Looking For Anything Specific?

Header Ads

Upload, czyli o niezbyt optymistycznym niebie przyszłości


Niezależnie od tego, w co wierzymy, każdy z nas ma jakiś pomysł na to, jak chciałby, aby wyglądało jego życie po śmierci. Jedni chcieliby hasać po chmurkach w akompaniamencie harf, inni najpewniej będą się smażyć w kotle ze smołą, kolejni liczą na dosłownie nic, a zastanawiają się czy fajnie byłoby się odrodzić jako kaczka, czy też kolejna osoba. W sumie w większości wszystko rozbija się o to, jakimi byliśmy ludźmi i jak będzie się nas za to rozliczać. Za to w nowym serialu Amazon Prime Video "Upload" ludzie nie dostają to, na co zasługują, ale to na co ich stać.

Nathan (Robbie Amell) jest młodym, zdolnym programistą, który zdecydowanie ma przed sobą świetlaną przyszłość, a raczej miałby, gdyby nie zginął w wypadku drogowym. Właściwie trudno tu nawet mówić o śmierci w wyniku wypadku, bo na moje oko, które obejrzało 16 sezonów "Chirurgów", chłopak miał sporą szansę na przeżycie, gdyby tylko zdecydował się w szpitalu skręcić w lewo na salę operacyjną. Jednak zdecydował inaczej i skręcił w prawo, by załadować swoją świadomość na serwer Lakeview. W sumie nie trafił źle, bo to ekskluzywne niebo dla bogaczy, tylko za wszystko płaci jego dziewczyna, która może w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji i go wymazać. Najwyraźniej wg prawa nie da się kogoś zabić dwukrotnie, więc to legalne.

Zatrzymajmy się na moment, bo podejrzewam, że przyda się kilka słów wyjaśnienia w kwestii Nieba 2.0.  Akcja "Upload" dzieje się w niedalekiej przyszłości, dość podobnej do tej, którą mogliśmy zobaczyć w "San Junipero" (4 odcinek 3 sezonu "Black Mirror"), czyli w świecie, w którym ludzie przesyłają swoją świadomość do wirtualnej rzeczywistości i żyją po śmierci w formie cyfrowej. Niestety nie wszystkich stać na wygodny apartament w hotelu z widokiem na jezioro. To opcja dla bogaczy, a i tak muszą płacić pieniędzmi żywych, by skorzystać choćby z minibarku. Za to biedni albo żyją w niedopracowanej pixelozie, albo mają limit 2 GB/m-c (co wierzcie mi, jest wstrząsająco smutne) lub mogą wcale się nie ładować i mieć dokładnie te same opcje, co my, czyli trzymać mocno kciuki, by nasze dusze coś tam fajnego czekało po drugiej stronie. Skoro już to ustaliliśmy, wróćmy do fabuły.

“Upload” Amazon Prime Video
Lizanie cukierka przez papierek - tak wyglądają kontakty załadowanych z żywymi.

Martwy/wirtualny Nathan po załadowaniu spotyka Norę (Andy Allo), swojego anioła opiekuna i jak to już w tego typu serialach bywa, zakochuje się w niej. Z pewnością domyślacie się, że na drodze tego związku stoją przynajmniej dwie duże przeszkody. Po pierwsze: Nathan nie żyje, a Nora jak najbardziej, a w dodatku polityka jej firmy zabrania romansów się z załadowanymi.  Po drugie: wirtualne niebo Nathana jest opłacane z kieszeni jego dziewczyny, a ta kwota jest nie mała. Na domiar złego wszystkie znaki na serwerze wskazują na to, że chłopaka zamordowano, więc do naszego romansiku dochodzi dodatkowy wątek kryminalny. Niestety ten akurat trochę kuleje, choć na plus należy zaliczyć, że dość ciężko odgadnąć kto? (dlaczego? jest akurat dość oczywiste).

"Upload" nie jest przełomowym serialem, który jako pierwszy porusza kwestię wirtualnego życia po śmierci, bo nawet już wcześniej wspomniane "San Junipero" pojawiło się znacznie wcześniej. W sumie przypomina mi nieco połączenie "The Good Place" z Reverie. Niemniej nieco bardziej skupił się na szczegółach i powiem Wam, mocno przeraziła mnie ta wizja życia pozagrobowego. Nawet gdyby byłoby mnie stać na serwer na wypasie, to nawet wciąż nie jest to "Ralph Demolka w internecie". Nie można przemieszczać się swobodnie. W zasadzie nie można przemieszczać się wcale. Całą wieczność musielibyśmy spędzić na obszarze kompleksu hotelowego i z utęsknieniem czekać na aktualizację kubków smakowych, żeby poczuć coś więcej niż słony smak. Niemniej umówmy się, większość z nas nawet na to nie byłoby stać, więc najprawdopodobniej trafilibyśmy do nieba 2 Gigowego, gdzie darmowe książki mają tylko pierwszy rozdział, a by oszczędzać zużyte dane nasza garderoba byłaby monochromatyczna. Wiecie, jeśli nie reinkarnuję się w bogacza trzeciej generacji, to liczyłam chociaż na przytulny pokoik pełen książek updatowanych na bieżąco i stałym dostępem do wszystkich platform streamingowych (hej! Jestem Geekiem, więc nie osądzajcie mnie!).



Należę do osób, które czytają i oglądają, by poznać pomysł na świat wykreowany przez twórców, więc pod tym względem "Upload" sprostał moim oczekiwaniom i zaspokoił ciekawość. To jednak wcale nie znaczy, że nie ma żadnych wad, bo tych niestety ma sporo. Przede wszystkim bohaterów, którzy jakoś nie potrafili chwycić mnie za serce. Zwłaszcza główna para i ich relacja. W sumie nie jestem pewna, czy to zalicza się do komedii, ale nie specjalnie mnie bawiło. Niemniej to wszystko jest dla mnie jedynie tłem i niespecjalnie mi przeszkadzało, tym bardziej że po zbyt długim pozostawaniu na łasce miałkich seriali Netflixa, to zdecydowane przejście na wyższy poziom. Plus zdążyłam już zauważyć, że seriale produkowane na Prime Video odznaczają się czymś, co bardzo mnie urzekło - zawsze komuś musi wybuchnąć głowa. Serio, szanuję.

Po większą dawkę popkultury przybądź tutaj:

Ps. A jak Wy wyobrażacie sobie swoje niebo?

Prześlij komentarz

0 Komentarze