękitka nawet się nie starała targować, tłumaczyć czy prosić. Bez mrugnięcia oka skłamała później Śnieżce, że magii starczy dla jednej osoby (Rumpel przynajmniej nie kłamał przy zawieraniu umów!). Wówczas sądzono, że takie rozwiązanie jedynie rozdzieli prawdziwą miłość, ale Emma postanowiła przyśpieszyć swoje przyjście na świat, co skończyło się dla niej tułaczką po domach dziecka. Brawo, wróżko! Ok. ok. trzeba przyznać, że w czasie porodu, Błękitna Wróżka spróbowała wybielić swój wizerunek: podfrunęła do Gepetta, wyjaśniając sytuację i prosząc by przekazał w jej imieniu Śnieżce, że powinna wejść z dzieckiem do szafy. Największym absurdem tej sytuacji jest fakt, że dopiero co wyfrunęła od Śnieżki. Tiaaa... 
A tak w ogóle to wychwyciliście, że wróżka skłamała ciężarnej królewnie? Czy nie powinna za to stracić skrzydełek, skoro sama nieustannie straszyła małego chłopca (czyt. Pinokia), że zmieni się w kawał drewna, jeśli nie będzie "bezinteresowny, odważny i prawdomówny"? Tak tylko mówię. 

Czas na argument rozstrzygający sprawę: Pierwszą śmierć! Tak, tak, w Once Upon a Time bohater ma tyle żyć, ile przewidział dla niego scenarzysta, dlatego przyjrzyjmy się jak po raz pierwszy oddali życie nasi bohaterowie. Wróżka zginęła w trakcie ucieczki przed Cieniem Pana - na mój gust trochę tchórzliwie. Natomiast Gold poświęcił swoje życie by uratować swojego syna i mieszkańców Storybrook. Zdecydowanie szlachetny i bezinteresowny czyn, nie sądzicie?

W pozostałych rolach
Bądź uczciwi, jeden pozytywny bohater z ciężkimi grzechami na sumieniu oraz jeden bohaterski czarny charakter, nie mogą być niczym więcej niż wyjątkiem od reguły, a jako że nie cierpię zostawiać luk w temacie, jestem zmuszona przedstawić wam kolejne przykłady. O jasnych stronach Reginy i mrocznych Śnieżki mogłabym napisać mniej więcej tyle samo, co o Mrocznym i wróżce, ale ograniczę się do najważniejszych przykładów. Z Reginą sprawa jest dość oczywista, bo od samego początku toczyła wewnętrzną walkę między dobrem a złem, przez co czasami należy trzymać się od niej na bezpieczną odległość, a czasem jest do rany przyłóż. Śnieżce też nie tak trudo udowodnić winy. Jej gadulstwo, które stało się przyczyną śmierci ukochanego Reginy, jestem w stanie jej darować, bo była dzieckiem, ale nie zapominajmy, że była już dorosła, gdy napadała na karety, kradła skarby, porzuciła własne dziecko i zabiła mamusię swojej macochy (swoją drogą zobaczcie ulubioną scenę Gosiarelli z serialu). 

Poza Once Upon a Time również istnieją przykłady pozytywnych bohaterów, którzy zachowują się, jak skończone łajdaki. Moim ulubionym przykładem jest wspomniana wcześniej (w Czarnych Charakterach #2) jedna z oryginalnych wersji Kopciuszka - „Kotka przy piecu” Giovana Battiste Basile z 1634 roku, w której to tytułowa bohaterka nie znosi swojej macochy i za namową swej niani, zgniata kark nielubianej baby ciężkim wiekiem skrzyni (ze skutkiem śmiertelnym). Z kolei Alladyn (zarówno w wersji Disneya, jak i w oryginale) jest kłamcą i złodziejem, a jeśli dobrze pamiętam to według prawa każdego kraju na świecie jest to przestępstwo. Innymi słowy nasz mały, śniady koleżka jest przestępcą, a przy tym oficjalnie nie robi za czarny charakter. Nie sądzicie, że to odrobinę bezsensu? Prawie tak bardzo, jak ofiarowanie szczęśliwego zakończenia facetowi, którego każdy sąd skazałby za usiłowanie morderstwa i porwanie. Nie wiecie o kim mówię? Poważnie? "Pięknej i Bestii" nie znacie? W takim razie zajrzyjcie tutaj. Albo wiecie co? Lepiej przeczytajcie raz jeszcze wszystkie True Story, w których aż roi się od niecnych pozytywnych bohaterów i biednych złoczyńców. A na zakończenie chciałam dodać, że Gosiarellowym zdaniem zarówno jedni, jak i drudzy mają na swoim koncie porównywalne grzechy, ale tylko złoczyńcy mają odwagę się do tego przyznać.

<- Przeczytaj cz. 2 "Komu szczęście sprzyja" 

Ps. Kolejny i zarazem ostatni tekst z Czarnych Charakterów pojawi się za tydzień. 
Ps2. Macie inne przykłady do powyższego tematu?