Looking For Anything Specific?

Header Ads

Homo Blogerus na Pikniku


W zeszłą niedzielę miał miejsce kameralny piknik blogerów w Krakowie. Kilka dni wcześniej, gdy natknęłam się na stronę wydarzenia, pomyślałam dlaczego nie? Lubię innych blogerów (chociaż dotychczas obracałam się tylko wśród blogerów książkowych lub ginęłam w tłumie na większych imprezach typu Blog Experts), lubię śniadania, a w dodatku na typowym pikniku jeszcze nigdy nie byłam! Bez większego zastanowienia wysłałam zaproszenia do zaprzyjaźnionych blogerek (tylko Ciiii…nie wszystkie chcą się do tego przyznać) z nadzieją, że zapewnią urocze towarzystwo i duchowe wsparcie (Gosiarella jest nieśmiała z natury). Tym sposobem w wyznaczonym dniu o wyznaczonej godzinie w czwórkę przekroczyłyśmy bramę Parku Jordana.


Foto: kreatywnylifedesign.pl

Wiecie… jest coś takiego w grupie blogerów, że łatwo ich odróżnić od normalnych ludzi. Przede wszystkim fotografowanie jedzenia (książkowym, kulturalnym i popkulturalnym blogerom to akurat nie zdarza się często – mamy książkowy zamiennik), strzelanie #selfie i #friendsie, a właściwie robienie fotek wszystkiego, co ich otacza. Do tego jest coś niezwykłego w kontakcie między blogerami. Gdy bloger poznaje nowego (innego) blogera, początek ich znajomości przebiega zupełnie inaczej niż u normalnego homo sapiens. Na starcie dysponują oni wieloma wspólnymi tematami, o których mogą gadać godzinami. Najczęściej poruszane przez homo blogerus tematy to: jego blog, hejterzy, social media, komercjalizacja blogosfery, czytelnicy, inni blogerzy. Dzięki temu rozmowy idą znacznie łatwiej, choć nie jest powiedziane, że oba blogery muszą się polubić. Jeśli jednak tak się stanie to kolejne spotkanie wygląda naprawdę abstrakcyjnie! 


Wyobraźcie sobie, że spotykacie jakąś osobę, spędzacie razem kilka godzin, aż po przeszło pół roku umawiacie się z nią na kawę. Trochę dziwnie, ale przecież kilka sporadycznych rozmów na facebooku, może to wyjaśnić. Niemniej podejrzewam, że spora część z Was byłaby początkowo skrępowana w czasie trwania spotkania, mam rację? Otóż homo blogerusy zachowują się zupełnie inaczej. Witają się wylewnie (np. rzucając sobie na szyję lub ściskając, jak wariaci), a następnie przerywają gadanie tylko po to by złapać oddech i napić się czegoś (zdarza się, że nawet wówczas gadają). Dzięki swoim blogom, wiedzą o sobie bardzo dużo np. co ostatnio ich poruszyło, jak zmienia się ich życie, jakie mają nastroje. Nie wierzycie mi? Moje ostatnie spotkanie z Agatonistką, tak właśnie wyglądało, jakby była jedną z najbliższych mi osób. Z Magdą nawet nie muszę się spotykać, bo okno z fejsbukowym czatem mamy wiecznie otwarte. Waniliowa potrafi zniknąć z blogosfery na długo by później z hukiem i siłą wplątać zaprzyjaźnione blogerki w swoje prywatne życie, a Marta nim poznała dziewczyny mogła przygotować się psychicznie na spędzenie z nimi czasu (szczególnie na entuzjastyczne nastawienie Agaty). Tak mniej więcej wygląda stadne zachowanie homo blogerus. Dziwne, nie?


Na zdjęciach Gosiarella, Waniliowe Czytadła, Booksbibbing i Bo ma być mrucznie

Jednak to nie o stadnych zachowaniach blogerów miało być, tylko o blogośniadaniu. Niemniej mam nadzieję, że dzięki powyższemu jesteście w stanie zrozumieć, dlaczego banda nieznajomych umawia się by zjeść razem śniadanie. I to na trawie! Najzabawniejsze w tym wszystkim jest fakt, że zapomniałam, że jestem alergiczką i przy długim i bliskim kontakcie ja-trawa zaczęłam zdychać (Brawo Gosiarella!). Przynajmniej wiem, że to był mój pierwszy i ostatni piknik. Ogólnie było fajnie. Dobrze spotkać się z ludźmy, których się zna i lubi, a także miło poznać nowych, którzy prowadzą zupełnie inne tematycznie blogi. 



Myśl końcowa:
1. Jeśli jesteście blogerami i macie okazję wybrać się na takie spotkanie to nie wahajcie się. Idźcie i dobrze się bawcie gadając o swoich blogach i pasjach. Może poznacie kogoś, kto stanie się częścią waszego życia, a jeśli nie to i tak możecie miło spędzić czas. Spotykajcie się nie tylko z blogerami z waszej niszy. Zobaczcie, jakie szafiarki, lajfstajly, czy inne parenty są w Waszym mieście – w końcu blogowanie to wspólna pasja.


2. Jeśli jesteście tylko (i AŻ) czytelnikami blogów to wybierzcie się na spotkania z Waszymi ulubionymi blogerami. Musicie mieć wiele wspólnych tematów, a i oni się ucieszą, gdy spotkają mitycznego czytelnika z krwi i kości (swoją drogą wiem z pewnego źródła, że pod koniec sierpnia odbędzie się spotkanie czytelnicze kilku blogerek, ale Ciii! ). Jeśli akurat żadne nie jest organizowane to sprawdźcie co akurat dzieje się w Waszym mieście. Znajdźcie to co Was zainteresuje i idźcie. Poszerzajcie horyzonty, spotykajcie nowych ludzi i korzystajcie z ładnej pogody!



Ps. Byliście kiedyś na pikniku, czy tylko ja jestem takim odludkiem trawowo-jedzeniowym? 
Ps2. Znacie inne stadne zachowania homo blogerusów? 
Ps3 Ankieta na Was czeka. Wiem, że sporo z Was już wypełniła ankietę, ale pewnie nie wszystkie łobuzy o tym pamiętały!

Prześlij komentarz

23 Komentarze

  1. To musiała być fajna impreza, aż żałuję, że mieszkam tak daleko, a moje miasto jest chyba za małe na tego typu imprezy. :/ Mimo wszystko miło popatrzeć na zdjęcia i posłuchać Twojej relacji. Myślę, że nie tylko blogerzy zachowują się tak podczas spotkań, to chyba normalne dla osób, które rozmawiają ze sobą dużo na różne tematy, nawet jeśli wcześniej się nie widzieli.:)
    A co do pikników samych w sobie, to na takich dużych nie byłam, za to kiedyś czasem organizowałyśmy sobie jakieś książkowe posiedzenia na trawce w koleżankami, chociaż ja akurat preferuję ogniska. Niestety już od dawna nie miałam okazji się na takowe wybrać. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę miała okazję, bo siedzenie ja trawce może jest i miłe, ale nie zastąpi zapachu letniego wieczoru zmieszanego z dymem ogniska. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Stadne zachowania blogerów to widać na każdym kroku, a pod koniec sierpnia to i ja postaram się pojawić:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ jestem zła, że nie mogłam być, ale dopiero w środę wyszłam ze szpitala, śniadania raczej jadałam sucharkowe, ale w sierpniu postaram się dotrzeć, boście ;) mi jeszcze większego smaka narobiiły :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Strasznie żałuję, że nie wiedziałam i, że nie mogłam być :( Ale liczę na kolejną fajną inicjatywę blogerską w Krk w okresie okołojesiennym ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej! Uwielbiam ogniska! Tak dawno na żadnym nie byłam, a tak mi brakuje! Przez Ciebie teraz zaczynam kombinować, gdzie mogłabym jakieś znaleźć :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Pod koniec sierpnia to już obowiązkowo! Nie przyjmuję usprawiedliwień i l4!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej Kaś, a co Ci było?Masz duże TULI ode mnie i Magdy:* W sierpniu na Ciebie czekamy!

    OdpowiedzUsuń
  8. Może to sierpniowe spotkanie przypadnie Ci do gustu, ale na szczegóły trzeba będzie jeszcze poczekać ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Haha mój brat, kiedy widzi jak robię zdjęcie przed każdym większym posiłkiem, wyjaśnia wszystkim, którzy nam towarzyszą po raz pierwszy: "blogerka" - i ma przy tym taką minę, jakby mówił "kosmitka" ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ogniska to świetna sprawa. Ale po co szukać? Zaproponuj znajomym i sobie zróbcie ognisko.:) Kiełbaski, pianki, przenośne radio i impreza gotowa.;) Gdybym mieszkała bliżej chętnie bym dołączyła.

    OdpowiedzUsuń
  11. Uroczy:) Dobrze, gdy bloger ma swojego osobistego tłumacza! Muszę sobie jakiegoś wynająć.

    OdpowiedzUsuń
  12. W Krakowie trzeba mnieć chyba 5 tys pozwoleń na zorganizowanie ogniska ;/ Papierologia lubi wszystko utrudniać. Trzeba się wybrać w jakieś fajne miejsce za miastem i tam na spokojnie coś zrobić. Ojej! Pianki, kiełbaski...och!...ty kusicielu niedobry!

    OdpowiedzUsuń
  13. Złośliwa Baba25 lipca 2014 21:02

    HahaxD Jaka mina Gosiarelli! Nie mogę! Serio ślicznie wyszłaś i cudowne masz te pasemka! A homo blogerusów przy pracy muszę kiedyś zobaczyć, bo to musi być naprawdę ciekawy widok!

    OdpowiedzUsuń
  14. No dokładnie, poznać innego blogera to jak spotkać dobrego znajomego.
    Pamiętam że jak pierwszy raz spotkałam Martę to stałyśmy przez godzinę pod księgarnią i rozmawiałyśmy jak stare dobre znajome o.O To zapamiętałam najbardziej, bo resztę blogerów poznawałam "stadnie" :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Naszą Martę? Jeśli tak, to pewnie dlatego, że się zgubiła odłączywszy od stada (przecież bloger to stadne zwierze).
    Blogery to naprawdę fascynujący gatunek :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziękować prześlicznie! :) Gosiarellowe pasemka też dziękują! A homo blogerusy przeważnie przebiegaja z aparatami w rękach, więc wypatruj uważnie!

    OdpowiedzUsuń
  17. aż musiałam założyć ten Disqus :D Gosia, jesteśmy boskie <3 !!! A u mnie też już post i relacja :D Ale wiesz, nie napisałaś, że generalnie były tam wiewiórki... :D Kocham :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Przyda się, jeśli będziesz częściej odwiedzać:) Hell yeah, we are!
    Ps. Bo ja nie wiedziałam żadnych wiewiórek!

    OdpowiedzUsuń
  19. Musicie gdzieś mieć specjalne miejsca na ogniska.:) Kuszę, ale tylko na to, co dobre.;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Może gdzieś tam mamy, ale nikt nie wie gdzie :(

    OdpowiedzUsuń
  21. Potwierdzam, naprawdę nasze spotkanie tak wyglądało :) A byłyśmy tak zagadane, że nie zamówiłyśmy nawet nic do picia :D I niezmiennie zaskakuje mnie to, jak dobrze wiemy, co się u nas nawzajem dzieje, nawet jak ze sobą długo nie rozmawiamy :)

    OdpowiedzUsuń
  22. A dziś będziemy mieć powtórkę! :) Już się cieszę! Tylko tym razem może faktycznie się czegoś chodziaż napijmy :P

    OdpowiedzUsuń