Looking For Anything Specific?

Header Ads

Zagrożeni, Zbuntowani, Niezłomni, czyli kontynuacja Wybranych


Ach! Jak ja nie mogłam się przestać zachwycać "Wybranymi" i "Dziedzictwem", gdy je przeczytałam! Po uszy zakochałam się w bohaterach, w Nocnej Szkole i Akademii Cimmeria! Na kolejne tomy wręcz nie mogłam się doczekać... tylko nim zostały wydane - mój zapał gdzieś się ulotnił i dopiero po ponad dwóch latach po nie sięgnęłam. Tak, poszłam na łatwiznę, ponieważ wszystkie części cyklu zostały już wydane, więc mogłam przeczytać je za jednym zamachem i tak też mam zamiar je Wam opisać. [Nie obawiajcie się spoilerów - zamknęłam je w klatce!]

Dla przypomnienia: Główną bohaterką jest nastoletnia Allie, która niegdyś była zbuntowana, ale najwyraźniej szybko jej przeszło, gdy trafiła do nowej szkoły z internatem, która okazała się bardzo niezwykła. Otóż Akademia Cimmeria jest przeznaczona dla dzieciaków z bardzo wpływowych i majętnych rodzin, a przy tym jest także częścią tajnej organizacji, która posiada władzę. Nie będę wchodziła w szczegóły, bo fani teorii spiskowych zaczną zacierać ręce z radości. W każdym razie aktualnie trwa wojna pomiędzy władzami szkoły (i wspomnianej wpływowej organizacji) a Nathanielem, w której główną wygraną w uproszczeniu jest przejęcie władzy nad światem i główną bohaterką (wiem, brzmi absurdalnie), a przynajmniej się wszyscy w tej książce zachowują. Nie będzie żadnym zaskoczeniem, ani spoilerem, jeśli zdradzę Wam, że w każdym tomie momentem kulminacyjnym jest walka jednych i drugich. 

Na dalszym planie wciąż mamy nieustające wahanie głównej bohaterki między dwoma facetami. We wcześniejszych tomach ten trójkąt miłosny potrafił mnie zaintrygować, ale teraz był okropnie męczący. Jestem fanką dobrze poprowadzonych trójkątów, ale ten zdecydowanie taki nie jest. Carter zaczął mnie irytować, Allie mnie drażniła, a Sylvian nie wywołał we mnie żadnych ochów i achów, choć jestem w jego teamie. Niemniej to chyba niezdecydowanie Allie najbardziej mnie odrzuciło od wątku romantycznego. W końcu ile można znosić jej bieganie od jednego do drugiego?! Swoją drogą doszłam do wniosku, że C.J. Daugherty podczas pisania "Zbuntowanych" zapomniała co napisała w "Zagrożonych" [Spoiler: w trzecim tomie cyklu napisała wprost, że A. nie czuje do Cartera nic poza przyjaźnią i nie chce z nim już być. Jak widać w czwartej części szybko zmieniła zdanie. Poważnie Daugherty powinna robić notatki, bo najwyraźniej gubi się w swoich własnych książkach albo z premedytacją stworzyła najbardziej rozchwianą bohaterkę w historii].



Zresztą mam wrażenie, że w "Zagrożonych", "Zbuntowanych" i "Niezłomnych" wszystko było gorsze, niż w dwóch pierwszych częściach cyklu, którymi byłam oczarowana. Zniknęła wielka tajemnica, którą mogłabym odkrywać wraz z bohaterami, a schemat walki z Nathanielem ciągle się powtarzał. Między innymi z tego powodu stwierdziłam, że bez sensu będzie omawiać te trzy tomy osobno. Wszystko stało się przewidywalne. Po cudownej atmosferze tajemnicy i grozy "Wybranych" nie pozostał ślad. Ciężko było zapamiętać, że Cimmeria jest tą samą szkołą, w której niegdyś uczniowie nie mogli korzystać ze współczesnej technologii. Właściwie ciężko było zapamiętać, że Cimmeria w ogóle jest szkołą, skoro zajęcia ciągle były odwoływane i nikt tak naprawdę się tam nie uczył. Chyba, że do 'uczenia się' zaliczymy trening nastolatków, który zmienia ich w żołnierzy/szpiegów/maszyny do zabijania. Ogólnie zastanawiam się, czy nikt nie wpadł na to, że nastolatkowie, którzy w świetle prawa nie mogą nawet wypić piwa, nie powinni ryzykować życia i przyuczać się do fachu morderców? Just saying... 

Zresztą gdy tylko podejdziemy do tego wątku na poważnie to wpadniemy w gigantyczną dziurę, w której jest wszystko poza logiką i zdrowym rozsądkiem. W końcu było nie było uczniami Cimmerii są w większości dzieci z cholernie bogatych i wpływowych rodzin, więc jakim cudem nikt nie drży na samą myśl o furii ich rodziców, gdy je skrzywdzą? A skoro o rodzicach mowa to Daugherty najwyraźniej chce nam wmówić, że instynkt rodzicielski i miłość do dziecka nie istnieje w Wielkiej Brytanii. Ja rozumiem, że Brytyjczycy są powściągliwi, ale nie uwierzę, że angielscy rodzice mają w nosie, czy ich dzieci zginą, zgubią się, czy też zostaną porwani przez opętanego rządzą władzy psychopatę. Jednak najwyraźniej oni gwiżdżą na to, że jakaś tam ich córka zginęła, jakiś tam inny syn został porwany lub właśnie wyrusza na ustawkę przeciwko uzbrojonym po zęby byłym żołnierzom. Pomijając więzy rodzinne to przecież te nastoletnie zabijaki są dziedzicami ich fortuny, ich nazwiska i ich całej spuścizny, więc że się tak kolokwialnie wyrażę WTF?! Realizm w tej serii jest powalający. 



Jak widzicie nie byłam zachwycona trzecim, czwartym i piątym tomem Wybranych. Nieustannie irytowało mnie, że tylko główna bohaterka ciągle coś odkrywała i zawsze ona musiała znaleźć się w (nie)odpowiednim miejscu o (nie)odpowiednim czasie. Przy okazji nużyły mnie wszystkie dziwne zachowania i problemy bohaterów przez co wciąż się zastanawiam, czy autorka specjalnie zrobiła z wykreowanych przez siebie postaci totalne ofiary losu, czy to tylko wypadek przy pracy. A najgorsze w tym jest to, że poczułam się dotknięta żenującym poziomem tych tomów, bo w dwóch pierwszych byłam naprawdę zakochana po same uszy. Miałam nadzieję, że zaopatrując się we wszystkie tomy i czytając je jeden po drugim akcja mnie wciągnie, klimat nie pozwoli się oderwać, a całość zapewni wyborną rozrywkę, a tu klops! Ręce mnie świerzbią, by wystukać na klawiaturze dwa słowa - 'nie polecam', ale zastanawiam się, czy jak to będzie się miało do całego cyklu. Przecież "Wybranych" wspominam naprawdę dobrze, a "Dziedzictwo" prawie utrzymało poziom. Co więc się stało? Czyżbym wyrosła z takich książek? Nie, to nie możliwe! W takim razie zostały dwie opcje: 1. Autorka schrzaniła te części lub 2. dało się je przełknąć bez krzywienia się tylko, gdy fascynacja wcześniejszymi tomami byłaby jeszcze świeża. U mnie pozostał po nich brzydki posmak i czuję się przez to zdradzona! 

Ps. Podrzućcie mi tytuły dobrych książek, których akcja się dzieje w szkołach z internatem. 
Ps2. Wesołych Świąt!

Prześlij komentarz

0 Komentarze