Looking For Anything Specific?

Header Ads

Herkules vs Herakles, czyli mitologia Disneya


'Herkules' jest jedną z moich ulubionych bajek Disneya, bo i jak niby jej nie kochać? Znajdujemy w niej cudowne piosenki wyśpiewywane przez Muzy, uroczego Pegaza, charyzmatyczną bohaterkę w fiołkowej sukni, zabawnego zwierzęcego kompana w postaci Pegaza, uroczego złoczyńcę i jego niezdarnych pomocników, całość przedstawiona jest w pastelowych kolorach, a w dodatku opiera się na mitologii greckiej, którą wprost uwielbiam. Może właśnie dlatego tak łatwo przyszło mi znalezienie różnić między oryginałem, a wersją Disneya? A może to właśnie dzięki ukochanej bajce z dzieciństwa zainteresowałam się oryginałem? To nieistotne, bo w obu przypadkach efektem jest konfrontacja obu wersji. Oto ona:


Herkules jest rzymskim ubóstwionym herosem… czekajcie, jakiej rzymskiej, skoro w bajce mamy Zeusa, Herę, Teby? To zdecydowanie mitologia grecka, więc naszym głównym bohaterem jest Herakles, nie  Herkules. Niby ta sama postać, bo mitologia rzymska w uproszczeniu praktycznie skopiowała wszystkich bogów greckich i mity o nich, zmieniając głównie imiona. Zeus u Rzymian był Jowiszem, Hades Plutonem, Herę zwano Junoną, a naszego dzielnego pakera Herkulesa nazwano Heraklesem. Niby nie wielka różnica, ale gdyby o mnie pisano mity, które przetrwają tysiące lat to wolałabym pozostać Gosiarellą, a nie na przykład Gosiekaluską, dlatego imienia Herkules będę używać do opisywania postaci Disneya, zaś Herakles pozostanie oryginalnym bohaterem greckiej mitologii. 


Disney rozpoczyna swą historię od przedstawienia małego, słodkiego i najbardziej przypakowanego bobasa ever, który tak się składa jest nowo narodzonym bogiem olimpijskim, synem Zeusa i Hery (ktoś w wytwórni ma okrutne poczucie humoru). Wszyscy go kochają... prawie wszyscy, bo jest jeszcze nasz uroczy Pan Podziemia, który nienawidzi wszystkich bogów, a już w szczególności Zeusa. Teoretycznie Hades nic wielkiego nie zrobił by swojemu bratankowi (w mitologii Zeus i Hades są braćmi, potomkami Tytanów), gdyby nie pewna przepowiednia Mojr, w której to właśnie Herkules zniweczy jego plan przejęcia władzy nad światem...tfu...kosmosem! Właśnie dlatego plan boga podziemnego świata zmarłych, został wzbogacony o wykradnięcie młodego siłacza, napojenie go specjalną trutką, która ma zmienić go w śmiertelnika, a następnie cóż...zabicie go. Hades popełnił jednak podstawowy błąd! Zlecił to zadanie swoim dwóm nierozgarniętym pomagierom Panikowi i Bólowi, którym o dziwo udało się zrealizować pierwszą część planu, a nawet drugą w 99%, czyli berbeć wypił cały eliksir poza jedną kroplą, dzięki czemu zachował swoją siłę fizyczną, choć został pozbawiony nieśmiertelności. Nim impy zabrały się za trzecią część misji, pojawiła się para starszych wieśniaków, przez które stworki musiały zmienić postać. Postawiły na dwa węże, które przy próbie ataku na szkraba zostały przez niego brutalnie powalone. Popis nadludzkiej siły nie odstraszył Amfitriona i Alkmeny (pary staruszków) od przygarnięcia bobasa. 

W tym momencie włączmy pauzę by sprawdzić jak to się ma do mitologii. Przede wszystkim zapomnijcie o bajkowej wersji Alkmeny, bo ta kobieta nie była jakąś tam chłopką tylko królową, uważaną za najpiękniejszą z żyjących wówczas kobiet. Tak piękną, że nawet Zeus pragnął ją mieć. Alkmena była wierna mężowi, dlatego bóg wszystkich bogów musiał się uciec do podstępu, przybierając postać Amfitriona. Tej samej nocy, w której odwiedził ją Zeus, Amfitrion powrócił z wyprawy wojennej. Niby obaj panowie się nie spotkali, ale tej samej nocy robili dokładnie to samo z tą samą kobietą. 9 miesięcy później przyszły na świat efekty tamtej gorącej nocy. Alkmena urodziła bliźniaki: Zeusowi Heraklesa, a Amfitrionowi Ifiklesa. Co za tym idzie Herkules był półbogiem, nie bogiem. A Hera nie była kochającą mamusią, ale porządnie wkurzoną kobietą, którą zdradził moc. Wróć! Była wkurzoną i potężną boginią, która zamiast rzucić się z pazurami na męża wolała uprzykrzyć życie Heraklesa. To ona była odpowiedzialna za wpuszczenie dwóch jadowitych wężów do komnaty, w której smacznie spały sobie małe brzdące. Maleńki Herakles przebudzony czyimś krzykiem, złapał gady w piąstki i udusił. Scena z bajkowymi wężami już nigdy nie będzie wyglądała tak samo, prawda? A skoro o impach mowa to im także muszę zwrócić honor, bo nie były tak groteskowe i niezgrabne, lecz mitologia przedstawia je jako całkiem sprytne małe diabły. Największą krzywdę wyrządzono jednak Hadesowi, który wedle mitologii był dobrym bratem dla Zeusa. Ówczesne człowieczki nie uważały go za złego, czy podstępnego, a za surowego, choć sprawiedliwego. Nie mieszał się w ludzkie sprawy, zajmował się nimi dopiero po ich śmierci. Hadesowi raczej pasowało życie w Hadesie, bo specjalnie nie walczył ze swoją rolą. Za to brat Hadesa i Zeusa, Posejdon, miał ogromne parcie na sprawowanie władzy. Nie mógł znieść, że to jego młodszy brat wyciągnął los, dzięki któremu został królem bogów (choć to nie ma nic wspólnego z bajką to tylko napomknę, że po pokonaniu tytanów, Zeus, Posejdon i Hades, ciągnęli losy by podzielić między sobą władzę). Ciągle marzył o przejęciu jego stanowiska, lecz rzadko coś z tym robił. Raz udało mu się związać Zeusa, lecz szybko się uwolnił. Niezniechęcony spróbował ponownie, obrzucając przy tym brata obelgami, ale w nagrodę został rażony piorunem i musiał odbyć karę w świecie śmiertelników. 

Wracamy do bajki, której akcja przenosi nad o 18 lat do przodu, gdy młody Hercules nie jest już uroczy, lecz zbyt silny i niezgrabny, przez co niszczy wszystko dookoła. W końcu rodzice postanawiają wyznać prawdę o jego pochodzeniu. Jest to punkt zwrotny, w którym Hercio postanawia zostać herosem by wrócić do boskiej rodzinki. Przy okazji Zeus ponownie daje mu Pegaza, który od tej pory staje się jego wiernym kompanem i razem wyruszają na poszukiwanie Filokteta, satyra i najlepszego trenera herosów. 

W mitologii Herakles też nie potrafił zapanować nad swoją siłą, czego efektem nie było kilka zbitych waz, czy kolumn, ale zabicie nauczyciela muzyki, Linosa, przez rzuceniem w niego lirą. To zdarzenie, podobnie jak w bajce, powoduje, że Herakles opuszcza rodzinny dom by uganiać się za olbrzymim lwem z Kitajronu. 
Obawiam się, że za moment złamię wasze serduszka, więc przygotujcie się odpowiednio. Pegaz nie był skrzydlatym rumakiem Heraklesa. Nie kumplowali się, nie przeżywali wspólnie wielkich przygód. Chociaż Pegaz faktycznie pomagał pewnemu herosowi w zwyciężaniu mitologicznych bestii, a nawet pofrunął z owym herosem na szczyt Olimpu. Jednak jego panem był Bellerofont, a nie Herakles. Z kolei Filoktet, choć znał Heraklesa, nie był jego mentorem. Ba! Nie był nawet satyrem! To centaur Chiron trenował herosów. 


Po zakończeniu treningu i napompowaniu mięśni, przyszedł czas na sprawdzenie się przy prawdziwym zagrożeniu. Na pierwszy ogień poszedł napastujący piękną damę Nessos. Po spuszczeniu łomotu centaurowi, Hercio zakochuje się w Meg, która nie ma nastroju na amory. Nie można się jej dziwić, skoro ostatni związek kosztował ją duszę, a co za tym idzie musi robić za służkę Hadesa. Pan podziemia postanawia wykorzystać dziewczynę do pozbycia się zagrożenia w postaci cud chłopca. Zaraz przybyciu do Teb, Hades aranżuje walkę Herkulesa z Hydrą, dzięki której młody heros zostaje bohaterem, celebrytą, bogaczem, modelem i wszystkim co fajne (swoją drogą powinien podziękować wujkowi za pomoc!). Hades dosłownie płonie ze wściekłości widząc, jak jego 'problem' radzi sobie w walce z potworkami, dlatego wysyła  Megarę na przeszpiegi by wybadała jakie chłoptaś ma słabości. Okazuję się, że faktycznie jedną ma: Meg (dziewczyny w różowo fioletowych sukienkach już tak działają), co bardzo cieszy naszego podziemnego spiskowca. Postanawia zmusić Herkulesa do zawarcia umowy: za bezpieczeństwo Meg, Hercio przez jeden dzień będzie bezsilny. Przyśpieszmy tempa: Hades wypuszcza tytanów by zaatakowali Olimp, ale jednego wysyła by zrobił papkę z aktualnie słabego herosa. Hercio ostatecznie wygrywa, jednak ledwo uszedł z życiem, gdy kolumna chciała go spłaszczyć, a to dlatego, że Megara zajęła jego miejsce przez co została ciężko ranna, dzięki czemu umowa z Hadesem została anulowana. Chwilę później zmarła. 


Wypadałoby zacząć od napaści Nessosa na Mag, ale to zdarzenie jest praktycznie końcem historii greckiego mocarza, dlatego do tego wrócę później. Niemniej bardzo chętnie opowiem Wam historię Megary. Wszystko zaczęło się, gdy Herakles wracał do Teb po zabiciu lwa i przez przypadek (albo z zuchwalstwa) wywołał mini wojnę (niezbyt dla nas istotną, więc nie będę wdawać się w szczegóły). Po zapewnieniu zwycięstwa Tebom, król Kreon oddał mu rękę (i całą resztę) swojej najstarszej córki, Megary. Historia jak z bajki, prawda? A jednak nie! Choć małżeństwo było udane, a Meg urodziła Heraklesowi troje synów to ta cała sielanka nie spodobała się Herze. Zesłała na herosa szaleństwo, przez które zabił całą trójkę swych dzieci. Krzyki Meg nie pomagały, gdy latał z łukiem za małym chłopcem. Nie pomogły też, gdy wywarzał wrota, za którymi schowała się jego żona z berbeciem na ręce, bo i tak przeszył oboje strzałą. Gdy w końcu oprzytomniał chciał zabić i siebie, ale powstrzymał go Tezeusz. W końcu by zmazać swe winy udał się do Eurysteusa, który zlecił mu 12 prac. To właśnie one i działania, których podejmował się przy ich wypełniania są pokazane w bajce, jako próby, na które naraził go Hades, i dzięki którym zyskał sławę. Skoro już przy tym jesteśmy to mam dla was dwie ciekawostki. Pamiętacie pierwszą bestię, którą w animacji Disneya pokonał Hercio? Tą, którą przygniótł skałami? Hydrę? W mitologii jej zabicie miało więcej sensu, ponieważ w końcu nasz heros wykombinował, że trzeba jej szyję przypalić aby nowe głowy nie wyrastały. A pamiętacie, gdy Herkules pozował ubrany w skórę Skazy? W micie Herakles podczas swojej pierwszej pracy miał za zadanie zabić lwa nemejskiego, którego skóra nie dawała się przeciąć żadnym ostrzem (w końcu udało się za pomocą lwiego pazura). Od tamtej pory Herakles często walczył (i pozował) w skórze tego lwa, ubierając ją dokładnie tak, jak nasz Disneyowski bohater. Przez dużą słabość do Skazy cieszę się, że to właśnie jego widzimy jako uosobienie tak niezniszczalnego lwa, choć dalej uważam, że barbarzyństwem jest noszenie na sobie zwłok zwierzaczka i bajkowego bohatera!


Po odzyskaniu siły, Herkules rusza na Pegazie by pokonać tytanów i zajmuje mu to mniej czasu niż pokonanie Hydry. Po wygranej walce odnajduje zmarłą Meg. Co do dla herosa wpaść do Hadesu by porwać duszę ukochanej i przywrócić ją do życia? Pestka! Ważne, że w padł do wujka na Cerberze. Bohaterski czyn Hercia przywraca mu zarówno ukochaną, jak i nieśmiertelność, dzięki którym może wrócić na Olimp. Czymże byłoby jednak nieśmiertelne życie, gdy ukochana żyje na Ziemi? Tak, tak wiecznym cierpieniem, kiłą i padołem łez. Dlatego wybiera życie z Meg, a w nagrodę papa Zeus funduje mu podobiznę na nieboskłonie. The End.


O podboju Olimpu na Pegazie już pisałam, więc skupmy się na wielkiej walce z tytanami, którzy w rzeczywistości wcale tytanami nie byli. Tytani zostali zgromieni przez bogów olimpijskich na długo przed stworzeniem człowieków. Disneyowi pewnie chodziło o Gigantów, których w zemście (za tytanów) nasłała na nich Gaja (mamusia Zeusa, Hadesa i całej reszty). I całkiem sprytnie to sobie wymyśliła, bo Giganta można było zabić tylko od ciosu boga i śmiertelnika, dzięki czemu Herakles faktycznie odegrał w bitwie ważną rolę. Meg, jak wiemy zmarła z ręki Heraklesa, a jemu nie przyszło do głowy schodzić po nią do podziemi. Chociaż faktycznie schodził tam czasami. Raz przy okazji dwunastej pracy, gdy musiał przyprowadzić Eurysteusowi Cerberka.
Sądzę, że to dobry moment by powrócić do Nessosa. Po śmierci żony i dzieci, oraz wykonaniu 12 prac, Herakles poślubił Dejanirę. Pewnego dnia musieli się przeprawić przez etolską rzekę Ewenos, przy której dorabiał sobie nasz centaur. Za drobną opłatą przenosił podróżników z jednego brzegu na drugi. Herakles rzekę przepłyną, zaś Dejanira wskoczyła na Nessosa, który w połowie drogi zaczął ją napastować. Zapłacił za to słono, ponieważ dostał od herosa z zatrutej strzały. Zdążył jednak przekonać Dejanirę by zmieszała jego krew z nasieniem, które upadło na ziemię. Taka mikstura miała sprawić, że Herakles będzie jej zawsze wierny. Po pierwsze fuj! Po drugie kto się daje nabrać na takie rzeczy?! No tak, mitologiczne bohaterki, które nie mówią o tym swoim mężom, a gdy tylko czują się zagrożone to wsmarowują maść w ich szaty. Niespodzianka! Mieszanka nasienia z zatrutą krwią umarlaka okazała się trucizną, która zabiła Heraklesa. Tym sposobem dochodzimy do momentu, w którym przed Heraklesem otwierają się wrota Olimpu. Pogodzony z Herą, zasilił liczbę greckich bogów. The End Again. 


Gosiarella o greckim herosie na "H"

Ocenimy chronologicznie. Mitologiczny Herakles jest dzielnym mężczyzną (o sile nie wspominając), który zasadniczo zrobić wiele dobrego. Pokonał Gigantów, pomagał wygrywać wojny, czyścił stajnie, czy ratował śmiertelników przed potworami. Biorąc pod uwagę te czyny naprawdę zasłużył sobie na miejsce wśród bogów. Jest tylko jeden malutki drobiazg: Herakles był też mordercą. Nie mówię tylko o zabitych bestiach czy przeciwnikach na wojnach. Nawet nie chodzi mi o wymordowanie Megary i ich potomstwa, bo niby wykręcił się obłędem rzuconym przez Herę (chociaż w sądzie by to nie przeszło). Nie mówię nawet o osobach, które zabił przez przypadek, bo nie zapomniał o tym, jak jest silny (wychodzi na to, że on naprawdę spędził całe życie na mordowaniu). Mam na myśli morderstwa, których nic nie usprawiedliwia, jak na przykład zamordowanie życzliwego Ifitosa. Nie będę się wgłębiać w szczegóły, ale Herakles był czasami zdrowo niezrównoważony i mściwy, choć na tamtejsze standardy chyba nie był specjalnie niezwykłe. Czy jednak takie zachowanie przystoi kroczącemu wśród bogów olimpijskich? Pewnie! W końcu byli okropnie kapryśni, wprost uwielbiali się mścić i wtryniać w życie śmiertelników, a co za tym idzie nie jednego doprowadzili do zguby. Niemniej dla współczesnych Herakles nie jest najlepszym wzorem dla naśladowania. 

Za to wyjątkowo muszę przyznać, że Disney sklecił porządny morał. Co prawda Herkules nie miał najszlachetniejszych motywów, bo zależało mu głównie na znalezieniu się z rodzinką na Olimpie. Niemniej ostatecznie wybrał życie z ukochaną, której praktycznie nie znał, i która oszukiwała go od początku znajomości, ale to szczegóły. Chociaż to pokazuje, że Hercio jest przystojnym pakerem o dużym sercu i nie wielkim móżdżku. Znacznie bardziej interesująca i złożona jest za to postać Meg. Między innymi uczy, że sprzedawanie swojej nieśmiertelnej duszy za życie ukochanego może być poważnym błędem. Także drogie dzieci zapamiętajcie: żadnych cyrografów nie podpisujemy! Do tego dochodzi też inna cenna lekcja, którą księżniczki Disneya zazwyczaj mają w poważaniu, czyli nie rzucamy się na pierwszego lepszego przystojniaka, który uratował nam życie. Chyba, że poznamy go bliżej, uratuje nas co najmniej dwukrotnie, będzie gotowy oddać za nas życie i dusze, a na koniec wybierze nas zamiast swojej rodziny. To całkiem rozsądny test na przyszłego ukochanego. 
Niby postacie i wydarzenia w pewnym stopniu pokrywają się w obu wersjach, ale Disney źle je ułożył. Mimo wszystkich nieścisłości, uważam bajkę za bardzo dobrą. Boli mnie jedynie całkowite wybielenie Hery, która jak już wiecie była zawistną babą, która zsyłała same nieszczęścia na Heraklesa i jego bliskich. Nie podoba mi się, że nagle została troskliwą mamusią, a miejsce czarnego charakteru zostało obsadzone bogów ducha winnym Hadesem. Jasne, niby kraina zmarłych nie jest sielankowym rajem, jak Olimp, ale żeby od razu znęcać się na najbardziej zapracowanym z bogów? Nie ładnie! Jeśli grecy mają rację i to ich bogowie sprawują władzę to osoby odpowiedzialne za bajkę będą mieli zabawne życie w zaświatach z Hadesem. 

Ps.  Mitologiczne True Story pojawiło się z okazji Bajecznej Wiosny, czyli na trzeci sezon będziecie musieli jeszcze chwilkę zaczekać.
Ps2.  Dyskusję czas zacząć, bo Gosiarella aż wierci się z ciekawości by poznać wasze zdanie o mitologicznym True Story! 

Prześlij komentarz

15 Komentarze

  1. Kocham herkulesa <3, razem z Mulan zasila szeregi moich Disneyowych ulubieńców. Mitologiczną wersję też znałam, może nie ze wszystkimi szczegółami, ale znałam. Też mnie zawsze raziło wybielanie Hery. Przy okazji czy Hera też nie była córką Gaji? Coś mi się wierci pod czachą, a nie jestem pewna... No cóż i tak serduszkuje to True Story, bo nie dość, że tak się za nic stęskniłam, to jeszcze z Herkulesem <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, że ja to chyba nie oglądałam Herkulesa? W ogóle jestem dość do tyłu z Disneyem :P
    Aczkolwiek mit znam, chociaż już niewiele z niego pamiętam, bo dawno to było :) Muszę przyznać, że grecka mitologia byłaby całkiem dobrym materiałem na Trudne Sprawy albo nowy sezon Mody na sukces (co ja z tą Modą ostatnio mam?), bo tam też każdy z każdym i każdy na każdego klątwy spuszczał albo rodził dziecko, które było jednocześnie jego siostrą, a potem sam miał dzieci z tą siostrą. Czy coś ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. To jej wybielenie jest okropne, bo sprowadzają jednego z pierwszych prawdziwych czarnych charakterów do roli biednej, bezsilnej, kochającej mamusi. I tak, Hera była siostrą Zeusa, a przy okazji jego żoną. Mitologia to stan umysłu :P
    Zabrzmi to wrednie, ale cieszę się, że się stęskniłaś za TS, bo ja też troszkę za publikacją ich ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Herkulesa <3 To chyba moja ulubiona bajka ever, głównie ze względu na genialną Meg. Cieszę się że przynajmniej raz Disney'owska niewista nie była cnotliwą i słodką księżniczką z orzeszkiem w głowie. Meg miała jaja i za to ją pokochałam. Szkoda że tak mało osób docenia obecność takich "twardych babek" w różnego rodzaju produkcjach :/ A zmienianie wizerunku niektórych bogów w ogóle nie rozumiem. Przecież Hades to jeden z najbardziej wyluzowanych ziomków w mitologii, za to Hera to kawał samolubnej, mściwej krowy. A że Zeus wolał towarzystwo innych kobiet... to chyba najlepiej świadczy o niej i o jej charakterku. Nie zdziwiłabym się gdyby większość burz i piorunów była właśnie przez ich małżeńskie perypetie. Na miejscu Zeusa też by mi nerwy puściły :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ominęła Cię jedna z jego dwóch najlepszych bajek. Powinnaś nadrobić, ponieważ jest naprawdę dobra, kolorowa i ma Meg :) Nawet Trudne sprawy nie mają tak pokręconych wątków jak mitologia. Chociaż Moda na sukces chyba mogła ją już przebić, ale naprawdę co ona Ci tak ostatnio po głowie chodzi?

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie nie wiem :P Wszystkie poplątane historie od razu mi się z nią kojarzą

    OdpowiedzUsuń
  7. Dokładnie! Za te cechy i kilka innych nie da się Meg nie kochać! Szkoda tylko, że dziwnym trafem nie należy do najpopularniejszych bohaterek Disneya, przynajmniej patrząc przez pryzmat artykułów, obrazków czy nawet zabawek. Tekst z burzami i piorunami zasługuje na <3 !
    Fakt, znaczenie lepiej wyglądałoby, gdyby to Hades był pozytywny, a Hera robiła za antagonistę. Niestety Disney wolał powielić stereotyp, że ciemny i mroczny musi być zły, a kobieta, żona dobra, bo przecież w przeciwnym razie małe dzieci mogłyby wyrosnąć na osoby bez uprzedzeń i rozsądnie patrzeć na świat :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapytałabym czy przypadkiem nie przedawkowałaś oglądania, ale to raczej mało prawdopodobne. Podejrzewam, że MnS zwyczajnie jest najbardziej oczywistym przykładem wszelkich dziwactw :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham Herkulesa, to moja ulubiona bajka z dzieciństwa (gdy Iara podrosła, przerzuciła się na Piękną i Bestię, ale nadal bardzo lubi Herkulesa!).

    Że Disney zrobił z mitem co zrobił, to normalka, oni zawsze robią po swojemu. I mnie to nie przeszkadza, bo bajka wyszła im naprawdę cudowna. Trzeba pamiętać, że skierowana jest do dzieci, więc nawet wybielenie Hery mi nie przeszkadza. I Meg była cudowna. I Hades. Hades wymiatał! xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Gosiarella jeszcze nie wyrosła z niej. Anastazję lubię tak samo jak Hercia, ale Kraina Lodu depcze im po piętach.


    Herę ciężko przełknąć, ale (!) Meg, Pegaz i przede wszystkim Hades są tak cudowni <3 ! A zdmuchnięcie Hadesa przez Pegaza epickie :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Zdmuchnięcie było najlepszą sceną. :D

    OdpowiedzUsuń
  12. W imieniu pana podziemia ogłaszam że.. Zemsta Hadesa będzie straszna buahahahaha już widzę tortury jakie dla nich przygotował no a jeśli chodzi o bajkę to kocham Mag i Pegaza :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Naszczęście nam to nie grozi bo pilnowałyśmy dobrego imienia Hadesa, myślę że zasłużyłyśmy na pola Elizejskie ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Dobre miejsce w Elizjum? Hell yeah! Klimat mi się podoba, niech dorzucą stałe łącze i wygodną klawiaturę i szczęśliwsza nie będę :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam herkulesa tak jak wszystkie filmy disneya <3 Co prawda nie znałam wszystkich szczegółów z mitologii, ale wyłapałam jeden błąd Gaja była babcią Zeusa (matka Kronosa) natomiast Reja była matką ;)

    OdpowiedzUsuń