Looking For Anything Specific?

Header Ads

Kolejne 10 motywów, które zobaczysz w każdej k-dramie!

Blog o koreańskich dramach

Na początku przygody z dramami chyba każdy jest zaskoczony, jak bardzo forma azjatyckich seriali różni się od tego, do czego przez lata byliśmy przyzwyczajeni. Całkiem nowe zachowania, rozwiązania fabularne i zaskakujące plot twisty były takie odświeżające! Czasami wręcz ciężko się w tym odnaleźć! A po jakimś czasie zauważamy coraz więcej utartych schematów, które powtarzają się w niemal każdej koreańskiej dramie. Oto 10 takich przykładów!


[Jeśli dotąd nie oglądaliście dram, to koniecznie sprawdźcie poradnik Jak zacząć oglądać koreańskie dramy]

Rowery sprzyjają miłości
Wiecie po co w Korei są rowery? Na pewno nie po to, by transportować ludzi z punktu A do punktu B. Skąd! Rowery w Korei Południowej istnieją tylko z dwóch powodów. Po pierwsze, by pary mogły zaliczyć punkty związku wspólną jazdą na tandemie, a widzowie mogli oglądać w dramach słodki kilkuminutowy montaż ujęć pedałowania i uśmiechów. Przecież scenarzyści byliby chorzy, gdyby kręcąc romans pominęli tak ważną scenę świadczącą o tym, jak główni bohaterowie są uroczy i zakochani po uszy!

Schematy koreańskich dram

Po drugie, by rowerzyści mogli wpychać Koreanki w ramiona ich ukochanych. Poważnie, jestem niemal pewna, że w Seulu na każdym rogu czai się szalony rowerzysta, który tylko czeka, aż na horyzoncie pojawi się jakaś nieśmiała para zakochanych, która nie umie we flirt, a wtedy on z rozpędem rusza do akcji, by zamarkować zamach na niewiastę tak, by jej loverboy mógł ją uratować, niczym prawdziwy rycerz walczący ze smokiem... i co z tego, że tylko ciągnie ją za rękę, skoro efektem tego ta (dziewczyna, nie ręka) wpada w jego objęcia. Nie żartuję. Obejrzyjcie jakąkolwiek dramę i sami się przekonacie, że rowerzyści to pedałujące kupidyny! Albo dostają porządne łapówki od głównych bohaterek!

Wypadek i amnezja chodzą parami
Niestety liczba wypadków na świecie jest zastraszająca i absolutnie nie chcę tego bagatelizować. Niemniej nie sposób nie zauważyć, że wypadki drogowe w dramach są takim standardem, że jeśli jakimś cudem odzwierciedlają rzeczywistość w Korei Południowej, to na miejscu mieszkańców bałabym się wychodzić z domu. Poważnie, zupełnie jakby w chipsach znajdowali prawo jazdy. Wprowadziłabym do szkół obowiązkowe lekcje o tym, jak zachować bezpieczeństwo na drodze. Najlepiej od razu zastąpić tym połowę zajęć! Nawet nie będę wspominać, o tym, że wypadki zdarzają się zawsze w najmniej wygodnej dla bohaterów chwili - po kilku dramach będziecie mogli wyczuć moment, gdy nagle ulicą zacznie mknąć samochód z żądzą mordu w lampach! No poważnie, jak nie rowery, to samochody... A przy okazji około 1 na 4 wypadki kończy się utratą pamięci poszkodowanego. Przypadki amnezji w koreańskich dramach podbijają światowe statystyki! I nie myślcie sobie, że to działa na szkodę bohaterów. Co to, to nie! To taki bonus od Kupidyna, który nie miał wolnego roweru pod ręką, bo od amnezji zaczynają się lovestory! W formie wyjaśnienia, bo wiem, że brzmię jak wariatka: Po utracie pamięci, bohaterem zawsze musi zaopiekować się jego przyszły ukochany. Ostatecznie może wysłać kogoś z rodziny w zastępstwie, a wówczas z wdzięczności rodzi się miłość. Tiaaaa...

Nikt nie dzwoni pod 112
Jedyne, co naprawdę musisz, to zadzwonić po karetkę. Najlepiej teraz, a nie za pół godziny!
Co zrobilibyście, gdybyście byli świadkiem wypadku drogowego? Albo co zrobilibyście, gdybyście znaleźli ranną osobę, która dosłownie wykrwawia się na Waszych oczach i potrzebuje natychmiastowej opieki lekarskiej? Oczywiście zadzwonilibyście na pogotowie! Tak zrobiłby każdy człowiek, ale nie bohaterowie dram. Oni wolą krzyczeć, płakać, telepać poszkodowanym, przytulać go i wygłaszać mu nieskończenie długie monologi. Tak, jakby przepraszanie za wszystkie rzeczy z przeszłości i proszenie, by nie umierał miało jakieś magiczne właściwości lecznicze! Nikt z nich nawet nie próbuje wyciągnąć telefonu z kieszeni, jakby nagle przenieśli się do czasów Joseon, gdzie tak zaawansowana technologia jeszcze nie istniała. A może liczą na to, że przywołają karetkę telepatycznie? Lub dyspozytor usłyszy ich zawodzenie z odległości kilkudziesięciu kilometrów? Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ten sposób rzeczywiście działa... To chyba najbardziej irytujący motyw w każdej dramie! 

Zastraszająca liczba jedzenia!
Znacie to uczucie, gdy oglądacie programy kulinarne i nagle robicie się głodni? Jeśli tak, to absolutnie nie oglądajcie koreańskich produkcji, jeśli wcześniej nie napchacie się porządnie. Chociaż nie wiem, czy i to pomoże, jeśli co kilka chwil będziecie narażeni na oglądanie masy scen przepysznie wyglądającego jedzonka. Sama początkowo pochłaniałam przerażającą ilość ryżowego makaronu, bo nie mogłam napatrzeć się, jak co chwile bohaterowie pałaszują ramen. Cieszę się, że zachęcona koreańskim smażonym mięskiem, nie odważyłam się wstawić sobie grilla do pokoju, bo mogłabym nie przejść przez drzwi po kilku obejrzanych dramach. Tylko nie myślcie sobie, że w czasie oglądania zobaczycie tylko jedzących aktorów. Skąd! To dałoby się jeszcze przetrwać, a w rzeczywistości jest znacznie gorzej. Bliskie kadry na jedzenie trwają w nieskończoność, a do tego niemal co chwile bohaterowie zachowują się, jakby występowali w programie kulinarnym 'Gotuj z dramami', czy coś... Serio, oni tam ciągle gotują, jedzą, smażą, jedzą, jedzą i jedzą, a biednym widzom tylko ślinka cieknie!


Kupa, kupa, kupa - wszędzie kupa!
Jeśli oglądaliście kilka koreańskich dram, to z pewnością domyślacie się, co właśnie napiszę. Tak, rozmowy o kupie! Poważnie, tam wszyscy rozmawiają o kupie, wypróżnianiu się, a przy okazji wszystko porównują do kupy. Aż się dziwie, że jeszcze nie żadnej nie wyciągnęli i nie zaczęli dosłownie porównywać. Ten punkt, to coś, co najbardziej zszokowało mnie w koreańskich produkcjach. Normalni dorośli ludzie nie rozmawiają o swoich odchodach. Wiecie, mamy taką mentalność, że zazwyczaj sprawiamy wrażenie, jakbyśmy używali w łazience tylko kranów. I spróbuj się człowieku nie zdziwić, gdy tu nagle koreańskie kupy niemal wylewają się ekranu! Poważnie, w całym sezonie South Parku nie słyszałam tyle rozmów o kupie, co w koreańskich dramach - nawet tych romantycznych! WTF?!

Karaoke
O ile w amerykańskiej, czy w europejskiej kinematografii niemal całkiem zapomina się o istnieniu karaoke, tak w koreańskiej jest punktem obowiązkowym! Ciężko trafić na bohaterów, którzy nie wyśpiewują swoich smutków na całe gardło w specjalnych pokojach do karaoke. Przyznam, że to w pewnym stopniu nawet fascynujące, że karaoke wydaje się nieodłącznym elementem koreańskiej kultur i rozrywki - wspólnie piją i śpiewają zarówno znajomi, rodziny, jak i współpracownicy, a przy okazji wygląda to nieco inaczej, niż u nas. Nie zarejestrowałam jest karaoke przed publicznością w pubach, lecz zawsze są to specjalne odizolowane pomieszczenia, by móc błaźnić się jedynie przed osobami, które się zna.


Koreanki kochają chamów
To nie tak, że bohaterki k-dram nie lubią dżentelmentów. Skąd! One bardzo ich lubią. Tylko ostatecznie wybierają totalnych chamów. Widzicie, w trójkątach miłosnych zazwyczaj jeden z panów jest prawdziwym rycerzem, które się opiekuje się swoją ukochaną, pomaga jej i troszczy, jak o największy skarb. Za to drugi jej ubliża, popycha i wpędza w kłopoty, z których pierwszy musi ją wyciągać. Z niezrozumiałych dla mnie względów bohaterka za każdym razem, wybiera tego skończonego dupka, a ja kończę z Second Lead Syndrome, rwę sobie włosy z głowy ubolewając nad żenującym wzorem lovestory i wyżywam swoją flustrację pisząc teksty o patologii romansów.

Brak piżam
To chyba jedna z pierwszych rzeczy, która rzuciła mi się w oczy, gdy zaczęłam oglądać dramy. Prawdą jest, że w Korei kręci się wiele scen łóżkowych, tylko nie tych przeznaczonych dla dorosłych widzów, lecz tych, w których bohaterowie rzucają się po łóżku walcząc z nękającymi ich myślami / marząc o swoich lubych / piszą do nich / śpią etc. Zasadniczo to nic dziwnego, bo wydają się dość pruderyjnym narodem, jednak zaskoczyć może Was to, że najwyraźniej w Korei śpi się w tym, w czym jutro idzie się do pracy lub co gorsza w tym, co nosiło się przez cały dzień. Rozumiem oszczędność czasu, ale nie przesadzajmy. Przecież piżamy z jakiegoś powodu powstały! Jakim cudem nie dotarły do Korei przez te wszystkie lata? Przecież niektóre są bardzo kawai, więc powinny im się spodobać!

Wiele mogę zrozumieć, ale kto normalny śpi w płaszczu?! To już jest chore!
Porzucone dzieci
Rzuć kamieniem, a trafisz w porzucone dziecko. Przykre to, ale bardzo popularne w koreańskich dramach. Bardzo często jeden z głównych bohaterów ma traumę z dzieciństwa spowodowaną porzuceniem przez jednego z rodziców - najczęściej przez matkę, która zakłada nową rodzinę i nie ogląda się na starą. Ba! Nawet nie przyznaje się do tego, że w ogóle urodziła wcześniej dziecko. W sumie, skoro zabrała manatki i zostawiła dzieciaka byle gdzie, to i tak nie zasługuje na tytuł matki. Oczywiście porzucone dziecko, gdy dorośnie ma zupełnie inne zdanie i zaczyna ją szukać, próbując ponownie nawiązać kontakt. Chyba zaczynam powoli rozumieć, dlaczego ten motyw jest taki popularny. 

Wszystko można wybaczyć
Gdybyście byli bohaterami k-dramy i porzuciła Was matka, to ostatecznie wybaczylibyście jej założenie nowej rodziny i fakt, że przez całe życie musieliście się gdzieś poniewierać i głodować. Gdyby ojciec Was nie kochał, bił i znęcał się nad Wami psychicznie, to też wybaczylibyście mu to, gdyby przeprosił. Gdyby babcia "przypadkowo' rozjechała Waszego kota, przyjaciela i ukochanego, to też byście jej to wybaczyli. Poważnie, w dramach wybacza się wszystko. Znęcanie fizyczne, psychiczne, porzucenie, okłamywanie, ewidentne działanie na waszą szkodą z premedytacją, podszywanie się pod kogoś innego - ogólnie WSZYSTKO. W sumie nawet morderstwa. Poważnie, tam główny zły niemal zawsze w finałowym odcinku przechodzi na jasną stronę mocy. Mało brakuje, by wszyscy bohaterowie na koniec trzymali się za ręce (nawet te zakrwawione) i wspólnie śpiewali kumbaja! 


Ps. Dostrzegacie już te wszystkie powtarzające się motywy w dramach? Zauważyliście inne? Jeśli tak, to podrzucajcie w komentarzach!

Prześlij komentarz

0 Komentarze