Looking For Anything Specific?

Header Ads

Zło przestało być złe! Czy Disney zapomniał o Złoczyńcach?


Maleficent, Zła Królowa, Jafar, Cruella de Mon, Skaza, Kapitan Hak, Ursula — to postacie, które od dziecka wywoływały u niektórych krzyk przerażenia, a u innych pisk radości. To czarne charaktery z krwi, kości i dusz czarnych jak smoła. W swoim czarno-białym świecie mieli jeden główny cel, którego trzymali się nawet za cenę życia — pokonać pozytywnych bohaterów. I choć nigdy im się to nie udało, to trzeba im przyznać, że nie dość, że potrafili zapisać się w pamięci widzów (i na kartkach historii popkultury), to również stanowili poważne zagrożenie dla szczęśliwego zakończenia.

Zazwyczaj większość z nich towarzyszyła nam od początku filmu, dzięki czemu mogliśmy zobaczyć ich intrygi i knowania, podrzucanie kłód pod nogi pozytywnych postaci, a pod koniec animacji również ostateczną walkę dobra ze złem. Między innymi dzięki temu stawali się jednymi z głównych bohaterów i ich zapamiętaliśmy. Oglądając najnowsze produkcje Disneya łapię się na tym, że nie do końca wiem, kto właściwie robi w nich za bohatera negatywnego, a przypominając sobie teraz tytuły z ostatnich siedmiu lat, wręcz nie pamiętam ich. Obecnie złoczyńcy w bajkach Disneya są wyłącznie postaciami epizodycznymi, które chowają się za sceną, a gdy twórcy animacji w końcu sobie o nich przypomną i wypchną na pierwszy plan, to pozytywni bohaterowie nawet się zdążą spocić pokonując ich. Myślicie, że przesadzam? Sami się przekonajcie, bo mam przykłady.



W najnowszej animacji „Vaiana: Skarb oceanu”, Moana i Maui muszą uratować świat. Wyzwanie wielkie, tylko złoczyńcy nie widać na horyzoncie, bo niby kogo można za takiego uznać? Przerośniętego kraba, który śpiewa sobie pioseneczkę, a później znika? Kokosowe potworki Kakamora, które były bardziej urocze, niż przerażające? A może Te Ka, która pojawiała się na ekranie rzadziej, niż przygłupi kogut Moany, a i tak okazała się postacią pozytywną, z tym że pozbawioną serca? W „Zwierzogrodzie” jak przez mgłę pamiętam, kto ostatecznie okazał się zły, bo tak jak w „Wielkiej Szóstce”, „Krainie Lodu”, czy „Ralphie Demolce” twórcy postanowili wykorzystać element zaskoczenia i wyjawić nam tożsamość łotra dopiero pod koniec filmu, a później rachu-ciachu i po strachu — dobro zwyciężą, a czarny charakter zostaje pokonany. Smutne to.

Niby wygląd nie świadczy o człowieku, ale czy one przypominają złoczyńców?!

Nawet w filmach młodzieżowych, które są poświęcone nastoletnim złoczyńcom (mowa oczywiście o „Następcach”) nie pojawia się nikt naprawdę zły, czy raczej ktoś, kto mógłby stanowić realne zagrożenie dla pozytywnych postaci. Ostatecznie nawet dzieci znanych złoczyńców, Disney przekabacił na stronę dobra. Uwierzylibyście, że potomkowie Złej Królowej, Maleficent, Jafara i Cruelli de Mon będą randkować z dziećmi osób odpowiedzialnych za śmierć/wygnanie/porażkę ich rodziców? Gorzej, że staną się dobrzy i szlachetni? No poważnie! Zło przestało być złe! Co udowadnia nawet film aktorski "Czarownica" z 2014 roku, w którym na nowo opowiedziano historię Maleficent i Śpiącej Królewny. Aż ciężko uwierzyć w to, co oni tam wymyślili. Otóż najstraszniejszy czarny charakter Disneya tj. czarownica zmieniająca się w smoka, okazuje się wcale nie być taka zła, jak wcześniej sądziliśmy. W rzeczywistości to całkiem dobra osoba, której tylko czasami puszczają nerwy. Seriously?! Niby jako osoba, która nieustannie broni czarne charaktery powinnam się cieszyć, że w końcu Disney zaczął mnie w tym wspierać, ale jakoś tracę całą zabawę, gdy zło przestaje być złe.


Poważnie zaczynam się zastanawiać, czy Disney wyruszył z jakąś krucjatą przeciwko czarnym charakterom, które sam stworzył przed laty? Jeśli nie, to naprawdę nie wiem, co oni właściwie starają się osiągnąć. Jedyne co przyszło mi do głowy, to przypuszczenie, że może prawdziwi złoczyńcy mogą ich zdaniem przerazić dzieci i nie powinno się im dawać tyle czasu antenowego, co postaciom pozytywnym? Niemniej nawet to ich nie usprawiedliwia, ponieważ przez dziesięciolecia pokolenia wychowywały się z czarnymi charakterami u Disneya i nic im nie jest (moje skrzywienie z pewnością jest odosobnionym przypadkiem), a nawet jeśli to ostatecznie można stworzyć postać pośrednią, która mimo złych pobudek nie będzie straszyć, a śmieszyć jak Yzma. Bądźmy szczerzy: nie ma osoby, której Yzma nie bawi! Chociaż i tak wierzę, że porządny, złowrogi, pierwszoplanowy złol jeszcze nikomu nie zaszkodził!

Maleficent zdecydowanie się zgadza i chciałaby powrócić do wymierzania sprawiedliwości osobom nieprzestrzegających etykiety!





Smutne jest to, że wraz z pojawieniem się Księżniczek 2.0 tj. pokazaniem, że główne bohaterki potrafią być bardziej samodzielne, automatycznie zepchnięto czarne charaktery na dalszy plan traktując ich jako kolejną przeszkodę na drodze do szczęśliwego zakończenia. Zupełnie jakby twórcy obawiali się, że złoczyńcy przyćmią ich księżniczki (co w sumie wcześniej zdarzało się notorycznie). Mam jednak nadzieję, że to okres przejściowy i wraz z następną bajką dostaniemy nikczemnego złoczyńcę, który zapisze się w panteonie złoczyńców (a ja znów będę mogła kogoś bronić!).

Ps. Przyznajcie się, którego złoczyńcę od Disneya lubicie najbardziej oraz jaki jest do Was najbardziej podobny (jeśli najbardziej podobna jest postać pozytywna, to też dajcie znać).
Ps2. Jutro powinien się pojawić nowy filmik na Gosiarella Show, so subscribe!

Prześlij komentarz

0 Komentarze