Looking For Anything Specific?

Header Ads

Tajemnicze serialowe miasteczko Wayward Pines


Wyobraźcie sobie, że pewnego dnia budzicie się na szpitalnym łóżku. Nie możecie znaleźć komórki ani portfela, a więc nie macie pieniędzy i dokumentów. Nie możecie dodzwonić się do bliskich, kupić jedzenia czy wynająć pokoju hotelowego. Nie możecie także wrócić do domu, bo i za co? W dodatku wszyscy mieszkańcy miasteczka wydają się być mocno podejrzani. Zachowują się jakby ktoś ciągle ich obserwował, są nie mili i nie ufni, by nie napisać: wrogo nastawieni. W końcu okazuje się, że nie możecie wrócić do domu, bo nie ma drogi prowadzącej z miasteczka do reszty świata, a cały teren jest zabudowany murem...pod napięciem. Nieciekawie, prawda?

W takim właśnie miasteczku obudził się bohater serialu "Miasteczko Wayward Pines", Ethan Burke (Matt Dillon). Ethan jest tajnym agentem, który trafił do Wayward Pines w poszukiwaniu swoich dwóch zaginionych współpracowników, w tym byłej kochanki Kate Hewson (Carla Gugino). Sprawa byłaby banalna do rozwiązania, bo już na samym początku serialu udaje się odnaleźć oboje. Jeden martwy rozkładał się w okolicznym domku, a Kate zamieszkała w sąsiedztwie. Problem polegał na tym, że Kate była o kilkanaście lat starsza (a nie powinna, bo Burke się nie postarzał) i bawiła się w dom z mężem, gwiżdżąc na pomoc Ethana i trupa kolegi. Ogólnie wszystko w miasteczku jest jakieś dziwne. Ludzie nie rozmawiają o swojej przeszłości. Nie ma telewizji, internetu, kontaktu z zewnętrznym światem, a w dodatku urządza się publiczne egzekucje ku uciesze tłumu. 
Takie tabliczki to przecież normalna rzecz na co dzień spotykana w amerykańskich  miastach, prawda?
Brzmi trochę jakby serial opowiadał o eksperymentalnym miasteczku. Jednak to nie projekt badawczy (a przynajmniej nie do końca), lecz ...mało brakowało a zdradziłabym Wam wielką tajemnicę! Nie ma tak dobrze! Jeśli chcecie dowiedzieć się czym tak naprawdę jest Wayward Pines to obejrzyjcie. Serial od samego początku miał mieć jedynie 10 odcinków tworzących zamkniętą całość i tak też się stało. Stosunkowo niedawno został wyemitowany ostatni, więc to duży plus dla wszystkich, którzy nie lubią czekać na nowe odcinki, a tasiemce ich męczą. A jeśli dla kogoś to za mało i chciałby więcej to zawsze może przeczytać książkową trylogię "Wayward Pines" Blake'a Crouch'a, na podstawie której oparto tę produkcję. Sama przeczytałam jedynie pierwszą część, ale może to i dobrze, bo dzięki temu serial dalej potrafił mnie zaskoczyć. Chociaż kilka scen (z pierwszej części) zostało zmienione, co normalnie mnie irytuje, jednak w tym przypadku wydawało się sensowne. Ba! Wydaje mi się, że serial jest lepszy od swojego papierowego poprzednika. 

Z niewiadomych względów początkowo podchodziłam do niego sceptycznie. Bałam się, że będę się nudzić, skoro znałam już wielki sekret, jednak myliłam się. Fajnie było odkrywać całość na nowo. Dodatkowym plusem jest fakt, że główny bohater przestał mnie drażnić. W książce wydawał mi się zbyt szablonowy i choć w serialu również od stereotypów nie ucieka to jest bardziej ludzki. Na minus zaliczam brak tak brutalnych i creepy scen, jakie miały miejsce w powieści (np. polowanie). 
Małe pranie mózgu? 
Zawsze staram się pisać o serialu, gdy ten dobiegnie końca (lub przynajmniej dany sezon), bo wierzę, że zakończenie ma znaczenie. W tym przypadku było idealne. Bohaterowie zmieniali się, adaptowali do warunków i sytuacji, a przy tym posiadali dość zróżnicowane osobowości. Samo zakończenie aż się prosiło o dokończenie. Z jednej strony jest niemal idealne, pasujące do całej produkcji, a z drugiej ogromnie rozbudza wyobraźnie i aż chce się krzyczeć "Co będzie dalej?!".

Na zakończenie zdradzę Wam, że w "Miasteczku Wayward Pines" pasuje lekko niepokojący klimat. Wszystko owiane jest tajemnicą, a my nie możemy być pewni, ani tego kto jest dobry a kto zły, ani czy nowo odkryta prawda w istocie jest prawdą. To fajna odmiana od seriali, które zazwyczaj oglądam i opisuję. Nawet nie ma tu wątków miłosnych zasługujących na uwagę. Tylko spiski, tajemnice i rebelia, a wszystko to prowadzi do równie niepokojącej wizji przyszłości. Wiecie jednak co jest najgorsze? Nie mogę Wam powiedzieć nawet połowy interesujących wątków, bo to będą okropne spoilery, zwłaszcza, że serial ma jedynie 10 odcinków.

Ps. Jeśli ktoś oglądał to koniecznie dajcie znać - pospamujemy w komentarzach!

Prześlij komentarz

0 Komentarze