Looking For Anything Specific?

Header Ads

5 książkowych rozczarowań


To tu, to tam słyszy się opinie, że blogerzy książkowi/kulturalni/popkulturalni mają misję promowania czytelnictwa, więc w złym guście jest negatywne wypowiadanie się o książkach. Wszystko pięknie ładnie, ale co ja poradzę, że niektóre tytuły są tak gów… złe, że nadają się już tylko na przerobienie na papier toaletowy, a ich wydawcy powinni przepraszać ludzkość za zmarnowanie drzew na ich produkcję? Ponadto wydaje mi się, że jeśli ktoś, kto ma stereotypowe wyobrażenie o czytaniu (tzn. że wszystkie książki męczą, jak czytanie lektur szkolnych) trafi na beznadziejną powieść to więcej po żadną książkę nie sięgnie. Z tych powodów zamieszczę listę 5 tytułów, które mnie skrzywdziły, a ich autorzy powinni przeprosić wydawców i czytelników za ich popełnienie.

1. Wendy Alec - Upadek Lucyfera
To zdecydowanie moje największe rozczarowanie i to wcale nie dlatego, że jest to najgorsza książka, jaką w życiu czytałam (to jest zarezerwowane dla Mrocznego księcia), ale dlatego, że najdłużej na nią polowałam. Tytuł brzmiał rewelacyjnie i ogólnie ciekawią mnie różne motywy powiązane z aniołami i upadkiem największego z nich. Wszechświat chciał mnie przed tym tytułem ochronić przed dobre dwa lata nie mogłam jej nigdzie kupić. Szkoda, że nie wzięłam tego znaku do serca i w końcu wyszperałam ją w jakiś antykwariacie. Możecie przeczytać moją opinię o tym czymś (klik), a leniuszkom zacytuję najlepszy fragment:


Styl debiutującej pisarki jest męczący. Nie mogłam już zdzierżyć opisywania, nic nieznaczących detali w tak drobiazgowy sposób, a co dopiero powtarzania niemal tego samego co rozdział. Nieustannie powtarzające się opisy krajobrazów, wyglądu postaci, masa barwnych epitetów, morały i wychwalanie wszystkiego męczyły mnie niemiłosiernie. 
Podsumowując, książka jest absolutnie beznadziejna. Właściwie książka ma tak wiele wad, że trudno je wszystkie zawrzeć w jednej recenzji. NIE CZYTAJCIE JEJ! Sama się sobie dziwię, że ją ukończyłam. Jeśli, ktokolwiek z wam po przeczytaniu tej recenzji dalej będzie chciał nabyć tą pozycję niech zrobi dla mnie jedno: otworzy na jakiejkolwiek stronie i przeczyta jedno zdanie - to w zupełności wystarczy, abyście poszli po rozum do głowy. Nie polecam jej nikomu!
Naprawdę dziwię się, że można tak spartolić taki temat. Książki o Lucku powinny powalać na kolana, albo przynajmniej ciekawić. Jeśli przeszła Wam przez głowę myśl by pchać się w taką tematykę to polecam dobrą książkę Victorii Gische - Lucyfer. Moja historia. Noż kurcze! Nawet reklama Axe jest lepsza od tego!

2. Patricia Schröder - Morza szept
Oto książka, która zainspirowała mnie do stworzenia tego zestawienia! Zobaczyłam gdzieś ostatnio jej okładkę i pomyślałam „No nie! Nie! Nie! Ta okładka jest taka ładna. Biedni nieświadomi ludzie mogą sobie zrobić krzywdę jej zawartością. Tak nie może być – trzeba coś z tym zrobić”. Widzicie: Gosiarella to jednak altruistka! Chociaż pewnie wyd. Dreams od teraz zawiesi sobie w biurze moje zdjęcie i będzie w nie rzucać nożami/rzutkami – jeśli można prosić to nie po oczach! Wróćmy jednak to tej pięknie wydanej padaki. Jestem przekonana, że część czytelników nie zgodzi się z moją oceną tego zabójcy biednych drzewek, ale wcale nie muszą. Chce mieć czyste sumienie, więc zacytuje Wam moją opinię zamieszczoną chyba po tygodniu po przeczytaniu „książki”:



"Morza szept" nie został wydany w języku polskim, a co najwyżej pseudopolskim. Ja tu nawet nie mówię o błędach stylistycznych, tylko o poprzestawianym szyku zdań. Wyrazy wyrastają w miejscach, w których kompletnie bym się ich nie spodziewała. Język potoczny miesza się z wymyślnym. Innymi słowy pomieszanie z poplątaniem, co przypominało mi bardzo tekst z translatora. Nie wierzycie i chcecie przykładów? Ależ proszę bardzo: "Po tym wszystkim , co przeżyłam tego dnia, nie powinnam była jeszcze koniecznie jej wysłuchać" (str. 82), czy też "weszłam krok na balkon", a takimi językiem niemal cała książka jest napisana. Nie wiem, czy to jest wina autorki, czy też tłumaczki, ale moim skromnym zdaniem "Morza szept" powinien przejść porządną korektę. Przez pierwsze 100 stron tak mnie to irytowało, że nie mogłam się skupić na treści. Później starałam się ze wszystkich sił ten dziwny styl ignorować przez co zaczęłam zauważać, jak niedorzeczna jest sama książka, a jej bohaterowie... cóż aż słów brakuje.  
Nie jestem do końca pewna, jak opisać wam postacie stworzone przez Patricie Schröder. Z całą pewnością są infantylni, a ich zachowania niedorzeczne i absurdalne. Rozumiem, że bohaterowie mają naście lat, ale dajcie spokój! Sama stosunkowo niedawno byłam nastolatką i pamiętam, że to, że ktoś jest młody nie znaczy od razu, że nie potrafi zachowywać się racjonalnie! Łatwiej będzie to wyjaśnić na konkretnych przykładach. Elodie jest główną bohaterką, pogrążona w żałobie po straciła ojca (czego nie da się odczuć), wylądowała w obcym miejscu, wśród ludzi, których nie zna, a dodatkowo ze wszystkich stron jest otoczona żywiołem, który ją przeraża. Jest niezdarna, niezdecydowana, zapominalska, a wręcz ciapowata, bo nawet śniadanie stanowi dla niej nie lada problem. Czy do takiej dziewczyny pasuje przeprawianie się przez wodę, na drugi brzeg, tylko po to by szukać wskazówek dotyczących morderstwa dziewczyny, którą widziała dwa razy na oczy? Nie wykluczam, że głos w jej głowie kazał jej to zrobić. A tak! Bo widzicie, Elodie słyszy w głowie głos swojej najlepszej przyjaciółki, ale przecież to całkiem normalne, prawda? Dobrze, więc nasza główna bohaterka jest infantylną nastolatką z zaburzeniami słuchowymi i psychozą, ale może postacie drugoplanowe są lepiej skonstruowane (Nie, nie są). (...)

Najlepiej będzie, gdy przeczytacie całość (klik), bo z pewnością dzięki temu zrozumiecie ogrom niedorzeczności. Ogólnie dno i wodorosty.

3. Christine Feehan - Mroczny książę
Tak, to zdecydowanie najgorszy twór ludzki na jaki trafiłam, wolałabym być pożarta żywcem przez hordę żywych trupów, niż siedzieć przywiązana do krzesła, gdy ktoś czyta mi całą nieszczęsną serię (poważnie tego jest wiele tomów) pani grafomanki Feehan. Wiecie co jest najzabawniejsze? Sięgnęłam po to coś, bo znalazłam ją na blogerskiej liście największych czytelniczych porażek (#masochizmniekontrolowany). Niestety pisałam o niej w czasach, gdy nie potrafiłam sprawnie przelewać swojego jadu na klawiaturę – a szkoda. Z tego powodu cytatu nie będzie, a teraz nie chce mi się nawet o niej pisać, bo to jak przeżywanie tego horroru wciąż na nowo …brrrr… zaufajcie różowej blogerce i trzymajcie się od tego gniota z daleka!


4. Monroe Lee - Mroczne Serce. Przeznaczeni
Kolejna ładna okładka i paskudne wnętrze. Czasami zastanawiam się, czy osoby odpowiedzialne za podejmowanie decyzji co wydać, a czego nie wydawać, czytają w ogóle zaakceptowane pozycje? A jeśli tak to czy naprawdę aż tak nienawidzą swoich klientów?! Jest tyle dobrych książek, których kontynuacje nie zostały przetłumaczone na j. polski (np. Dobrani i Przyrzeczeni), a my musimy użerać się z takim tałatajstwem. Skandal! Ogólnie poniższy cytat jest wszystkim co mam do powiedzenia w temacie „dlaczego tego nie czytać”, :

Jane jest chyba najbardziej bezbarwną postacią, jaka została wykreowana przez ludzki umysł. Nie jest odważna, ani bystra, ani zabawna, ani towarzyska, ani nawet interesująca. Z drugiej strony nie jest też wredna, szalona, ani głupia. Ona po prostu jest mdła. Luca jest niemal równie nieciekawy, jak ona, z tą tylko różnicą, że gdy oni czytam myślę, że to pięciolatek. Evan nawet nie mógł się zdecydować, jaki jest, bo przy każdej sytuacji jego reakcje były sprzeczne z poprzednimi. Ośmielę się napisać, że nie spotkałam się jeszcze z równie nieprzemyślanymi i niedopracowanymi postaciami, a do tego ich reakcje były równie intensywne i żywiołowe, jak oni sami. Pozwolę sobie przytoczyć pewną sytuację. Wyobraźcie sobie, że jedziecie autem z ojcem i niestety macie wypadek na odludziu. Jesteś cała, jednak twój ojciec jest nieprzytomny i zakrwawiony. Co robisz? Nasza główna bohaterka w tej sytuacji w pierwszej kolejności postanowiła otworzyć sobie okno, aby się schłodzić i patrzeć na piękny księżyc na niebie. Po pewnym czasie nie przyszedł jej żaden sensowny pomysł do głowy, więc zamknęła oczy i wyobrażała sobie, że wszystko jest już za nią i jest dobrze. To się nazywa opanowanie. Co z tego, że ojciec schodzi na siedzeniu obok, skoro można zamknąć oczy i sobie pomarzyć. A teraz najlepsze: autorka postanowiła ją za to nagrodzić i zaraz po zamknięciu i otwarciu oczu pojawiła się w szpitalu. Nie mogłam w to uwierzyć, więc ten fragment musiałam przeczytać parę razy, żeby się upewnić. Dzieci, które sięgną po tą książkę już będą wiedzieć, jak pomóc ofiarą wypadków drogowych. Zapewniam was, że podobne reakcje towarzyszyły bohaterom niemal na każdym kroku. W końcu, co w tym dziwnego, że socjopata ogarnięty żądzą zemsty, który planował morderstwa od lat i jest o krok od ich realizacji, postanawia odpuścić je sobie tylko dlatego, że nagi chłopak obala słuszność jego argumentów? Przecież to wcale nie jest nie logiczne.

5. Abigail Gibbs - Mroczna Bohaterka: Kolacja z wampirem 
Zaczynam nabierać pewności, że wszystkie książki z odmianą słowa „mroczny” w tytule, należy omijać szerokim łukiem. Może wydawcy tak zakodowali ostrzeżenie dla czytelników? Może ktoś nad nimi zmusza ich do wydania tego badziewia, a oni nie chcą być okrutnikami i wykorzystują ten kod do przekazania tajnej wiadomości? Mam taką nadzieję i będę się tego trzymać. Wam też radzę. A tymczasem wyjaśnię co jest nie tak (wszystko!) z „Mroczną bohaterką”:


Czytając „Mroczną bohaterkę” zastanawiałam się co do diabła jest nie tak ze współczesnymi kobietami, czy to autorkami, które piszą takie brednie, czy to z czytelniczkami, które się nimi zachwycają. Może jestem staromodną romantyczką, bo wierzę, że kobiecie należy się szacunek, a mężczyzna, którego pokocha powinien ją wspierać, dbać o nią i chronić przed całym światem. Jak widać współczesne kobiety wolą robić maślane oczy do marnych namiastek mężczyzn, które je biją, poniewierają nimi, zadają ból fizyczny i psychiczny. Drogie Panie gratuluję gustu! Ciekawa jestem, czy w prawdziwym życiu też stawiacie wyżej damskich bokserów, zamiast prawdziwych dżentelmenów. Z językiem powieści również mam pewien problem.  
Styl bywa od czasu do czasu lekki by znienacka stać się całkowicie toporny i kompletnie uniemożliwić zrozumienie tego, co właściwie się dzieje, za nic przy tym mając moje prośby i groźby. (...) Z pewnością domyślacie się, że książka nie przypadła mi do gustu. Po przeczytaniu stu (z ponad pięciuset) stron zrozumiałam, że „tego” (książką nazwać tego nie mogę) nie da się czytać. Ze złości na niedorzeczność bohaterów i ich przygód zaczęłam w pewnym momencie wywracać oczami i prychać ze złości. Do tego stopnia niedorzecznej książki już od dawna nie miałam w rękach, dlatego powiem krótko: nie polecam!

Ps. Jak widać instynkt nie chroni mnie przed złymi książkami. Czasami mam wrażenie, że wręcz trafiam na gnioty częściej niż przeciętny czytelnik. W związku z tym mam do Was prośbę, podajcie mi tytuły, których należałoby unikać.
Ps2. Z premedytacją nie opublikowałam okładek. Bałam się, że mogłyby Was prześladować w księgarni i jeszcze przez przypadek zrobilibyście sobie krzywdę. Nie ma za co!

Prześlij komentarz

64 Komentarze

  1. Właśnie słyszałam że "Morza szept" to miał być jakiś tam wielki hicior a praktycznie wszyscy sie tą ksiażką rozczarowali, miałam ją kupić i sama sie przekonać, ale zrezygnowałam z tego głupiego pomysłu. Tylko zmarnowałabym kase :)) Jedyne co jest pewnie fajne w tej książce to tylko i wyłącznie okładka, bo nie powiem, ona jest prześliczna. :D
    pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie ktoś, kto tez uznaje, że "mroczna bohaterka" to nie jest coś co powinno nosić miano bestselleru! I chwała Ci za to!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdjęcie z papierem toaletowym czad - powinno być na końcu jako podsumowanie tekstu!

    OdpowiedzUsuń
  4. ''Jest tyle dobrych książek, których kontynuacje nie zostały przetłumaczone na j. polski (np. Dobrani i Przyrzeczeni), a my musimy użerać się z takim tałatajstwem.''

    Przyrzeczeni <3 [*].... Zgadzam się, co do słowa! Najgorsze w tym jest chyba wydawnictwo Amber :)
    A i dodałabym jeszcze do tej listy ''50 Twarzy Greya'' za... cóż, chyba nie muszę tłumaczyć ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Z Twojej listy czytałam tylko punkt 4. i, cóż, ciężko się nie zgodzić z tym, co tu napisałaś :D Ale, szczerze mówiąc, kiedy przeczytałam fragment Twojej recenzji, aż musiałam sprawdzić u siebie, czy aby na pewno przeczytałam tę książkę, bo chyba jakoś podświadomie wypchnęłam ją w najgłębsze odmęty pamięci... Czy jakoś tak. W każdym razie, książka jest fatalna i nigdy w życiu jej nikomu nie polecę, nie przeczytam po raz kolejny, nie sięgnę po kontynuację, nic!
    A po "Mroczną bohaterkę" chyba sięgnę, bo mam na półce, ale nie nastawiam się na nic specjalnie dobrego, szczególnie, że tyle osób odradza. :)
    Nie będę Ci niczego odradzać, bo z reguły to, co mi się nie podoba, podoba się prawie wszystkim, więc cóż.. :)
    Pozdrawiam!
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam trzy książki z Twojej listy. Zacznę z grubej rury, to może jak już skończę,.to nie będziesz chciała mnie zabić. Nawet lubię Feehan. Mam w domu chyba 9 tomów i nie żałuję ich zakupu, ot takie tak romanse paranormalne, co prawda wszystkie ba jedno kopyto, ale krzywdy nie robią i można spędzić z nimi miło czas, jeśli nie czyta się kilku pod rząd. Jedne tytułu lepsze, inne gorsze, ale w sumie ok. Tylko mają coś takiego, że zamiast jeden dzień (tyle normalnie zajmuje mi książka takiej grubości) czytałam je po dwa, trzy dni.
    Dalej Morza szept. Cóż, uwielbiam serię Syrena i ta książka zbiegła się z polskim wydaniem trzeciego tomu, z rozmachu kupiłam obie, opis brzmiał podobnie, okładka jest przepiękna... I tyle. Jak widać opis może być podobny, ale książki całkowicie inne. Morza szept mnie męczył. Styl nie był dobry, historia nudna nawet, gdy coś się działo, a bohaterowie nie wzbudzili we mnie sympatii. Tak więc tu się zgadzam, książka jest okropna, nie czytajcie jej, ludzie! Nie dajcie się zwieść pięknej oprawie, to gniot.
    Ostatnią z tej listy, którą czytałam, choć to za dużo powiedziane jest Mroczna bohaterka. W sumie to jej nie czytałam, bo przerwałam po jakichś sześćdziesięciu stronach. Koszmar. To chyba najgorsza książka jaką czytałam. Jestem wściekła, bo mam ja na półce, skusiły mnie te wszystkie pozytywne recenzje... Uch.
    A jeszcze nie polecam... Ciepłe ciała, Nocarz, Dolina... Znalazłabym jeszcze parę takich, które da się czytać, są lekkie, ale w sumie nic ciekawego... No, Ciepłe ciała też się do tego zaliczają.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawet mi nie mów o tym konkretnym niewypale, które niektórzy zowią książką.. Mam tutaj na myśli Mroczna Bohaterka: Kolacja z wampirem . Porażka ;D Reszty z wymienionych przez Ciebie badziewi nie czytałam i nie miałam zamiaru. Teraz utwierdziłam się w tym żelaznym przekonaniu. Noł mor szmira ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Żadnej z tych książek nie czytałam i nie zamierzam. Ot, i problem ewetualnego rozczarowania rozwiązany. :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Kłaniam się nisko i miło mi, że są jeszcze normalne czytelniczki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Izabela Czarna2 sierpnia 2014 17:09

    Powiem tak - nie czytałam żadnej z wymienionych pozycji. Jestem jednak ich ciekawa. Zastanawiam się czy i mnie rozczarują :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Amber ma dość ciekawy plan wydawniczy. Mogą sobie pozwolić by wydawać wiele średnich książek, do których zakupienie praw kosztuje pewnie grosze. Działa to trochę na zasadzie loterii. Czasem trafią na bestseller (np. Niezgodna, czy Pamiętniki Wampirów, których filmowe adaptacje nakręcają sprzedaż), a czasem na totalny badziew, który później muszą sprzedawać masowo za 9,90 zł.


    Ja najbardziej obrażona jestem na wydawców, którzy nie chcą wydawać kontynuacji dobrych dzieł. Dorwę Was Przyszyński i s-ka oraz Nasza Księgarnio!

    OdpowiedzUsuń
  12. Niech zgadnę, Ciebie też skusiła okładka? Podstępni graficy! Na szczęście "Mroczne serce" łatwo wywalić z pamięci. Niestety "Mroczna bohaterka" siedzi głębiej, a "Morza Szept" psuje krew na stałe.
    Masochistka! Tylko później nie mów, że nie ostrzegałam! Nie będe Cię miała na sumieniu :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Na szczęście żaden przez Ciebie wymienionej książki nie czytałam :D Taka ulga!:D

    OdpowiedzUsuń
  14. To ja na wstępie uprzedzę, że piszę ten komentarz na bieżaco tj. gdy przebijam się przez Twój.
    Jak Bloga kocham, Feehan lubisz?! Boli mnie to co właśnie przeczytałam. Naprawdę nie wiem, jak sobie z tym poradzę. Idź ty lepiej przeczytaj FEED, żebym znów mogła Ci serduszkować! Przynajmniej "Morza Szeptem" nie wbiłaś mi noża w plecy :P
    Dolina? Tzn. "Gra: Dolina"? Bo jeśli tak to miałam ją wrzucić do tego zestawienia - straszna książka!

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie ma za co! :P
    Swoją drogą masz bardzo dobry instynkt czytelniczy, skoro tak długo chronił Cię przed gniotami -> zazdroszczę!

    OdpowiedzUsuń
  16. Okładka jest niezła, to trzeba im przyznać. A ja jestem wzrokowcem :(
    Hahah :D ja raczej nie toleruję bólu, także prędzej rzucę tą książką o ścianę, niż przemęczę całą, jeśli będzie taka fatalna, jak mówisz :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Ludzie to jednak lubią robić na opak! Ja biedna staram się ostrzegać, a wszystkich ciekawość ciągnie, jak zła tak naprawdę może być książka :P Mam nadzieję, że wybierzesz najmniejsze "zło" i nie będziesz cierpieć przy czytaniu.

    OdpowiedzUsuń
  18. Jestem pod ogromny wrażeniem instynktu czytelniczego, który tak dobrze Cię chroni przed gniotami. Szkoda, że mój nie jest taki sprawny!

    OdpowiedzUsuń
  19. Też oceniam (a raczej kupuję) książki po okładce. Zły nawyk ;/
    Przeczuwam, że ściana oberwie. Niemniej życzę Ci by książka Ci jednak przypadła do gustu, choć egoistycznie trzymam kciuki byś nie polubiła głównego bohatera, który jest okropnym dupkiem.

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie czytałam żadnej z wymienionych przez Ciebie książek, także nie mogę powiedzieć, czy się zgadzam, że są gniotami, czy nie :)
    Wiem tylko, że ludziskom różne rzeczy się podobają i to, co jedni nazwą porażką, innym się będzie bardzo podobało. Jeśli o mnie chodzi, to mogę czytać i gnioty - byle było w tym coś, co mi się podoba - styl autora, fabuła...gorące ciacho :D o tak, dla ciacha mogę przeczytać i gniot :)

    OdpowiedzUsuń
  21. A po co na końcu? Niech ludzie na wstępie wiedzą co ich czekać ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Faktycznie, jest prześliczna. Właściwie jest tak piękna, że powinni ją wyrwać z tej książki i dodawać do papieru toaletowego, który otrzymamy po przerobieniu reszty tej książki. No dobra może odrobinę dramatyzuję, ale ta książka naprawdę mi sie nie podobała :(

    OdpowiedzUsuń
  23. Tak, dokładnie to. Próbowałam to czytać jakieś dwa lata temu i poległam.
    A Feehan jest ok.^^ FEED nie mogę czytać, bo nie mam w domu, a do października na pewno nie znajdę dla niego miejsca na liście książkowych zakupów. Rzuć innym tytułem, może mam.:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Klaudia Ciurka2 sierpnia 2014 21:02

    Nie znam żadnej z opisywanych przez Ciebie książek, ale raczej będę ich unikać. Do moich koszmarków mogę zaliczyć "Ukryte" Kimberly Derting, które zawiodło mnie niemal pod każdym możliwym aspektem. Podobnie "Umarli czasu nie liczą" - nawet nie pamiętam, o czym dokładnie było, ale oficjalnie nie polecam -.-

    OdpowiedzUsuń
  25. Niemal pokochałam Cię za punkt piąty ;) Jak ja nienawidzę tej książki i za diabła nie rozumiem, czemu to jest taki bestseller ;) Fanatyczka z syndromem sztokholmskim, która kocha brutalny seks, do tego z nieumarłym i dla jednego spojrzenia na wampira rezygnuje z rodziny. Idealny autorytet dla nastolatek... Moje żale możesz poczytać na blogu, a pod Twoimi mogę się podpisać ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Rafał Szwajkowski2 sierpnia 2014 22:23

    Haha, huhu, nie czytałem nic! Jak super, a ostrzyłem kły na "Mroczną bohaterkę" (uf). Moje TOP3 najokropniejszych książek jakie przeczytałem ("W pustyni i w puszczy", "Pamiętnik z powstania warszawskiego" - tak a props 1 sierpnia, "Krzyżacy", "Kamienie na szaniec" itd. - to się nie liczy, daję im spokój, niech zdychają nieczytane w bibliotekach tak jak do tej pory): "ORŁY I WRONY" J. M. R. MICHALSKI - ło kurwa. Największy gniot gniotowatych gniotów, epicentrum debilizmu i w ogóle tragedia taka, że płakać się chce. Jakieś uniwersum na bazie Rzeczpospolitej szlacheckiej, ale nie ma broni palnej. Za to wikingowie atakują Polskę. Chłopi mieszkają w jednym zamku z królem (zamek stoi w samym centrum Warszawy). Przejazd z Wielkopolski do stolicy zajmuje kilka tygodni, ale goniec może przemierzyć cały kraj, z jednego krańca na drugi w parę dni. Tak samo owa stolica - raz przejedziesz ją w cały dzień, a raz w godzinę (to pewnie przez te korki... ah, te karoce). No a w ogóle korekta... Żartuję, korekty książka nie miała. :D Jest sobie stanie, takie
    oto zwyczajne
    zdanie, aż tu nagle przeskakuje ni z tego ni z owego do następnej linijki. Interpunkcja, ortografia - słowa i ich znaczenie przy pisaniu tej książki zapomniane. Literówkami można by wykarmić wielodzietną rodzinę.
    Numer 2: "OBCY" MAKS FREI - przeczytałem akurat w lipcu i aaggrh. :3 Taka gruba, taka denna. Infantylna do bólu zębów, tak kretyńska, że aż parzy. Nie lubię. Zdecydowanie NIE lubię. Wręcz nienawidzę, chociaż nieładnie tak nienawidzić książki. :c
    I kolejna perełka, "KRZYK ICEMARKU" Stuarta Hilla, czyli opowieść o trzynastoletniej królowej, która prowadzi naród do boju i jednoczy w kilka dni odwiecznych wrogów jej państwa. Walczy w bitwach, prowadzi szarże, pojedynkuje się z największymi szermierzami, jakich znał świat. Ale wychodzi bez szwanku, mimo że zawsze jest głównym celem! :D Fuck the logic, ma ładną okładkę, to się sprzeda. <3
    (o tych dwóch ostatnich pisałem na blogu u siebie, to tak nie będę się wysilał tu *brzydka reklama* - no, o tej pierwszej też, ale nie warto nawet o tej pozycji czytać, a co dopiero jej czytać) :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Moje podstawowe pytanie brzmi: Dlaczego niemal?! Uważam to za poważną porażkę z mojej strony lub duże niedopatrzenie :(

    OdpowiedzUsuń
  28. Ojej. "Ukryte"? Dobrze, że piszesz, bo miałam kupić dziś w księgarni, ale jakoś to przełożyłam ("A następnym razem wezmę"). Chyba już nie będę po nią wracać!

    OdpowiedzUsuń
  29. Przez takie autorki, jak Krystyna Kuhn i Patricia Schröder, omijam niemiecką literaturę szerokim łukiem.
    Mam pomysł: udajmy, że temat Feehan nigdy nie został poruszony, bo to nóż w plecach dalej boli :P
    Ale FEED jest taki dobry! No dobrze to może obejrzyj Ojca Chrzestnego bym mogła w spokoju słać pogróżki?

    OdpowiedzUsuń
  30. Przykro mi, że z "Mroczną bohaterką" nie miałaś tyle szczęścia co z pozostałymi, czyli nie ominęła Cię szerokim łukiem. Tak, czy inaczej pozostałych się wystrzegaj, bo zą jeszcze gorsze!

    OdpowiedzUsuń
  31. Na wszelki wypadek, lepiej ich unikać.Jest na świecie tyle dobrych książek, więc nie ma sensu poświęcać czas tym potencjalnie złym. Przy okazji wolę podkreślić, że w żadnym z powyższych tytułów nie ma godnego gorącego ciacha :(

    OdpowiedzUsuń
  32. Ha! Dobrze, że zdążyłam opublikować tekst, nim trafiłeś na "Mroczną bohaterkę".
    Mówiłam już, jak bardzo podoba mi się, gdy wylewasz swój jad na złe książki? Strasznie mnie to bawi, dlatego dzięki za brzydką reklamę idę poczytać więcej jadowitych tekstów :)
    Obiecuję oczywiście trzymać się od wszystkich trzech, w odległości nie mniejszej niż 5 metrów! Niestety nieśmiało oddzywa się mój masochizm, który chce sprawdzić, jak autor (Michalskiego mam na myśli) próbuje sprzedać swoją logikę/rzeczywistość wykreowaną, czytelnikom? No dobrze, niech to na zawsze pozostanie dla mnie zagadką, w końcu tyle dobrych książek czeka na swój czas, że aż niegrzecznie byłoby poświęcać go na gnioty.

    OdpowiedzUsuń
  33. What's up everybody, here every one is sharing these
    familiarity, thus it's good to read this webpage, and I used to
    visit this website every day.

    Check out my homepage: clash of clans hack

    OdpowiedzUsuń
  34. Nie omijaj jej, niektóre niemieckie książki są dobre. Spróbuj Evę Voller albo Markusa Heitza. Ja chcę też niedługo wypróbować Grima Gesy Schwartz.:)
    Deal.:)
    Wierzę, że FEED jest dobry, ale nie mam portfela bez dna i długą listę zakupów. Postaram się obejrzeć, chociaż skuteczniejszą groźbą byłoby czytanie na głos Mrocznej bohaterki.:p

    OdpowiedzUsuń
  35. Amber ma i dobre, i beznadziejne książki, popieram. Ale też przerywają serie i bym ich ukrzywdziła. :/ I mag. I FS. A co takiego przerwało NK?

    OdpowiedzUsuń
  36. Masz chyba rzeczywiście jakiegoś pecha. Ja akurat na takie prawdziwe książkowe "gnioty" bardzo rzadko trafiam. Przyznam, że nawet nie potrafiłabym Ci teraz przywołać konkretnego tytułu. A nawiasem mówiąc, post świetny i niezwykle przydatny!:)

    OdpowiedzUsuń
  37. Uff, całe szczęście, że nie czytałam żadnej z tych książek. Tyle nerwów oszczędzone!

    OdpowiedzUsuń
  38. Izabela Czarna3 sierpnia 2014 16:05

    Ja też mam taką nadzieję... Nic na to nie poradzę, że książki są w moich klimatach :) Wiesz, że zakazany owoc najbardziej smakuje :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Masz 100% racje! W pierwszym zamyśle miałam wrzucić tu znacznie więcej tytułów, ale w końcu stwierdziłam, że 5 najgorszych w zupełności wystarczy. Czasami mam wrażenie, że ja zwyczajnie nie potrafię wybrać właściwej książki :( Cieszę się jednak, że post się przyda innym by niepopełniali moich błędów :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Wiem, też czasami mam masochistyczne odruchy ;)

    OdpowiedzUsuń
  41. Klaudia Ciurka3 sierpnia 2014 16:33

    Nie musisz dziękować :) Polecam się na przyszłość!

    OdpowiedzUsuń
  42. Ok. "Magiczna gondola" nie była zła, a przede mną jeszcze "Złoty most". W sumie "Trylogia Czasu" Gier też nie była zła.
    Trzeba wywalić całą listę do kosza i spisać nową: 1. FEED 2. Deadline 3. Blackout;)
    A jeśli nie to skorzystam z rady i będę wynajmowała ludzi by Ci czytali MB

    OdpowiedzUsuń
  43. Najgorsze jest to, że wydają te g*wniane Pamiętniki wampirów, które są beznadziejne... ok pierwsze hmm 2-3 czesci ratował jeszcze może Damon, ale dalej to po prostu tragedia, a oni ciągnął ten badziew, a wiele świetnych książek nawet nie dokańczają, tylko wydadzą po 1 albo 2 tomy, kiedy to np. jest trylogia i jak potem żyć nie dokańczając świetnej książki? Angielskiego nie umiem na tyle, żeby czytać w ich języku :( Albo seria 'Dom nocy'... Matko, to jest chyba jeszcze gorsze, chociaż nie wiem od jakiego to wydawnictwa. Nienawidzę swojego kraju za takie traktowanie czytelników, gdybym mieszkała w Ameryce to bym mogłą czytać wszystko co mi się podoba, bez obawy że przerwą serię, pfff! Ok może trochę za bardzo dramatyzuję z tym że najechałam też na nasz kochany cebulowy kraj, ale.. cóż, za dużo razy się zawiodłam w ten sposób :(



    Pomogę Ci, także się na nich zawiodłam. A jakich to kontynuacji nie wydali? :)

    OdpowiedzUsuń
  44. Izabela Czarna3 sierpnia 2014 20:51

    jak każdy :P

    OdpowiedzUsuń
  45. Gier była ok, ale wolę Voller.:) Za to przypomniał mi się tytuł, którego lepiej nie tykać nawet kijem. Kwiat mroku. Jakby Cię ktoś namawiał, broń się rękami i nogami. I widłami i wściekłym tłumem.
    Ale książki z listy są już zamowione, poza tym też zapowiadają się fajnie.:) październik, obiecuję.:)
    Miej litość.

    OdpowiedzUsuń
  46. A odpiszę Wam obu za jednym zamachem!
    "Przyrzeczonych" Nasza Księgarnia olała. "Dobranych" Prószyński. W akcie desperacji sprowadzam sobie angielską kontynuację i zobaczę co z tego wyjdzie :(
    Dom Nocy jest chyba Dolnośląskiego (ale mogę się mylić). Wiem co olał MAG, ale co olał Amber i Fabryka?

    OdpowiedzUsuń
  47. A wiesz, że miałam tę książkę? W końcu komuś ją oddałam, bo źle jej z okładki patrzyło i po raz pierwszy okazało się, że miałam dobre wyczucie:) Ok. ale pamiętaj, że jestem pamiętliwa i w październiku będę pytać!
    A co masz na tej magicznej liście?

    OdpowiedzUsuń
  48. Szczęściara! Ja musiałam to doczytać, aż bolało.:p
    Pamiętam.:)
    Nowa Miszczuk, Green, siostry Bronte...zapytaj za jakiś tydzień, to powinnam już mieć pakę i będe mogła Ci nawet zdjęcie zrobić.:)
    Właśnie, skoro o pamięci mowa, przypomniało mi się. Jak koszuka?:D

    OdpowiedzUsuń
  49. To o w nicku to jakoś niechcący mi wybiło, to nadal ja.:p

    OdpowiedzUsuń
  50. Amber olał serię Dark swan Richelle Mead, a Fabryka olewa po kilku tomach wszystko, w co się wkręcę.:(

    OdpowiedzUsuń
  51. Wychodzi na to, że wszystkie wydawnictwa są złe i niedobre! Albo my, czytelnicy, zakochujemy się w książkach, których kontynuowanie jest nieopłacalne. Ciekawe...

    OdpowiedzUsuń
  52. Haha:) Dobrze, że wyjaśniłaś :P Nową Miszczuk już mam i będę czytać, więc wymienimy wrażenia. Zdjęcia poproszę!
    A koszulka? Hmmm... poddałam ją próbie paintballowej i prania w chorej temperaturze 60 stopni. Chciałabym powiedzieć, że wszyszła bez szwanku, ale to nie prawda :C Będę musiała zrobić drugą i poddać ją lżejszemu testowi.

    OdpowiedzUsuń
  53. Nie czytałam i nie znam żadnej z nich, ale pamiętam spory szum, jaki wywołała ta ostatnia książka. Autorkę prezentowano w DD TVN, podkreślano, że jest fenomenem światowym, że lud ją kocha i podziwia. Dobrze, że nie dałam się nabić w butelkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  54. Masz rację, pamiętam to! Chyba zaproszono ją także na Krakowskie Targi Książki, a jej cudowną książkę, której kompletnie nie doceniam, rozdawano przy okazji akcji krwiodawstwa.
    Dobrze, że nie dałaś się zwieść, bo ona naprawdę odbiera wiarę w ludzkość :(

    OdpowiedzUsuń
  55. Dokładnie! Zazdroszczę wmontowanego omijacza złych książek, ja niestety przyciągam je, jak magnes :(

    OdpowiedzUsuń
  56. Wygląda na to, że słowo "mroczny" w tytule jest zwiastunem złej książki;)

    OdpowiedzUsuń
  57. Dokładnie! Należy się go więc wystrzegać ;)

    OdpowiedzUsuń
  58. Widzisz i tutaj sprawdza się moja teoria. Omijać wszystkie książki ze słowem "mroczny" w tytule. Być może ominą mnie jakieś super perełki np. "Mroczna Połowa" Kinga (podobno dobra książka), ale przynajmniej nie będę zgrzytać zębami. Inną wskazówką jest również "ciepła powieść" z tyłu okładki książki napisanej przez jakąś polską autorkę. Można się natknąć na klona Michalak albo Kalicińskiej.

    OdpowiedzUsuń
  59. I to jest bardzo zacna teoria!
    O widzisz! Na "ciepłą powieść" jeszcze nie wpadłam, więc dzięki za cynk. Na całe szczęście z Michalak i Kalicińską nie miałam jeszcze do czynienia, ale mam plan masochistyczny by sprawdzić tę pierwszą. Wiem, że to bardzo zły pomysł, ale aż mnie korci by zorozumieć, jakim cudem ktoś ją wydaje.

    OdpowiedzUsuń
  60. To się nazywa ciekawość poznawcza, a nie masochizm! :) Tylko polecam nie czytać "Mistrza", bo to było tak głupie, że mózg wycieka uszami.

    OdpowiedzUsuń
  61. Wychodzi na to, że mam nie lada szczęście i mózg jednak wycieknie mi uszami, ponieważ właśnie tę książkę dostałam w spadku po niezadowolonej kolażance. No cóż... czyli trafiłam na najgorsze z najgorszych? Moja "ciekawość poznawcza" (to naprawdę lepiej brzmi!) kiedyś mnie wykończy.

    OdpowiedzUsuń
  62. Uwielbiam czytać Twoje posty. <3 Nieźle się uśmiałam. "Mrocznego księcia" kiedyś zaczęłam czytać, ale na szczęście porzuciłam tę lekturę (uff!).
    "Morza szept" mam z wygranej w konkursie, ale póki co leży grzecznie na półce ponad rok. Czekam na okazję, żeby ją gdzieś opchnąć, bo nawet nie mam zamiaru jej czytać po fragmentach, które przytoczyłaś.

    OdpowiedzUsuń