Czy Disney nienawidzi matek?


Cześć dzieciaki,
Pamiętacie, że już jutro Dzień Matki? Mam nadzieję, że przygotowaliście dla Waszych mam coś specjalnego. W końcu nie wszyscy mają ten luksus, by móc obchodzić to święto ze swoją mamą. Pomyślcie tylko o biednych półsierotkach, które Disney ograbił z ukochanych rodzicielek! Swoją drogą zauważyliście, że Disney ma kompleks matki (chociaż to bardziej przypomina fobie)? Jeśli nie wierzycie to Gosiarella śpieszy z wyjaśnieniem.

Wystarczy spojrzeć na Gosiarellową dziesiątkę bajek z True Story, by dostrzec pewien schemat. Matka Arielki została zabita przez ludzi, przez co małe syrenki wychowywał ojciec, który miał ludziofobię. Matka Kopciuszka umarła, przez co dziewczyna musiała męczyć się z macochą i jej podłymi córeczkami. Matka Pocahontas również umarła przedwcześnie, przez co biedna mała Indianka wypłakiwała się wierzbie, a w konsekwencji porzuciła swoje plemię na rzecz białych diabłów. Piękna Bella również nie miała mamy, co doprowadziło do związania się z Bestią. Matka Śpiącej Królewny, co prawda żyje i ma się dobrze, jednak podrzuciła swoją małą dziewczynkę pod opiekę wróżek, a jeśli tego byłoby za mało to nie jestem pewna, czy przez cały film Disney pozwolił jej wypowiedzieć choćby jedną kwestię. W Aladynie mamy podwójny brak rodzicielki, ponieważ ani Al ani Jasmina jej nie mają. 

Ostatnie chwile przed śmiercią matki Ariel z bajki Mała syrenka: Dzieciństwo Ariel
Do tego dochodzą pozostałe bajki, w których bohaterowie musieli dorastać bez matczynej miłości. Śnieżka, której matkowała Zła Królowa. Disneyowska Roszpunka została porwana z kołyski, a porywaczkę matką nazwać nie można. Pinokio został wystrugany przez nieżonatego faceta, więc to też odpada. W przypadku bajki o Herculesie mamy dokładnie tą sama sytuację, jak w „Śpiącej Królewnie”, z tym że Herze dzieciaka podprowadzono. Matka Quasimodo została zamordowana. O matkach z Księgi Dżungli i Tarzana, nawet nie będę się wypowiadać. Choć bajek z udziałem zwierząt nie biorę pod uwagę, to jednak muszę powiedzieć jedno słowo: Bambi!
Matki dostały od Disneya swoją szansę stosunkowo niedawno. Dopiero w bajce „Księżniczka i żaba” pojawia się obraz ciepłej i kochającej mamuśki, zaś w „Merida Walczena” po raz pierwszy wytwórnia poruszyła temat relacji między córką a jej matką.


Gdyby Disney mordował ojców z takim samym zaangażowaniem, jak wybija matki głównych bohaterek, nie byłoby problemu. Jednak to zawsze bajkowe matki muszą wyzionąć ducha, by pogrążony w żałobie ojczulek mógł dostarczyć swojemu dzieciaczkowi nową złą macochę. Teoretycznie do obowiązków „nowej mamy” należy opieka nad dzieckiem i pragnienie jego szczęścia. Jednak Disney woli, gdy są nikczemne i złe, ponieważ dzięki temu mają czarnego bohatera, który nie ma się komu wypłakać na ramieniu. Czy jednak owa macocha nie jest tu jedynie nic nieznaczącą etykietką, która służy za zasłonę dymną? Łatwiej zbudować wizerunek złej macochy, niż złej matki, ponieważ w tym drugim przypadku społeczeństwo mogłoby się poczuć urażone. Może to zbyt śmiałe założenie, ale czy przypadkiem Disney nie umniejsza rolę matki w wychowywaniu dziecka? Działa to na zasadzie „Patrzcie ta dziewczynka wychowała się bez matki, pod opieką złej macochy, która miała ją głęboko, a i tak udało jej się zdobyć księcia z bajki”. Nawet jeśli Wytwórnia nie celowo demonizuje macochy (czyt. funkcję matki) to pozostaje nam pytanie dlaczego rodzicielki są w ich bajkach masowo mordowane?

Niestety nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Założenie, że wytwórnia ich nienawidzi jest zbyt proste, a ja lubię utrudniać sobie życie. Może Wytwórnia nie potrafili rozwinąć wątku mamy, która kocha swe dziecko? Może nie potrafią wiernie tego oddać w bajkach lub zwyczajnie pełna, kochająca się rodzina głównej postaci jest im nie na rękę? Może macie jakąś teorię na ten temat? Podzielcie się nią w komentarzach.

Ps. Nie zapomnijcie złożyć swoim matkom życzeń i świętujcie, że Waszego życia nie zaplanował Disney!
Ps2. Tradycyjnie zapraszam na Gosiarellowe fb, a także przypominam o konkursie