Przełom września i października jest okresem powrotów ulubionych seriali, a także premier nowych tasiemców. Nie jestem zbyt wymagająca, jeśli chodzi o wieloodcinkowe produkcje i naprawdę na wiele niedopatrzeń przymykam oko. Są jednak grzechy, których nie mogę wybaczyć serialowym twórcom i dziś chciałabym je wytknąć. Nie myślcie sobie, że Waszych ulubionych serialów to nie dotyczy, bo póki trwa emisja nie znacie dnia i godziny, w której stacja popełni grzech wobec widza.
1. Wymazanie postaci
Każdy (prawie każdy) serial ma swoich głównych bohaterów, z pośród których jeden wydaje się być najważniejszy. Tym jest Jax dla Synów Anarchii, Clarke dla The 100, czy Grey dla Chirurgów. Ta jedna osoba łączy ze sobą wszystkich pozostałych. Potrafimy wskazać ją instynktownie, choć często nie jest to nasz ulubieniec. Co ciekawe łatwiej znieść śmierć ulubionego bohatera, niż wyparowanie głównej postaci. Ogólnie nagłe pozbywanie się bohaterów (przykład: nagłe, niewyjaśnione zniknięcie Issaca z Teen Wolfa) bez uśmiercania ich jest zwyczajnie złe. W przypadku głównych bohaterów zwyczajnie bez sensu. To trochę tak, jakby w serialu Detektyw Monk, nagle w pewnym momencie zabrakło Monka i nikt nie wyjaśnił dlaczego. Dodatkowo to tchórzostwo ze strony twórców, ponieważ zostawiając sobie otwartą furtkę do wielkiego come backu, zapominają, że widzom należy się wyjaśnienie.
2. (Za)Długie przerwy
W przypadku większości seriali mamy przerwę wakacyjną, która trwa mniej więcej od połowy maja do końca września. Stacje telewizyjne emitują przez ten czas wakacyjne produkcje i tu występuje przerwa 9-10 miesięczna. To da się jeszcze wytrzymać. Niestety czasami przerwy potrafią trwać tak długo, że widzowie zapominają, że serial w ogóle istnieje lub podejrzewają, że został anulowany. Wśród moich ulubionych seriali rekordzistą jest Sherlock, który dostaje od BBC 3 odcinki co 2 lata.
3. Anulowanie
Czasami nie mam pojęcia co kieruje szefami stacji, gdy decydują się skasować świetnie zapowiadający się serial. Czerwone światło dla kolejnego sezonu nie bolałoby tak bardzo, gdyby stacja pozwoliła twórcom wyjaśnić wszystkie wątki, a nie zostawiać widzów, w momencie, w którym dzieje się coś niesamowicie istotnego dla fabuły. Przykładem niech będzie zakończenie Dziewięciu żyć Chloe King, Tajemnego kręgu, Eastwick, czy Star crossed. Nie chcę Wam spoilerować, ale każdy z nich kończył się wielkim BOOM, po którym widz zostaje z masą pytań, na które nigdy nie dostanie odpowiedzi.
Swoją drogą okropne jest też wypuszczanie samych pilotów. Pal licho, jeśli stacja uprzedzi, że oglądamy na własną odpowiedzialność, bo nic więcej nie nakręcą, jak w przypadku Delirium. Jednak, gdy pilot jest naprawdę dobry (przykład: The After) i po emisji ślad po nim ginie.
4. Powielanie schematów
Może Chirurdzy nie do końca są tu najlepszym przykładem, bo poziom kolejnych sezonów nie spada, a każdy odcinek jest ciekawy, ale i tak świetnie pokazuje o co mi chodzi: Cały sezon przewijają się różne problemy bohaterów, pacjentów itp., aż nagle pod koniec serwują nam totalną katastrofę, w której ginie wiele bohaterów i nigdy nie wiadomo na kogo trafi (przykład: strzelanina w szpitalu, katastrofa samolotu). W następnym sezonie kolejna katastrofa, w kolejnym kolejna i tak dalej. Podobnie działa też Supernatural, w którym na zmianę ginie Dean lub Łoś i trzeba ich wyciągać z piekła, czyśćca, puszki, czy co tam wymyślą tragicznego. W pewnym momencie na nikim nie robi już to większego wrażenia, a bohaterowie SN wydają się być nieśmiertelni. Zwłaszcza, że łatwiej powstrzymać Apokalipsę niż wykończyć Winchestera.
5. Zmartwychwstanie
Ile razy można zabić bohatera i przywrócić go do życia? Raz? Dwa? Dziesięć? W końcu to naprawdę staje się męczące. Drodzy Twórcy, poważnie dajcie bohaterom odpoczywać w spokoju albo przestańcie ich zabijać. Mam wrażenie, że Pamiętniki Wampirów praktycznie opierają się na przywracaniu kogoś do życia. Aktorzy z Supernatural chyba mają jakąś nierozerwalną umowę ze stacją, bo co rusz wracają z zaświatów i nie mówię o tylko grających Winchesterów. Takie rzeczy jestem w stanie przełknąć tylko w Forever, w którym od samego początku powiedzieli nam, że będzie się odradzał kilka razy w jednym odcinku.
6. Podmiana aktora
Mamy bohatera drugoplanowego, którego gra aktor X, aż tu nagle w następnym odcinku tą samą postać gra aktor Y, a ty biedny widzu się połap o co chodzi. Coraz rzadziej się to zdarza, ale jednak zdarza. Najczęściej da się to zauważyć przy pilotach i starszych serialach. Oczywiście absolutnym rekordzistą jest Doktor Who, ale tu przynajmniej stawiają sprawę jasno, a nie mydlą oczy.
7. Przeciąganie
To trochę hipokryzja z mojej strony, bo zazwyczaj uwielbiam, gdy moje ulubione seriale dostają kolejne sezony i naprawdę ciężko mi się z nimi rozstać. Jednak czasami widać, że twórcy nie mają pomysłu, jak pociągnąć wątki i serial zaczyna się psuć. Poziom spada, wszyscy narzekają, a wierni fani oglądają dalej tylko dlatego, że to przecież ulubiony tasiemiec. Wierzą, że może podniesie się po upadku, ale on ciągle się czołga i zawstydza nas kolejnymi odcinkami. Dobre seriale powinny odchodzić z klasą, a nie tak, jak odszedł np. How I met your mother.
Ps. Znacie inne grzechy? Możecie wylewać swoje serialowe żale w komentarzach.
Ps2. Jakie są wasze ulubione seriale?
1. Wymazanie postaci
Każdy (prawie każdy) serial ma swoich głównych bohaterów, z pośród których jeden wydaje się być najważniejszy. Tym jest Jax dla Synów Anarchii, Clarke dla The 100, czy Grey dla Chirurgów. Ta jedna osoba łączy ze sobą wszystkich pozostałych. Potrafimy wskazać ją instynktownie, choć często nie jest to nasz ulubieniec. Co ciekawe łatwiej znieść śmierć ulubionego bohatera, niż wyparowanie głównej postaci. Ogólnie nagłe pozbywanie się bohaterów (przykład: nagłe, niewyjaśnione zniknięcie Issaca z Teen Wolfa) bez uśmiercania ich jest zwyczajnie złe. W przypadku głównych bohaterów zwyczajnie bez sensu. To trochę tak, jakby w serialu Detektyw Monk, nagle w pewnym momencie zabrakło Monka i nikt nie wyjaśnił dlaczego. Dodatkowo to tchórzostwo ze strony twórców, ponieważ zostawiając sobie otwartą furtkę do wielkiego come backu, zapominają, że widzom należy się wyjaśnienie.
2. (Za)Długie przerwy
W przypadku większości seriali mamy przerwę wakacyjną, która trwa mniej więcej od połowy maja do końca września. Stacje telewizyjne emitują przez ten czas wakacyjne produkcje i tu występuje przerwa 9-10 miesięczna. To da się jeszcze wytrzymać. Niestety czasami przerwy potrafią trwać tak długo, że widzowie zapominają, że serial w ogóle istnieje lub podejrzewają, że został anulowany. Wśród moich ulubionych seriali rekordzistą jest Sherlock, który dostaje od BBC 3 odcinki co 2 lata.
3. Anulowanie
Czasami nie mam pojęcia co kieruje szefami stacji, gdy decydują się skasować świetnie zapowiadający się serial. Czerwone światło dla kolejnego sezonu nie bolałoby tak bardzo, gdyby stacja pozwoliła twórcom wyjaśnić wszystkie wątki, a nie zostawiać widzów, w momencie, w którym dzieje się coś niesamowicie istotnego dla fabuły. Przykładem niech będzie zakończenie Dziewięciu żyć Chloe King, Tajemnego kręgu, Eastwick, czy Star crossed. Nie chcę Wam spoilerować, ale każdy z nich kończył się wielkim BOOM, po którym widz zostaje z masą pytań, na które nigdy nie dostanie odpowiedzi.
Swoją drogą okropne jest też wypuszczanie samych pilotów. Pal licho, jeśli stacja uprzedzi, że oglądamy na własną odpowiedzialność, bo nic więcej nie nakręcą, jak w przypadku Delirium. Jednak, gdy pilot jest naprawdę dobry (przykład: The After) i po emisji ślad po nim ginie.
4. Powielanie schematów
Może Chirurdzy nie do końca są tu najlepszym przykładem, bo poziom kolejnych sezonów nie spada, a każdy odcinek jest ciekawy, ale i tak świetnie pokazuje o co mi chodzi: Cały sezon przewijają się różne problemy bohaterów, pacjentów itp., aż nagle pod koniec serwują nam totalną katastrofę, w której ginie wiele bohaterów i nigdy nie wiadomo na kogo trafi (przykład: strzelanina w szpitalu, katastrofa samolotu). W następnym sezonie kolejna katastrofa, w kolejnym kolejna i tak dalej. Podobnie działa też Supernatural, w którym na zmianę ginie Dean lub Łoś i trzeba ich wyciągać z piekła, czyśćca, puszki, czy co tam wymyślą tragicznego. W pewnym momencie na nikim nie robi już to większego wrażenia, a bohaterowie SN wydają się być nieśmiertelni. Zwłaszcza, że łatwiej powstrzymać Apokalipsę niż wykończyć Winchestera.
5. Zmartwychwstanie
Ile razy można zabić bohatera i przywrócić go do życia? Raz? Dwa? Dziesięć? W końcu to naprawdę staje się męczące. Drodzy Twórcy, poważnie dajcie bohaterom odpoczywać w spokoju albo przestańcie ich zabijać. Mam wrażenie, że Pamiętniki Wampirów praktycznie opierają się na przywracaniu kogoś do życia. Aktorzy z Supernatural chyba mają jakąś nierozerwalną umowę ze stacją, bo co rusz wracają z zaświatów i nie mówię o tylko grających Winchesterów. Takie rzeczy jestem w stanie przełknąć tylko w Forever, w którym od samego początku powiedzieli nam, że będzie się odradzał kilka razy w jednym odcinku.
6. Podmiana aktora
Mamy bohatera drugoplanowego, którego gra aktor X, aż tu nagle w następnym odcinku tą samą postać gra aktor Y, a ty biedny widzu się połap o co chodzi. Coraz rzadziej się to zdarza, ale jednak zdarza. Najczęściej da się to zauważyć przy pilotach i starszych serialach. Oczywiście absolutnym rekordzistą jest Doktor Who, ale tu przynajmniej stawiają sprawę jasno, a nie mydlą oczy.
7. Przeciąganie
To trochę hipokryzja z mojej strony, bo zazwyczaj uwielbiam, gdy moje ulubione seriale dostają kolejne sezony i naprawdę ciężko mi się z nimi rozstać. Jednak czasami widać, że twórcy nie mają pomysłu, jak pociągnąć wątki i serial zaczyna się psuć. Poziom spada, wszyscy narzekają, a wierni fani oglądają dalej tylko dlatego, że to przecież ulubiony tasiemiec. Wierzą, że może podniesie się po upadku, ale on ciągle się czołga i zawstydza nas kolejnymi odcinkami. Dobre seriale powinny odchodzić z klasą, a nie tak, jak odszedł np. How I met your mother.
Ps. Znacie inne grzechy? Możecie wylewać swoje serialowe żale w komentarzach.
