Looking For Anything Specific?

Header Ads

Filmowe problemy Batmana i Supermana


Na wstępie wolę uprzedzić, że ten tekst nie jest przeznaczony dla fanów tej superbohaterskiej dwójki, bo mogliby się poczuć urażeni - tak, jak ja czuję się urażona oglądając ich na ekranie. W ramach Eksperymentu DC tj. przyswajania sobie filmowych adaptacji komiksów DC Comics, musiałam obejrzeć choć po jednym filmie z Batmanem i Supermanem, a przez wrodzony masochizm obejrzałam znacznie więcej, w tym „Batman: Początek”, „Mroczny Rycerz”, „Mroczny Rycerz Powstaje”, „Człowiek ze stali” oraz „Batman v Superman: Świt sprawiedliwości” i to ostatnie bolało najbardziej.

Wyjątkowo nie mam zamiaru być delikatna, więc dosadnie powiem, że oglądanie tych filmów było koszmarem. Były momenty, w których chciałam się ciąć łyżeczką, były takie, w których szukałam wiertarki, by zrobić sobie lobotomię i były też te, w których krzyczałam na ekran. Przy niektórych tytułach musiałam mieć trzy podejścia, żeby je skończyć, bo zwyczajnie brakowało mi sił. Oczywiście były też momenty, w których autentycznie piszczałam ze szczęścia, ale to tylko wtedy, gdy na ekranie pojawiał się Joker, więc nie można tego zaliczyć na plus superbohaterów. Niemniej ta cała parada filmowych porażek była w pewnym sensie zaskakująca, bo poza kilkoma dość drobnymi zarzutami, nie mam awersji ani do Batmana, ani do Supermana. Ich postacie są całkiem ciekawe, a złoczyńców, z którymi walczą, wprost uwielbiam. Nawet seriale animowane, czy gry z Batkiem i Supem w rolach głównych są całkiem w porządku, więc zastanawiam się co u licha dzieje się z filmami?! Czy w Hollywood tak nienawidzą bohaterów od DC (niestety to akurat nie jest jedynie problem Supermana i Batmana, bo Kobieta Kot, Zielona Latarnia i inni też zostali sponiewierani), że celowo partaczą każdą adaptację? Zapewne jest w tym ziarno prawy, bo oglądając choćby „Batman v Superman: Świt sprawiedliwości” ciężko uwierzyć, że ludzie pracujący przy tym filmie mieli dobre zamiary (uniewinniam jedynie aktorów, bo robili co mogli i wyszli dobrze). Także największym problemem Batmana i Supermana są filmy! Poza tym każdy z nich ma dodatkowo kilka mniejszych problemików.

The same scene - always and forever 
Ciągle odtwarzane nieszczęśliwe dzieciństwo → Jak wszyscy doskonale wiemy, Bruce Wayne stracił rodziców, gdy był bardzo młody. Dlaczego wierzę, że wszyscy o tym DOSKONALE WIEMY? Ponieważ dosłownie w każdy film o Batmanie zaczyna się sceną, w której szczęśliwa rodzinka Wayne'ów wychodzi z kina/teatru i nagle zza rogu wyłania się bandyta, który zabija rodziców Bruce'a. Perły jego matki się rozsypują po ziemi. Dzieciak płacze. W następnej scenie widzimy pogrzeb i małego Batmanka nad ich grobem. Zawsze wygląda to dokładnie tak samo. Zawsze! Wierzę, że są na świecie ludzie, którzy nie wiedzą jak nazywa się prezydent USA lub papież, ale z pewnością znają tragiczną historię Bruce'a Wayne'a. Nic dziwnego, że Bruce ma problemy z agresją, skoro twórcy karzą mu przeżywać najtragiczniejszy moment życia wciąż na nowo!

Niezmienny wskaźnik przestępczości → Gotham to piękne miasto, pełne złoczyńców i nieporadnych policjantów. Można byłoby pomyśleć, że pojawienie się zamaskowanego bohatera, który walczy z przestępcami, zrobi różnice i po kilku latach cała mieścinka będzie przyjazna i bezpieczna, ale poza krótkim epizodem z „Mroczny Rycerz Powstaje”, to nie ma miejsca. To musi być naprawdę dołujące, gdy noc w noc walczy się z łotrami i praktycznie wsadza do więzienia tylko po to, by po jakimś czasie oni z niego uciekali, by ponownie siać postrach w mieście, a nawet jeśli zostaną za kratkami to i tak ich miejsce zajmuje kolejny złoczyńca. Biedny Batman nie dość, że jest chronicznie wyspany, to zdecydowanie musi być również sfrustrowany faktem, że   jego wysiłki idą na marne. Zwłaszcza że… 


Fani wolą Złoczyńców! → Oczywiście wiele osób lubi Batmana, kibicuje mu, chciałoby mieć jego gadżety, a w dodatku wszystkie bluzy, podkoszulki i inne części garderoby z logiem Batmana wyglądają rewelacyjnie, ale nie oszukujmy się – większość z nas ogląda Batmana dla Złoczyńców. Joker to mój osobisty faworyt, dzięki któremu uśmiecham się (poprawka chichoczę złowieszczo) ilekroć pojawi się na ekranie, bo zmienia każdą scenę w prawdziwe przedstawienie. Pingwin zdecydowanie ukradł całe serialowe "Gotham". Two Face, Człowiek Zagadka, Strach na Wróble, Trujący Bluszcz, Bane, czy Harley Quinn również błyszczą na ekranie za każdym razem! I jak może się przy nich czuć biedny Batman, który może i jest tytułowym bohaterem, ale i tak większość widzów bardziej się cieszy ze scen z udziałem przestępców, niż z jego?!

Znajdźcie trzy różnice.
Populacja ignorantów  Jak już kiedyś pisałam Superman żyje w dziwnym świecie, w którego przeciętny mieszkaniec ma rozwiniętą spostrzegawczość na poziomie pantofelka. Trochę szkoda ratować miasto zamieszkałe przez skrajnych ignorantów (by nie napisać tumanów), bo przez samo swoje istnienie obniża się ogólnoświatowy poziom IQ. Zapewne domyślacie się skąd się wzięła moja pogarda - z trzech różnic, które znaleźliście na powyższych zdjęciach tj. okulary, delikatna zmiana uczesania oraz przebranie się w kolorowy kostium z pelerynką. Te drobne szczegóły sprawiają, że nikt w całym uniwersum nie potrafi zgadnąć, że to Clark Kent jest Supermanem.

Kompleks mesjasza → Teoretycznie większość superbohaterów na niego cierpi, jednak mam wrażenie, że u Supermana poszło to o krok dalej przez jego wyjątkowość i niezniszczalność. Nie dość, że sam wierzy, że jego przeznaczeniem jest ocalenie świata, to i ludzkość w to wierzy. I jak w takiej sytuacji biedny Superman może zrobić coś złego? No jak? Wystarczy, że go o coś fałszywie oskarżą lub coś przeoczy i od razu depresja murowana, co zresztą widać po najnowszym filmie.

Ciężko się z nim utożsamić → I to nie tylko dlatego, że bohater jest kosmitą, którego planeta wybuchła i nie ma już nikogo z jego gatunku, lecz przez jego bezbarwność. Widzicie, Superman ma dwie twarze i nie mam na myśli podział na Clarka Kenta i Kal-El'a, lecz niezwykłego twardziela z laserami w oczach, którego nie sposób zranić, a co dopiero pokonać oraz faceta, który jest przy tym całkiem mdły. Nikt z nas nie może lub nie chce się z kimś takim utożsamiać, bo przecież musiałoby być z nami bardzo źle, żebyśmy sami się postrzegali, jako nieciekawych szaraków, a niestety nikt nie jest tak zadufany w sobie, by wierzyć, że nic nie jest w stanie go pokonać. Przez to w niemal każdym wcieleniu Superman jest za mało ludzki i nie postrzegamy go w tych kategoriach, a to sprawia, że ciężko z nim sympatyzować. Biedny ten nadludzko silny superbohater z laserami w oczach... I w dodatku ma najbardziej irytującą dziewczynę wśród wszystkich partnerek superbohaterów!!

Na szczęście filmy czasami robią również dla nich coś dobrego, bo dzięki Hollywoodzkim twórcom zarówno Batman, jak i Superman w końcu przestali nosić gacie na spodniach, ale to tak drobna zaleta, że aż szkoda było ją wymieniać.

Ps. Wiem, że wiele osób może się ze mną nie zgodzić i uważać wyżej wymienione filmy za bardzo dobre – szanuję Wasze zdanie, bo jest tak samo istotne, jak moje, a jeśli Was to pocieszy to dostałam już łomot od brata za obrażanie filmów o Batmanie (tak, mam w domu wrogi team).
Ps2. Co zmienilibyście w filmach o Supermanie lub Batmanie, by były lepsze?

Prześlij komentarz

0 Komentarze