Looking For Anything Specific?

Header Ads

Moja wielka grecka przygoda na Thassos!



... czyli co warto zwiedzić na Thassos oraz wszystko o czym powinniście wiedzieć przed wyjazdem!

Thassos nie jest najpopularniejszą grecką wyspą, więc pewnie nie wiecie o niej zbyt wiele. Ba! Nawet Pani z biura podróży* niewiele o niej wiedziała, bo gdy poprosiłam o pokój z widokiem na morze, zapytała mnie czy tam jest morze... Cóż... jeśli macie podobne wątpliwości (w co wątpię) to zazwyczaj wyspy znajdują się na morzu, a Thassos na Egejskim. Sama wyspa jest stosunkowo duża, bo ma około 390 km kw. powierzchni, a na tym obszarze znajduje się wszystko, co chcielibyście znaleźć w Grecji tj. piękne, piaszczyste plaże, łagodne brzegi, zielone lasy, wysokie góry, gaje oliwne i ruiny budowli z czasów antycznych. Zresztą zaraz sami się o tym przekonacie!

Gdy wybierałam cel podróży nie wiedziałam zbyt wiele o Thassos poza tym, że nazywa się ją Szmaragdową Wyspą i Zielonym Diamentem Morza Egejskiego, bo zachwyca wszystkimi odcieniami błękitu i zieleni. Uznałam to za dobrze rozpowszechnione hasło reklamowe, więc nie przywiązywałam większej wagi. Może to Was zaskoczyć, ale Thassos wybrałam przez przypadek i była moją trzecią próbą postawienia nogi na greckiej ziemi - wcześniej dwa razy z rzędu próbowałam się dostać na kontynent, jednak nie wyszło, dlatego tym razem pomyślałam, że z wyspą będę miała więcej szczęścia. I tak się stało! Problem polegał na tym, że dopiero kilka dni przed wyjazdem zrozumiałam, że już za późno na otrzymanie informacji, że wszystko szlag trafił i znów wakacje odwołane. Innymi słowy, miałam jechać, a kompletnie się do tego nie przygotowałam. Żadnego planu zwiedzania, a w większości przewodników tę wyspę przemilczeli. Na szczęście Gosiarella milczeć nie lubi, więc jeśli postanowicie zwiedzać Zielony Diament Morza Egejskiego to będziecie za moment całkiem nieźle przygotowani!

*O biurze podróży mogłabym napisać osobny artykuł, ale może lepiej Was nie straszyć!

Podobno Grecja najpiękniejsza wiosną!
Aliki, Thassos
Przepiękny krajobraz Aliki
Planując wycieczkę do Grecji byłam mocno nastawiona na wyjazd przed sezonem. Głównie dlatego, że nieustannie powtarzano, że Grecja jest najpiękniejsza wiosną. Wiecie, jak to jest wiosną - wszystko kwitnie, ptaszki śpiewają, mewy miauczą (mewy naprawdę miauczą!), a wszystko jest piękniejsze i bardziej kolorowe! Niemniej, gdy termin wyjazdu był zaklepany to z lekkim przerażeniem patrzyłam na prognozę pogody. 20°C, czy 23°C wcale nie wydawały mi się odpowiednią temperaturą na wakacje nad morzem. No bo jak pływać w zimnej wodzie, czy wylegiwać się na plaży, gdy wcale nie jest specjalnie ciepło?! Nijak! Mam jednak wrażenie, że albo wszystkie greckie termometry są uszkodzone albo temperatura odczuwalna jest zupełnie inna - przynajmniej dla turystów, bo gdy my czuliśmy się, jak rybki smażone na patelni to Grecy chodzili w kurtkach. True Story. Niemniej pogodę mieliśmy cudowną i na zwiedzanie i na pływanie, czy opalanie. Słonce grzało, wiatr chłodził, woda orzeźwiała! Po prawdzie czasami było, aż za gorąco i robiło mi się słabo na samą myśl, jakim piekłem musi być wylegiwanie się na ich plażach w czasie sezonu!

Okey, wiecie już, że pogoda na wiosnę jest znakomita, więc dodam tylko, że greckie wyspy poza sezonem jest odrobinę wyludnione, co można potraktować zarówno jako zaletę, jak i wadę. Nawet fajnie jest, gdy niemal całą plaża jest do naszej dyspozycji i nie ma śladu innego człowieka. Cisza, spokój i pełna swoboda! Wydaje mi się, że przyjemniej się odpoczywa i zwiedza, gdy nie ma jeszcze masy turystów, jednak ma to również swoją słabą stronę. Przykładowo nie wszystkie atrakcje turystyczne są dostępne - pływanie na bananie, rejsy statkiem, uczestnictwo w specjalnie organizowanych greckich wieczorach jest poza zasięgiem. W knajpach są pustki, jeśli nie liczyć właściciela i jego znajomych, a w dodatku nie wszystkie są jeszcze czynne. Coś za coś - decyzja zależy od Was, ale lepiej, abyście byli w pełni świadomi, co Was czeka. 
Plaże w Grecji
Wyludniona plaża w Skala Potamii
Pierwsze wrażenia

By dostać się na Thassos trzeba płynąć promem około pół godziny. Szybko okazało się, że nie mam choroby morskiej, a mewy miauczą i są bardziej natrętne od gołębi. Pierwszego dnia po postawieniu pierwszych kroków na wyspie byłam odrobinę przerażona pogodą. Co prawda było ciepło, ale nie na tyle, by biegać po plaży w bikini. Jednak szybko okazało się, że Wszechświat nie dopuszcza do sytuacji, w której Gosiarella i Grecja się nie dogadują, więc słońce odpaliło pełną moc, a ja zaczęłam się zachwycać wszystkim w około. Plaże na Thassos są wprost przepiękne, piasek delikatny i wszędzie walają się muszelki i rozgwiazdy. Jeśli będziecie w Golden Beach i wejdziecie do morza to jest tak płytko, że musicie przejść kilkanaście (w niektórych miejscach kilkadziesiąt) metrów, by woda sięgnęła Wam do szyi. Najbardziej zachwycająca jest jednak samo morze. Niesamowicie czyste i przejrzyste o wspaniałej szmaragdowej barwie, która zmienia się w zależności od dnia i godziny. Błękit, granat, turkus, szafir, szmaragd, zieleń, czasem wręcz fluorescencyjny niebieski lub pastelowy różowy, jeśli akurat zachodzące słońce odbija się w tafli. Innymi słowy, mogłabym całymi dniami wpatrywać się w morze i w każdej sekundzie czułabym zachwyt. 

Moją 'bazą' była Skala Potamia, która jest malowniczą nadmorską miejscowością pełną (poza sezonem pustych) knajp i greckich tawern. Swoją drogą muszę się przyznać, że strasznie się bałam greckiej kuchni, bo nie przepadam za białym serem, owocami morza, a sam pomysł zjedzenia barana wywoływał u mnie ciarki. I co się stało? Oczywiście Grecja zdobyła kolejny punkt, a ja zakochałam się w ich jedzeniu od pierwszego podanego posiłku. Słowo daję: grecka kuchnia jest przepyszna i mocno ją serduszkuję! Powinniśmy masowo wykradać im kucharzy! Jogurty greckie, sery, sosy tzatziki i grecki gyros są genialne! Aż żal było dokarmiać koty! Dobra, lepiej zmienię temat nim zaślinię całą klawiaturę.


Potamia i Panagia
Greckie miasteczko
Widok na Panagię
Jak wcześniej wspominałam, mieszkałam w Skala Potamii. Potamii i Panagii miałam najbliżej toteż wpadłam na arcygenialny plan wybrania się pieszo. Najmądrzejszym pomysłem to nie było, bo raz, że trzeba było iść sporo pod górę w niesprzyjających warunkach (o ciężkim życiu greckiego pieszego już pisałam) to jeszcze strasznie się spiekłam. Niemniej i tak pewnie bym to powtórzyła (tylko użyłabym chociaż kremu z filtrem!), ponieważ wędrówka wśród gajów oliwnych jest całkiem klimatyczna. 

O Potamii mówi się, że nic tam nie ma i nie warto w ogóle jej zwiedzać. Nie mogę się z tym do końca zgodzić, bo ma swój uroczy, leniwy, grecki klimat. Wąskie uliczki, koślawe domy i króliki przypięte na łańcuchu do budy to coś, co chciałam zobaczyć. Znajduje się tam również sklep mięsny i rybny, w którym nie ma towaru... ani obsługi, ale i tak jest otwarty. Właściciel siedzi w pobliskim barze i gdy dochodzi do wniosku, że już mu się znudziło to zamyka sklep i idzie do domu. Siedząc w pubie można poobserwować życie okolicznych mieszkańców i sprawdzić, jak wszystko działa. Przykładowo taksówkarze uwielbiają siestę. Popołudniu przyjechał pan taksówkarz noszący dumnie t-shirt z napisem "The End", zamówił wino i bardzo zbulwersował się, gdy ktoś śmiał zawracać mu głowę prosząc o podwózkę. Tak, zdecydowanie życie w Potamii płynie powoli i nieśpiesznie. 

Zakątek zakochanych na  Thassos
Zakątek zakochanych z trzema fontannami (naliczyłam dwie, ale co tam).
Odniosłam wrażenie, że Potamia i Panagia są bardzo do siebie podobne. Typowe wąskie uliczki i liczne zakamarki. I choć to Potamia podbiła moje serduszko to trzeba przyznać, że Panagia jest ciekawsza. Znajduje się w niej stara tłocznia oliwy, zakątek zakochanych z trzema fontannami - bardzo długa ta oficjalna nazwa! Aż dziw, że nie wpadli na to, by nazwać to "Zaułek zakochanych z trzema fontannami, mostkiem i serduszkowymi drzewami", choć akurat te drzewa są urocze i patrząc na nie pod innym kątem ma się wrażenie, że się do nas śmieją. Podobno gdzieś w Panagii jest źródełko spełniające marzenia, ale skutecznie się przede mną ukryło. 

Ps. Wychodzi na to, że za bardzo się rozgadałam, a mam jeszcze tyle miejsc do pokazania i historii do opowiedzenia! Dlatego niebawem pojawi się ciąg dalszy! Mam nadzieję, że przetrwacie, a gdy w końcu skończę to zechcecie przekonać się sami, jak cudowne jest Thassos!
Ps2. Jedzenie naprawdę mają rewelacyjne! Mniam mniam!

Prześlij komentarz

0 Komentarze